Bardzo dawno nie pisałam, ale niestety nawał na uczelni i problemy rodzinne trochę mnie odciągnęły od komputera ;) Ale założyłam sobie dziennik, w którym zapisuję, co zjadłam każdego dnia, bo taki mały zeszyt łatwiej przy sobie zawsze mieć, niż zapisywać to tutaj.
I... O MATKO ILE JA JEM. Nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy! Zawsze wiedziałam, że jem za często, ale usprawiedliwiałam się zasadą, że należy jeść często i mało. Niestety - jem często i zdecydowanie nie mało, więc w sumie nic dziwnego, że nie chudnę.
W czerwcu postanowiłam dać z siebie wszystko i zobaczyć, ile jestem w stanie osiągnąć w miesiąc rzetelnej pracy nad sylwetką. Żadnego oszukiwania, żadnego odpuszczania.
Ostatnio odpuszczam zdecydowanie za często. Ból moich kontuzji odbiera mi jakąkolwiek radość z tego, co robię i troszkę już po prostu nie daję rady i nawet nie mam ochoty z tym walczyć. Niestety - przewlekły ból wykańcza przede wszystkim psychicznie, a mi już powoli brakuje sił. Ale dzisiaj nie jest najgorzej, więc postaram się wykorzystać to maksymalnie i zaraz idę poćwiczyć :D
Dzisiaj w ogóle mam taki megaluźny dzień, nie muszę NIC konkretnego zrobić. Więc postanowiłam posprzątać, wyprać wszystko i pogotować na najbliższy tydzień! Zrobię sobie pomidorową potrawkę z kurczaka z cieciorką i cukinią, pyszna jest!!! Jakby ktoś chciał spróbować to tu jest przepis: http://lejdi-of-the-house.bloog.pl/id,339850069,ti... Trochę go modyfikuję na własne potrzeby, wiadomo :D
Aaaa, i przypomniało mi się, czym jeszcze pysznym muszę się wam pochwalić! Przepis nie mój, znaleziony gdzieś w internecie, ale naprawdę przypasował mi idealnie! Owsianka na budyniu waniliowym z kokosem i malinami! Wystarczy zagotować płatki ze szklanką mleka i dodać łyżkę proszku z budyniu i kokos, a potem warstwowo ułożyć owsiankę ze świeżymi malinami. Wychodzi cudo! Niestety maliny skurczybyki jeszcze są drogie, ale to były dobrze wydane pieniądze :D
Lecę szybko zobaczyć co u Was <ale mam zaległości!> a potem ćwiczyć! Miłego wieczorku wszystkim ;)