Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 38157
Komentarzy: 1354
Założony: 9 kwietnia 2015
Ostatni wpis: 15 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nieplaczmy

mężczyzna, 27 lat,

170 cm, 65.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 kwietnia 2015 , Komentarze (31)

Ile ja dziś zjadłem. o: Albo mi się wydaje. Ja już sam nie wiem. Zaraz sobie wszystko spiszę. (ninja)
Jutro D. kończy szkołę. Dobija mnie to. W sumie teraz i tak zacząłem bardziej się trzymać z B. z mojej klasy. Może nie będzie najgorzej. Tak czy siak zapewne ograniczy to nasze kontakty. Ostatnio żalił mi się na dziewczynę. Że musi widywać się z nią codziennie. Bo przecież jakby położył się spać choć raz zamiast się z nią spotkać (jego forma psychiczna i fizyczna sięga dna), to znaczyłoby to, że jej nie kocha. Ale to tylko jeden z wielu przykładów. Oj dziewczęta. Tak się nie robi. Po prostu nie robi. Nie dość, że go zdradziła, a on teraz znów z nią jest, to jeszcze go wykańcza. Odkąd do niej wrócił jest coraz gorzej. Dziś B. mi mówił, że mu też mówił o tym, że chciałby umrzeć, że na nic nie ma siły. Staram się go wspierać, jak tylko mogę, ale często mam wrażenie, że on mnie nie lubi na tyle, co ja jego.

Ćwiczyłem dziś godzinę aerobiku, jakoś tak się zebrałem, bo w sumie na jutro nie mam nic do szkoły. Sprawdziany poszły mi dobrze :D. Do tego była kolejna kartkówka z polskiego i także wszystko napisałem poprawnie. (tecza) W sumie to dobre zakończenie tygodnia w szkole. 

Dostaliśmy nowy plan. Niestety jest jeszcze gorszy. Nie mam nawet ochoty tego komentować. Myślałem, że chociaż zlikwidują nam okienko. 
Dzisiejsze jedzenie:
~ I śniadanie - dwa gotowane jajka i dwie kromki macy razowej z twarożkiem i wędliną drobiową;
~ II śniadanie - śliwkowy jogurt pitny bez tłuszczu, bułka pełnoziarnista z żółtym serem, banan, dwa cukierki;
~ obiad - porcja klusek  (czy tam pierogów leniwych, jak kto woli :D);
~ kolacja - dwie kromki macy razowej z wędliną drobiową i ogórkiem, serek homogenizowany.
Okej, jednak nie wyszło jakoś dużo, ale kalorycznie chyba przeskoczyłem mój standardowy próg :D.

Pooglądam sobie jeszcze dziś jakieś basowe covery, potem się już chyba położę, bo chciałbym trochę więcej odpocząć. Trzymajcie się ciepło, miłego wieczoru :*.

22 kwietnia 2015 , Komentarze (35)

Jejku. Umieram. Tak mnie stopy bolą. Nogi. Wszystko. Ledwo żyję. Szkoła, pogrzeb, próba, a pomiędzy jeszcze przeszliśmy wzdłuż i wszerz z B. miasto chyba ze trzy razy. Moje nogi błagają o odpoczynek. A miały dziś wypocząć, taki rest day. Nie wiem, czy można tę środę za taką uznać, ponieważ czuję się jak po ciężkim treningu. Do tego jutro muszę poprawić sprawdzian z lektury i napisać test z niemieckiego. ;( Tak mi się nie chce. Najchętniej to bym tylko ćwiczył, chodził na próby, czytał i spotykał się z najbliższymi. 

Jak się czujecie po mniejszej połowie tygodnia? :D Ja osobiście już marzę o weekendzie, najlepiej tym dłuższym. 

Moje dzisiejsze jedzenie nie zachwyca, ale nie ma się co dziwić. W końcu prawie cały dzień nie było mnie w domu:
~ I śniadanie - dwie kromki macy razowej z twarożkiem i dżemem brzoskwiniowym, miska zupy z warzyw;
~ II śniadanie - jogurt śliwkowy bez tłuszczu, bułka pełnoziarnista z serem żółtym i wędliną;
~ podwieczorek - kawałek lodów truskawkowych, wafelek czekoladowy;
~ obiadokolacja - cztery paluszki rybne, dwa ziemniaki i surówka z kapusty.

21 kwietnia 2015 , Komentarze (34)

Tak jak pisałem wczoraj, byłem dziś u neurologa. Dał mi skierowanie do kardiologa, bo podobno wyczuł jakieś znikome szmery przy badaniu mnie... No chyba sobie żartuje. Mam dość wszystkich lekarzy. Wszystkich. Jeszcze jakiegoś kardiologa brakowało. Niedługo mi wymyślą następny milion chorób. ;( Mam dość tego.
D. jednak chyba zostaje w zespole. <3 Aw. Na szczęście. Tylko żeby nie było tak, że nie będzie mu się chciało przychodzić na próby i pisać piosenek. To już wolałbym znaleźć kogoś nowego.


Jutro idziemy z całą klasą na pogrzeb ojca dziewczyny z klasy. Ponoć popełnił samobójstwo. Przykre, bardzo. Już drugi rodzic zmarł komuś z mojej klasy. Jakoś niemiło się słyszy o takich rzeczach. Ktoś dziś wstawił na vitalię post na forum, w którym była informacja o tym, że zaginął pewien student. Nie lubię momentów, w których czytam tego typu informacje. Wywołują we mnie bardzo przykre uczucia. Automatycznie zastanawiam się, co czują najbliżsi takiego człowieka, co dzieje się z nim samym.

Zamiast ćwiczeń wybrałem się dziś na szybki, ponad godzinny spacer. Przeszedłem w sumie siedem kilometrów :3. Po drodze spotkałem kilka osób, które sobie biegały i jakoś miło się na to patrzyło.
Jedzenie z dziś:
~ I śniadanie - dwie kromki chleba orkiszowego z białym serem i parówką maślaną;
~ II śniadanie - szklanka soku marchewkowego;
~ obiad - zupa z warzywek, gotowane skrzydełko z kurczaka, kawałek macy razowej;
~ podwieczorek - rurka z kremem (okazało się, że mama odłożyła gdzieś kilka i o nich zapomniała, więc zostały na dzisiaj :D);
~ kolacja - jajecznica z dwóch jajek z cebulką, dwa kawałki macy z twarożkiem i wędliną drobiową.

20 kwietnia 2015 , Komentarze (19)

Jestem właśnie po trzydziestominutowych ćwiczeniach i postanowiłem, że wyspowiadam się tu jeszcze przed kąpielą :D. Dzień mogę zaliczyć do średnio udanych.
Po pierwsze. Dowiedziałem się dziś, że mój przyjaciel D. prawdopodobnie odejdzie z zespołu. Wyrzucamy wokalistę, gitarzysta odchodzi. Zostaniemy we trójkę z moim najukochańszym przyjacielem A. i perkusistą (go też lubię, ale nie przyjaźnimy się :D). Nie sądziłem, że to wszystko tak się potoczy, ale wiedziałem, że D. coś ostatnio nie do końca pała motywacją. Jednak w moim przypadku jest odwrotnie. Z A. mamy już cały plan, jak się wyturlać z tego bagna i podbić świat (haha, nie no, bez przesady ]:>). Po prostu trochę nowy wokalista zaniżył nam poziom przez ostatnie trzy miesiące, musimy się z tego pozbierać.
Zamykamy się na jakiś czas. Ostatni koncert w najbliższą sobotę. Resztę odwołujemy do lipca, nie licząc imprez prywatnych. Bierzemy się za ostre pisanie kawałków. No... Możliwe, że ostrych.

Jutro planuję wizytę u fryzjera, ponieważ grzywka przesłania mi cały świat, jak zawieje wiatr. Jeszcze przez to sobie krzywdę na ulicy zrobię. Dodatkowo rano jadę do neurologa.
Wczoraj o tym nie wspominałem, ale razem z siostrą zorientowaliśmy się, że mój chomiczek jest prawdopodobnie ślepy... Nie rozumiałem, dlaczego, gdy kładło się go na przykład na bluzie, to cały czas delikatnie ją gryzł. Możliwe, że tak `bada` drogę. Zaczęliśmy machać mu przed oczkami rękoma, wykonywać wokół niego gwałtowne ruchy - nic. Zero reakcji. Dodatkowo nie ma żadnych białych kropeczek, co by sugerowało zaćmę.


Jedzonko z dzisiaj:
~ I śniadanie - dwie kromki pieczywa chrupkiego z białym serem i waniliowy serek homogenizowany;
~ II śniadanie - pitny jogurt brzoskwiniowy i pełnoziarnista bułka z wędliną, ogórkiem i białym serem;
~ podwieczorek - rożek truskawkowy (tecza);
~ obiadokolacja - pół szklanki startej marchewki, trzy ziemniaczki, gołąbek, kakao.

19 kwietnia 2015 , Komentarze (43)

Niestety wczoraj nie miałem do końca czasu, aby pisać tutaj, ponieważ na cały weekend była u mnie siostra z rodzinką. Dziś miałem już dość, jak to ja (taki aspołeczny ufoludek, co woli siedzieć w swoim ciemnym pokoju sam), ale ogólnie jestem zadowolony.

W związku czuję się chyba coraz pewniej i sądzę, że mogę na jakiś czas uśpić choć trochę moją czujność. Nawet, jeśli coś pójdzie nie tak, jak ja bym chciał, to przecież świat się nie skończy.
Nie oszukując się, trochę więcej słodkiego jadłem w weekend, oczywiście spróbowałem swoich słodkości :D. Przestaje liczyć kalorie, ponieważ cały ostatni tydzień robiłem to, aby mniej więcej skontrolować, jak się sprawy mają. Zazwyczaj jem 1500 kalorii. Czasem trochę więcej, niekiedy mniej. O, także się mierzyłem, ale jak na razie zmian nie zanotowałem :D. W zupełności mi to nie przeszkadza, ponieważ czuję się o wiele lepiej niż wcześniej. Wciąż jestem zmotywowany. Przez ostatnie trzy dni robiłem najcięższe ćwiczenia. Dziś znów 60 minut aerobiku z Billy`m Blanksem. Planuję wybrać się na skakankę, ale pozostał mi katar po przeziębieniu, więc wolę najpierw wyzdrowieć do końca, niż znów wrócić do znienawidzonego stanu, w którym nie potrafię ruszyć tyłka z łóżka.

Dziś postanowiłem nawiązać do tytułu posta i nie owiewać go tajemnicą. Gdzieś to muszę spisać, bo nadal jestem w szoku. Słowa te dudniły mi w głowie przez całą godzinę ćwiczeń. Aż normalnie nie mogłem się skupić. o:
Mianowicie. Rozmawiałem z moim przyjacielem o tym, że praktycznie nie mam koleżanek. Poza tym często mam jakieś trudności związane w kontaktach z kobietami. Nieważne, o tym nie będę tu mówił, bo jak na razie w tym miejscu jest kilka miłych pań, które z pewnością jakąś szczególną sympatią darzę. Rozmawiamy sobie więc, tak o, po prostu. On mi jednak na moje rozważania rzucił tezą, która brzmiała mniej więcej `Inni faceci cię lubią, bo jesteś taki no... słodki. I miło się na ciebie patrzy.` O matko. Nie. Ci, którzy wiedzą, że noszę mój ukochany nóż motylkowy w kieszeni z pewnością tak nie sądzą >:D.

Co do ćwiczeń. Dziś i wczoraj te same aeroby po 60 minut.
Sobota:
~ śniadanie - dwie kromki pieczywa lekkiego z białym serem i ogórkiem;
~ obiad - cztery kotlety sojowe, dwa ziemniaczki i surówka z ogórka;
~ podwieczorek - dwie rurki z kremem karpatkowym i mały kawałek ciasta jogurtowego;
~ kolacja - ciemna bułka z białym serem i wędliną drobiową, jogurt grecki.
Niedziela:
~ śniadanie - dwie kromki pieczywa lekkiego z białym serem, rurka z kremem karpatkowym;
~ obiad - dwa ziemniaczki, gołąbek, skrzydełko z kurczaka i surówka z ogórków;
~ podwieczorek - kawałek ciasta jogurtowego;
~ kolacja - dwie kromki pieczywa lekkiego, naturalny serek homogenizowany z trzema łyżeczkami dżemu brzoskwiniowego i czterema biszkoptami.

Jakie wrażenia macie po całym tygodniu?

17 kwietnia 2015 , Komentarze (21)

Dobra, kolejny post na szybko, bo przyjechała do mnie kochana siostra z rodzinką na weekend :3. Z tej okazji zrobiłem rurki z kremem i rogaliczki. Te drugie właśnie ozdobiłem pięknym różowym lukrem i posypką. Jednak osobiście nie skusiłem się na żadne z tych dwóch, może jutro spróbuję. :D
Wreszcie wróciłem do ćwiczeń. Godzinka aerobiku bardzo szybko mi zleciała i mam tę satysfakcję, że porządnie coś wykonuję.


Jutro lecę się spotkać z zespołem w ramach omówienia dalszego działania. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Dzień zleciał mi na pieczeniu, graniu na basie (dużo nudnych ćwiczeń związanych z teorią), no i ćwiczeniach. Byłem też na małym spacerze. Jutro rano mam zamiar się pomierzyć i sprawdzić, jak tam efekty związane z dietą, bo minął już ponad tydzień :D. Boję się, boję.

Co tam u Was? Znów weekend, ten tydzień zleciał mi tak, że w sumie nie wiem, co robiłem przez cały ten czas. o:
Dziś pojadłem jakoś niewiele, ale nie byłem zupełnie głodny:
~ śniadanie I - bułka z ziarnami dyni z dżemem brzoskwiniowym i pół serka homogenizowanego;
~ obiad - miseczka zupy grzybowej i gotowane skrzydełko z kurczaka;
~ podwieczorek - jabłko, gruszka, dwie delicje i krówka;
~ kolacja - jajecznica z dwóch jajek, cebulą i pomidorem oraz pół piersi z kurczaka.

16 kwietnia 2015 , Komentarze (18)

Nie znoszę mojej klasy, nie znoszę. Hałaśliwe dzieciaczki.
`Niezależnie od ilości paktów o nieagresji nie da się pozbyć arsenału mega-śmierci.` Tak właśnie. Podróż spędziłem na czytaniu biografii Dave`a Mustaine`a. Jejku. Nie mam siły tu wypisywać. Kopalnia była piękna, cudowna. Tyle barw soli. Chciałbym tam zamieszkać.


Wyrzucamy wokalistę. Jest plan. Do wakacji osiem kawałków. Są trzy. Czeka nas dużo pracy, obyśmy znów nie stanęli na kilka miesięcy.

Jedzonko:
~ I śniadanie - owsianka z malinami (5 łyżek płatków owsianych górskich, szklanka dwuprocentowego mleka, trzy łyżeczki malin);
~ szamanko na wycieczce - tyci bułka z serem i ogórkiem, sok kiwi;
                       - bagietka pełnoziarnista i jogurt do picia;
                       - dwa kawałki pizzy i cztery herbatniki;
~ kolacja - ryż na mleku.

15 kwietnia 2015 , Komentarze (44)

Jak pisałem wczoraj, wybrałem się do szkoły. Nie był to chyba do końca dobry plan, bo znów czuję się gorzej, a jutro czeka mnie wycieczka, co równa się pobudce o 4.30. Nie ćwiczyłem. Jestem wykończony po szkole i siedzę pod kocem popijając herbatę. Nie chciałem kłaść się o siedemnastej, po powrocie do domu, bo zapewne znów miałbym problemy z zaśnięciem. Do 21.30 chcę już leżeć w łóżku.
Smutno mi dość. Rozmawiałem z D. na przerwie. Dzwonek nam przerwał, a on akurat zaczął się żalić. Szkoda. Nie wyobrażam sobie, że za tydzień nie będzie go już w szkole. Dodatkowo znów mam poczucie braku akceptacji. 

Dość dużo dziś zjadłem, przynajmniej tak mi się wydaje:
~ I śniadanie - owsianka z malinami (5 łyżek płatków owsianych górskich, szklanka dwuprocentowego mleka, trzy łyżeczki malin ze słoiczka);
~ II śniadanie - bułka z dynią z serem i sałatą, truskawkowy jogurt pitny;
~ obiad - zupa grochowa, parówka drobiowa i kromka chleba orkiszowego;
~ podwieczorek - princessa kokosowa i krówka (mama chyba chce mnie utuczyć).

Przeraża mnie kwestia jutrzejszego jedzenia. Praktycznie nie będzie mnie cały dzień i będę musiał żywić się zawartością mojego plecaka, bo w kopalni soli to chyba sobie nie pojemy. W planach mam zagarnięcie między innymi bagietki pełnoziarnistej, jogurtu, soku, herbatniczków i ryżu na mleku <3. Nie do końca podoba mi się wizja jedzenia tego cały dzień, ale co poradzić. Wszamię jakieś wartościowe śniadanie.

14 kwietnia 2015 , Komentarze (20)

Moja motywacja trzyma się jak na razie równie mocno, jak na początku. Pomimo tej niewielkiej choroby postanowiłem dziś ćwiczyć. Wybrałem czterdziestominutowe cardio, z czego dałem radę ćwiczyć przez trzydzieści. Lepsze to, niż nic. Wolałem zaprzestać, gdy poczułem się słabiej i naszedł mnie taki wszechobecny brak siły na całym ciele.
W zespole coraz gorzej. Ponoć dobrze, że nie było mnie na próbie. Zapewne tak.

Słucham właśnie piosenek, które wiążą się z pewną osobą. Kiedyś myślałem, że kocha się na zawsze. Najpierw jedna osoba uświadomiła mi, że oczy czasem się otwierają. Boleśnie, ale otwierają. Jakby uderzenie wielkiej złowrogiej gwiazdy w malutkiego człowieka miało mu uświadomić, że przez długi czas był ślepy.
Wiele osób powiedziało mi już, że zbyt wiele wybaczam. Wybaczyłem i tym razem. Drugim razem. Tym razem oczy otworzyły mi się zupełnie szybciej, niż za pierwszym. Jak na razie jest lepiej. Nie boli, nie męczy. Mój aktualny związek zdrowieje. Same zalety. Każdy krok nie boli. Jednak jak zawsze. Nie ja opuściłem, lecz ta osoba. I wszystkie słowa w pamięci zaczynają być fałszywe. Nic się nie zgadza z tym, co mi wmawiano. Po co? Po co kłamać, że się kocha.

Jadłospis:
~ I śniadanie - dwie kromki pieczywa lekkiego z białym serem, ogórkiem i wędliną drobiową;
~ II śniadanie - princessa kokosowa (kocham <3);
~ obiad - pół gotowanej piersi z kurczaka, dwa ziemniaczki i trzy łyżki kapusty;
~ podwieczorek - trzy delicje, krówka i gryz tosta francuskiego;
~ kolacja - dwie kromki pieczywa lekkiego z serem żółtym i ogórkiem, jajecznica z dwóch jajek z wędliną i pomidorem.
Do tego oczywiście masa herbat z sokiem i cytryną. Jutro wracam do szkoły.
Trzymajcie się ciepło :*.

13 kwietnia 2015 , Komentarze (22)

Najchętniej zatupałbym dziś nogami, jak pewnego dnia przy tablicy na gimnazjalnej matematyce. O co chodziło, niestety nie pamiętam. Dlaczego moja motywacja nie może być wykorzystana przez tę głupią chorobę? Zresztą przeziębienie dopada mnie bardzo często, już od małego. Przy okazji jestem typem marudy. Więc.
Ał, mój nos. Taki suchy i czerwony.
Jak mi słabo.
Moja głowa, boli.
Tak mi gorąco, zimno za chwilę.
Jak wstanę, to się przewrócę, a pić mi się chce.
W ogóle to pić mi się chce bez przerwy.
I usta już na wiór uschły.
A poćwiczyć chciałbym. A na naukę sił mi brak. A sam się czuję. A tęskno mi. A to, tamto.


Właśnie. Niech już wakacje przyjdą. Przyjedziesz do mnie i siedzieć sobie będziemy na łące po spacerze. I nic za mną nie będzie, a tym bardziej przede mną. Żadne przed szóstą wstanie, czy zbyt późne powroty. Odetchnę swobodnie.

Nie pojadłem dziś. Praktycznie nie czuję żadnego smaku, no i z łóżka wyturlałem się około trzynastej, o ile dobrze pamięcią sięgam.
~ obiad - miseczka zupy grochowej i bułka z białym serem oraz ogórkiem;
~ powieczorek - kawałek mazurka wielkości mojego kciuka i dwie kromki pieczywa lekkiego z połową plasterka sera żółtego, twarożkiem i wędliną z drobiu;
~ kolacja - pół szklanki płatków ryżowych z serkiem homogenizowanym i łyżką rodzynek.
W moich skromnych przeliczeniach niestety nie dobiło to nawet do tysiąca kalorii. Zupełnie nie mam ochoty jeść, wstawać z kanapy i wykonywać jakiegokolwiek ruchu. Ciągle tylko piję i piję. Byle ciepłe, z cytryną albo sokiem porzeczkowym mamy.

Czas na malutką inspirację. (tecza)


Jutro jeszcze zostaję w domu, bo nie chciałbym przegapić czwartkowej wycieczki. A dziś chwilę jeszcze posłucham sobie SOADu i obejrzę zapewne jakiś film, który widziałem wiele razy. Życzę wszystkim miłego wieczoru, trzymajcie się. :3