Pierwszy raz robiłam kompot i wyszedł
Pół jabłka i dwie śliwki zalałam wodą i gotowałam aż zmiękł. Jaki efekt? Po odsączeniu owocków wyszło równo pół szklanki niesamowicie słodkiego mimo braku cukru o pięknym, grapefruitowym kolorze
Brawo ja
Znajomi (4)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 2264 |
Komentarzy: | 41 |
Założony: | 16 sierpnia 2013 |
Ostatni wpis: | 16 września 2013 |
Postępy w odchudzaniu
Pierwszy raz robiłam kompot i wyszedł
Pół jabłka i dwie śliwki zalałam wodą i gotowałam aż zmiękł. Jaki efekt? Po odsączeniu owocków wyszło równo pół szklanki niesamowicie słodkiego mimo braku cukru o pięknym, grapefruitowym kolorze
Brawo ja
Pierwszy kryzys. Czwarty dzień
No to dzisiaj zaliczyłam pierwszy kryzys. Wstałam rano i pomyslałm, że po co to wszystko. Może dzisiaj skończe. Ale po chwili wzięłam się w garść i powiedziałam sobie:
I co, całe życie niczego nie będziesz kończyć? Tyle kasy wydane na tą dietę, wszystkim powiedziałaś a teraz sie wycofujesz? Cienias. Zostało przecież tylko 9 dni.
W takim razie idziemy dalej
Menu na dzisiaj:
Śniadanie: 1 kubek kawy, 1 kostka cukru
Obiad: 1 jajko na twardo, 1 duża marchewka, małe opakowanie serka wiejskiego (twarożku naturalnego) (100-150 g)
Kolacja: pół szklanki kompotu z owoców (ugotowanego bez cukru, owoce zjadamy), 2/3 szklanki (słownie: dwie trzecie, a więc niecała jedna szklanka!) jogurtu naturalnego
Ahhh i załamka na dzisiaj. Nie znoszę jak ignorują mnie osoby, które miałam na prawdziwych przyjaciół :( tylko dlatego, że wkońcu szczerze powiedziałam co myśle
Trzeci dzień i walka z urzędami
No to mamy za sobą trzeci dzień
Manu na dzisiaj :
Śniadanie: 1 kubek kawy, 1 kostka cukru, 1 mała kromka pieczywa (grzanka)
Obiad: pół paczki (szklanka) gotowanego szpinaku, 1 pomidor, 1 surowy mały owoc
Kolacja: 2 jajka na twardo, 1 gruby (100 g) plaster szynki (lub 5 chudszych), 5 liści sałaty z łyżką oliwy z oliwek i sokiem z cytryny
Najbardziej brakuje mi popołudniowej kawki z mleczkiem. Boli mnie jak widzę gdy Mój tradycyjnie po obiedzie wypija swoją
Zastanawiam się nad wpisami osób, które piszą, że porcję na obiad i kolację są za małe. Ja się najadam. Ile w takim razie te osoby musiały jeść wcześniej?
A teraz druga sprawa. Kochane moje. Czy któraś z Was załatwiała sobie staż,organizowany przez Urząd Pracy? Mój jest taki do dupy, że za każdym razem twierdzą, że nie mają środków na organizację stażów dla osób które jeszcze nie pracowały. Jedynie dla zwolnionych. No ale kur**, przecież to jest przyuczenie do zawodu!
Chyba uderzę do starostwa, wykłócać się o środki. Skoro pracodawca z wielką chęcią zgodził się na zorganizowanie miejsca.
Dzień drugi. Jedenaście do końca
Dzisiejsze menu:
Śniadanie: 1 kubek czarnej kawy, 1 kostka cukru
Obiad: 1 duzy befsztyk wołowy (200 g), 1/3 główki sałaty (lub 5 liści) z łyżką oliwy z oliwek i sokiem z cytryny, 1 surowy owoc (grejpfrut)
Kolacja: 1 gruby (100 g) plaster (albo 5 chudszych) szynki (np. drobiowej), 2/3 szklanki (słownie: dwie trzecie, a więc niecała jedna szklanka!) jogurtu naturalnego
Od rana bolała mnie głowa i czułam się senna. Wobec tego wskoczyłam spowrotem do łóżka. Godzinna drzemka i wszytko wróciło do normy
Ach muszę się pochwalić: dostałam od Mojego nową torebkę
Tak więc właśnie zjadłam kolację pierwszego dnia diety. I powiem Wam, właściwie napiszę, że nie było tak źle. Najgorszy czas to od wypicia porannej kawy do obiadu. Na szczęście miałam czym zająć myśli i jakoś czas minął
Naczytałam się negatywnych opinii, jak to niektórzy są osłabieni już po pierwszym dniu. Mi udało się bez tego przeżyć.
Dzisiejsze menu:
rano: kawa rozpuszczalna z cukrem
obiad: befsztyk, sałata z oliwą z oliwek i sokiem cytryny
kolacja: dwa jajka na twardo, szklanka brokułów, pomidorek
Z ciekawości weszłam na wagę.
Szok.
70kg.
Czyli 2 kilo mniej niż przy poprzednim ważeniu.
Porażka na całej lini.
Ślub cywilny za trochę ponad miesiąc, a ja co? Siedzę i się objadam. Gruba, głupia krowa.
Zawsze lepiej działałam mając plan, więc liczę, że dieta, szczegółowo zaplanowana pomoże mi nauczyć się powściągliwości.
A jutro musli na śniadanie, kurczaczek z piekarnika z brązowym ryżem na obiad i sałatka na kolację.
Musi mi się udać.
Po wielu latach, miesiącach niepowodzeń postanowiłam spróbować czegoś nowego.
I tak moje drogie wyzwanie nr 1: dieta kopenhaska. I zanim zaczniecie mnie krytykować. Skonsultowałam tą decyzję z moim lekarzem rodzinnym. Po zapoznaniu się z wynikami moich badań, zgodził się bym spróbowała. Dostałam zalecania i witaminki co by ich ta rygorystyczna dieta nie wywołała ich obniżenia.Zapasy zaczęłam już robić. Pozostało mi kupić tylko mięsko i warzywka.
Co było dodatkowym impulsem? Dzisiaj z Kochanym byłam w mieście. Po drodzę mijaliśmy kobietę sporych rozmiarów. Tak na oko 100kg. I co usłyszałam? "Po ciązy też będziesz tak wyglądać. Przecież to normalne, że kobiety po ciąży się spaszą."
Załamka mnie złapała I dodatkowo postanowiłam mu udowodnić jak bardzo się myli.
Walka z kilogramami się rozpoczęła
Codziennie od poniedziałku będę pisać jak się czuję i jak przebiega
Miłęgo wieczoru :)