Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zmotywowana i szczęśliwa. Do odchudzania skłonił mnie stan zdrowia i chęć utarcia nosa tym, którzy we mnie nie wierzyli. Chcę dobrze wyglądać i dobrze się czuć we własnej skórze, a robiąc zakupy nie martwić się, że żadne jeansy na mnie nie pasują, że już nie wspomnę o sukience. Marzenie...włożyć kozaki na obcasie, które swobodnie zasunę, które w ogóle zasunę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 72534
Komentarzy: 3290
Założony: 24 lipca 2015
Ostatni wpis: 29 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karaluszyca

kobieta, 44 lat, Warszawa

158 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 września 2015 , Komentarze (53)

Obiecałam i piszę pokazując kawałeczek siebie. Jeśli komuś to pomoże to super, jeśli nie- spróbować zawsze warto ;) Ja mam fioła na punkcie włosów. Miałam na nich wszystkie kolory świata, zwykle nosze długie, ale czasem mam grzywkę, czasem nie, czasem je kręcę, a przez kilka lat miałam długie i kręcone na stałe - od kasztanu, przez mahoń, czerwień, do rudości marchewkowej i blondu. Miałam też okres granatowej czerni, a teraz wróciłam do własnego koloru, bo jestem brunetką z krwi i kości i platyna mimo, że co ciekawe wzbudzała zainteresowanie płci przeciwnej, to jednak zaczęła mi się wydawać lekko tandetna- nie ujmując żadnej blondynce- po prostu mi przestała pasować, mi do mnie :)

Można sobie wyobrazić, co taka ilość zabiegów zrobiła na mojej głowie...no...właściwie nie było aż tak źle do zeszłego roku. Zawsze inwestowałam w kosmetyki do włosów i chyba dlatego w ogóle je jeszcze mam :D W zeszłym roku zaczęłam używać kosmetyków artego i po prostu oszalałam na ich punkcie. Wcześniej używałam granatowego Dove ( i to jedyny, który sobie chwalę i szampon i odżywkę z tej serii), potem dorzuciłam maskę regeneruj i ona też jest świetna za rozsądną cenę- gdyby nie było mnie stać na kosmetyki fryzjerskie, to zainwestowałabym w to, bo to około 25 zł, ale moim włosom potrzeba było czegoś o bogatszym składzie. Fryzjerka doradziła mi właśnie artego. Ja już nawet nie wspomnę jak one pięknie pachną. Najpierw pokażę kawałek włosów- może nie najlepsze zdjęcie, ale chcę pokazać trochę ich kondycję :) To końcówki (nieuczesane, bo tylko takie znalazłam zdjęcie

 Nieuczesane, ale mam nadzieję, że widać, że tam jest gęsto i się nic nie rozdwaja :p 

Następne zdjęcie, żeby pokazać, że są proste i błyszczą

 A kolejne zdjęcie, żeby pokazać, jakie są tak mniej więcej :)

 Jakość nieciekawa, ale coś tam może widać.

Włosy są czekoladowe, czego nie widać w ogóle :D

1. Myję szamponem ten mój ma 1000 ml i wystarcza mi dosłownie na ponad pół roku, ale ja myję często:

 pachnie obłędnie... ( około 56 zł)

2. Co drugie lub trzecie mycie ( ale na początku po każdym) kładę maskę dream  i ona pachnie na włosach cudownie. Kładę ją na 15 min ( tylko na włosy na głowę nie, żeby nie obciążać). I spłukuję. Cudowna rzecz. Jeśli włosy są zniszczone, można sobie ją położyć na noc i zmyć rano. Włosy są śliskie, a pachną tak, że aż chce się je ciągle wąchać. Mój mąż mówi, że pachnę budyniem :D

 a tak wygląda wewnątrz, ma fajną łopatkę do nabierania. I nie trzeba przesadzać z ilością. Wystarczy trochę :) Można trzymając na włosach podsuszyć przez ręcznik, bo te kosmetyki lubią ciepło :) ( około 65 zł)

 

 wystarcza również na baaaardzo długo :)

3. Raz w tygodniu kładę na włosy taki specjalny fluid ( ale czasem używam rzadziej, czasem częściej - zależy jak mi się chce ). To fluid keratynowy, jest dość drogi, ale wystarcza na uuuuu, bo jest dość rzadki, pachnie odrobinę orzechowo i to dość mocny zapach, ale wygładza włosy bardzo, stają się śliskie i błyszczące i takie...leją się przez palce. Tego normalnie używa się w dość męczący sposób, bo a) trzeba nałożyć na włosy umyte, b) wysuszyć c) spłukać d) i wysuszyć jeśli trzeba. Efekt jest, ale mi ostatnio się nie chce aż tak i używam go jak odżywki, ale tak jak mówię, raz lub dwa w tygodniu, czasem rzadziej- efekt naprawdę robi wrażenie.

 To jest tez ogromna butelka i nie widać końca :) a mam już z rok . (około 120 zł)

4. Kiedy włosy potrzebowały kuracji razem z maską dream używałam olejku arganowego. Też fajny i zapach po prostu cudownyyyyy... włosy były nawilżone i przyjemne w dotyku. Można używać spokojnie tylko tych dwóch kosmetyków, bo ja w zasadzie nimi doprowadziłam włosy do porządku.

 Obok stoi pianka unosząca włosy - wystarczy niewielka ilość i mam naprawdę fajny efekt :) ( mała 30 ml około 35 zł, 50 ml - około 80 zł, ale wydajne jak cholera) na próbę polecam małe opakowanie :)

5. A to fluid, o którym mówiłam wcześniej w komentarzach - to jest genialna rzecz- można zainwestować w maskę i w to i też będzie fajny efekt - ten fluid nakłada się na mokre włosy, dosłownie dwie pompeczki na długie i rozczesuje, a potem suszy. Pachnie jabłkami, ale efekt to a) włosy proste- bo prostuje, b) błyszczące c) jeśli komuś się puszą albo elektryzują, to bardzo je ujarzmia - nie umiem bez niego ostatnio żyć :D ale, jeśli ktoś dysponuje mniejszą kasą, to jest bardzo fajna tania linia morion ( taki mały w sprayu- też nim ujarzmiałam włosy, ale troszkę je obciążał )

 sliding smooth (to kupuję za około 35 zł)

6. A teraz od chyba roku pokochałam takie oto cudo- to jest maska odświeżająca kolor, moja jest w kolorze czekolada. Wystarczy odrobinka po umyciu, nawet bez odzywek, masek i innych- tylko szampon i na 3 do 5 min. to i włosy mają piękny żywy kolor i tak błyszczą, że ja ubóstwiam tę maskę. Często kiedy rano chcę nie spóźnić się do pracy, myję włosy, nakładam to i kiedy wychodzę spod prysznica mogę je spłukać. Genialne to mazidło, tylko trzeba spinać włosy, nie w ręcznik, bo koloruje :D ale to nie farba :)

 włosy lśnią po tym pięknie, są gładkie i ładnie pachną.( to też około 35 zł)

W zasadzie teraz mogłabym używać szamponu, maski dream i tego.

Co ja tam jeszcze mam? :D Aaaaaa lakier- też fajny, bo wystarczy delikatnie psiknąć a włosy błyszczą, nie są zlepione, a trzymają się nawet cała noc- pierwszy raz fryzjerka użyła mi przed całonocna imprezą i się i w tym zakochałam co zaraz pokaże, bo jak będzie widać trudno mi się rozstać z pustymi opakowaniami (ogroooomne)

 to lakier :D a to fragment efektu- taki zawinięte na palcu, a miękkie i trzyma się w tej formie cały dzień. A jeśli chcemy, możemy przeczesać i nie będzie śladu, że na włosach był jakiś lakier. Będą miękkie i zero sklejonych zlepów. ( i to około 35 zł)

 To mam za darmo :D

 :D

A kiedy zaczęły mi troszkę wypadać i kiedy chciałam poprawić jakość szczególnie rozdwajających się paznokci bo:

1. noszę długie zazwyczaj

2. co dwa-trzy dni maluję

4. uwielbiam kolorowe lakiery

5. mimo, że używam odzywek i baz, to jednak zaczęły się mocno rozdwajać- po eveline 8 w 1 ( tragiczna trutka do paznokci- najpierw było dobrze, a po jakimś czasie dosłownie schodziły mi płatami ) a zawsze miałam bardzo mocne pazurki.

zaczęłam więc łykać silicę

 nie jestem zwolenniczką tabletek, ale to już drugi raz ratuje mi życie. 24 zł. Poleciła mojej mamie lekarka, a ja patrząc na efekty u niej, postanowiłam spróbować. Genialna rzecz- po kilku dosłownie dniach widać poprawę. I włosy i paznokcie i skóra.

wszystko polecam i od razu mówię- kompletowałam to jakiś czas - nie kupiłam na raz. Najczęściej kupowałam szampon ( to już moje 3 opakowanie) i ten sliding fluid ( też chyba mam już 3 ), oczywiście maska dream ( bo ona ratuje włosy jak nic innego). Piankę mam drugi raz, lakierów już chyba z 5 zużyłam, ale wystarczają na codziennego stosowania dłuuuuuugo. Olejek arganowy miałam najpierw mały, potem duży. i od zeszłego roku zużyłam 4 mski odświeżające kolor. Fluid mam ciągle ten sam ( ten keratynowy). Przy ograniczonym budżecie na pewno nie obeszłabym się bez szamponu i maski dream i tej odświeżającej kolor, bo ona też wygładza. W zimie bez tego sliding nie ruszam się z domu, bo z tym żadne nakrycie głowy czy suche powietrze nie jest w stanie napuszyć i zelektryzować mi włosów :) Ufff skończyłam :D i dobrze, że skopiowałam, bo się nie zapisało.

21 września 2015 , Komentarze (18)

Znalazłam plan treningowy na 21 dni- jakiś czas temu, ale jakiś taki...okazał się bez jaja :D Dlatego postanowiłam go dostosować trochę do siebie, bo ja jednak lubię się trochę zmęczyć. :) A jako, że naczytałam się tu troszkę już i dostałam wiele rad, postanowiłam z nich skorzystać. Z tego 21 dniowego treningu wybrałam ćwiczenia, które podzieliłam na górę i dół ( to ćwiczenia z obciążeniem, czyli z hantlami każde 3 serie po 15 powtórzeń.) i został mi jeden dzień na odpoczynek i stwierdzam, że to fajna opcja będzie. Za tydzień się ważę i mierzę :) A oto mój plan. Niedziela - odpoczynek ;) Amen :D

Poniedziałek(muzyka)Środa (muzyka)Piątek(muzyka)Dół + cardio
(cwaniak)Wtorek(cwaniak)Czwartek(cwaniak)SobotaGóra+ cardio

20 września 2015 , Komentarze (26)

Się działo :D Wyglądałam całkiem dobrze, ale co ciekawe nie czułam się dobrze. Dlaczego? Sama nie wiem, może dlatego, że jestem całkiem fajna, wybrykałam się, ale jednak to nie to, kiedy patrzę jak mi chłop zerka na zgrabne nogi i talię grubości mojego uda pustej wytatuowanej blondyny. Nie lubi podobno takiego typu kobiet, ale ja sądzę, że mówi tak tylko, żebym uśpić moją czujność :D

O, i to jest motywacja. Oczywiście nie dałam nic po sobie poznać hyhyhy, bo po co sobie i jemu psuć zabawę, ale nie ukrywam, że wewnętrznie mnie to wk...:D (szloch) . Cholera, pierwszy raz zobaczyłam ten fenomen. Pocieszam się, że tak nie było i to sobie uroiłam i tak naprawdę być może  tak właśnie było, ale mając tak cholernie beznadziejne nogi , zobaczyłam nogi idealne, ogólnie idealną figurę a w niej strasznie głupkowatą dziewczynę, beznadziejnie ubraną i sobie pomyślałam " Kurczę, człowiek jednak ma coś w głowie, ma dość fajny sposób bycia, jest towarzyski, a faceci i tak obskakuję taką idiotkę i ślinią się do niej na maksa". To przykre ;)

Jaki z tego morał? Morał z tego taki, że moja motywacja wzrosła. W oparach złości wewnętrznej i skrywanej chyba za cel i punkt honoru sobie postawiłam, żeby mój mąż jednak ślinił się na mój widok  :<

A jedzonko - jakoś nie miałam apetytu- devolay z ziemniaczkami i surówką, jedna galaretka i rosół i kawałek tortu- trafił mi się kawałek korpusu młodego (tajemnica) 

18 września 2015 , Komentarze (11)

18 września 2015

Trening

Godzina

6.30

22.00

Wykonane ćw.

15 min. rower

30 min. rower odpoczynek

Ilość snu

6 h

Samopoczucie

Ogólnie dobre, ale jakoś tak zapału mi wieczorem brak- pewnie mogłam pojeździć godzinę. Może zaraz dokończę, sama nie wiem. Nie zaglądałam w rozpiskę, ale wydaje mi się, że dziś odpoczynek.

Jedzonko

6.00- 6.30

2 kanapki z twarogiem chudym i dżemem

9.00- 9.40

nektarynka

12.00-12.30

banan

15.00-15.30

Pomidorowa bez śmietany na kurczaczku z 2 łyżkami st. makaronu – miseczka 300 ml (ale nie cała)

18.00-18.30

Warzywa – sałatka z sałaty :D rzodkiewki, pomidora i szczypiorku z łyżeczką jogurtu, bo była bez soli (czyli trochę bez smaku :D )

21.00

2 kanapki z twarogiem chudym i dżemem

Grzeszki ]:>

Wiadomo lód śmietankowy

18 września 2015 , Komentarze (15)

Codziennie używam suszarki, ale prostownicy od czasu do czasu, bo fajny fluid załatwia sprawę za nią :)  Wpis bez sensu, bo nie umiem usunąć całego :D Ale to mój pamiętnik, mogę w nim pisać o d...Maryni :D

18 września 2015 , Komentarze (11)

Moje jedzenie wczoraj było podyktowane spełnianiem zachcianek. (szloch) Ukradkiem schrupałam biszkopty. Suche, podobno mało kaloryczne, ale za to ociekają cukrem, więc na jedno wychodzi (szloch) Jestem zła, kiedy nie potrafię się opanować.

17 września 2015

Trening

Godzina

6.15

22.00

Wykonane ćw.

15min. rower

1h rower z milionem przerw J + pośladki i korpus (z obciążeniem) + trucht 5 min., steper 10 min. bez schodka dziś, bo pająk na nim stał :(bomba)

Ilość snu

6 h

Samopoczucie

Nic mi się nie chciało od południa (ziew)

 

Jedzonko

6.00- 6.30

2 kanapki z masłem roślinnym, żywiecką z indyka i surówką z ½ łyżeczki ketchupu J

9.00- 9.40

2 nektarynki

12.00-12.30

jabłko

15.00-15.30

- przegapiłam bo jeszcze byłam w pracy (swiety)- pracownik roku

18.00-18.30

½ kalafiora z bułka tartą na odrobince oleju kujawskiego hyhyhy

Grzeszki ]:>

10 malutkich biszkopcików - więcej nie tknę:x

Coś czuję, że ten tydzień jest jakiś stracony- niby ćwiczę, niby jako tako jem, a jednak czuję, że nie dzieje się nic.

18.09.2015

A dziś nie szalałam, oczywiście pożarłam loda ale kij mu w oko- zaraz będzie zima- może nie będę na lodowisku wylizywać tafli :D

A podsumowanie później, bo kto wie, co jeszcze narozrabiam ]:>

17 września 2015 , Komentarze (70)

Jest mnóstwo powodów, dla których się odchudzamy, ale tak sobie pomyślałam o tych, które odczuwam na co dzień. Kiedy schudłam to:

1. Nie ocieram brzuchem o kierownicę :D

2. Nie muszę rozbujać się zanim wyjdę z auta :D:D

3. Kiedy zawitam do kościoła, nie mam problemu z wciśnięciem się w wąziutkie ławki - wierzący w moim kościele muszą najwyraźniej dbać o linię, bo ławki pięknie rzeźbione są tak wąskie, że człowiek z nadwagą ma problem, żeby się wcisnąć ]:> s to odciąga od wiary :D

4. Pończochy jakoś leżą- szału nie ma, ale nie obciskają przynajmniej uda wrzynając się w nie koronką jak gumka recepturka :D

5. Nie szukam odpowiednich rajstop pół dnia- takich, w których krok nie będzie mi wisiał u kolan :D

6. Nie stoję przy małych plastikowych krzesełkach obawiając się, że jak siądę, to wstając wyrwę je razem z kawałem betonu, do którego je przymocowano (smiech)tudzież nie będzie lipy, jeśli w ogóle się nie zmieszczę ;)

7. Mogę nosić szpilki takiej wysokości jakiej lubię nie czując jak podeszwa stopy piecze niemiłosiernie, a obcas albo się ruszy, albo lekko ugina pod ciężarem moim własnym prywatnym (swinia)

8. Wchodzę po schodach nie zatrzymując się i bez zadyszki powodującej stan przedzawałowy i efekt wybałuszonych oczu (martwy)

9. Kiedy maluję paznokcie u nóg nie musze się co chwilę prostować, żeby zaczerpnąć oddech i pozwolić zaciśniętym brzuchem płucom ożyć na chwilę :D

10. Dziewczynki się nie pocą, dziewczynki tracą zbyteczne ilości wody, więc ja teraz nie pocę się mniej (dziewczyna)

11. Nie ma obawy, że obcisłe spodnie pójdą w szwach :D

12. Mieszczę się znów w jeansy !!!! odkąd się mieszczę mam tylko jedne spodnie z materiału ;) reszta to jeansy we wszystkich kolorach tęczy (tecza)

13. Kosmetyki do ciała, wszelkie balsamy do balsamowania i inne czarodziejskie mikstury, które sprawiają, że mam ładne ciało ( optymistyczna wersja :D) starczają mi na dłużej. Nie ma się co oszukiwać- mniejsza powierzchnia do smarowania- dłuższa radocha z używania :p

14. Paski do spodni obejmują mnie w talii 8)

15. W ogóle potrzebuję pasków :D

16. W sklepie, w którym są te metalowe obrotowe bramki nie martwię się, że się zaklinuję, albo w ogóle nie zmieszczę (cwaniak)

17. Nie muszę prosić wszystkich, za plecami których przechodzę, o to, żeby wsunęli się z krzesełkiem bardziej :|

18. Nie trę tyłkiem po głowach siedzących przede mną, kiedy w kinie albo teatrze próbuję dotrzeć na swoje miejsce :D

19. Nie przycinam maksymalnie zdjęć wysyłając je znajomym, tak by było widać mnie jak najmniej (cwaniak)

20. W ogóle pozwalam sobie robić zdjęcia i sama też je robię. :)

21. Wciągam brzuch tylko troszkę, a nie chodzę na ciągłym wdechu :D

22. Mówię o swojej wadze bez wstydu, bo ludzie wokół wiedzą, że z nią walczę, a nie biernie pozwalam sobie na niszczenie ciała i zdrowia :)

I pewnie wiele innych, o których teraz nie pamiętam :)Ale jedno wiem na pewno- warto chudnąć- dla własnej wygody, dla lepszego komfortu życia, dla lepszego samopoczucia...

17 września 2015 , Komentarze (22)

Moje tabelki, bo jestem nawoływana do łóżka ]:> Wczoraj był dzień, który mogę nazwać jednym wielkim grzechem- no cóż- był, minął i nie ma go. Pociechą jest to, że trening jak zaplanowałam, taki był w 100%

A dziś ( czyli 16.09 :D), nowy dzień, nowe siły i nieco mniej energii. Ale to pewnie po wczorajszej uczcie :< 

Godzina

5.20

20.00

Wykonane ćw.

15 min.rower

1 h rower, 10 min.steper,brzuszki, nogi z leżenia,

 5 min.trucht, ćwiczenia z obciążeniem-dół, motylek

Ilość snu

5 h

Samopoczucie

Takie sobie- byłam zmęczona, czuję, że ćwiczyłam na pół gwizdka.


Jedzonko

6.00- 6.30

2 kanapki z twarożkiem chudym i łyżeczka dżemu.

9.00- 9.40

-

12.00-12.30

jabłko

15.00-15.30

Kurczak gotowany (pierś) z warzywami gotowanymi i sosem słodko-kwaśnym- miseczka ok. 350 ml

18.00-18.30

-

21.30

2 kanapki z masłem roślinnym piersią indyka i surówką wielowarzywną z kapustą białą (porcja nałożona na kanapkę) i ½ łyżeczki ketchupu

Grzeszki J

Lód włoski

 A! i moja szalona waga pokazała dziś rano 81.3, ale sprawdzę jeszcze jutro rano- jeśli się utrzyma, zmieniam pasek :D

A żeby sobie zrobić dobrze na duszy to ważyłam się dziś z mężem moim prywatnym na dywanie (smiech) On 90 kg chłopa- zobaczył na wadze 74 kg :D, a ja lekko spasiony motylek - zobaczyłam 56 :D

 

15 września 2015 , Komentarze (14)

Zawsze czymś tam się pacykowałam, ale kiedy zaczęłam chudnąć, stwierdziłam, że warto zainwestować w coś, co pozwoli mojej skórze równie ładnie się zmniejszać jak całe ciało :) 

Próbowałam wszystkiego. Najpierw zaczęłam od tańszych rzeczy i bardzo zadowolona byłam z Kolastyny z ogórkiem- ładny zapach i skóra jakby jędrniejsza, ale to chyba tylko złudzenie. Po jakimś czasie stwierdziłam jednak, że chyba zainwestuję w coś innego i kupiłam vichy- nawilżające mleczko a potem krem w słoiczku. Dość długo ich używałam, ale szczerze...wyrzucanie kasy i jak dla mnie...spodziewałam się czegoś lepszego- a krem ze słoika rolował się, więc po którymś słoiczku zaczęłam go używać jako kremu do stóp, bo jest z mocznikiem i tam się nadaje. Mleczko zaś, jakieś takie wodnista konsystencja. Miała wrażenie, że rozmazuję go po ciele a nie wcieram :) Miało jakieś drobinki, bo czasem skóra połyskiwała. Ujędrnianie? Podobnie ujędrniał mnie przez lata krem nivea soft- który uwielbiam, bo ma o niebo przyjemniejszą konsystencję i działanie chyba nawet lepsze od 4 razy droższego vichy. Ale głupi człowiek uczy się całe życie. tak, ja jestem z tych co jak dobrze zapłacą, to myślą, że kupiły cud wielki i on teraz zmieni mnie w przepiękna nimfę :D No vichy nie zmienił- zmienił jedynie wypukłość mojego portfela na mniejszą :D W międzyczasie wymazałam się jeszcze eveline - eh...maski gazowe włóż! Co to jest za śmierdziuch...Przepraszam, może mi się taki trafił, ale on ma tak intensywny, wręcz duszący zapach, że wytrzymałam w nim dosłownie 5 min. i poszłam się wykapać, po czym grzecznie wróciłam do puszeczki nivea. Ostatnio był ten Vichy- dość długo- zadowolenie jak powiedziałam- średnie.

A teraz odkryłam coś naprawdę dla mnie :) to Regenerum do ciała. Ależ to jest fajne. Spray. pryskam i rozcieram, a delikatna pianka na ciele już po roztarciu zamienia się w dość fajny krem. Ależ to jest fajna rzecz. Aplikacja przyjemna, co dla mnie ważne- szybka. Nie muszę rozcierać kremu, naprawdę bardzo ładnie rozciera się na skórze. Świetna rzecz, a dla skóry- podobno koi, ujędrnia i nawilża oraz działa przeciwstarzeniowo. Skórę mam lepszą niż po vichy- oooo niebo. Przyjemna cały dzień, cały dzień również gładka i nawilżona. I tylko 25 zł. Używam już prawie drugi tydzień i bardzo mi się podoba. Poza tym do paznokci i rzęs tez jest fajny. Używam :)

Mam jeszcze jedną rzecz do ciała. Ta jest droga ( jak na moja kieszeń, uważam że dość droga) , ale z bólem serca za przyzwoleniem wszystko już rozumiejącego męża ( nawet walającą się w łazience kawę :D) kupuje elancyl cellu slim. Oooooj to jest świetne. Naprawdę widać efekty i to bardzo szybko, aż nie wierzyłam. Dlatego mam już 3 czy 4 butelkę. Używam na uda (tył) i brzuszek. Z ćwiczeniami efekty są. Kupiłam ostatnio jednak za namową pani w aptece elancyl w puszce na noc, ale efekt już nie ten. ten jest mniejszy, mało wydajny :D ale jeśli widzę zmianę, to jestem w stanie odłożyć troszkę i sobie zrobić tę przyjemność. No a teraz nosze się z pomysłem rolowania tą specjalną hm..szczotką...taką z wypustkami. Tylko musze poszukać i zobaczymy. A oto moje skarby :)które z czystym sumieniem mogę polecić.

15 września 2015 , Komentarze (10)

Wczoraj poszłam spać wcześnie. Tabelki nie będzie :D A dziś nie zjadłam obiadu. Kupiłam jakąś big pierś z kurczaka i była taka niesmaczna, że czuję jakiś wstręt a mam jeszcze kawałek. Chyba to pokruszę na ciepło do jakiejś surówki, bo inaczej (wymiotuje) . Jakiś monstrualny kurczak musiał być, skoro jego pierś ważyła 1 kg, ale to odkryłam dopiero w domu. I smakuje paskudnie. Najlepsze jednak są takie drobne piersiątka, z drobnych małych biednych zamordowanych kurczątek ]:> ale dzisiejszą tabelkę zrobię później .

Teraz przyjemności :D Przyjechał dziś do mnie steperek  (cwaniak)

 Będę dziś śmigać jak wściekła :) Bardzo fajny, próba się już odbyła :) takie dwa próbne machnięcia i jest super :) Kolorystycznie pasuje do rowerka :D o pierwszych wrażeniach napiszę.