w to nie wierzę, ąle wczorajszy meczyk (brawo chłopaki!!!) obejrzałam przy wodzie mineralnej. Bo kibicowanie jakoś nieodłącznie kojarzy mi się z piwkiem, z winkiem, z jakimiś orzeszkami albo przynajmniej krakersikami do przegryzania. A tu nic! Nawet moje (na szczęście zażelowane) paznokcie ocalały. Brawo polscy szczypiorniści. Brawo ja!