Witam kochane :*
Tak jak w temacie, jestem załamana swoją postawą, mam motywacje, ale co jest??? jak przychodzi wieczór jestem tak padnięta, że mi się nie chce... :/ Wiadomo nic się samo nie zrobi, ale kurcze może trening rano? ale kurcze z małą to nie realne zacznie na mnie wchodzi, albo wejdzie mi pod nogi i się krzywda stanie. Zamiast ćwiczyć zajadam się smakołykami :( masakra, żeby zmienić nawyki żywieniowe trzeba się nieźle nagimnastykować a co dopiero trening... Oczywiście znalazłam wymówkę i jest nią okres....bo przecież go miałam to mogłam łamać dietę i nie ćwiczyć... Ale wiadomo to kolejna wymówka... jutro rano wejdę na wagę, którą dawno w kąt odłożyłam, ale wejdę, zrobię pomiary, spiszę i nie ma przebacz... Muszę się wsiąść za siebie, mała teraz w dzień spać nie chce wiec jest ciężko, a wieczorami jak posprzątam mieszkanie, sama siebie doprowadzę do porządku i swoja kuchnie to jest już godzina 22 i przyjeżdża mąż z pracy a wtedy to w ogóle już nie mam chęci na ćwiczenia...
Liczę na to że chociaż wam lepiej idzie :/ ja już nie wiem , do wakacji tak blisko a ja to ciągle odwlekam... kurcze może gdybym miała karnet na siłownie i musiałabym chodzić to by było inaczej i bym chodziła... no ale co z dzieckiem, jak na razie jest za mała żeby dać ją do przedszkola ale potem jak podrośnie to czemu nie...
No to kochane lecę sprzątać dalej... zobaczymy może jak skończę to w końcu się przełamię i poćwiczę... liczę że dam rade i nie będzie wymówki.... to tylko 30min dziennie a może zmienić moją samoocenę i w końcu będę mogła na siebie spojrzeć w lustrze... dobrze chudzinki :* to do jutra :* trzymajcie się :*:*:*
PS: Jednak motywacja to nie wszystko ,trzeba chcieć i nie szukać pierwszej lepszej wymówki, chociaż jest to ciężkie bo jesteśmy tak nauczeni, żeby sobie dogadzać, a nie robić nic na siłę :/
Buśka kochane :*:*:*