Zapraszam do mojej "książki kucharskiej", w której umieszczam przepisy bez glutenu, bez laktozy i z indeksem glikemicznym mniejszym niz 35. Zapraszam!
Wejdź na :
http://prostygarnek.blogspot.com/
lub Kliknij tutaj
Znajomi (21)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 6665 |
Komentarzy: | 87 |
Założony: | 11 lutego 2015 |
Ostatni wpis: | 5 lipca 2017 |
Postępy w odchudzaniu
bezglutenu, laktozy dla insulinoopornych i pcos
Zapraszam do mojej "książki kucharskiej", w której umieszczam przepisy bez glutenu, bez laktozy i z indeksem glikemicznym mniejszym niz 35. Zapraszam!
Wejdź na :
http://prostygarnek.blogspot.com/
lub Kliknij tutaj
Witajcie!
Długo mnie tu nie było. Długo by opowiadać :)
W lutym, gdy dieta na pozór szła całkiem dobrze (były tutaj regularne wpisy) zostałam oddelegowana na budowę- na stanowisko inżyniera budowy. Bardzo fajna przygoda, która trwała 2 miesiące, bardzo odpowiedzialna, obciążająca ale ciekawa. Jednym z minusów było brak kuchni, mikrofalówki i generalnie wszystkiego co sprzyja jedzeniu :). O regularności też nie mogło być mowy. Wtedy, moja dieta opierała się na kanapkach, kanapkach i kanapkach i czasami przekąskom z automatu.
Okres budowy się skończył, wróciłam do biura.
Na początek kwietnia miałam planowaną wizytę w na oddziale Ginekologii Endokrynologicznej w celu rozpoznania co mi jest. Wcześniejsi lekarze podejrzewali zespół policystycznych jajników. Diagnoza była jednoznaczna: potwierdzono policystycznych jajniki oraz stwierdzili insulinooporność.
Zaleceniem była dieta i leki. Leki wykupiłam. Zapisałam się do dietetyka. Myślałam, że nie będzie się to wiele różniło od tego co sama stosowałam... ale jednak nie :).
Aktualnie moja dieta opiera się o 3 główne zasady:
1. Dieta bezglutenowa (stosuję np. mąkę kokosową)
2. Dieta bez nabiału krowiego (jem kozie sery)
3. Dieta z produktów, które indeks glikemiczny jest mniejszy niż 30.
Nie jest łatwo, przyznaję. Szczególnie gdy wracam do domu. Ale teraz wszem i wobec ogłosiłam wszystkim że mam dietę- więc trwam :)
Poniżej przykładowe menu
Witajcie,
Zrobilam dziś w programie Excel spis wydatków. Od ostatniej, styczniowej wypłaty do kolejnej- lutowej.
Niby nic, a wiem na co ile wydaje i co musze zredukować, żeby moje finanse sie poprawiły :)
1. Pobrałam wyciągi z kont bankowych
2. Wpisałam wszystkie zasilenia i obciążenia konta z arkusze Excel
3. Po wpisaniu stworzyłam je w kategorie:
->jedzenie
->opłaty stałe(czynsz, rachunki)
->jednorazowe (bilety do kina, prezenty na urodziny)
-> Ubrania/inne
->Przychody
Efektem tego jest dokładny bilans na co i ile wydałam i co mogę ograniczyć.. :)
Polecam!
p.s Postanowiłam, że co piątek będę wrzucać swoje pomiary- czy będą na plus czy na minus :)
Witam!
Powiem szczerze, wolę czytać Wasze pamiętniki niż pisać swój.. zawsze mam wrażenia ze to, co tu piszę jest nudne i nieciekawe.
Dieta idzie ładnie, jest smaczna i nie jestem głodna- jak zaczynam czuć głód to pierwsza myślą jest "zamów pizze" :D. Dlatego staram się nie doprowadzać do takich sytuacji, a jak juz sie pojawią to pośród słowa pizza odnaleźć zdrowy rozsądek.
Waga ładnie spada, zeszłtygodniowym pobycie w domu. Zawsze tak mam że jak jestem w domu, żrem bez opamiętania (weekend) a potem odrabiam przez tydzień. Macie jakieś pomysły jak to opanowac? Bedę wdzięcza za każdą radę.
Menu na kolejne dni kształtuje się następująco:
śniadanie- tradycyjnie omlet
II: serek wiejski z bananem i kokosem
III: surówka z marchewki i jabłka
IV: pulpety mintaja ze szpinakiem, czerwoną kapustą i kaszą jaglaną.
*jak we wcześniejszych postach, menu proszę traktować poglądowo :)
Przepis na lekki deser/ przekąskę.
Witam,
W sumie przypadkowo, powstała całkiem szmaczna i szybka przekąska do pracy która z powodzeniem może zastąpić coś słodkiego.
Składniki -> do składników ze zdjęcia poniżej dodałam 2 banany.
Obtaczamy w kokosie i ew. migdałach.... i gotowe!
Przy okazji powiem, że kupilam rewelacyjne pojemniki w Lidlu!
;)
Słowem wyjasnienia../ fotomenu
Witam,
Postanowilam napisać male sprostowanie, a mianowicie.. kikedy wrzucam swoje menu na kolejne dni jest ono jedynie szkicem tego co zamierzam jesc, glownie dlatego abym mogla zaplanowac zakupy. Zazwyczaj wychodzi tak, że coś zmodyfikuje, dołożę, przemienię.. proszę nie traktować tego jak 100% mojego dziennego menu. :)
A tak prezentował się omlet, pierwotnie miałbyć z czymś innym ale wyszedł z serkiem feta, pomidorami i słonecznikiem.
A makaron z pulpetami zamienił się na sos z mięsem.
moja historia i jak sie żywię.
Witajcie,
Mam konto od paru lat tutaj, czasami usuwałam konta gdy porzucałam dietę. Potem po kilku tygodniach, aż zebrałam sie w sobie powracałam. Nowa ja, nowy rok... itp. Zapewne każdy tutaj to zna.
Zaczełam na poważnie myśleć o odchudzaniu kiedy poznałam swojego obecnego faceta, a raczej kiedy po naszym pierwszym spotkaniu zapytał dość luźno "czy kiedyś próbowałam zrzucić wagę". Uderzyło mnie to, że nie może być tak prosto..że nigdy nie pojawi sie temat mojej wagi.. A więc zaczełam. Dostałam dietę od jego ojca (jest dietetykiem) i poszlo... około 10 kg. Zmieniłam mieszkanie, pojawiły się pierwsze efekty i odpuściłam... Od tego momentu sie zaczeło... Nie było chyba dnia abym nie myślala o tym "dziś zacznę, od dziś sie uda". To była pierwsza połowa 2013 roku. Ciągnie się do dziś. Jak mój chlopak? Boi sie poruszać ten temat. Jest ustalone to że on to akceptuje. To takie głupie słowo, żeby nie powiedzieć nie podoba mi sie. Przez te już prawie 4 lata zmieniło się też coś innego- moja samoocena. Przed tym jak go poznałam, gdy szłam na impreze to poderwanie faceta nie było jakoś mega trudne, miałam bardzo wyskokie poczucie własnej wartości. Gdy go poznałam, najpierw była ta dieta a potem kolejne próby "dziś sie uda", próby które max po kilku dniach kończyły się fiaskiem.. potem odpusczenie.. bo egzaminy, sesja itp. Dochodziło do tego że co dziennie zachaczałam o sklep i kupowałam ciastka i chipsy. W ciągu dnia owsianka i warzywa, wieczorem chipsy i ciastka. Osiągnelam w tym roku wagę której nigdy nie miałam. 112kg. Kosmos. Moja buzia sie zmieniła, moja kondycja i wydolność spadła.. w tak młodym wieku! Najgorsze w tym wszyskim bylo to, że sie wypaliłam i nie wierzyłam że może mi sie udać (nadal nie wierzę w 100%). Moj facet kilka miesięcy temu zapytał: "czy kiedyś zamierzasz wrocic do diety?" Niby niewinne pytanie, a był jak strzał w serce. Moje poczucie wartości z poziomu zera weszło na poziom -99. Najpierw kazałam mu wyjść, zaczał sie tłumaczyć, ja płakać. Pogadaliśmy sobie, on sie tłumaczył że widzi ze mi to przeszkadza..a mu na to że przez tym jak go poznałam nie miałam tego problemu. Staneo na tym, że ja mialam przemyśleć sprawę a jak podejmę jakąś decyzję to on będzie mnie ze wszyskich sił wspierał żeby to osiągnąć.
Szczęliwie sie stalo że moja dobra koleżanka, również podobnych gabartyów co ja zaczeła wspolpracę z dietetykiem- "teraz albo nigdy". Wspolnie postanowilysmy cos ze soba zrobić, jej to wychodzi fantastycznie, mnie gorzej ale ważne ze podjęłam walkę.
Jak ona wygląda? Zanim napiszę, musicie wiedzieć że nie zjem czegoś co mi nie smakuje. Zmuszę się raz, ale nie na dluższą metę.
Jak ona wygląda? Zanim napiszę,
1.Staram sie nie dopuścić do sytuacji kiedy jestem głodna. Jak czuje ssanie w żołądku to mózg mi sie wyłącza i jem śmieci.
2.Do każdego posilku wlaczam bialko czyli sery białe, jajka (zawsze jem dwa na sniadanie), boczek (taak! boczek około 50g na porcje), kurczak, mielone z indyka, nasiona słonecznika, śledzie. Polecam wpisać sobie w googla "produkty wysokobiałkowe" uzyskacie wspaniala baze wiedzy.
3. Warzywa, warzywa, warzywa. Mam ten problem że nie lubię sałatek, a sałatek z zimnym kurczakiem szczególnie. Moje sposoby na warzywa w innej postaci to dodanie ich do omletu, mrożonki jednoskładnikowe (tzw. warzyw na patelnie też nie lubie :P ) czyli kalafior, brokul, fasolka. Gotuję je i zabieram do pracy w pojemniku posypane np. sloneczkiem lub boczkiem (zdrowsza wersja) lub bulka tartą (mniej zdrowsza ;) ); świeże warzywa jem bez zadnej obróbki. Uwielbiam pomidory z cebulą albo paprykę czerwoną.
4. Zdrowe węglowodany. Kiedy jako podstawę przyjmiesz białko i warzywa to świetnie można sie najeść, ale oczywiście należy pamiętać też o węglowodanach. Jeśli po nie sięgam to są to zazwyczaj platki owsiane lub kasza/ ryż. Od czasu kiedy wprowadziłam bialko i warzywa to nie kupuję pieczywa. I wcale mi tego nie brakuje.
5.Woda. I nad tym muszę popracować. Nigdy nie specjalnie lubilam pić i to teraz wychodzi. Muszę sie zmusić w koncu :)
Nieodzownym elementem chudnięcia jest sport. Ruch w każdej postaci. Nie lubię siłowni, na zajęciach fitness nie wyrabialam za reszta= bylam zniecęcona. Ale znalazlam coś dla siebie. Basen! a dokladniej zajecia fitness w basenie. woda nie obciąża stawów, czlowiek sie nie poci.. w sam raz na początki. W chwili obecnej za dużo czasu schodzilo mi na ten basen wiec cwicze w domu, zumbę. 20 min dziennie.
Jeśli ktoś dotrwal do konca, jest mi bardzo milo!