Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Podobać się sobie i akceptować siebie,

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2944
Komentarzy: 80
Założony: 6 listopada 2013
Ostatni wpis: 26 listopada 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Sisi8

kobieta, 35 lat, Londyn

173 cm, 99.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 listopada 2013 , Komentarze (6)

Dobry :)

Oj dziewuszki, dziewuszki. Na nic czasu nie mam. Rano jadę na trening, potem latanie po mieście i załątwianie spraw. No i na koniec nieszczęsna praca do 22 :)
Weekend zleciał intensywnie: uczelnia, urodziny, uczelnia, urodziny :D Gdzie tu jeszcze sen hi hi. Dietowo,ale nadal waga w miejscu przez @, który się zbliża i coś dojść nie może. Nie, nie... W ciąży na milion procent nie jestem. Poprostu odstawiłam anty, dieta, stres i treningi robią swoje, że się pomieszało.

Przez weekend trochę pogrzeszyłam: a to cipsiki,a ciasto i soki wieczorową porą. No cóż...ale od wczoraj wróciłam na właściwy tor. Dzięki wyciskaniu siódmych potów na siłowni kolejne cm ubyły i to mnie bardzo cieszy. Co prawda dopiero dwa tyg ćwiczę,ale już widzę małe efekty :)

W piątek byłam podpisać umowę z salonem sukien ślubnych i wreszcie mam swoją wyśnioną :) W marcu będę jechała na pomiary i będą szyli.

Lece poczytać co u Was, bo się stęskniłam :)

Oto jej zdjęcie :)

24 listopada 2013 , Komentarze (3)

Cześć dziewuszki !
Na szybciutko piszę, że cm znowu spadły,a waga się buntuje.
Jutro na spokojnie Wam wszystko opowiem i opiszę. 

Lece szykować obiad, bo wrcoilam z uczelni,a trza coś zjeść :)

19 listopada 2013 , Komentarze (12)

Ech... Tak czytam Wasze pamiętniki i u każdej coś ubyło. 
U mnie armagedon :/ 
Wlazłam dzisiaj na wage co nie powinnam, bo ważenie mam dopiero w piątek,ale co tam. Wchodzę,a tu 2kg więcej :/ 
Z jedzeniem się pilnuję w miarę, jestem przed @, treningi są i tego nie rozumiem.
Czyżbym się wodą podebrała przez @? Czy mój organizm się buntuje przez treningi ?!

Wiem wiem... najważniejsze są cm,a nie waga. W cm jest tak jak powinno mniej,ale i tak nie potrafię obojętnie przejść obok wagi- bo to też dla mnie ważne.

Dzisiaj mnie nosiło, chciałąm jechać na trening z tej rozpaczy,ale miałam dużo spraw do załatwienia z firmą i nie dałam rady.

Jutro na 7 rano jadę już się wyżyć,a potem jadę z maminką oglądać suknie ślubne i wstępne przymiarki porobić....

Lekkiego doła złapałam,ale z drugiej strony po ciele widze, że jest lepiej. Trochę się ujędrniło, brzuszek i udka są mniejsze.
Nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim....

18 listopada 2013 , Komentarze (8)

Dobry Dziewuszki :)

Nie wiem co się ze mną dzieje,ale ćwiczenia dają mi mega kopa. Nie sądziłam, że będą mi taką satysfakcje dawały. Dzisiaj 3 trening za mną. Znowu cardio- zakwasy mega, nie mogę chodzić, poruszać się- ale mega szczęśliwa.
Kolejny w środę. Jutro za to odpoczynek,ale już w głowie mam, że się nie mogę doczekać i chyba pojadę poćwiczyć. Z drugiej strony nie chce się tez szybko zniechęcić.

Czas posiedzieć trochę nad książkami i zacząć pisać pracę do obrony. Znacie lub możecie polecić książki dotyczące dogoterapii ?

16 listopada 2013 , Komentarze (7)

Oj trochę narozrabiałam wczoraj wieczorem po pracy. Mianowicie po 22 dostałam parcie na jedzenie i w ten sposób w mojej buziuchnie wylądowały lody, jogurt, taki mały serek okrągły i oczywiście woda,ale smakowa. Oj nie dobra JA,ale ok... usprawiedliwie się tym, że jutro @. 

Dzisiaj z rana zostało to wszystko spalone na morderczym treningu- dawno tak się nie czułam. Obolała w każdej części ciała, chodzę jak kaleka, nogi pozdzierane, pęcherze na stopach :D Boli,ale mega szczęśliwa, że kolejne 1,5 godziny za mną. Dziś był trening siłowy + cardio. BIałko wypiłam po treningu i szybciutko mykałam do pracy.

No i teraz do 22 będę gniła w robocie. Nienawidzę weekendów i robić po 12 h :/ Na dodatek kolejną firmową imprezę mamy na 50 os. Pocieszam się tym, że jutro wolne to w miarę odpocznę.

P. niestety ma weekend pracujący to dopiero wieczorem w domu się zobaczymy,a tak bardzo bym chciała z nim gdzieś wyjechać, bo zaczyna wkradać się ta rutyna i zmęczenie.

Jutro w planach mam posprzątać mieszkanko na cycuś glanuś :) Pojadę na odwiedziny do mamy poza miasto. Pojdę z psem na spacer do lasu,żeby rozruszać te zakwasy. Na obiad wpada kumpelka,a potem czekanie na P. aż wróci z pracy. 

Dziękuję Wam, że mogę na Was liczyć i ciesze się, że wspólnymi siłami dążymy do celu :) 

Pozdrawiam i buziole :* 

15 listopada 2013 , Komentarze (6)

Dzień Dobry dziewuszki :)
Dzisiaj rano było oficjalne ważenie no i mogę paseczek przesunąć o 2 kg w dół. Znacznie lepiej wygląda kiedy jest dwójka z przodu do zrzucenia niż cyfra trzy :P
Tak jak w temacie.
Pierwszy trening za mną. Jestem z siebie dumna. 1,5 godziny na sam początek to jest nie lada wyczyn u mnie :) 
Na siłowni motywacja była ze strony trenerów, doradzali, trening rozpisali i gitara. Jak to dobrze mieć takich znajomych, przyjaciół. 
Co prawda nawrzucają CI trochę,ale po to by zmotywować. 
Kupiłam sobie THERM LINE FORTE + krem na modelowanie tali,brzucha i pośladków, owinełam się folią spożywczą- efekt ?! MOKRA JAK SZCZUR W OKOLICY BRZUCHA !!!!!!!!

No to tak na marginesie pisałam, żeby się pochwalić, bo jestem mega szczęśliwa. A pierścień na dłoni- daje mega kopa i motywację :)

Lecę poczytać co u Was :)

PS. Jutro powtórka z rozrywki :)

13 listopada 2013 , Komentarze (10)

Jest mnie mniej w końcu jupiiii :) I to aż o 2 kg :) 
Nie wytrzymałam i wskoczyłam na wagę u mamy, co prawda byłam już po posiłku i wciuchach. Znam swoja wagę bez niczego i plus minus trzeba było odjąć wagę ciuchów. Jutro oficjalne ważenie to wtedy przesunę paseczek, żeby bardziej motywował. Nawet mama zauważyła i powiedziała, że widać po nnogach- nie mam takich obrzmiałych, opuchniętych. 

Ślub coraz bliżej to trzeba dążyć do idealnego wyglądu, idealnej sylwetki. Muszą szczeny opaść gościom co mnie długo nie widzieli. Muszę udowodnić, że potrafię, że chcę, że jestem silna, i że się nie poddaje :)

W przychodni zakręcny dzień. Nowa seria pacjentów, nikt nic nie wie co, jak i gdzie. NIe obyło się bez lataniny po wszystkich gabinetach. Jak nie jedni wołają to drudzy, żebyś pomogła. Fakt cieszy mnie to, żę są ze mnie zadowoleni i mogą liczyć. Wkońcu na tyle mi ufają, że potrafią mnie zostawić na rannej zmianie samą- co jestem tylko na praktykach :)

Jadłospis :
Śniadanie: w losie dwie wasy z twarożkiem pomidorowym
II śniadanie: u mamy zwykła bułka z serem i chudą szynką + jajo na twardo
Obiad: u mamy ryba smażona + dwa ziemniaki + surówka z kiszonej kapusty
Podwieczorek: Jabłko + jogurt
Kolacja: sałatka z makreli

Ach Ach... jak ja się cieszę... Jak się chce to się potrafi.
Nie sądziłam, że po zmianie nie których rzeczy będzie taka zmiana pomimo tych małych wpadek. Wiem tylko jedno, że teraz będzie już coraz lepiej.

Wieczorkiem zajżę co u Was :) Buziole

12 listopada 2013 , Komentarze (5)


Oj jak ja uwielbiam pracę z ludźmi,a zwłaszcza w placówkach :)
Idzie się zżyć z pacjentami i to cieszy. Daje satysfakcję, że Twoja praca nie idzie na marnę, że jesteś w stanie pomóc i za to są Ci ludzie wdzięczni. Pomożesz, poćwiczysz, a zarazem wysłuchasz i jesteś ich psychologiem.
Dokładnie tak jak w tytule...
W podziękowaniu za rehabilitację od pacjentów dostałam dzisiaj: 5 czekolad, bombonierkę, kawę i kwiaty...
I jak tu kuźwa schudnąć.
Ojcu podrzuciłam czekolady to też zaczął mnie wyzywać, bo sam się odchudza. 
Niestety geny, budowę ciała i tendencję do tycia odziedziczyłam po tatusiu. Oboje musimy się pilnować.

Od rana strasznie pobolowe kolano. Muszę jak najszybciej udać się do specjalisty, bo nie wytrzymam tak na dłuższą metę. Zaczyna doskwierać coraz bardziej :/

Któraś z Was pytała na kiedy mamy datę ślubu :) Otóż na 13 czerwca 2014 roku godz 17:30 :)
Oj już się nie mogę doczekać i odliczam dni do tego dnia.

Śniadania nie miałam za bardzo kiedy zjeść to w locie zjadłam jabłuszko.
Obiad: schabik z grzybkami i dwa ziemniaki do tego surówka z kapusty.
Podwieczorek: jogurcik i wafle ryżowe
Kolacja: sałatka z makreli mniam :)

A tak na marginesie coraz bliżej piątku,a co w związku z tym ?! Coraz bliżej wolnego czasu, coraz bliżej treningi :)

Miłego Wtorku Wam życzę 
Lecę poczytać co tam u Was buziole

11 listopada 2013 , Komentarze (2)

Dzień Dobry :)
Trochę zmiana w układzie pisania, żeby nie było ponuro.
Wczorajszy dzień cały przeleżałam i przespałam.
Nie miałam na nic ochoty.
Miasto z dziewczynami odpuściłam ze względu na to kolano.

Dzisiejszy dzień pomimo święta pracowicie- 12h :/
A od jutra powtórka z rozrywki czyt. praktyki i praca.
Na szczęście do końca tygodnia tak i spokój póki co.

Na śniadanko miałam płatki owsiane z kiwi + jedna mała kromka ciemnego chleba z szynką i serem.
Na obiad będzie teraz sałatka z kurczakiem,a na kolacje to nie mam jeszcze pomysłu.
Od piątku będzie czas to i siłownia się zacznie. Dogadane mam z trenerem,żeby fajny trening mi ułożył i będzie gitara.
Od dzisiaj już w 100% robię detox ze słodkiego. ZERO CUKRU !!!!
I tego będę się trzymała. 
Może bardziej mnie to zmotywuje jak będę Wam pisała, spowiadała się:)
Dzisiaj z pracy gwizdnę wagę to jutro się zważe i pomierzę. Mam nadzieję, że coś ubyło- oby.

Idę poczytać co tam u Was nowego i dalej pracować :) 
Buziaki

10 listopada 2013 , Komentarze (3)

Cześć i czółem.

Pogaduchy z dziewczynami były świetne- planwanie wieczoru panieńskiego i rozmawianie o weselu, przygotowaniach. Wcale nie było butelki wina,a zakąsakmi było kiwi i avocado ! ot co...zaskoczenie dziewczyn było bardzo miłe.

Mierzyłam się w obwodach i po cm uciekło :) ale na wage stane dopiero w przyszlym tygodniu i mam nadzieje,ze coś spadnie. 
Wczoraj na uczelni wytrzymałyśmy z Aśką tylko 30 minut i spieprzyłyśmy do mnie do domu na ploty,ale najważniejsze załatwiłyśmy- wybór promotorów i rozliczenie się z praktyk.

Na obiadek były paluszki rybne z kaszą i kiszoną kapustą. 
Wieczór niestety już nie należał do idealnych: lód wodny, pare chipsów, 6 kostek czekolady i uwaga KFC :/ No ja pierdziele takie wyrzuty sumienia miałam ,że szok. Żeby było śmieszniej do godziny 19.30 było t jedzone później już NIC. Sama siebie nie rozumieim czemu tak mam i to weekendy,a zwłaszcza jak mam motywacje i cel :/ 

Noc była z głwy, bo trzeba było jechać na kręgielnie i odebrać ojca napitego. Zachciało mu się imienin kolegi he he. Zasnąć nie mogłam, TV z moim P oglądaliśmy i zaraz krzyk i płacz z bólu. Kolano dało się we znaki. Parę dni temu coś mi strzykło i ukuło/ Poczułam dziwne parzenie i tak cały czas. CHolera nie wiem co jest czy coś naderwałam czy co innego tam się dzieje.

Dzisiaj odpoczynek- śniadanie: jajecznica z dwóch jajek, obiad będzie spaghetti z makaronem RAZOWYM, kolaca pomelo, a potem na miasto z dziewuszkami.

Lece poczytać co tam u Was :)