Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem, po prostu jestem. Do założenia pamiętnika skłoniło mnie przede wszystkim to, że tutaj potrzebuję wsparcia w odchudzaniu i pewnego rodzaju rozliczania się ze swojej pracy. Tak właśnie traktuję to jako kolejne wyzwanie, w którym mam nadzieję wytrwam.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8336
Komentarzy: 140
Założony: 8 marca 2015
Ostatni wpis: 8 września 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
arrosa

kobieta, 41 lat, Kielce

165 cm, 107.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 kwietnia 2015 , Komentarze (3)

Kolejny wietrzny dzień, ale jak bardzo pasuje do mojego dzisiejszego samopoczucia.

Wstałam...nie, nie...właściwie zwlekłam się z łóżka z wielkim trudem. Boli mnie każdy centymetr mojego ciała (a jest co boleć). Dzień zaczęłam od brzuszków i wyzwania przysiadów a także 5 km na rowerku stacjonarnym, bo kto w taką pogodę pójdzie pojeździć w terenie (na pewno nie ja).

Chciałam się zważyć, ale w sumie po co skoro waga mi padła, a właściwie jej bateria. Prawdopodobnie wskutek nałogu codziennego ważenia się. Wiem że to niby nic nie daje, ale ja mam jakiś taki komfort psychiczny że jest oki. Złapałam się nawet na tym, że muszę zapisywać raz w tygodniu wagę, bo okazuje się, że nie wiedzę żadnych ubytków biorąc pod uwagę tylko te dzienne spadki. A tak to wiem ile uda mi się zrzucić i troszkę mnie to mobilizuje.

Miłego dnia życzę i wytrwałości w swoich postanowieniach.

30 marca 2015 , Komentarze (2)

Do lata pozostały tylko 3 miesiące, warto wziąć się w garść i zrzucić do niego co najmniej 15 kg. To jest mój cel na te trzy miesiące. Powrócę chyba do programów treningowych z Ewą Chodakowską, ponieważ pamiętam, że w moim przypadku jej treningi działały cuda.  Chwilowo prowadzę kilka wyzwań, ale po moich ubytkach wagi po prostu mimo wszystko mam za mało ruchu. A moje ciało jest tak dziwnie skonstruowane, że aby skutecznie gubić zbędne kilogramy muszę po prostu dużo ćwiczyć, w przeciwnym razie te spadki są dramatycznie niskie.

Zawsze mówiłam że zacznę od jutra i tak trwałam i trwałam w swoich postanowieniach, i nic z tego nie wychodziło. Moje jutro już się zaczęło i chociaż schudłam dopiero 1 kg to i tak jestem szczęśliwa.

Wiem że schudnę, bo potrafię to zrobić, trzeba po prostu wziąć się w garść i zapracować na swoją sylwetkę. Kiedyś ważyłam 120 kg. Schudłam 18. Jeszcze w styczniu moja waga pokazywała 102 kg. Utrzymałam stan utraty wagi a właściwie procesu tycia przez 2 lata. Ale jak widać nic nie jest wieczne i powoli moja waga zaczęła drastycznie wzrastać. Muszę szybko zahamować ten proces i znów osiągnąć tendencję spadkową.

Moim pierwszym celem jest 95kg.

Natomiast tym celem na 2015 rok to 85 kg.

Więc SEZON 2 mojej walki o lepszą siebie (w sensie fizycznym) uważam za otwarty.

27 marca 2015 , Skomentuj

I chyba w tym tygodniu podczas ważenia tak będzie, właśnie moja comiesięczna katorga się zaczęła a wtedy niesamowicie puchnę, i jak na złość nie będę mogła zaobserwować efektów :(

26 marca 2015 , Komentarze (1)

Podobno podczas odchudzania to właśnie śniadania odgrywają kluczową rolę.

Owszem zjadam je codziennie, ale chyba niewspółmiernie do czasu wybudzenia mojego organizmu. wstaję o 5 czasem przed a śniadanie zazwyczaj zjadałam około 9 jak już odstawiłam dziecko do szkoły czasem nawet później, bo przecież wiadomo, że zawsze może coś wypaść. A ponieważ nie lubię jeść w biegu, i staram się nie jeść słodkości na śniadanie, w praktyce oznaczało to wilczy głód po powrocie do domu, i mimo że zjadłam normalne śniadanie okazywało się, że w żołądku po prostu nic nie czułam.

Dlatego też po przeczytaniu mnóstwa artykułów na ten temat zdecydowałam tak na próbę zacząć jadać śniadania tak około 6 rano i zobaczymy po kilku dniach jakie będą tego efekty.

Boję się tylko jednego, że mimo iż rano zjem to później będę i tak głodna i w rezultacie zjem dwa normalne śniadania. Ale spróbuję i zaryzykuję.

25 marca 2015 , Komentarze (2)

Uwielbiam wiosnę, jak widzę, że wszystko się budzi do życia za oknem aż chce się żyć. Dzisiaj rano słoneczko wstało w pięknym krwisto czerwonym krwistym kolorze.

Mam okazję zaobserwować takie właśnie okoliczności przyrody, ponieważ wraz z budzącą się do życia wiosną ja nie mogę wstać i od dwóch tygodni o zgrozo wstaję o 4:30 max o 5, i mam wiele czasu na obserwacje i przemyślenia.

Pewnie myślicie, że to jest straszne, ale tak nie jest. Bardzo lubię ten czas kiedy wszyscy domownicy jeszcze sobie śpią, za oknem słychać świergot ptaków, a ja w spokoju mogę sobie wypić poranną kawusię i pomyśleć nad planem dnia.

To też jest mój czas żeby w spokoju troszkę poćwiczyć. Pojeździć na rowerze czy pobiegać (w zależności od miesiąca).

Miłego dnia życzę Wam wszystkim. :)

20 marca 2015 , Skomentuj

Wczoraj rano udało mi się poćwiczyć "Tonique", chociaż poćwiczyć to w  sumie za mało powiedziane, ponieważ po 30 minutach byłam zlana potem i sfrustrowana. Moja kondycja albo masakrycznie spadła (to właśnie obstawiam), albo ten trening jest cięższy niż myślałam (dodam że skalpel i inne treningi Ewki robię bez problemu). W sumie to dla mnie jakieś wyzwanie. Ćwiczenia są niby proste, ale dają w kość. Dam znać jak dotrwam do końca tych 78 minut. Mam nadzieję że po miesiącu dam radę, ale w sumie to kto to może wiedzieć.

Najważniejsze, że się ogarnęłam i zaczynam pracować nad lepszą wersją siebie.

16 marca 2015 , Skomentuj

Kolejny poniedziałek i kolejne nadzieje z nim związane. Jedni zaczynają a inni dalej trwają w swoich postanowieniach o zdobyciu lauru zwycięstwa w walce z kilogramami.

Ja jestem w tej drugiej grupie i chociaż w zeszłym tygodniu niewiele zrzuciłam to jednak waga spada a nie rośnie a to według mnie już jest sukces.

W tym tygodniu kontynuuję moje wyzwanie swang, Obecnie jestem już przy 45 powtórzeniach, a dzisiaj mam dzień wolny. To wcale nie znaczy, że nie podejmę kolejnych wyzwań. Mam w planach trening "Tonique" na początek przynajmniej 3 razy w tygodniu.

Podobno jest obłędny, więc i ja będę miała okazję przekonania się na tym na własnej skórze. Dam znać jak mi poszło.

:D:D:D

11 marca 2015 , Skomentuj

"Nie wymodelujesz pośladków siedząc na nich"

Dlatego też podejmuje wyzwanie przysiadów 30 dniowe z małą modyfikacją będę używała ketteballa. Start dzisiaj, już wykonałam 20 powtórzeń.

Dodatkowo w tym 30 dniowym okresie postaram się w miarę możliwości pojeździć na rowerku stacjonarnym, to na początek a potem zobaczymy jak mój zapał się rozwinie.

Oczywiście dołożę do tego dietę, ale nie taką głodową tylko taką smaczną i zdrową, Martwię się tylko o zastoje wagowe, ponieważ wtedy zazwyczaj odpuszczam.

Pożyjemy zobaczymy, tym razem musi się udać.