Dziewczyny!
Mam do Was pytanie i liczę na Wasze opinie. Niedługo biorę ślub cywilny. I mam dylemat. Od wszystkich słyszę, że powinnam kupić sobie bukiecik. Ja jednak nie jestem do tego do końca przekonana.
Jakie jest Wasze zdanie?
Znajomi (4)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 2261 |
Komentarzy: | 41 |
Założony: | 16 sierpnia 2013 |
Ostatni wpis: | 16 września 2013 |
Postępy w odchudzaniu
Dziewczyny!
Mam do Was pytanie i liczę na Wasze opinie. Niedługo biorę ślub cywilny. I mam dylemat. Od wszystkich słyszę, że powinnam kupić sobie bukiecik. Ja jednak nie jestem do tego do końca przekonana.
Jakie jest Wasze zdanie?
Tak jak obiecałam, wstawiam dzisiaj mój tygodniowy jadłospis
PONIEDZIAŁEK:
3x maca żytnia z pomidorem
pomidorówka
arbuz,wafel "grzesiek"
2x parówka cielęca,bułka wieloziarnista
50min rower
WTOREK:
Bułka z pomidorem
3x naleśnik z dżemem
2 kromki chleba razowego z dżemem
50 min rower
ŚRODA:
Racuch
Ziemniaki, schabowy z piersi z kurczaka, pomidory z jogurtem naturalnym i cebulką
Jogurt naturalny
50min rower
CZWARTEK:
Bułka
Ziemniaki z łyżką smażonej cebuli. Miała być do tego wątróbka drobiowa, ale moja przyszła teściowa zrobiła nie w moim guście więc fuj ;/
Magnum ;)
50min rower
PIĄTEK:
bez śniadania, musiałam być na czczo do badań
8 pierogów z kaszą gryczaną i twarogiem. Zdecydowanie polecam
bułka z masłem.
SOBOTA:
2 kromki chleba razowego z szynką
tost z serem i szynką
50min rower
Ostatnie dwa dni ubogo bo miałam w domu ekipę od wstawiania drzwi, więc nawet nie było kiedy zjeść. Cały czas sprzątanie, bieganie do sklepów bo coś się skończyło itd. Padam
Wszędzie dookoła pokusy. Lody, ciastka,babeczki i inne pyszności. Ale trzeba z tym walczyć. I to robię. A przynajmniej staram się robić
W niedziele podam Wam dokładny mój jadłospis, który do tej pory spiszę w moim małym notesiku :) Oczywiście, wróciłam na rower. Och jak mi tego brakowało.
Pytanie do tych z Was, które mają niewielki staż małżeński.
Jak zmieniło się Wasze życie po ślubie?
Pierwszy dzień nowego początku
Witam Was!
Dzisiaj pierwszy dzień po diecie. I jak wyglądało moje menu?
Śniadanie: 2 kawałki macy żytniej z pomidorkiem
Drugie śniadanie: pół jabłka
Obiad: filet z mintaja z dwoma ziemniakami. Oczywiście nie polane tłuszczem
Podwieczorek: kawka i wafelek. A co, zaszalałam
Kolacja: dwie parówki cielęce, dwie kromki chleba żytniego. Tak to wygląda wg kalkulatora kalorii:
Chyba nie jest aż tak źle?
No i żeby odpokutować tego wafelka, zrobiliśmy z Lubym 6 km na rowerkach. Wkońcu byliśmy sami i spędziliśmy razem czas. Bo ostatnio ciężko z tym
Kochani! Nie wytrzymałam i zamiast w sobotę, dzisiaj zrobiłam sobie pomiary. I się z Wami nimi podzielę.
Waga: z 70kg na 66,5 kgNie jest to może jakiś super wynik,ale pocieszam się dwoma punktami:
1. Podobno zdrowo jest chudnać 1kg tygodniowo. Więc tylko troszkę zawyżyłam normę.
2. Osoby z dużo większą nadwagą chudną szybciej.
A teraz nowe wymiary:
Przed Po
szyja ? 34
biust 102 97
biceps 34 29
talia 87 83
biodra 106 100
udo ? 52
Tak wygląda to na dzień dzisiejszy po 11 dniach diety
Co dalej planuję? Nadal trzymać dietę. Co prawda nie kopenhaską, bo na wołowinę i sałatę nie mogę już patrzeć. Ale chudę jedzonko,nic smażonego itd. Wiecie o co chodzi :)
No i wracam na mój ukochany rower. Chcę zrzucić jeszcze te półtora kg do 21 września. I nigdy więcej nie chcę zobaczyć na wadze 7 z przodu :)
A jutro zrobię sobię nagrodę i wypiję kawkę z mlekiem :)
I tak kierujemy się ku końcowi tego etapu walki o własne ideały. Aż chciało by się zaśpiewać na melodię bożonarodzeniowej reklamy Pepsi " Coraz bliżej..." A skoro o Pepsi mowa...
Ostatnio w którejś z gazet (Cosmo, Joy, Świat kobiet or Superlinia) przeczytałam o pewnym eksperymencie. Otóż jakiś człowiek policzył miejsca, które w drodze do pracy przypominają mu o jedzeniu. Postanowiłam zrobić to samo i wybrałam się na toruńską starówkę. I tak na mojej drodze pojawiły się: kilka barów z kebabem ( swoją drogą ohydztwo), restauracje w niezliczonej ilości, lodziarnie, kawiarnie, delikatesy z reklamami promocyjnych produktów, sklepy mięsne, kuszące wspaniałym aromatem szyneczki.
Ok, jakoś dotarłam do domu. Włączyłam Tv, a tam mój ukochany blok reklamowy. Kinder Bueno, Schoko Bons, Delicje, McDonalds. Poszukajmy w takim razie może jakiegoś programu. Tvn Style "7 kobiet-dieta". Polsat Cafe "Zdrowie na widelcu", TLC " Masterchef".
Z każdej strony atakuje nas wielka ilość jedzenia. I jak osobą,takim jak ja, będacym na diecie ma być łatwo? Nasze społeczeństwo i cały marketing skierowany jest na konsumpcje. A potem są płacze, programy tv pokazujace osoby z chorobliwą otyłością. Wg ostatnich danych Ministerstwa Zdrowia 50% kobiet i 60% mężczyzn w Polsce ma nadwagę. Nie w każdym przypadku chodzi o dziesiątki dodatkowych kilogramów. Dane uwzględniają też osoby z kilkukilogramowym nadbagażem. Co mnie najbardziej przeraża? To, że z roku na rok rośnie ilość otyłych dzieci. Kurcze rodzice, jak można tak szkodzić swoim pociechą? Jednego dnia odprowadzłam mojego Chrześniaka do przedszkola. I się załamałam. Zamiast jabłuszka, zrobionej w domu kanapki, dzieci (6latki!) przynosiły chipsy, słodkie napoje, słodkie rogale. Ja nie twierdzę, że trzeba całkowicie takie przyjemności wyeliminować, bo przecież każdy czasem ma na nie ochotę, ale nie chodźmy na skróty, jeśli chodzi o najmłodszych.
Jak to wygląda światowo? Oto ranking:
1. Meksykanie - z których obecnie aż 70 proc. populacji dorosłych ma nadwagę, natomiast 32,8 proc. łapie się już pod kategorię otyłych.
2. Amerykanie
3. Syria.
Natomiast Europa:
W kategorii panie: Brytyjki, Maltanki,Litwinki, Estonki, Węgierki,Czeszki,Greczynki, Słowenki i Polki
Kategoria panowie jest nieco gorzej, bo Polacy zajmują 6 miejsce. Naszych rodaków wyprzedzają: Maltańczycy, Brytyjczycy, Węgrzy, Czesi, Grecy.
Chyba warto się zastanowić nad tymi statystykami. I zacząć zmieniać świat od siebie
Gratuluję tym, którzy dotarli do końca tego tekstu. Macie ode mnie słodkiego buziaka, pachnącego rumiankiem
Zostały 4 dni. Brzmi niewiarygodnie. Wiecie kojarzy mi się to z pobytem na kolonii. Pierwszy tydzień to istny koszmar, nikogo nie znamy, nie wiemy gdzie jesteśmy i strasznie czas się dłuży. Z kolei drugi zlatuje nie wiadomo kiedy. Zdążyliśmy się zaprzyjaźnić, a już trzeba wyjeżdżać. I pozostają wspomnienia
A ja przeżywam dzisiaj taki swój mały kryzys.
Po pierwsze: myślałam, że nie wcisnę w siebie obiadu. Od wołowiny i sałaty robi mi się już nie dobrze
Po drugie: pokłóciłam się z Moim. Im blizej dnia W, tym więcej kłótni.
Po trzecie: ten cholerny Urząd Pracy!!!! Nosz kur**!! Człowiek lata, załatwia sobie miejsce na staż, pracodawca bardzo chętnie przyjmie. I co słyszę w urzędzie? No, ale my mamy środki tylko dla osób, które zostały zwolnione, a nie dla takich które dopiero skończyły naukę. I jak tu się nie załamywać?
Po czwarte: jak mi się chce czegoś słodkiego. Gałki lodów. Albo kostki gorzkiej czekolady. Albo kakao na zimnym mleku. Oczywiście nie takie rozpuszczalne dla dzieci, tylko zwykle. DeceMorreno.
I po piąte: chyba bierze mnie jakieś choróbsko. Ból mięśni, drapanie w gardle. Ehhh. Mi zawsze coś musi być, bym wiedziała, że żyje.
Mam nadzieję, że Wasz Dzień był lepszy.
Przepraszam za marudzenie. Gorszy dzień
Więc dzisiaj tragiczna niedziela. Jedyny posiłek w ciągu dnia to pierś kurczaka w folii bez tłuszczu i do tego grejpfrut.
Głodna
Ale pocieszam się faktem, że zostało tylko 6 dni do końca. I tym, że widzę nie duże, ale zmiany w lustrze
Wiecie, strasznie mi przykro. 28 września robimy z, już wtedy mężem, grilla dla znajomych z okazji ślubu. Gwarantujemy nocleg,alkohol i zabawę. I co sie okazało? Ludzie, których uważam za przyjaciół i z którymi myślałam, że jestem blisko wystawili mnie. Nagle wszyscy mają miliony innych zobowiązań. To przykre. A specjalnie zapraszałam ponad miesiąc wcześniej. Bo chciałam by bliskie mi osoby uczciły ten dzień ze mną
No to mam za sobą kolację dnia szóstego
Jakie mam kosmiczne sny. Dzisiaj śniło mi się, że zjadam wielkie śniadanie złożone z dwóch jajek na miękko,parówki i wielkiej bułki z ziarnami^^ Widać, czego brakuje mi w diecie
A teraz dzisiejsze menu:
Śniadanie: 1 kubek czarnej kawy, 1 kostka cukru, 1 mała kromka pieczywa (grzanka)
Obiad: 1 duszona pierś kurczaka bez skóry, 5 liści sałaty z łyżką oliwy z oliwek i sokiem z cytryny
Kolacja: 2 jajka na twardo, 1 duża starta marchewka
Jeszcze tylko tydzień. A powiem Wam, że efekty już widzę :)
Kolejny dzień za mną. Kolejny dzień z mega bolącą głowąjak zaczęła wczoraj wieczorem, tak ból ciągnie się do tej chwili
Dzisiejsze menu:
Śniadanie: 1 duża starta marchewka z sokiem z cytryny
Obiad: 1 duża (300 g) chuda gotowana ryba (pstrąg, dorsz lub sola) z sokiem z cytryny. Rybę można także usmażyć bez tłuszczu.
Kolacja: 1 duży befsztyk wołowy (200 g), 5 liści sałaty, pół paczki (6-8 główek) gotowanych brokułów
Och jaka głodna byłam od rana
Nie mogę już patrzeć na sałatę i befsztyk Z trudem dzisiaj to przełknęłam.
Marzę o kawie z mlekiem.Nadal. Ale zaskoczył mnie fakt, że nie ciągnie mnie do słodkiego.