Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zainteresowania: koszykówka, bieganie

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3657
Komentarzy: 108
Założony: 28 marca 2014
Ostatni wpis: 29 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
earned-not-given

kobieta, 32 lat, Kraków

173 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 kwietnia 2014 , Komentarze (10)

No i nie było mnie prawie tydzień, gdyż nie bardzo miałam dostęp do internetu.
A szkoda, bo dopadł mnie głód słodkościowy i nikt mnie po łapach nie bił, więc sobie ostro pofolgowałam ;( Cóż, tak to już jest, gdy wracam do domu :D

Ale kryzys zażegnany!

(Chyba.)

Nie mam za bardzo się nad czym rozpisywać, bo dieta to faktycznie kilogramy słodyczy... W ogóle cały ten tydzień pewnie wyszedłby mi wagowo na plus, ale na szczęście się nie ważę 8)

Jutro w planach w końcu (!) trening koszykówki. Przymusowa przerwa nie była zbyt fajna, także jutro mam nadzieję się wyszaleć! 

Nie wiem, czy zna ktoś ThePianoGuys - ale są genialni! Ich muzyka zawsze poprawia mi nastrój (zwłaszcza, jak na nich patrzę - zawsze są tacy ucieszeni i mają przepiękne teledyski :D). Także macie na wieczorną poprawę nastroju ;)

edit. Naprawdę sądziłam, że jest "wieczór", ale jak zwykle wyszła mi noc... Ech, nigdy się nie nauczę chodzić wcześnie spać!

31 marca 2014 , Komentarze (10)

WRESZCIE SĄ! W końcu, po 26 dniach niecierpliwego czekania przyszły moje ukochane, cudowne, wymarzone miętowe Nike Free Run! Pół roku wahałam się, czy je kupić - nie są mi szczególnie potrzebne (w końcu mam już całkiem ładne i funkcjonalne różowe najeczki do biegania), ale ostatecznie wygrała we mnie typowa baba uważająca, że ładnych butów nigdy dość! ;) Oczywiście butki od razu musiałam wypróbować i są niezaprzeczalnie cuuudowneee! <3


Od kilku dni chodzą za mną niezdrowe ble i fuj parówki. Wiedziałam, że w końcu i tak im ulegnę, więc postanowiłam sobie na nie przynajmniej zasłużyć. Godzina biegu, 10 km zaliczone i już parówki w brzuszku ;) Moje ciało pewnie nieszczególnie zadowolone, ale dusza jak najbardziej :DD

Przemyślenia na dziś - ludzie są zdecydowanie zbyt smutni i zamknięci w sobie. Hej, uśmiechajmy się! To nie boli, serio ;) Zawsze na trasie -  nieważne jak bardzo zmęczona, spocona i umierająca - gdy mijam innych biegaczy, uśmiecham się do nich. Nieliczni odwzajemniają uśmiech, pojedyncze przypadki machają (dziękuję!), większość jednak udaje, że mnie w ogóle nie widzi. A dzisiaj to już naprawdę - gdyby spojrzenie mogło zabijać, byłabym martwa od dwóch godzin. Mnie też nie jest łatwo, niestety żadne endorfiny nie niosą mnie 10cm nad chodnikiem, często jedynym towarzyszem biegu jest pot i zmęczenie, ale zawsze potrafię wykrzesać z siebie chociażby tyle energii, ile potrzeba na jeden uśmiech. O ile łatwiej by nam się wszystkim biegało, gdybyśmy przybijali sobie piątkę na każdym zakręcie ;)

Potrenowana i najedzona wracam się uczyć :c Dobrej nocy!

30 marca 2014 , Komentarze (13)

Jak zwykle środek nocy, a ja nie śpię, choć podobno w weekend to normalne. Tak czy siak - z tymi "przepisowymi" 8 godzinami snu na dobę to jest u mnie naprawdę ciężko ;) Kolejna rzecz do wypracowania! (choć nie jestem pewna, czy na studiach ktokolwiek przyjmie wymówkę "nie umiem, bo musiałam się wyspać, bo chcę być fit" ;))

Koniec miesiąca, puste konto (ajj ciężkie życie studenta :D) i trzeba jeść, co najtańsze - jabłka, marchewki, zupa z pora... Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - przynajmniej całkiem dobry dzień dziś, bo wszelkie pokusy są aktualnie za drogie na moją kieszeń ;D

Chciałam sobie zrobić porównanie siebie z początku drogi do teraz (efekt poniżej + moje koślawe nóżki <3), ale okazało się to trudniejsze niż sądziłam, bo - jak na zakompleksione dziecko przystało - tak skutecznie unikałam aparatu, że praktycznie nie mam zdjęć! Musiałam wygrzebać je gdzieś z czeluści dysku ;) A teraz czas nyny, jutro kolejny pracowity dzień (łeeee).

28 marca 2014 , Komentarze (3)

No i pogodziłam się znowu z Vitalią.
Ostatni raz zaglądałam tutaj w 2008r, ale niewiele z tego "zaglądania" wynikało. Teraz jest trochę inaczej - naprawdę wzięłam się za siebie, prowadzę tryb życia, z którego jestem dość dumna, ale trochę tych nadprogramowych kilogramów jeszcze zostało ;)
Muszę się przyznać, że trochę nakłamałam w moim pasku wagi - nie mam zielonego pojęcia, ile teraz ważę... ale nie zamierzam się przekonywać :D 73 kg to czysty strzał, przestałam się ważyć po osiągnięciu 85 kg. Teraz z pewnością ważę dużo mniej, ale nie potrzebuję tego wiedzieć. Nigdy nic dobrego z tego nie wyszło, każde wejście na wagę przypominało mi raczej ile jeszcze przede mną, zamiast tego ile już osiągnęłam. To samo było z mierzeniem swoich obwodów.
Teraz po prostu jem zdrowo i tak, by czuć się dobrze (nigdy głodna!!!). A efekty widoczne są w lustrze (i w spojrzeniach znajomych ;D) i tyle mi wystarczy, nie potrzebuję żadnej skali, która by je zmierzyła. A, no i jeszcze - spodnie, w które ostatnio mieściłam się 5 lat temu, teraz spadają mi z tyłka i wyglądają żałośnie. Pierwszy raz w życiu naprawdę cieszyłam się z tego, że wyglądam w czymś żałośnie! :D
A oto moje standardowe śniadanie:
owsianka z 2 łyżek płatków owsianych, do tego banan, mrożone owoce leśne, łyżka słonecznika, łyżka żurawiny i parę orzechów brazylijskich (moja nowa miłość! Niestety dość drogie, więc rzadko mogę sobie na nie pozwolić :c). Do tego oczywiście trochę mleka ;)