Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kochana, szczęśliwa, pesymistka niedoceniająca tego co ma, być może dlatego, że marzycielka, to ja! Czekam na moment sprzed lat, kiedy to zadowolenie z własnego ciała, było też zadowoleniem z życia :) Jedno z najwspanialszych uczuć świata!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 29424
Komentarzy: 378
Założony: 7 stycznia 2015
Ostatni wpis: 14 lipca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tricked_beauty

kobieta, 34 lat, Warszawa

168 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 marca 2015 , Komentarze (2)

Marzec to za każdym razem czas, kiedy moje ciało woła o pomstę do nieba, a lustro pęka na sam widok moich falujących oponek i morza cellulitu...

W tamtym roku zupełnie olałam te wszystkie wołania i pękania, przez co żyłam w nieszczęściu spowodowanym moimi napływającymi kilogramami. W tym roku nie ma mowy o powtórce z rozrywki! Zaczynam na poważnie, CZAS START!!!

Moja druga połówka zaczyna razem ze mną, więc w końcu mam kolejny pretekst żeby nie dać ciała :) Choroba minęła szybciej niż się spodziewałam, na szczęście,więc śmiało mogę zaczynać realizację postanowień.

Karnecik na siłownię kupiony, pierwszy dzień zaliczony!
1,5 h na dobry początek - dwa rodzaje rowerków + orbitrek = 20km ruchu!:D:D:D
Wypociłam się jak nie wiem co i znowu czuję ten niesamowity stan przyjemnego zmęczenia. Jutro spróbuję dołączyć jeszcze marsz na bieżni, a potem stopniowo jakieś inne przyrządy na mięśnie, chociaż postanowiłam, że przez pierwszy miesiąc będę skupiać się na aerobach i brzuszkach, ale to będę robić w domu.

Dieta zaplanowana! Nakręciłam się pozytywnie na zdrowsze jedzenie, podstawowy cel to mniej tłuszczu i węglowodanów. 

Dzisiaj:
- musli z jogurtem
- dwie deseczki macy
- miseczka zupy krem ze szpinaku
- bułka razowa z pasztetem i pomidorem + napar z pokrzywy

Postanowienia:

1. Jeść mniej a częściej
2. Pić co najmniej 1,5l wody dziennie
3. Pić codziennie: czerwoną herbatę, odchudzające ziółka Mnicha, skrzyp, pokrzywę (tu chodzi też o włosy i paznokcie)
4. Ćwiczyć! Siłownia co najmniej po 1,5h minimum 4 razy w tygodniu
5. Zadbać o włosy i rzęsy
6. Jeść  mniej tłuszczu i węglowodanów
7. Robić brzuszki (6 minut ABS)
8. Walczyć z cellulitem - kupić masażer, regularnie używać kremu i owijać się folią

Nie wiem co z ważeniem, bo nie mam wagi i póki co ogrom wydatków nie pozwala mi jej kupić. Na dobrą sprawę nie wiem ile teraz ważę i czy te moje 62 jest nadal aktualne... 

Do końca maja, mam być najlepszą wersją siebie i już!

5 marca 2015 , Komentarze (1)

Cała noc w gorączce, ledwo żyję.

Zjadłam bułeczkę z pasztetem, miseczkę rosołu i trochę paluszków... nic więcej nie przechodzi mi przez gardło.

Mam dość wszystkiego. Siebie, mojego pecha, mojego wszystkiego...

4 marca 2015 , Skomentuj

Moje noworoczne postanowienia i zmiana życia na lepsze, wychodzą mi chyba coraz gorzej... Nowy rok zaczął się ciągiem tak cholernie przykrych wydarzeń, że aż ciężko mi uwierzyć we własnego pecha (chociaż już powinnam się do niego przyzwyczaić i codziennie podawać mu dłoń). 

Pomijając wszystkie inne wydarzenia, które skłaniają mnie do płaczu, rezygnacji i załamania rąk, dobija mnie moja odporność... W lutym chorowałam prawie 2 tygodnie na grypę, wyszłam z tego w sumie dopiero niedawno. No i jak już wyszłam, to lada moment (czyli dziś) złapałam kolejne choróbsko, czyli grypę żołądkową, co jest dla mnie 1000 razy gorsze od tej normalnej...

Choroba chcąc nie chcąc sama pcha mnie w ramiona diety, co jest jedynym plusem tej sytuacji. Kilka lat temu moja niepozorna grypa żołądkowa skończyła się prawie miesięcznym pobytem w szpitalu...

Tak więc przez najbliższe 2 tygodnie: kaszki, kleiki, bananki, warzywka na parze, woda, rumianek, jogurciki, bułeczki z masełkiem... wybornie.

1 marca 2015 , Komentarze (1)

Wracam. Mam nadzieję, że w wielkim stylu.

Poprzednio zaliczyłam wielką porażkę, odchudzanie musiało zejść na bok przez wszystko to, co intensywnie działo się w moim życiu. Zajadałam stres, zamiast trzymać się zasad.

2 tygodnie temu postanowiłam odwrócić moje życie do góry nogami, wbrew wszystkim przeciwnościom. Zaczęłam od małych rzeczy, dzisiaj przyszedł czas na wystartowanie z dietą. Idzie wiosna, a ja wyglądam jak hipopotam.

15 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Nie powinnam w sumie nazywać tego tygodnia dietą, ale nazwę żeby nie przygnębiało mnie zaczynanie od nowa. Właściwie i tak trochę się zmieniło - nie ulegam tak łatwo pokusom, nie obżeram się i jem mniej. Można to więc nazwać krokiem na przód.

Boję się, że ciężko będzie mi schudnąć przez hormony. Ostatnim razem przytyłam po odstawieniu tabletek, a teraz skończyłam je brać 3 tygodnie temu, więc jeszcze wszystko przede mną. No i...rzuciłam palenie 3 miesiące temu. Niby wiem, że to mit o tyciu po rzuceniu (bo ono podobno spowodowane jest większym apetytem i zabijaniem sobie czasu jedzeniem zamiast fajka), ale i tak jakoś siedzi mi to z tyłu głowy.

Zdemotywowało mnie to, że siłownia w tym miesiącu nie wypali przez brak kasy.
Demotywuje mnie też wszystko inne. Cała moja sytuacja, w której się znajduje... Po studiach życie nie układa się po mojej myśli. Inaczej sobie to wszystko wyobrażałam... To chyba największy zawód w moim życiu. Nigdy nie byłam chyba aż tak sfrustrowana, załamana i...zdemotywowana. W niczym nie widzę sensu, na nic nie mam siły i nadziei. 

Chcialabym przyspieszyć czas do lepszego momentu. Żeby mieć wszystko jakkolwiek poukładane i pewne...


Wczoraj zjadłam:

Śniadanie: tost z bułki razowej z serem
Obiad: makaron razowy z tuńczykiem i sosem 4 sery
Kolacja: 2 małe naleśniki  z dżemem, kubek kakao

Dzisiaj:

Śniadanie: tost z bułki razowej z serem
Obiad: makaron razowy z tuńczykiem i sosem 4 sery

Czyli powtórka z rozrywki...


Wczoraj na dobicie i wzmocnienie mojego beznadziejnego nastroju, zgasiłam światło i obejrzałam "Grę tajemnic" z moim ukochanym Benedictem Cumberbatch'em (dla niezorientowanych - to aktor, nie imię i nazwisko mojego chłopaka :D), przez co wprawiłam się w dziwny, ale paradoksalnie miły nastrój... Oczywiście film tak wszedł mi do głowy, że śniło mi się potem rozwiązywanie jakichś głupich zagadek i że mój chłopak był gejem ;| Tak czy inaczej z całego serca polecam! Zarówno ten film jak i serial "Sherlock" z Benem ;)

12 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Wczoraj dałam ciała po całości. Moja silna wola przegrała z głodem i chyba przedokresową zachcianką. Cały dzień mało jadłam - na śniadanie kromkę chleba razowego w jajku, potem gryz szarlotki i mały dewolaj na obiad. Wieczorem mój chłopak nie musiał mnie zbyt długo namawiać na macdonald, także z małymi wyrzutami sumienia pochłonęłam McZestaw z bigmackiem, a wieczorem przy filmie wydoiłam piwko... Potem oczywiście przez godzinę nie mogłam zasnąć, bo w kółko macałam się po brzuchu, sprawdzając czy przypadkiem nie przytyłam. Chore, głupie i dziecinne :)

Ale przez ten incydent uznaję niedzielę za CHEAT DAY! Dzisiaj ruszam z kopyta bez żadnego ale i nie ma juz zadnych wymówek. Cheat day może być tylko jeden na tydzień!

Od dziś zaczynam ćwiczyć, póki co w domu. Zacznę pewnie od Callaneticsu, a potem przewertuję bloga Tips for women, żeby znaleźć jakiś fajny plan treningowy z Mel B :)

Buziaki dla Vitalijek i miłego poniedziałku! <3


Dzisiaj zjadlam:

Śniadanie: Sałatka z makaronu ryżowego, łososia i białej fasoli
Obiad: miseczka zupy z soczewicy i 2 kanapki z bułki razowej z sałatą, szynką i serkiem topionym + herbata
Na kolację może naleśniki...




11 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Wstyd, bo powycinałam je jak nie na mój zawód przystało, ale cóż :D

Szkoda, że na zdjęciu to wszystko wygląda jakoś lepiej. No może nie wszystko, bo bardziej widać to, że jedną nogę mam krótszą.

No dobra, jednak nie wygląda lepiej...

A oto jeden z moich największych kompleksów - łapska!
Dochodzi do tego ogromny cellulit na udach, pośladkach, brzuchu i plecach, czego nie widać. 

Nie ma co gadać...czas START!

10 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Dzisiaj czuję się nieco lepiej! W sobotę zasypuje mnie mnóstwo domowych zajęć, dopiero co udało mi się na chwilę spokojnie usiąść, może zdążę zrobić dziś chociaż Callanetics, oby! A od poniedziałku ruszam z siłownią - karnet w gwiazdkowym prezencie, w pakiecie z towarzyszem w postaci mojego chłopaka. I to mnie cieszy, bo jego motywacja, będzie motywowała mnie :) A chcę schudnąć nie tylko dla siebie, ale i dla niego. Wymyśliliśmy sobie, że zdrowy styl życia, będzie naszą wspólną pasją (jedyną wspólną!:))

Od jutra muszę przemyśleć plan walki z cellulitem, bo chyba nigdy nie miałam go aż tak wiele. I w tym przypadku chciałabym momentami być facetem. Trochę przytyje - wygląda nawet nieźle, można mówić o nim "misiek". Ja przytyję - wyglądam fatalnie, można mówić o mnie "świnka". On przytyje - zrzuci i nie ma. Ja przytyję - zrzucę, a zostaje cellulit i rozstępy. 

Jaki z tego wniosek?

Po półrocznej "kuracji" hormonalnej, jak zwykle powiększył mi się cellulit, dlatego przypuszczam, że w większości jest on wodny, z czym podobno troszkę łatwiej jest walczyć. Oby!

Sugeruję się tym, co udało mi się osiągnąć w odchudzaniu na pierwszym roku studiów, planuję się trzymać tamtego jadłospisu. Wtedy w pierwszym miesiącu udało mi się zrzucić prawie 5 kg i właśnie taki cel zakładam też i tym razem. Nie wyjdzie, to nie wyjdzie, ale jakiś cel trzeba mieć!:)

Zaczynam więc dziś od pomiarów... (tych najbardziej dla mnie istotnych)

Biceps (a tak naprawdę Skrzydło) = 27!
Udo = 57
Brzuch = 67
Talia = 76

O mój Boże, tzrymajcie mnie, bo nie wytrzymam...:O

Następne mierzenie za tydzień, w sobotę.


Dzisiaj zjadłam:

Śniadanie: kanapka z bułki razowej z sałatą, serem, szynką i pomidorem + czerwona herbata
Przekąska: kromka chleba razowego z pastellą
Obiad: Gyros sojowy, frytki z marchewki + sałatka z warzyw, buchta (czyli bułeczka drożdżowa na parze z truskawkami)
Podwieczorek: Kawałeczek szarlotki

I może jeszcze koktajl z bananów wieczorem... Wiem, że idealnie nie jest, ale jak na mnie to i nie tragicznie! Zaczynam w końcu zastanawiać się nad tym co jem :)

9 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Kolejny kiepski dzień tego miesiąca. Przez moje problemy z ciśnieniem i męczący katar ciężko przychodzi mi chęć i siła na cokolwiek... Mam wrażenie, że za chwilę pęknie mi łydka przez cholerne żylaki, a głowa wybuchnie. Ogólnie mówiąc - jestem dziś starą, narzekającą babą, która znowu nie poćwiczyła :|
Jeden plus dzisiejszego dnia - połaziłam po deszczu, zrobiłam pielgrzymkę po ciucholandach i kupiłam kilka kolejnych luźnych bluzek, co by zręcznie zakrywały mój kałdunek. Dobre i to.

Dziś zjadłam:

Śniadanie: omlecik z dżemem truskawkowym + czerwona herbata
Obiad: udko z kurczaka, kilka plasterków pieczonych ziemniaków z majerankiem
Kolacja: 2 kromki chleba razowego z sałatą, szynką, pomidorem i serkiem topionym + czerwona herbata

Za jakieś pół godzinki wypiję sobie jeszcze koktajl z bananów i mleka ;)

Miało być 5 małych posiłków, ale nie wyszło, muszę znowu dojść do wprawy żeby jakoś lepiej organizować sobie dzień.

Szkoda gadać...


9 stycznia 2015 , Komentarze (6)

Czyli klasyk. Jako że akurat trafił się początek roku, potraktuję przykazania jak postanowienia :)

1. Mniej słów - więcej działania!

2. Mniej alkoholu - więcej herbaty!

3. Jeść częściej a mniej!

4. Zastępować fast foody odchudzonymi wersjami!

5. Nie chodzić do sklepu głoda!

6. Pić duużo wody!

7. Pilnować zawartości kalorii i tłuszczu!

8. Jeść dużo warzyw i owoców!

9. Zjadać ostatni posiłek 3 godziny przed snem!

10. Nie ulegać diabełkowi tłuściochowi, który siedzi mi na ramieniu!:)

Cieszyć się dietą!

Dużo ćwiczyć!

Sprawić by odchudzanie stało się pasją!

Być dumną z własnego samozaparcia!

Być najlepszą wersją samej siebie!



                   

Dobranoc!

P.S. Będę bardzo wdzięczna jeśli ktoś mi powie jak "zmniejszyć enter" między wierszami (chodzi mi o odstęp, kiedy klikam enter) ?