No tak, jakoś leci. Jadam mniej i wiecznie jestem głodna, wczoraj trochę pogrzeszyłam bo pojadłam gofrów z bitą śmietaną ale były taaaaakie dobre. Byłam dziś na spacerze, jutro będę ćwiczyć. Boli mnie szyja już od tygodnia, nie wiem co jest.
Znajomi (3)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 2583 |
Komentarzy: | 19 |
Założony: | 25 września 2014 |
Ostatni wpis: | 8 stycznia 2015 |
kobieta, 29 lat, Zawiercie
168 cm, 95.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
No tak, jakoś leci. Jadam mniej i wiecznie jestem głodna, wczoraj trochę pogrzeszyłam bo pojadłam gofrów z bitą śmietaną ale były taaaaakie dobre. Byłam dziś na spacerze, jutro będę ćwiczyć. Boli mnie szyja już od tygodnia, nie wiem co jest.
Wiecie że urósł mi drugi podbródek? Jest bardziej widoczny niż był. Kiedy mi się w końcu uda utrzymać tą cholerną dietę?
Zaczynam, kończę. I tak w koło macieju.
Facet wrócił do rodzinnego kraju, za miesiąc znów się z nim będę "normalnie" kontaktować. Mam ok 3tyg plus minus. Tak więc, obiecałam sobie i jemu, że jak znów się zobaczymy to będę ważyć troszeczkę mniej.
Mam motywację, i postaram się dać z siebie wszystko. Po raz enty.
Yup.
Mami kupiła pierniki w czekoladzie.
Zjadłam jednego i zjadłabym jeszcze. Aż mi ślina leci. Robię się głodna ;(
Jadłam przecież 2h temu! Nosz miała colę kupić, ostatecznie kupiła wodę mineralną za co jej dziękuję bo jeszcze ciężej by mi było się oprzeć a wiadomo ile cukru to w sobie ma.
Gdyby to były zwykłe pierniki.. naaah! Nie była bym taka chętna ale one są na litość boską w czekoladzie!
Oh.. właśnie słyszę szelest papierków. Kupiła coś jeszcze... Nosz kuźka jasna!
Nawet się z tym nie kryje tylko szeleści na cały głos!
A może to tylko moja frustracja bo ja nie mogę sobie pozwolić na nic więcej niż ten jeden boski piernik?
Ślinię się jak buldog.
Umieram.
Idę wyżłopać kolejny dzban herbaty. (Uzupełniam płyny.)
No i jest!
Jestem już po 3 porcji. Smakuje strasznie, chociaż nie tak źle jak wygląda. Trochę jakby się piach jadło. Tak troszku chrupie. xd
Producenci gwarantują zwrot jeśli nie schudnę chociażby z 5kg.
Czuję jednak już małe efekty. Nie, nie chodzi o zgubienie wagi :D
Zawsze po posiłkach miałam problemy typu ostry ból brzucha, czasem biegunka. A dziś? Zjadłam 3 posiłki dzisiaj i nic! Wszystko jest ok :) Jagody Acai stosowano i do dziś się stosuje w leczeniu biegunek więc super. Póki co jest jedna zaleta ^^
Myślałam że skoro ma błonnik to nie wyjdę z łazienki przez 2 tygodnie a tu takie miłe zaskoczenie :)
Sprawdzę wagę za tydzień w poniedziałek. Zobaczymy czy zeszłam chociaż z gram :P
Koniec oficjalnie z chlebem. Dziś szukałam po słodkie, na moje szczęście nic nie było.
Wpierniczyłam przed kolacją 3 mandarynki, wzięłam ten Acai i zjadłam troszkę kaszy z sosem pomidorowym i czuję się jakbym taki porządny obiad zjadła za dwóch.
Będę to stosować dalej nawet jeśli nie schudnę gdyż na rozwolnienie działa rewelacyjnie :D
Wrzucam zdjęcia jak to wygląda.
No więc to jest opakowanieee
A tutaj zawartość. Wciśnięte po same brzegi. Śmiałam się że pewnie dlatego tacy hojni bo im nie schodzi :D
Niedługo będę lachonem jakich mało.
Mama właśnie mi oznajmiła że zakupiła jakiś błonnik z jagodami Acai jakiś z beta glucośtam. Kupiła kurację na 3 miesiące za 180zł... Po za tym mówiłam wam? Chyba nie. Facet zamówił mi pas taki wiecie jak to w TV Mango czasem reklamowali. No to niedługo będę lachonem jakich mało.
A tak serio. Nie wierzę w te wszystkie pierdoły że niby odchudzające, że działa. Żadnych sensownych opinii od "żywych" ludzi. Wszystko takie niby prawdziwe i naciągane mocno.
O pasie są recenzje nawet na Vitalii. I co? Dupa. Ale podobno ujędrnia troszkę. Tak tyci pyci.
Chociaż mówią o tym błonniku że -15kg w 3msc, jest mi nie trudno uwierzyć że można ten cel osiągnąć. Ale! Nie samym błonnikiem. Ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia.
Mam znajomego który robiąc sobie "spacery" 5h plus zdrowsze odżywianie stracił 20kg w 3 miesiące. Trochę unbelivable ale to true jak najbardziej. Ja tak schudłam prawie 10kg w miesiąc. :)
Tylko teraz kasiek leniucha złapał i z moich planów wychodzi kupa.
Anyway. Będe brać to i powiem wam czy działa czy nie. 2 tyg bez ćwiczeń i zobaczymy efekty. Jeśli zgubię chociaż z 1kg to dorzucę ćwiczenia i wtedy też zobaczymy jak to będzie. :)
No hej heeej.
Ostatni wpis był miesiąc temu, znów miałam kontynuować tą moją dietę ale że tak powiem- dupa blada :)
Miałam zrobić Adobo.. nie zrobiłam. Mleko kokosowe które zrobiłam, zamroziłam i do tej pory ono tam jest...
Teraz muszę znów coś zdziałać. Czuję się coraz gorzej. Psychicznie i fizycznie.
Moje życie prywatne mnie bardzo stresuje, co sprawia że raz nie jadam a raz jem za dużo.
Btw. mam problemy ze zdrowiem. Kiedyś miałam padaczkę (6 lat leczenia) od jakiś 4 lat zaczęłam się wyłączać co sprawiło że straciłam swoją pierwszą pracę po tygodniu :)
A że nie stawiłam się do urzędu miesiąc temu (wtedy miałam akurat rozmowę o pracę) więc nie mogę zostać zarejestrowana aż do lutego, co z kolei sprawia że nie mam ubezpieczenia zdrowotnego. Więc? Leczenia nie podejmę. Co w związku z tym? Nie mogę podjąć pracy. Genialnie :)
Tam gdzie pracowałam było ciężko, naprawdę. Pracowałam na produkcji, byłam tak wykończona że nawet jeść nie miałam siły. Schudłam więc 2 kg :)
Ale wczoraj byłam na imprezie z okazji 50cio lecia dziadków. Złote gody? Mniejsza. Jak zobaczyłam się na zdjęciach to miałam ochotę się rozpłakać. MASAKRA!
Jestem obrzydliwa.
Mój facet myślał że ważę 70kg max. Jak mu powiedziałam ostatnio "no przecież mówiłam Ci ile ważę. 92 kg." To oczy wyszły mu z orbit a jego odpowiedź "Oh..my...goooood" po prostu mnie zażenowała.
I przyszło mi poznać faceta który jest totalnym ignorantem, dziadem, i w ogóle taki prostak. Niski, łysy, mięśniak (czesty bywalec siłki) i w ogóle palant który uważa się za zajebistego faceta, i patrzy na wszystkich z góry. No tak mnie wnerwiał że myślałam że mu zarąbe. Sadził takie teksty na temat osób przy kości (i nie tylko) że po prostu miałam ochotę wsadzić mu łeb do zupy. Jeśli on zostanie w rodzinie to chcę żeby mnie wydziedziczono.
Amen.
Także tego, jutro ćwiczonka i jakieś zdrowsze śniadanko. Musze uzupełnić zapasy kaszy jaglanej. I zacząć robić zakwas, chcę upichcić swój chlebek.
Czego nie będę jadać: Słodyczy, masła, cukru, smażonego. Póki co będę odstawiać pomału. Najgorzej ze słodyczami. Raz w miesiącu mi styknie zjeść coś słodkiego.
A co.
Potrzebuję naprawdę silnej woli teraz. Chce zrobić coś ze swoim życiem w końcu. Teraz mam czas żeby się skupić na sobie bo i tak pracować nie mogę. Wykorzystam ten czas produktywnie.
Do zobaczonka! :*
yuppiiiiii hurrraaaa yeeeheeeeyyyyyy znów zawaliłam dietę.
Taaaa... po tygodniu rozpusty muszę wszystko zaczynać od nowa, i mimo że opuściłam dietę na jakiś czas nie znaczy że będę rezygnować. Skąd wykiełkował pomysł na rozpustę? Ano PMS. Dziękuję, wszystko.
Mam słabą silną wolę, a w trakcie okresu to już w ogóle jestem jak chodzący odkurzacz (prawie jak ten z teletubisiów) do słodyczy i wszelakiego extra kalorycznego żarcia. Palec mi się zagoił więc nie mam przeszkód żadnych żeby ćwiczyć. Anyway pytanie do dziewczyn. Ćwiczycie kiedy macie okres?
Dla mnie to jest cholernie nie komfortowe uczucie, po za tym mam okropne boleści, a po wysiłku to jest katastrofa. Ogólnie mam bardzo bolesne, a w tym miesiącu było po prostu genialnie. Miałam taki ból że mdlałam, dosłownie. Gdybym nie powiedziała tego tacie, prawdopodobnie wylądowałabym na pogotowiu. Dobrze że kogoś uprzedziłam. Oczywiście babcia musiała dorzucić swoje 3 grosze "okres?! dzieci trzeba chować! domem się zająć! do roboty iść!", miałam ochotę jej przywalić, ale na jej i moje szczęście nie miałam nawet siły się odezwać. Oczywista mama się wkurzyła, i mnie zrozumiała bo miała to samo. Kiedy ona dosłownie mdlała z bólu, babcia i ciotka śmiały się z niej. Już sobie to wyobrażam. Tsssss i przeciwbólowe środki nie pomagają choćbym nie wiem ile ich wpakowała w siebie.
Chciałabym zacząć stosować tabletki antykoncepcyjne, zresztą siostra mi doradziła że odkąd bierze pigułki, zapomniała co to prawdziwy ból miesiączkowy. Hmmm ale słyszałam różne opinie, że się tyje na ten przykład. A co jak będę mieć większy apetyt i znów nie będę mogła się powstrzymać?
Jutro chyba zrobię Adobo, czyli Filipińskie danie.
oh! a propos!
Wczoraj byłam w mieście i wiecie? Weszłam w dział ze słodyczami i patrzyłam, i myślałam sobie mmm jakie dooooobre to musi być, chyba sooobie wezmę czekoladę jogurtową. A potem takie nagłe "Nope! Nothing to do here~!" i poszłam sobie po kokosa :D
Mały sukces :P
Dlatego będę robić Adobo z kokosem bo nie miałam pojęcia do czego mogę go użyć. Spytałam więc mojego egzotycznego mięszczyzny. Oczywiście rozmowa wyglądała tak
-wiesz może do czego mogłabym użyć mleka z kokosa?
-Tak
No i pogadane :D
Ale ostatecznie podał mi jakiś tam przepis, za bardzo się nie skupiałam na tym co mówi :D Chciałam mu małą niespodziankę zrobić i wyszukałam filipińskie dania, no i znalazłam Adobo. I co sie okazało? To samo co mi podał mój facet. Więęęęc jutro je zrobię, bo babcia wryła się w kuchnię i zrobiła obiad. Do jasnej, kumacie robić obiad o godzinie 9 rano?
Mama będzie zła, bo liczyła na to że ja ugotuję. Obie nie znosimy babcinych obiadów. Garków nie domywa i warzyw ani mięsa też.
Yuk!
No to jak sobie tak pogadałam tutaj, to mogę sobie iść :D
Jutro napiszę jak mi się udało Adobo. ;)
Boli mnie palec serdeczny. Mam z nim problemy od stycznia tego roku. Znaczy jest suchy jak stopy słonia, no i nic mi nie pomagało. Czasem pękał aż do krwi. Kilka dni temu zrobił mi się duży pęcherz, potem kilka mniejszych, a dziś rano istne kratery ropne. Swędzi jak diabli. Dostałam receptę na maść i mam po każdym myciu smarować witaminą E z kapsułek.
Ćwiczyć nie będę póki się nie zagoi, już się zdążyłam urazić w niego tak że nie dziękuję. Wyobraźcie sobie że macie niemiłosiernie swędzącego palucha z pęcherzami pod grubą zrogowaciałą skórą które przy najmniejszym ruchu po prostu pękają. Ból jest nie do zniesienia.
Ale mniejsza o mój palec.
Kupiłam sobie dzisiaj kaszę jaglaną, znalazłam u siebie w naszym wsiowym sklepiku, co mnie zdziwiło.
Więc na kolację zjadłam kaszę jaglaną zapijając jogurtem pitnym.
Ostatnio robiłam ciastka owsiane, nie wiem czy wspominałam.
Moja babcia podała mi talerz mówiąc "Idź to rzuć kotom czy gdzie bo tego się nawet ugryźć nie da. Nikt tego jeść nie będzie. Problemów żołądkowych można się nabawić."
Genialnie...
W sumie to rację miała. Takie szajstwo niedobre mi wyszło że szok.
I nie rzuciłam kotom, nawet by tego nie tknęły, a nawet jeśli to pozdychały by śmiercią błyskawiczną.
Nigdy nie mogą mi wyjść dobre. I przeróżne sposoby stosowałam.
Za przeproszeniem gó*wno. ;-;
Nigdy więcej ich nie będę robić. (zawsze tak mówię a i tak znów eksperymentuje)
Ale jak coś tata nie zjada w przeciągu jednej nocy, to znaczy że to coś jest do kitu.
Postanowiłam że chcę zrzucić 10kg do stycznia 2015. Czyli mam 3msc na to. Hufff oby się udało :D
Tak jak mówiłam wczoraj, biorę się za siebie od dziś.
Nie powiem że się odchudzam, raczej... zaczynam się zdrowo odżywiać. To lepiej brzmi niż "dieta", która kojarzy się z ogromnymi wyrzeczeniami i jedzeniem bez smaku. ;)
Dziś zrobiłam sobie lekkie ćwiczenia (30min), wyliczyłam że śniadanie+obiad dało mi ok 700 kcal. Następny posiłek o 19:00.
Dziś zjem 3 posiłki w sumie łącznie z kolacją.
Nie jem chleba, piję herbatkę od herbapol "slim figura", mogę powiedzieć że chyba tylko dlatego że mi smakuje :D Biorę też suplementy, zapomniałam nazwę. Czerwone kapsułki w każdym razie.
Jak mi się trochę kondycja poprawi, dołożę trochę cięższe ćwiczenia, i przedłużę czas do 45min. Nie dobrze jest wszystko na raz i się przemęczać, ważne robić wszystko według własnych możliwości :)
No właśnie..
Od jutra zaczynam dietę (Tak, tak wiem).
No bo... dziś już za późno, grzeszyłam od samego rana.
Ze zdrowiem kiepsko, często mi niedobrze, śpię do późna a mimo to całymi dniami jestem zmęczona. Muszę sobie zaplanować co zjem jutro. Jakieś pomysły na co mogę zamienić chleb? Wasa jest dobra na jakiś czas, po niej strasznie dziąsła bolą. Jutro będę jeść połowę mniej niż zwykle.
Może jedno jajko, jogurt, i wszamę jakieś jabłko czy coś?
Muszę jeść dużo warzyw i owoców bo ich w ogóle nie jadam.
W sobotę widziałam w biedronce książkę z Grillem tym od robaków.
Jest tam dużo ćwiczeń zobrazkowanych i opisanych krok po kroku. Bodajże 30zł. Nie majątek, mamie już wspominałam, może kupi.
Jak zejdę do 80kg będzie super. Potem może pomyślę o siłowni. :)
Jestem w związku na odległość, i zanim spotkam mojego lubego przydałoby się co nieco zrzucić, przecież nie chcę żeby uciekł...
Po za tym jak ja źle będę się czuć ze sobą to i on zacznie czuć się przy mnie niekomfortowo, prawda?
Także jutro zaczynam od ćwiczeń 30min.
Żebym tylko nie miała lenia... A o niego nie jest trudno...