Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 38160
Komentarzy: 1354
Założony: 9 kwietnia 2015
Ostatni wpis: 15 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nieplaczmy

mężczyzna, 27 lat,

170 cm, 65.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 kwietnia 2015 , Komentarze (26)

Nie wierzę, po prostu nie wierzę. Obudziłem się z katarem. Zignorowałem. Przecież mam alergię i śpię w pokoju z chomikiem, a mój pies leży przy mojej twarzy, zostawiając swoje śliczne futerko na moim ciele, koszulce i pościeli. Testy nie zdiagnozowały w moim przypadku alergii tylko na sierść psa. Reszta bąbli była wielkości paznokcia u kciuka. Może się pomyliły. Katar u alergika to coś normalnego. A jednak. Z godziny na godzinę odechciewało mi się nawet siedzenia. I ten znany ból w nogach. Odezwało się bieganie po boisku na drugiej godzinie wfu w spoconej koszulce. Od czternastej siedzę z kapturem na głowię i pod kocem, udając pandę trzęsącą się z zimna. Ale i tak kocham tę bluzę z uszkami. Jest puszysta i miła w dotyku.

Dzień spędziłem tak sobie siedząc i edukując się z zakresu fizyki na poziomie rozszerzonym. Jak zawsze, pisałem z K. i obejrzałem bajkę w telewizji. Odpuściłem sobie ćwiczenia. Nie żałuję, choć czekam z niecierpliwością, żeby do nich wrócić. Chcę być zdrowy. :c


Dodatkowo znów wpadłem przypadkiem na zdjęcie tego pana. Nie potrafię oderwać wzroku od jego twarzy. Do tego uwielbiam połączenie blond włosów z ciemnymi oczami. Cudne zdjęcie.

Czas na spisanie mojego dzisiejszego jedzonka:
~ I śniadanie - owsianka czekoladowa (6 łyżek płatków owsianych górskich, szklanka dwuprocentowego mleka, łyżeczka kakao i cukru, garść rodzynek);
~ obiad - trzy ziemniaczki, pierś z kurczaka, buraki i krówka, którą przyniosła mi mama od razu po obiedzie, o, jeszcze kompot śliwkowy;
~ podwieczorek - kawałek mazurka;
~ kolacja - trzy kromki pieczywa lekkiego z serem białym i ogórkiem, jajecznica z dwóch jajek z pomidorem i cebulką.

Jak się miewacie po weekendzie? :3

12 kwietnia 2015 , Komentarze (35)

Nie byłem do końca pewien, czy aby na pewno chcę pisać na ten temat, ale mimo tego podjąłem się tej sprawy. Wiem, że prawdopodobnie gdybym nie napisał tego, w moim pamiętniku lałyby się kolejne komentarze, wynikające z braku chęci zrozumienia ze strony niektórych z Was.

Większość osób tutaj jest starsza ode mnie. Więcej lub mniej. Założyłem tu konto, aby wspierać innych i trochę pomóc sobie, mogąc spisać to, co jem, co ćwiczę czy nawet podzielić się z innymi kawałkiem z mojego dnia. Niezależnie od tego, jaki ktoś ma cel, ile waży, jaki ma kolor włosów, jaką płeć czy ile ma lat, postanowiłem go wspierać. Być miłym i życzyć chociażby miłego dnia, bo każdy dzień dla osób chcących coś zrobić w swoim życiu jest walką. Walką o te marzenia, o cele. O lepszą przyszłość czy o zgrabniejsze nogi. Do bycia miłym wystarczą tylko chęci z naszej strony. Sądzę jednak, że do oceniania kogoś nie wystarczą dwa, trzy wpisy na jakimś blogu czy w pamiętniku. Być może osoby starsze ode mnie są już tak zapracowane, że zapominają o tym, czym jest zrozumienie. Nie wiem. Chciałbym to zrozumieć. Niektórzy z Was po tym, jak byłem tu drugi dzień, wiedzieli co jem dnia każdego, co robię na siłowni i ile razy to robię oraz ile mam czasu wolnego... Nie chcę być oceniany. Niektórzy z Was nie motywują, tylko wręcz przeciwnie, odbierają wiarę w siebie. To, że na tym portalu jest wiele zawiści, zapewne zauważył już każdy. Mógłby ktoś stwierdzić, że wcale nie chciał mi dowalić, tylko miał zamiar pomóc. Powiem więc od razu, że niektóre słowa w ogóle mi nie pomogły, bardziej poczułem zrezygnowanie.

Kilka osób chyba wyszło z założenia, że jestem sobie chłopaczkiem, który z dnia na dzień postanowił jeść mniej i sam nie wie, co robi. Tyle, że moja sytuacja jest nieco odwrotna. W gimnazjum miałem ogromne problemy z jedzeniem i byłem w stanie wyżyć na jabłku i misce zupy kalafiorowej przez dwa dni. Psycholog podejrzewał u mnie zaburzenia odżywiania związane z ortoreksją i anoreksją. To, co dzieje się teraz, jest dla mnie sukcesem. Jem pięć posiłków i staram się w normalniejszy sposób zrzucić to, co mi przeszkadza. Wiem, że fajnie jest być idealnym, ale chyba nikt z nas tego ideału nie osiągnął. Dlaczego więc niektórym osobom tutaj tak bardzo przeszkadza fakt, że do tego ideału trochę mi brakuje. Ja chciałbym jeść dwa tysiące kalorii dziennie. Chciałbym móc bez wyrzutów sumienia spojrzeć na jedzenie. Chciałbym przede wszystkim się akceptować. Ale jeśli się czegoś chce, to nie znaczy, że się to ma. Trzeba do tego dążyć, co właśnie próbuje robić, a niektórzy z was bardzo napiętnują. Przez ostatnie pół roku powiedziałem sobie, że spróbuję nie zwracać uwagi na to, co jem. Jeść wszystko, na co będzie się miało ochotę, i tyle. Nie obżerałem się, ale z moimi skłonnościami do tycia i zażywaniem leków, które to tycie powodować mogą, nieco przybrałem. Teraz chcę to zrzucić. Nie tak, jak ostatnio. Chcę jeść tak, żebym czuł się dobrze. Jedząc to, co zapisuje w tym pamiętniku, nie czuję się głodny. Sięga to około 1500 kalorii i w zupełności mi wystarcza, jak na razie. Jeśli mogę i czuję, że nie będę potem płakał w domu przez tydzień, bo zjadłem za dużo, to coś sobie dorzucam do kolacji czy obiadu. Niektórzy z Was tego nie widzieli i zapewne zauważyć nie zechcą. Bo lepiej kogoś skrytykować i dopowiedzieć coś, czego się nie wie, niż po prostu spytać.

Następna kwestia, która mnie zdziwiła, to fakt, że ktoś chciał układać mi dzień? `Masz czas ćwiczyć aerobik, ale nie masz czasu wyjść z kolegami na piłkę?` Muszę Pani wyznać, że tak... Nie mam czasu wyjść na boisko pograć z kolegami w piłkę. W dodatku, ba, ja nie chcę w tę piłkę grać. Dlaczego mam grać w piłkę czy robić cokolwiek innego, skoro ja mam ochotę poćwiczyć aerobik czy skakać na skakance? W dodatku wyjście na jakikolwiek trening wiążę się z dojściem lub dojazdem na niego. Nawiązując od razu do mojego zmęczenia, które ponoć wynika z tego, jak źle jem. Wstaję codziennie o 5.30 i wracam około 17 - 20. Ja po prostu niedosypiam. Chcę mieć jeszcze czas na naukę, przez co śpię za mało, bo jestem typem osoby, która sen uwielbia, ale niestety brakuje mi na niego czasu. W dni, w które kładę się o 22 czuję się dobrze. Wracając jeszcze do kwestii biegania za piłką ze znajomymi, bo dość zdziwił mnie fakt, że ktoś mnie do tego zachęcał. Jestem osobą aspołeczną i lubię obracać się w kręgu moich przyjaciół. Zespół, w którym gram i dwie inne osoby. Nikt więcej. Zakładając, że miałbym na to czas, dlaczego mam wbrew własnej woli wychodzić do ludzi, których nie mam ochoty widzieć i uprawiać sport, który nie sprawia mi przyjemności? To akurat pytanie dręczy mnie od wczoraj, bo sam nie jestem w stanie na nie sobie odpowiedzieć.
Jeszcze jedna kwestia, która mnie zastanawiała. Mianowicie - mój cel, waga. Tak, chciałbym ważyć pięćdziesiąt siedem kilogramów, ale jakoś na wadze się nie skupiam. Ustawiłem sobie taki cel, ale nawet sam z siebie się nie ważę. Będzie sześćdziesiąt i będę wyglądał okej - może być. W dodatku, naprawdę ta waga dla mojego wzrostu mieści się w normie. Znam osobę, która jest nieco wyższa ode mnie i waży sześćdziesiąt kilogramów. Tak, jest mężczyzną i jakoś nie cierpi z tego powodu, jest osobą zdrową. Sądzę, że zrzucając trochę tłuszczyku polepsze swoje samopoczucie.

Dobra, trochę się rozhulałem z pisaniem i czuję się nawet dość rozebrany, opowiadając o własnej przeszłości czy o planie dnia. Nie taki był cel pisania tego pamiętnika, ale odniosłem spore wrażenie, że gdybym tego nie zrobił, to komentarze zamieszczane tutaj wciąż byłyby takie same. Nie chciałbym czytać w moim pamiętniku niemiłych komentarzy. Każdy może mieć jakieś słowa krytyki, ale można je wyrazić w sposób daleki od na przykład ironii. Nikomu tutaj nie chciałbym sprawić przykrości i mam nadzieję, że Wasz cel jest taki sam - wspierać innych i motywować każdego dnia.
Trzymajcie się ciepło i życzę Wam miłej niedzieli :3. Chciałbym jeszcze raz zaznaczyć, że nie odebrałem tak każdego komentarza ukierunkowanego w moją stronę.

11 kwietnia 2015 , Komentarze (11)

Zajadam właśnie kolację i za chwilę zmykam do znajomych, więc postanowiłem na szybko napisać post. Inaczej musiałbym robić to w środku nocy tudzież jutro, a na to nie mam ochoty.
Jestem zadowolony z dzisiejszego dnia. Z samego rana ułożyłem sobie plan tego, co muszę zrobić i wykonałem praktycznie wszystko prócz nauki z fizyki, na którą zabrakło mi czasu, jednak zrobię to jutro. Byłem w mieście po niewielkie zakupy, upiekłem mazurka, ćwiczyłem godzinę z Billym Blanksem. Wykonałem znienawidzone ćwiczenia na basie. Skale, metronom. To właśnie to, czego nie znoszę </3.
A jak wam mija weekend?


Czas na podsumowanie jedzonka:
~ I śniadanie - dwie kromki pieczywa lekkiego z serkiem wiejskim i plasterkiem sera żółtego, pół polędwiczki z kurczaka i dwa listki sałaty;
~ II śniadanie - kawałek babki cytrynowej, jabłko i gruszka;
~ obiad - pierś z kurczaka, trzy ziemniaki, buraczki oraz pół ogórka;
~ podwieczorek - łyżka masy krówkowej, kilka rodzynek (musiałem sobie podjeść przy robieniu mazurka :D);
~ kolacja - serek wiejski, dwie kromki chleba orkiszowego z masłem, serem żółtym i wędliną.

10 kwietnia 2015 , Komentarze (18)

Pierwszy dzień za mną. W sumie. Pierwszy i trochę. Jakby nie patrzeć, zacząłem już wczoraj. Ostatnio coraz częściej zastanawiam się, jakie dni wolę. Męczące, zapełnione po brzegi zajęciami, czy może takie, gdy mogę lenić się na kanapie od rana do wieczora. W pierwszym przypadku, który zdarza mi się częściej, nabieram rozpędu. Jakoś dziwnie się motywuję, ale potem, jak dziś, jestem tak zmęczony, że nie jestem w stanie myśleć. W lustrze widzę tylko karykaturę człowieka, z jeszcze bardziej podpuchniętymi oczami niż zawsze. Szkoła, siłownia, próba. I ten okropny ból głowy.

Wracając do kwestii mojego żywienia i ćwiczeń. Wypiłem dziś 1,5 l wody, sukces. Do tego kilka herbat. Ćwiczyłem godzinę na siłowni i grałem pół godziny w koszykówkę. W dodatku chodziłem tyle, że wracając z próby miałem ochotę położyć się na chodniku.
Jedzonko:
~ I śniadanie - naturalny serek homogenizowany z gruszką i rodzynkami, dwie kromki pieczywa lekkiego z serkiem wiejskim i ogórkiem;
~ II śniadanie - jogurt naturalny;
~ obiad - pięć pierożków, naturalny serek homogenizowany;
~ podwieczorek - lody truskawkowe <3;
~ kolacja - nie mam na nią siły, właśnie popijam sobie zieloną herbatę i nic w stanie przełknąć nie jestem.


Spotkałem dziś mojego dawnego przyjaciela. Stwierdził, że możemy się jutro spotkać. Czemu nie. Obym tylko odpoczął. Niechętnie wrócę do tłumów ludzi po tak krótkim weekendzie.

9 kwietnia 2015 , Komentarze (17)

Sądzę, że wreszcie nastał ten dzień. Ciężko go określić, ale jakieś kilka godzin temu postanowiłem powrócić do starych, zdrowszych nawyków odżywania i ćwiczeń. Jeśli chodzi o to drugie, miałem aktualnie mniej więcej miesięczną przerwę, ale teraz mam zamiar stosować regularnie dużo ruchu. Oby bazgranie tu pomogło mi w tym.
Nie pierwszy raz się odchudzam, nie pierwszy raz ćwiczę. Po wszelakich sposobach wykonywania aktywności fizycznej wykopałem na kanale youtube pana Billy`ego Blanksa. Wcześniej ćwiczyłem różne wszelakie aerobiki, spinning, bieganie, skakanie na skakance, jogę. Sądzę jednak, że moje aktualne znalezisko odpowiada mi najbardziej. Dynamiczne, ciekawe, dość męczące ćwiczenia. Niestety pani Chodakowska tudzież pani Brown do mnie nie przemawiają. Chętnie też spaceruje i, gdy mam taką okazję, pływam.

Aktualne cele:
~ wyeliminowanie pieczywa z diety i zamiana go na pieczywo lekkie;
~ ćwiczenia aerobowe przynajmniej cztery razy w tygodniu;
~ zwiększenie obwodu bicepsa :D;
~ spadek wagi (nie chcę stawiać sobie konkretnego celu, postaram się cieszyć z każdego efektu);
~ systematyczne picie wody.

Postaram się codziennie zapisywać to, co zjadłem (liczyć kalorii nie będę, ponieważ po ostatnim odchudzaniu miałem problem z tym przez długi czas) i ile ćwiczyłem. (kot)