Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4981
Komentarzy: 89
Założony: 30 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 24 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
invisible.M

kobieta, 33 lat, Warszawa

171 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 marca 2014 , Komentarze (3)

                    No właśnie ! Wczorajszy wieczór był całkowitą tragedią. W ciągu dnia trzymałam się swoich postanowień i szło mi całkiem dobrze, ale wieczorem.  Poszłam na imprezę i co tu dużo mówić. Zjadłam masę chipsów, pizzę i wypiłam sporo piwa - reasumując tragedia, przed chwilą się ważyłam i już z pięknego 57.20 zrobiło się 57.70.   


 


 
            Jakie są wasze sposoby, żeby trzymać się w ekstremalnych sytuacjach DIETY m.in weekendowe imprezy, wyjście do restauracji czy nawet zrezygnowanie z popcornu w kinie? 






I HOPE



                                                                                                                                        
dzisiejsze posiłki
1. śniadanie owsianka 200
2.II śniadanie kanapka z szynką 130 , jogurt pitny 100, cukierek michałek 80
3. obiad  ziemniaki puree 184,  gulasz wołowy 280 , mizeria 130
4.kolacja płatki kukurydziane 220  mleko do płatków 260 =480
                                                                             
                                                                    1588 kalorie
dużo za dużo, płatki same w sobie nie są aż tak kaloryczne, ale mleko 



28 lutego 2014 , Komentarze (9)

No właśnie, kiedy się ważyć? Rano czy  wieczorem? Na czczo czy po posiłku ? Ja ważę się rano i wieczorem, waga po całym dniu zazwyczaj jest o pół kilo większa, której ufać? 





ciekawe czy uda nam się zrobić taką fotkę w te wakacje :D

27 lutego 2014 , Komentarze (5)

            Po jakim czasie zauważyłyście efekty odchudzania?  Wy, albo wasi bliscy ? Kiedy pojawiły się u was najmniejsze zmiany, które motywowały was do dalszej wali? 


SOON



















27 lutego 2014 , Skomentuj

Powoli zaczynam się robić zmęczona. Zgadzacie się z tym, że dieta okropnie męczy?Nieustanne pilnowanie posiłków, ćwiczeń i ciągła walka z pokusami, od których aż się roi - np ten paskudny tłusty czwartek, mam ochotę zjeść milion tych pączków, a wiem, że będę się czułą źle jeśli zjem chociaż jednego. JEDEN MA AŻ 300 KALORII !


 Mam wrażenie, że robię się dla wszystkich nieznośna. Na szczęście moja waga nieco ruszyła z 58 powoli robi się 57.40, 57.20 zmierzam, zmierzam małymi kroczkami do 57.00 myślę, że potem będzie coraz łatwiej, bo na razie kiedy efekty są małe i widoczne tylko dla mnie, to nie czuję tej satysfakcji. 

Bardzo zmęczona zaczynam kolejny pracowity dzień. 



Dzisiejsze posiłki
1.Śniadanie - owsianka 200
2. II śniadanie - pączek  300
3.obiad - kotlet schabowy 410,   ryż 130,    kapusta kiszona 22
łącznie 1062 kcl, później dodam jeszcze kolację, nie jest źle mimo tłuściutkiego czwartku 
4. kolacja - pół pączka ( nie mogłam się powstrzymać) 150, kanapka z szynką i papryką 135
łącznie- 1350kcl  ----> NIE jest tak źle, zwłaszcza że to tłusty czwartek, ale nie jest też rewelacyjnie 

26 lutego 2014 , Komentarze (2)

Moje motywacje do odchudzania – lepsze i gorsze dni.

Moje motywacje do odchudzania :

1. Moje przyjaciółki mają świetne figury, jedna jest zapalonym sportowcem, druga jeździ konno, trzecia ma obsesje na punkcje zdrowej żywności, a czwarta jest z od zawsze szczupła. Po prostu czułam się inna, nie mogłam razem z nimi wymieniać się ubraniami, unikałam basenu i non stop się porównywałam - pomyślałam, że zamiast ciągle zazdrościć, powinnam brać z nich przykład i zacząć dbać o siebie








2. We wszystkim staram się być perfekcjonistką, zawsze najlepsze oceny, idealny porządek, wszystko dopięte na ostatni guziczek, tylko dlaczego do cholery nie mogę zadbać o to, żeby perfekcyjnie wyglądać, patrzę w lustro i nie jestem zadowolona, jestem młoda a dostawałam zadyszki po wejściu na 3 piętro - zaczął mi imponować zdrowy styl życia, chciałam być wysportowana, pełna energii i nie zapychać się niezdrowym jedzeniem, od którego tyłam i od którego psuła mi się cera 


3. Raz udało mi się schudnąć 7 kg ( co prawda w przeciągu 2 lat ) ale z grubego dziecka zaczęłam robić się nawet atrakcyjną dziewczyną. Uwielbiałam to uczucie " o schudłaś" " świetnie wyglądasz" " jakie masz chude nóżki " odchudzałaś się ?" - upajałam się tymi słowami i byłam z siebie taka dumna, pamiętam, że wtedy się sobie podobałam, ale czar prysł, studia, szybkie jedzenie, kompletny brak ruchu i tak jak wspominałam moje problemy z nogami Teraz, kiedy znowu się odchudzam, pomaga mi powtarzanie sobie PRZECIEŻ JUŻ RAZ CI SIĘ UDAŁO 



24 lutego 2014 , Komentarze (2)

       Zawsze jak zabieram się za odchudzanie, angażuję w to większość swojego czasu. Nieustannie myślę o tym kiedy jeść, co jeść, kiedy ćwiczyć co ćwiczyć, okropnie mnie to męczy. Czasem dochodzę nawet do paranoi i spoglądam w lustro czy nie przytyłam tego dnia. Policzyłam dzisiaj wszysciutkie kalorię, korzystając ze strony "ile waży"( produkty są tam bardzo dokładnie opisane) Znowu coś mi się nie podoba.                 Śniadanie- owsianka, drugie śniadanie -banan, obiad-  kluski, podwieczorek-  kawa i szarlotka. 
      Nie brzmi to aż tak źle, a jednak kalkulator wskazał, że pochłonęłam już 1207 kalorii, pewnie wina szarlotki ;p

Co do ćwiczeń, udało mi się zrobić dzisiaj 20min skalpelu chodakowskiej i Mel B pośladki. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)

23 lutego 2014 , Komentarze (3)

  Wiem, że nie mam ogromnej nadwagi. Wiem, że moja waga nie zagraża mojemu zdrowiu, ale wiem też, że patrząc w lustro nie widzę tej osoby, którą chciałabym widzieć. Mam dość tego co mi się we mnie nie podoba ( duży tyłek,cellulit, masywne uda, "nadęt brzuszek" itd, itd ) Mogę to zmienić, już raz to przecież zrobiłam. Brakowało mi tylko wsparcia, kogoś kto by docenił moje starania, być może dlatego przestałam widzieć sens w tym co robię i to co osiągnęłam zaprzepaściłam. W zeszłe wakacje ważyłam w najlepszym momencie 54 kg... CO SIĘ Z TYM STAŁO?! Nauka, praca i lenistwo - trzy grzechy główne, które doprowadziły do tego, że znowu waga alarmująco dobija do 60 kg. Wiem, że umiem się wziąć w garść i odchudzać, ale ciągle odkładałam to na jakiś inny termin, kiedy będę miała więcej czasu. Miesiąc temu stan mojego zdrowia pogorszył się i przeszłam poważną operację nogi czego skutkiem było  uziemienie, w skrócie przez 4 tyg nie mogłam podnieść dupy z łóżka. Przed chorobą, szpitalem, niepełnosprawnością itd, tyłam, ale choroba była definitywnym gwoździem do mojej trumny, ale sprawiła, że zaczęłam tęsknić za moją dawną sprawnością, której nie dostrzegałam i nie wykorzystywałam z powodów błahych, tęskniłam za jeżdżeniem na rowerze, możliwością pójścia na basen. Nagle w momencie,  w którym nie mogłam tego robić zaczęłam mieć na to cholerną ochotę. Zaciskałam zęby z bólu i próbowałam robić brzuszki, cokolwiek. Czułam, że gniję nie mogąc nic zrobić. Obecnie, dosłownie wstałam na nogi i odzyskuję siły. Oczywiście dużo kosztuje mnie powrót do rzeczywistości,chodzę jeszcze o kuli,  ale wierzę w to, że do wakacji 2014 uda mi się powrócić do zeszłorocznej wagi, NA KTÓRĄ z utęsknieniem spoglądam na zdjęciu :(

30 kwietnia 2013 , Komentarze (2)