Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem po maturze. Lubię biegać, spędzać czas z przyjaciółmi i chcę mieć piękną sylwetkę

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18297
Komentarzy: 280
Założony: 13 maja 2013
Ostatni wpis: 16 sierpnia 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Roszpunka.m

kobieta, 30 lat, Kraków

169 cm, 57.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lipca 2013 , Komentarze (12)

Cześć kochane!

Wy jak zwykle macie rację. 
Może przesadzam, może się nakręcam, może zbyt mocno myślę o tym wszystkim, może za bardzo się martwię, może zbyt perfekcyjna chcę być..
Myślę, że przyszedł czas, żeby troszkę odpuścić stresów. 

Nie będę się martwiła brakiem spadków i okresu, tylko wiecie co?

WEZMĘ SIĘ W GARŚĆ 

1.Będę na luzie planować dzienny jadłospis i pilnować żeby spokojnie było w nim ok 1500-50 kcal, a jak coś więcej wpadnie, to nic.
2.Będę ćwiczyć tak jak ćwiczę dalej, 5x w tyg z moim BeFit.
3.Nie będę się ważyć ani mierzyć.
4.Będę korzystać z wakacji, z każdego dnia.
5. Przestanę martwić się, że jak gdzieś wyjdę to będą lody, piwo, niezdrowe jedzonko. Bardziej otworzę się do ludzi.
6.Postaram się akceptować bardziej siebie. I patrzeć w swoje odbicie w lustrze z uśmiechem 

SAMOAKCEPTACJA!

Muszę zacząć kochać siebie. Przestać dostrzegać tylko wady, starać się wyłapywać zalety! 

I dodam Wam moje fotki porównawcze za 2 dni, tak jak miało być.


Dodawanie zdjęć na Vitalję pomaga mi w akceptowaniu swojego ciała, więc dodaję Wam dziś moje zdjęcia po ćwiczeniach!

I staram się dostrzegać w nich plusy!

Brzuch
Nie mam fałd, jest w miarę płaski, nie mam wielkich boczków, będzie ładnie umięśniony

A tu nawet widzę troszkę mięśni!!!

Pośladki i nogi.
Wiem, że nie mam takich boczków, tylko spodnie bardzo mi się wbiły w brzuch ;p
Nie mam bardzo widocznego cellulitu. Moje pośladki, choć duże, bardzo się podniosły i chcę, żeby były ładnie umięśnione. Nogi też. Chcę pokochać swoją dużą pupkę, bo wiem, że to bardzo kobiecy atrybut :)




I wiecie co? Za godzinkę idę na grilla i będą kiełbaski, lody itp. I co z tego? Wszystko dziś zmieści się 1500 kcal i zero wyrzutów sumienia!

Udanego popołudnia i wieczoru kochane!

KOCHAJMY SIĘ!!! 

18 lipca 2013 , Komentarze (12)

Witam, witam :)

Co u mnie?

1. Okresu nadal brak. 
2. Spadków nadal brak (w cm, bo wagi nie mam aktualnie, ale na kg też nie liczę) 
3. Czasu brak. Obieram porzeczki u kuzynek.
4. Dieta średnio. 
5. Ale przynajmniej ćwiczę sobie BeFit.

Z tą dietą to w takim sensie, że miało być już w tym tyg spokojnie 1500-50 kcal, a póki co to dopiero dziś wyrobiłam tą normę. W poprzednie dni było 1300-1350.

MAŁO!

I jak ja chcę mieć znów spadki ćwicząc 5x w tyg i jedząc 1300 kcal???

U mnie chyba niemożliwe.
Muszę dojść z tym do ładu.
Po prostu ostatnio nie mam czasu jeść, albo nie wiem co jeść. Przyznaję się bez bicia, że wpadały teraz lody (do 150kcal). Ale co z tego, skoro nie przekraczałam 1350?? A gdy policzę kalorie na wieczór, to nie chcę już dopychać się jedzeniem na noc. Teraz, gdy obieram porzeczki to ciężko mi o dobre, ustalone przeze mnie, regularne posiłki.

I gdzie tu spodziewać się okresu i spadków???

Jak żyć panie premierze???

Miałam dodać zdjęcia porównawcze za miesiąc ćwiczeń z BeFit in 30 Extreme, ale póki co różnicy w cm nie widzę. Chociaż chyba moje ciało się zmienia. Czuję, że mam więcej mięśni. Jak zrobię te zdjęcia 22 czerwca to sobie porównam.

Wrzucę Wam zdjęcia mojego żarełka 





Może u Was trochę lepiej niż u mnie :)

15 lipca 2013 , Komentarze (15)

Cześć kruszynki! :)

Rozpoczęłam wczoraj Level 2 BeFit in 30 Extreme.
Ćwiczenia są trudniejsze, ale daję radę na szczęście :) 5 dni w tygodniu ćwiczeń i 2 przeznaczone na "REST" :D

Od dziś zaczęłam jeść ok 1500 kcal. Tak jak pisałam Wam będę starać się zwiększać jedzone kalorie.
Miejmy nadzieję, że okres wróci! :)

Muszę Wam powiedzieć, że zrywam z nudą śniadaniową!
Codziennie u mnie królowały owsianki, ale teraz będę starała się jeść na śniadanko różne pyszności. Inspiracji szukam w Waszych pamiętnikach.

Oto moje śniadanie na jutro:
6 łyżek Bran Flakes
1/2 szkl kefiru
szuszona figa
2 kromeczki chleba słonecznikowego
2 plastry polędwicy sopockiej
sałata, pomidor
Razem: 374 kcal. Czyli idealne śniadanko :)
Jutro foto!

A dziś póki co wstawiam Wam moje obiady i kolacje:







Trochę mało udany omlet puszysty z pomidorami i olejem lnianym :)


CHCĘ OKRESU I SPADKÓW!!!!

Zmykam do czytania Was :*

12 lipca 2013 , Komentarze (12)

Witajcie kruszynki!

Ja dalej nie mam okresu, terminy u gina za 3 miesiące- także spoko. Mam nadzieję, że mniej ćwiczeń i dieta bardziej kaloryczna podziałają i będzie ok. Teraz jem ok 1400-50 kcal. Od poniedziałku chcę jeść już ok 1500. Zobaczę jak na to zareaguje mój organizm, ale mam nadzieję, że nie będę jakoś specjalnie tyć. A spadki? Może jak przestawię już swój metabolizm na właściwe tory. 

Chociaż, kurcze, jest to strasznie dołujące, że ćwiczenia nie przynoszą efektów. 

Ale wiem, wiem! Popełniałam błędy z jadłospisem, więc teraz trzeba to naprawiać i być cierpliwym. 

Chyba nie będę już robić 4 tygodnia BeFit in 30 Extreme Level 1. Myślę, że przejdę do Level 2, bo te ćwiczenia już mi się znudziły. W końcu przez 3 tyg mogły ;) Obczaję dziś trudność tych ćwiczeń i zobaczę.

Dziś humor średni. Wszystko mnie jakoś denerwuje. Ach, te hormony.. Albo po prostu dzień do dupy ;) Wyżywam się na mopie i sprzątam praktycznie cały dzień  

Póki co dodaję zdjęcia moich śniadań. 

W kolejnym wpisie dodam obiady i kolacje, bo dawno nic nie dodawałam i uzbierało się tego trochę.
Głównie są to owsianki w różnych wersjach. 
Owsianka to najlepsze śniadanie ever! :D

Owsianka ze słoiczka z truskawkami i malinami.

Bułka razowa pokrojona na kanapki: z szynką i serkiem camembert i warzywkami oraz zrobiony z niej tost z serkiem i pomidorem z bazylią.

Owsianka posypana zarodkami pszennymi z porzeczkami i agrestem

Owsianka z jabłkiem i kaszą manną- moje nowe odkrycie!

Owsianka budyniowa z czereśniami i truskawkami

Słoneczne śniadanko 
Kanapki z polędwicą sopocką, serem i warzywami.

Zmykam do czytania Was!

Trzymajcie się zdrowo chudzinki! 

11 lipca 2013 , Komentarze (13)

Cześć kochane!

Dzisiejszy wpis inspirowany jest tym, co przeczytałam wczoraj u jednej z Vitalijek.
 
Pisała ona o swoim ED i o tym jak ciężko zaakceptować jej siebie, swoje ciało, mimo tego, że chce przytyć jest to dla niej psychicznie trudne. 

Po przeczytaniu tego siedziałam chwilę i wspominałam siebie dawną i obecną..

Ja też kiedyś miałam ED.

Zaczęło się niewinnie.. 
Postanowiłam schudnąć w wakacje. Sierpień 2011. Nie miałam jeszcze dużego pojęcia o tym. Nie pamiętam dokładnie ile ważyłam. Chyba coś koło 62-3 kg. Zaczęłam jeść owsianki na śniadanie, unikać tłuszczu, ziemniaków, zero słodyczy itp. Nie ćwiczyłam, nie chciało mi się, nie liczyłam kalorii. Ale chudłam. 
Przyszła jesień. 
Wpadłam w małą depresję. Czułam się nieakceptowana, samotna, smutna.. Jadłam coraz mniej. Internet, diety 1000 kcal a nawet mniej.. W pewnym momencie było nawet 700kcal.. Zaczęłam ćwiczyć..
Co wtedy myślałam? 
Że jak będę chuda to zaakceptuję siebie, wszyscy mnie zaakceptują, moje smutki się może skończą.. Wszystkim mówiłam, że to przez leki na trądzik tak chudnę. (Owszem, zażywałam wtedy Izotek i on miał dużo wspólnego z moją chwilową depresją).
Owszem, schudłam. Bardzo. 49 kg. Przy wzroście 170 cm.. Okresu brak. Biodra 88 cm.. Wyglądałam jak kościotrup. Przy mojej budowie taki obwód bioder oznacza sterczące wszędzie kości..
I wiecie co? 

WCALE SIEBIE NIE AKCEPTOWAŁAM.

Marzec 2012. 
Zapalenie płuc. Szpital. 10 dni. Na wadze 48,5 kg.. Do dziś mam kartę z pobytu tam.. Mój organizm był słaby, dlatego złapałam to zapalenie. Mama zaczęła się bardziej martwić (wcześniej miała to gdzieś).

Postanowienie. 

O NIE, NIE MOGĘ TAK DALEJ ROBIĆ. MUSZĘ PRZYTYĆ DLA ZDROWIA, OKRESU I WRÓCIĆ DO NORMALNOŚCI.

Dzięki znajomym i wiośnie jakoś powoli zaczęłam wychodzić z depresji. Rodzice pilnowali żebym jadła. Potem już nie musieli..
Wakacje 2012.
Kompulsy. Powolne przytycie znów do 60 kg. Nie pytajcie jak to możliwe.. Zrozumieją dziewczyny, które to miały.

Znów nie akceptowałam siebie. 
Swojej fałdki na brzuchu, pupy, bioder.. Nie byłam z nich zadowolona ani trochę.

Teraz wiem więcej, jem zdrowo, ćwiczę, staram się modelować ładnie swoje ciało. Nie chcę wyglądać tak jak kiedyś- jak kościotrup. Chcę być zdrowa i mieć fajne ciało, ładną figurkę. Wiem że jestem na dobrej drodze i to osiągnę. Ale nie tak jak kiedyś.. 

TEGO NIE CHCĘ NIGDY WIĘCEJ.

Wnioski?
Myślę, że to co przeszłam nauczyło mnie wiele o ED. Rozumiem więc dziewczyny, które na to cierpią. W dodatku mam koleżankę, która miała i dalej ma bulimię i leczy się u specjalistów już długi czas. Wiem jakie to jest obciążenie psychiczne. Wiem co czujecie.
Co mi zostało?
Wiem jak to jest, jak ktoś mówi, że "dobrze wyglądam"- dalej wtedy myślę, że chodzi o to, ze jestem może za gruba.. Dalej nie akceptuję w pełni siebie, ale mocno nad tym pracuję i staram się siebie lubić :) Dalej myślę o tym co zjem, o tym, że jak gdzieś pójdę będzie niezdrowe jedzenie, nie ta pora posiłku, o tej godzinie to trzeba byłoby poćwiczyć itp.. Ale jakoś daję z tym radę i nie jest to tak obsesyjne jak kiedyś. No i został mi rozwalony metabolizm 
Co się zmieniło?
Wiele. Przede wszystkim wyszłam z depresji, zmieniłam myślenie o odchudzaniu. Nie unikam posiłków, nie kombinuję z jedzeniem. Wiem, ze to co robiłam kiedyś, to była totalna głupota i autodestrukcja.. Nie chcę teraz wyglądać tak jak kiedyś. Staram się siebie akceptować.

Gdybym mogła cofnąć czas..
..NIGDY NIE ROBIŁABYM TEGO CO W PRZESZŁOŚCI. Po protu schudłabym mądrze, z głową i wyglądałabym fajnie.

Wszystko to wiele mnie nauczyło. Teraz jestem inną osobą i inaczej myślę o odchudzaniu. Ale kłopoty z samoakceptacją zostają na całe życie.. 

Trzeba to zmieniać i kochać siebie :)


Kochane, trzymam kciuki za te z Was, które mają ED. Mam nadzieję, że każda z tego wyjdzie i będzie starać się żyć normalnie.
To trudne doświadczenie, ale można z tego wyjść. 
Można z tym walczyć mimo wszystko.
Można wrócić do normalności, choć wiele w psychice zostaje.

A do tych dziewczyn, które zaczynają swoją przygodę z odchudzaniem, albo myślą o dietach 1000 kcal i mniej:
NIE WARTO. NIGDY TEGO SOBIE NIE RÓBCIE.
Jo-jo będzie prędzej czy później. Organizm upomni się o jedzenie i to w dużych ilościach. Dopadną Was problemy z akceptowaniem siebie.

LEPIEJ CHUDNĄĆ WOLNIEJ, ĆWICZYĆ I ŻYĆ ZDROWO I SZCZĘŚLIWIE 

Dziękuję tym z Was, które dotrwały do końca wpisu!

Niech nam kilogramy lecą w dół ZDROWO! :)

10 lipca 2013 , Komentarze (6)

Cześć kruszynki! :)

Bardzo Wam dziękuję kochane moje za wszystkie rady! :) Wiele z Was poświęciło mi troszkę czasu, żeby pomóc, wytłumaczyć i rozwiać wątpliwości. Jesteście fantastyczne! Kocham Vitalijki!
Dziękuję :*

Teraz zapisuję wszystko dokładnie, liczę kalorie żeby je zwiększać i żeby wyszło 1350-1450 dziennie. Co tydzień postaram się więcej- zobaczymy jak organizm to przyjmie.  Będę ćwiczyć 4-5 razy w tygodniu. Zależy jak wyrobię z czasem.

Oby to dało jakieś efekty!

Okresu póki co dalej nie ma.. Ale dziś od ok 3h bardzo boli mnie podbrzusze, więc to może wbrew pozorom dobry sygnał? 

Musze się Wam pochwalić kochane, że jestem już oficjalnie studentką Energetyki na AGH :) Dziś byłam składać papiery. Przy okazji wpadłam też na zakupy. Promocje są duże, ale też mnóstwo ludzi jest w galeriach. Kupiłam sobie torbę z Diverse za 50zł i jest super :)

Kurcze, czuję się jakoś dziwnie dziś.. Dobrze, ze No-spa coś pomaga na ten brzuch..

Zmykam Was czytać słoneczka :*

7 lipca 2013 , Komentarze (11)

Hej kochane!

Mam mały wielki problem. Mianowicie nie wiem już co robić z dietą i ćwiczeniami..
Po kolei..

Ćwiczę CODZIENNIE od 1 czerwca, wcześniej od połowy kwietnia co 2 dni.
Od 2 tygodni robię wyzwanie BeFit in 30 Extreme- są to 22 minutowe interwałowe ćwiczenia. Mają być 4x w tyg, ale ja ćwiczę w inne dni Denise.

Z dietą raz lepiej raz gorzej, ale się pilnuję i jem czasem 1300 czasem 1400 kcal, nawet 1200 się zdarza.. Ogólnie rzadko liczę je dokładnie, może teraz zacznę. Nie lubię tego robić, a poza tym nie chcę być na diecie 1000 kcal, bo to niebezpieczne..
W mojej diecie są zdrowe tłuszcze (olej lniany), białko (jogurty, jajka, serek wiejski, mięso, wędlina), zdrowe węgle (owsianka rano, chleb 100% żytni, kasza gryczana, rzadko ziemniaki) warzywa co najmniej 3x dziennie.
4 posiłki co 3-3,5h.

I teraz do sedna..

NIE CHUDNĘ

WYMIARY STOJĄ CAŁKOWICIE OD 3 TYGODNI (wcześniej też ledwo -1 cm w biodrach w miesiąc..)
NIE MAM OKRESU. POWINNAM DOSTAĆ 10 DNI TEMU.. NIE MA NADAL.
WAGA WZROSŁA (może przez te zmiany hormonalne związane z @..)


NIE WIEM CO MAM ROBIĆ.

Może któraś z Was tak miała?

Mniej ćwiczyć? Więcej jeść? 

Martwi mnie ten brak okresu..

Edit: Ciąża nie wchodzi w grę kochane ;) Wiatropylna nie jestem ;)

2 lipca 2013 , Komentarze (7)

Cześć kochane ! :)

Piszę dopiero dziś, bo weekend praca na weselu, a wczoraj dalej dochodziłam do siebie.
Dietkowo trzymałam się całkiem ok, więc jestem zadowolona. Tylko okres mi się spóźnia.. Eh. I wymiary stoją niestety.. Myślicie że to ta spóźnialska miesiączka???

Muszę Wam odpowiedzieć jaka przygoda mi się zdarzyła.
Otóż moja siostra na stronie RFM.fm złożyła mi gratulacje dobrze zdanej matury i życzenia powodzenia na studiach i udanych wakacji. I wiecie co? 
Zadzwonili do nas!
Haha, ja odebrałam tak niesamowicie zaspana, bo odsypiałam po weselu.. I trochę nie ogarniałam ;) Ale nawet powiedziałam coś co miało ład i skład, tylko głosem jakbym piła 3 dni z rzędu :P 
Może któraś z Was słyszała nas w niedzielę ok. 21.50 na antenie RMF.
Wygrałyśmy obie mp4 i zgrzewki Nestea. Także świetna przygoda i fajne nagrody :)

Dziś przedstawię Wam też mój dzisiejszy pomysł na obiad.
 Miał być owsiany dzień i był, tyle że z normalnym obiadkiem. Ale dziś zjadłam tylko 3 posiłki, bo nie maiłam za bardzo czasu, więc śniadanie i "kolacja" o 17.15 były owsiane.
Ale do sedna!
Dziś u mnie w domu na obiad miały być naleśniki. Nic ciekawego w lodówce nie było, więc myślę- "Jeść te 2 naleśniki z dżemem i zupę? Nie.. No za dużo kalorii by wyszło z tymi naleśnikami, a jednym takim się nie najem.."
I wiecie co zrobiłam?
Tortillę naleśnikowo-warzywną! :)

Odlałam trochę ciasta na naleśniki i dodałam do niego dużą łyżkę otrębów i trochę proszku do pieczenia żeby lepiej urosło.

Zrobiłam sałatkę: sałata, pomidor, ogórek

Usmażyłam naleśnika na odrobinie oleju:

Zrobiłam sos: jogurt naturalny, papryka ostra, pieprz

Posmarowałam naleśnik, nałożyłam sałatę i wszystko zawinęłam jak tortillę. Owinęłam w papier do pieczenia..

I włożyłam do rozgrzanego tostera na 3 minutki.

Tak pysznie prezentowało się po wyjęciu:

Do tego miseczka zupy jarzynowej

I był to najlepszy obiad ever ;)
Polecam dziewczyny, gdy smażycie naleśniki dla rodzinki i nie chce Wam się robić czegoś zupełnie innego dla siebie.
Taka tortilla jest pyszna, zdrowa i mniej kaloryczna niż naleśniki z dżemem, a bardziej sycąca.
Polecam ! :)

Jeśli któraś z Was podjęła wyzwanie BeFit in 30 Extreme- jak Wam idzie?

Trzymajcie się słoneczka :*

28 czerwca 2013 , Komentarze (16)

Witajcie moje kochane! :)

Uf, jak dobrze że już po wynikach!
Matura rozwalona!
Podstawowe: polski 86%, ang 100%, mat 100%
Rozszerzone: ang 76%, mat 92% !!! :D
Energetyka jest moja! :)

Ćwiczeniowo ok, kolejny dzień z BeFit in 30 Extreme. Zakwasiki po wczoraj były, do tego 3 godz snu no i ćwiczyło się ciężko, ale dałam radę ze wszystkim.
Oj, myślę że jak skończę te ćwiczenia to będę niezłą laską- dają wycisk ;)

Zaczynam od dziś 
AKCJĘ- KOLACJA!
Czyli totalny koniec z podjadaniem po kolacji!

Na razie na okres prób i błędów- tydzień.
Dziś Dzień 1. Udało mi się ładnie :) Mam mały sposób- ok 10 minut przed kolacją zjadam dużą marchewkę i jakoś jestem potem szybciej syta. Może to dobry pomysł? Będę wypróbowywać przez tydzień.

A Wy jakie macie sposoby na nie-podjadanie po kolacji??

Moje posiłki z kilku dni:
Śniadania:
Owsianka budyniowa z truskawkami

Koktajl truskawkowy, chlebek razowy z szynką i warzywami

Obiady:
2 pulpety z nadzieniem z pietruszki, pieczarki i suszonego grzyba (pyyyychota!), młode ziemniaczki, gotowana młoda kapusta, gotowana marchewka i sałata.

Pulpet jak wyżej, warzywa na patelnię, gotowana marchewka, sałata, makaron penne 

Jajecznica z otrębami, kasza pęczak, sałata

Kolacje:
Kanapki różnorakie na chlebku 100% żytnim (dziś)

Owsianka ze słoika (pyszności!) i kawałek domowego kołacza- połowa z jabłkami, druga połowa ze serem (jeszcze większa pychota! Skończyło się na 3 kawałkach niestety ;/).
 Haha, węglowodanowa kolacja :P

Koktajl truskawkowy, kawałek domowej pizzy z pieczarkami i z serem na cieście drożdżowym.

Jutro praca na weselu- kelnerowanie calutką noc, a potem jeszcze sprzątanie sali. Ale może dam jakoś radę ;) A w niedzielę goście, także zakręcony weekend.

Trzymajcie się cieplutko :*

27 czerwca 2013 , Komentarze (13)

Cześć moje chudzinki! :)

Ja dziś tak jak w tytule..

Co do wyników, to boję się prawie tak bardzo, jak przed rozszerzoną z matmy.. Nie wiem ile procent zobaczę.. Liczę na ok. 85-90% z matmy rozszerzonej i ok 80% z angielskiego rozszerzonego.
Jeju, serio boję się.

I myśl o wyborze studiów.. Chcę chyba iść na ENERGETYKĘ na AGH. Macie może dziewczynki kogoś znajomego tam/same studiujecie? Polecacie/odradzacie?
Bo ja już serio sama nie wiem. Jakaś okropnie rozsypana jestem dziś.

A jeszcze za godzinkę idę do dentysty! Mój portfel będzie płakał ;)

I w dodatku mam ogromne PMS! 

Aż sama w to nie wierzę, haha ;) Słuchajcie, dziś to bez kija do mnie nie podchodź po prostu :D Potrafię się zdenerwować i krzyczeć o byle pierdołkę. Siedzę na fotelu i mówię do siebie: "spokojnie, spokojnie..". Dawno czegoś takiego nie miałam. Zwykle po prostu boli mnie brzuch i plecy. Napięcie nerwowe jest, ale nie aż takie.


Co do dietki, to wczoraj na kolację zjadłam owsiankę ze słoika, i 2 kawałki kołacza i rodzynki i suszoną śliwkę.. (haha, same węgle na kolacje!) I było mi tak niedobrze, że sięgnęłam po krople żołądkowe.. Po których czułam się jeszcze gorzej, także super.

Wczorajszy wieczór na minus!

Dziś wstałam rano, wypiłam kawę z mlekiem jak prawie codziennie i potem zjadłam owsiankę.. I co? Znowu czułam się tak okropnie że myślałam, że zaraz zwymiotuję. Na szczęście potem było lepiej. Po 4,5 h od śniadania zrobiłam Denise na rozgrzewkę i kolejne ćwiczenia z BeFit in 30 Extreme i zjadłam na obiad.
Teraz z żołądkiem jest ok, ale jak pomyślę o kawie, czy kołaczu, albo rodzynkach to jest mi niedobrze :P
Moje fotomenu dodam Wam niedługo.
Nie wiem, w ogóle nie mam apetytu- może zjem coś po dentyście. 

Tylko obym się nie rzuciła na jakieś jedzenie, a o nie!

Zauważyłam, że jestem uzależniona trochę od codziennych ćwiczeń. 
Przez czerwiec KAŻDEGO DNIA ćwiczyłam. Czy było to 40, 50 czy 25 minut- ĆWICZYŁAM! Wiem, ze gdybym tego nie robiła, byłabym bardzo zła na siebie. Nie wyobrażam sobie dnia bez ruchu. 
Małe uzależnienie? Chyba tak ;)

Trzymajcie kciuki za moje wyniki, i oby okres szybko nadszedł, haha ;)
Zmykam Was czytać chudzinki :*