Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo chciałabym schudnąć bo z każdym kilogramem więcej źle się czuję i moja samoocena spada. Chce być szczupła jak kiedyś i cieszyć się każdą chwilą...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16494
Komentarzy: 563
Założony: 6 lutego 2014
Ostatni wpis: 20 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Magis

kobieta, 45 lat, Warszawa

165 cm, 75.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 1 lipca nie moge mieć wiecej niż 70kg....najlepiej mniej

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Kroki milowe

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 maja 2014 , Komentarze (8)

hej

Wczoraj jak odebrałam Małą z przedszkola to ciocie strasznie się martwiły ,że nic nie chciała jeść, :xnawet mięska ,które bardzo lubi. Po powrocie do domu zdjęła buty wzięła przytulankę i położyła się w sypialni na dużym łóżku, 5 minut i dziecko spało. (spi)Byłam w szoku bo nigdy tak nie robiła. Pomyślałam ,że to ze zmęczenia bo byli długo na dworze, wracałyśmy rowerem i na dodatek niesamowity upał. Po 2 godzinach wstała i .......miała 38,5 gorączki. Do wieczora już nie udało się jej zbić i pojawiły się wymioty(wymiotuje)......A tak się cieszyłam ,że nie choruje...(ale nie jest w sumie źle 1,5 miesiąca w przedszkolu).....

Dieta utrzymana, ćwiczeń mało tylko rower - trasa przedszkolna, miałam iść wieczorem ale Mała siedziała tylko na moich kolanach....Doszła bielizna nocna ,którą kupiłam sobie z okazji rocznicy.....(niestety nie schudłam i musiałam kupić większy rozmiar)...mam nadzieję że mężowi się spodoba.....(prezent)

Uciekam bo na 12 mamy lekarza.....

21 maja 2014 , Komentarze (5)

hej !

Staram się trzymam diety i nie podjadać ale im późniejsza godzina tym bardziej chce mi się jeść....wczoraj ponad planem połowa banana, 6 suszonych moreli i jabłko - masakra to jak jeden dodatkowy posiłek. Ale wczoraj było też aktywnie poranno-wieczorny sport z mężem (smiech), bieg  3km (niestety tylko tyle bo był taki upał (pot)(slonce)że nie dałam rady, brak wody załatwił mnie na całego(alkohol)), ale potem w ramach pokuty pojechałam po Małą do przedszkola na rowerze a potem zrobiłyśmy  przejażdżkę - licznik pokazał 12km ale wydaje mi się że powinno być więcej (ale jeszcze nie ogarniam urządzenia;)). W sumie przez cały dzień czułam się dobrze....dopiero dzisiaj jak wstałam czuję ,że mam nogi !!! Co dzisiaj mi wyjdzie postaram się napisać wieczorem - może w końcu się uda !!!! Pozdrawiam

19 maja 2014 , Komentarze (4)

Jakoś te dni szybko lecą ,że nie mam czasu napisać....:)Ogólne podsumowanie. Dieta trzymam się chociaż ostatnio strasznie mnie ciągnie do podjadania orzechów. :xMyślę,że mój organizm czegoś się dopomina .....Wliczyłam sobie, że mogę codziennie zjeść 1 kostkę gorzkiej czekolady. (czekolada)Gdy już nie mogę wytrzymać to zjadam....jest mi dużo lepiej a i nie mam poczucia winy ,które często podpowiadało ,że skoro już zawaliłam dzień (bo zjadłam czekoladę) to mogę najeść się jak świnka bo już dzień zmarnowany.....Biegam, pływam....dzisiaj mam zajęcia ze spalania tłuszczu.(pot) Chcę też poskakać na skakance i wrócić do ćwiczeń z Jillian. Muszę na nowo poukładać sobie grafik którego dnia co.

Teraz mam wolne 3 godziny rano (ale 1 godzina odpada na dojazdy i zakupy) więc pozostałe 2godziny  będę przeznaczać na ćwiczenia. ;)Małą wiozę do przedszkola na 9 rano (na śniadanie) a odbieram o 12 (po obiedzie) dopiero w tym tygodniu zaczniemy próbować aby zostawała dłużej i spała z dziećmi. Ale chodzi tak chętnie i robi takie postępy ,że jak zostawanie dłużej miałoby kończyć się płaczem to wolę ją zabierać. I tak chodzić będzie tylko do końca czerwca bo potem wyjeżdżamy na wakacje. Dzisiaj była w przedszkolu do 12 teraz przyjechałyśmy do domu i na 15.30 wracamy do przedszkola bo dzieci mają występy. Ciekawe jak będzie....ciocie śmieją się ,że jak pozostanie na scenie to będzie sukces. Większość maluchów jak widzi rodziców na widowni to wpada w płacz i zamiast na scenie siedzą u rodziców na kolanach. :DWięc założenie jest takie ,że chcemy aby cały występ postała na scenie co do jej tekstu mówionego to raczej nie liczymy na niego. Zobaczymy.....

Wczoraj Mała była pierwszy raz w kinie na Rio2. Przesiedziała cały seans, podobało jej się, super !!!! Jestem miło zaskoczona bo ona w domu raczej nie ogląda długich bajek. Znowu nie mogę się nadziwić jak te dzieci szybko rosną.

Pozdrawiam Was mocno !!!!

15 maja 2014 , Komentarze (7)

Hej 

Wielkie dzięki za wszystkie wasze komentarze dały mi WIELKIEGO KOPA w mój tłusty (na razie :D) tyłek !!!!! Powiem tak paznokcie wymalowane u rąk i nóg, sukienka kupiona (teraz mogę się w nią wbić ale z każdym zgubionym kilogramem będę wyglądała ja i sukienka lepiej ;)), prostownica do włosów też kupiona......to na razie jeśli chodzi o zmiany na szybkiego.....

Zmiany rozpoczęłam w poniedziałek od rozmowy z mężem.....dobra decyzja....więcej dobrego  humoru mojego to zdecydowanie więcej ćwiczeń z mężem....<3(w takiej formie to ja mogę spalać kalorię intensywnie i latami.....hihihi). We wtorek przebiegłam 5km jakie było moje zaskoczenie, że organizm jednak zapomniał , że już tą trasę wcześniej biegałam a jak dobiegłam byłam zielono-fioletowa z wysiłku a płuca myślałam że wypluję (uff)(pot). Środa to był dzień odpoczynku od ćwiczeń i ostateczne pożegnanie z obżeraniem się. Wieczorem wypiłam ostatniego drinka (rum z colą- pycha) i dojadłam ostatniego orzeszka (okazało się że jest jedna rzecz która bardziej mnie gubi niż (czekolada) są to ......pistacje !!!!Nie umiem zjeść mało.....cały czas o nich myślę.....już więcej nie kupię !!!). Wyjedzone zapasy z szafek - na szczęście nie tylko przeze mnie....

DZIEŃ 1

hormon zjedzony, woda z  cytryną wypita, śniadanie zgodnie z dietą, przebiegnięte 5km, wypite 2 szklanki wody.......to na razie do 11.30......dopiszę resztę później......

12 maja 2014 , Komentarze (17)

Po świętach przytyłam nastąpiło załamanie diety i ćwiczeń było parę prób powrotu na właściwe tory....ale przegrane.(szloch) Z każdym dniem narasta frustracją i złość na własną bezradność i pojawia się złość.....na męża. Tak doszukuję się problemów, sama je robię a jak mi się udaje to czuję się paskudnie.;( Ale wtedy wpadam w nastrój dołowania się analizowania co ja powiedziałam co on i ......pocieszam się jedzeniem. I kółko się zamyka....Jem i się denerwuję:<..... a jak się zdenerwuję to uspakajam się jedzeniem. (hamburger)(donut)(czekolada)Najgorsze jest jednak to , że jeśli chodzi o męża to mocno przeginam.....(denerwuje mnie tym, że on ma silną wolę i dba o siebie, zdrowo się odżywia , ćwiczy i to jest dla niego święte, nie ważne co się dzieje i jak żona mu w tym przeszkadza jest czas ćwiczeń i koniec ).  Przecież to nienormalne abym miała do niego pretensje ,że on robi to czego ja nie mogę bo jestem za słaba. Tylko czasami jakoś tak mi źle ,że on taki szczupły (całe życie ani grama tłuszczu, nawet jak sobie pofolguje z jedzeniem to mu to chyba w powieki idzie....nie rozumie moich problemów), zadbany pogodny a ja gruba, zaniedbana (ciągle mówię ,że kupię sobie coś fajnego jak schudnę), zła i sfrustrowana. Co zrobić aby wyrwać się z tego wszystkiego, poczuć się szczęśliwym, zadowolonym z siebie ?????? Jak będzie tak dalej to za jakiś czas będę gruba i na dodatek samotna (nie wiem ile mąż jeszcze zniesie) !!! Co mogę zrobić...?

5 maja 2014 , Komentarze (9)

hej

Dawno mnie nie było ale trochę się działo....Zacznę od tego ,że mam w końcu @ !!!! Huraaaaaaa !!!! (ostatni miałam na początku marca - nie mam pojęcia co się pozmieniało, że organizm zrobił sobie przerwę - może to wynik diety i ćwiczeń ?). Powiem tylko stres miałam, zrobiłam niezliczoną ilość testów ciążowych, jadłam , jadłam .....Ale wszystko wróciło do normy :D(stan mojej rodziny nadal 2+3 )........

Na majówce byliśmy w Kopalni Soli w Wieliczce - super było !!!:) Nawet moja 2latka zachwycona mimo ,że zwiedzanie trwa 3 godziny i jest do przejścia 800 schodów.(pot) Ale warto !!!! Następnie byliśmy w Zakopanem : chodzenie po górach, zwiedzanie , pływanie w termach.....na pewno jeszcze pojedziemy .....mąż i dzieci zachwyceni....

Odpoczęłam i nabrałam dystansu do odchudzania. Wcześniej myślałam ,że to będzie wyglądało tak,że przez 2-3 miesiące pocisnę dietę i ćwiczenia i będzie po wszystkim schudnę. A tu okazuje się ,że staram się a efektów właściwie nie widać.... i motywacja spada. ;(Potem wyznaczam sobie znowu jakąś ważną datę mając nadzieję ,że tym razem wszystko się uda .... klops.... znowu małe efekty a motywacja leży  już właściwie nie ma jej.....

Muszę się pogodzić się z tym, że moje odchudzanie może bardzo długo trwać. Nic nie poradzę że moja choroba wpływa na tak wiele rzeczy ,że niestety moje efekty tygodniowe nie mogę liczyć w kilogramach tylko w gramach. Tak jest i tego nie zmienię....Od dzisiaj jestem na diecie i ćwiczę ale bez wrzucania sobie dodatkowego stresu w postaci jakieś daty. Będę cieszyć się każdym straconym gramem a nie rozpaczać ,że znowu schudłam za mało !!!! Myślę że dla mnie i mojej psychiki takie rozwiązanie będzie zbawienne.....Tak od dzisiaj pracujemy ale nie myślimy czy efekty będą za pół roku czy za rok.....zobaczymy :)

25 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

Hej

Ciągle Małą przyzwyczajam do przedszkola (już jemy tam obiad) ale ciągle grafik dnia rozwalony .....Po świętach staram się wrócić na dobre tory !!! Udało mi się to do 3/4dnia a potem......jedzenie wołało mnie z lodówki :DMam tam smakołyki od mamy : pasztet, babkę, mazurka,galart.....Nie wytrzymałam i zjadłam galart - ale za karę już nie jadłam do wieczora nic -pominęłam przekąskę i kolację !!! Wieczorem poszłam biegać i to była masakra przy każdym kroku czułam co zjadłam :xBardzo źle mi się biegało ale 5km przebiegłam. Babkę i mazurka dałam mężowi do pracy już tylko pasztet mnie kusi......

22 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

74kg !!!!!! MASAKRA, HORROR !!!!! Przytyłam aż 2kg (mam teraz więcej niż na początku (szloch);(!!!). Moje święta trwały od czwartku do wtorku. Przez ten czas nie miałam żadnych ćwiczeń a co do diety to już tłumaczę. Starałam się jeść to co na diecie ale nie trzymałam się jadłospisu zalecanego na każdy dzień nie chciałam dokładać mamie roboty która przez całe święta karmiła 24 osoby. Powiem szczerze byłam z siebie zadowolona czwartek, piątek, sobota bez podjadania jadłam tyle ile zawsze byłam na podwieczorkach gdzie stoły uginały się od ciast a ja wypijałam tylko gorzką herbatę. Niedziela i poniedziałek pozwoliłam sobie na kawałek tortu który sama zrobiłam. Zjadłam też białą kiełbasę ale za to bez chleba. W sumie bez szału......trzymałam się - tyle rzeczy nie zjadłam,(salatka)(lody)(szaszlyk)(kurczak) nie spróbowałam....:x.Wiem że na pewno za mało piłam czegokolwiek oraz mam mieć @ (już mam małą panikę ale poczekam jeszcze ten tydzień). Liczyłam się że mogę przytyć ale myślałam że 0,5 maks to 1kg a tu aż 2kg !!!!!!!

Siostra moja stwierdziła ,że jej się wydaje że ja zatrzymuję wodę(slina) w organizmie i mam się zabrać za ten temat. Dowiem się i zobaczymy.....

Ok koniec marudzenia, zabieram się znowu, został 1 miesiąc do rocznicy ślubu trzeba schudnąć ile się da !!!!! (pot):x

16 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Hej 

Właśnie pakuję się, dzisiaj wieczorem wyjeżdżamy na święta do moich rodziców.:D Dlatego do wtorku raczej nie będę miała możliwości zobaczyć co u Was. :(Trzymajcie kciuki bo będą wielkie stoły jedzenia (w niedzielę mój dziadek ma 88 lat i zjeżdża się dosłownie cała rodzina)(smiech), jak to u mnie w rodzinie jedzenia jak na wojnę....(tort)(salatka)(kurczak)(zupa)chcę przez ten czas nie przytyć a co najważniejsze utrzymać dietę, chcę napisać Wam we wtorek ,że dałam radę, że wytrzymałam i nie skusiłam się na serniczki, torty makowe, pasztety itd.

Trzymam kciuki żebyśmy ten czas przeżyły bez znacznych przyrostów ...

Wesołych Świąt !!!(pa)

15 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Chora na całego....nie ma mowy o ćwiczeniach....z dietą też różnie bo mam ochotę na różne dziwne rzeczy które mnie w gardło podrapią.....