Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem osobą tego typu, która na pytanie "Powiedz coś o sobie" długo zbiera myśli.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16013
Komentarzy: 150
Założony: 9 lipca 2015
Ostatni wpis: 8 października 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Dammaris

kobieta, 29 lat, Lublin

170 cm, 85.90 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

26 sierpnia 2020 , Komentarze (7)

Ostatnie dni poświeciłam na pisaniu prac, które mam skończyć na początku września. Trochę mnie to stresowało z różnych względów ale sprawdziłam dokładnie termin i okazało się, że mam więcej czasu niż myślałam i póki co odłożyłam to na później. Grunt to dobrze sprawdzać terminy. Ale przynajmniej połowę już mam. 

Ostatnio powraca do mnie moje głęboko skrywane marzenie, które w sumie realizuje ale może nie na tyle żeby mnie satysfakcjonowało. 

Wstydzę się do niego przyznać na tyle, że upycham je w swojej świadomości. Znajduje sobie jakieś substytuty, jakoś mało wierzę, w to że przyniesie mi to sukces. Ale czy na pewno o sukces w życiu chodzi? 

Tłumaczę sobie, że przecież są w tym lepsi ode mnie, że to wymaga wysiłku, kasy za to nie będzie prawdopodobnie, ludzie będą mnie krytykować gdy się z tym odkryję i puszczę swoją twórczość w świat. 

Tak bardzo nie wierze w siebie. Dlaczego? 

Powoli dojrzewam do tego, żeby dla samej siebie zacząć próbować coś z tym robić. 

Przecież to są moje marzenia. Ekscytuje mnie myśl o nich. 

Koniec lata co roku przynosi mi sporo nowych wyzwań. 

25 sierpnia 2020 , Komentarze (11)

Jak pomyślę sobie co dobrego przyniósł mi koronawirus to nasuwa mi się całkiem spora lista rzeczy. 

- mogłam posiedzieć sama ze sobą i bardzo na tym skorzystałam, życie zwolniło (nie musiałam martwić się o pracę czy pieniądze więc za to jestem bardzo wdzięczna) 

- przeczytałam sporo książek - głównie czytałam takie rzeczy, których kiedyś za nic bym nie tknęła, czyli reportaże o zbrodniach, true crime, przesłuchałam mnóstwo podcastów z tej kategorii. W sumie to plus i minus bo "zryło mi to banie" 

- 10 tys kroków codziennie - mój nowy nawyk z kwarantanny, widzę dużo pozytywnych efektów 

- doceniam znajomości i przyjaźnie - zweryfikowałam moje relacje, myślę że jest tu sporo do naprawienia, w skrócie: za mało wartościowych kobiet wokół mnie, dookoła sami faceci :( 

- więcej wartościowych rozmów w związku, więcej zbudowanego zaufania, więcej bliskości - bardzo na plus 

- mniej gonię nie wiadomo za czym, właściwie to nic nie muszę i nie za bardzo mi się cokolwiek chce. Odpoczywam mentalnie, jestem sama ze sobą i swoimi oczekiwaniami. Obecnie zastanawiam się czego na tym etapie życia na pewno chcę. 

- parę kilo mniej, nauczyłam się w miarę poprawnie liczyć kalorie, 

Szczerze mówiąc, chciałabym powtórki lockdownu na jesień :3 

21 marca 2020 , Komentarze (3)

Postanowiłam od nowa pobawić się w "Vitalie". Głównie w ten pamiętniczek. Trochę ze względu na więcej czasu na kwarantannie a trochę przez chęć uporządkowania tego wszystkiego. 

Od ostatniego pomiaru wpisanego do Vitalii przytyłam 10 kilogramów. 

Masakra. 

Ale jakoś nie czuję się źle z tym. Moje życie poprawiło swoją jakość mimo to. Widocznie to nie od wagi zależy. 

Najbardziej zmieniło się moje podejście do ciała. Nie katuje się dietami, nie mówię sobie, że wyglądam okropnie czy coś. Wręcz przeciwnie. Patrzę na siebie przychylnym wzrokiem a schudnąć chcę dla siebie, żeby jeszcze bardziej się swoim ciałem cieszyć. 

Dalej męczę się z bulimią. Ale mimo wszystko mniej. Może raz na miesiąc mam gorszy czas, który trwa 2-3 dni. Potem mija i jest dobrze. Dostrzegam konsekwencje takich jednostkowych napadów. Długo potem dochodzę do siebie. Wymiotowanie to nie jest cudowny sposób na schudnięcie. Nie polecam. 

Cała sytuacja z koronawirusem, praca zdalna bardzo mi pomaga w odchudzaniu. Mogę jeść co uważam, wtedy kiedy mi pasuje. Mogę ćwiczyć kiedy chce. Obym dobrze wykorzystała ten czas. 

/Serge Mershenikow/

17 kwietnia 2017 , Komentarze (2)

Mam wrażenie, że każde moje święta wyglądają tak samo i sprowadzają się najpierw do jedzenia, potem do wymiotowania, obietnic danych samej sobie, że czas to skończyć. Chociaż z roku na rok jest coraz lepiej. Nie mam już takiego wewnętrznego smutku jak kiedyś. Dziś nawet mam dobry humor i zamiary żeby jednak jeść zdrowo i ćwiczyć w domu. Bo na rower za zimno.... :(

Miałam takie dobre osiągnięcia a je zaniedbałam. Widziałam na wadze 75 kg a potem kilogramy wróciły. Dużo mi pomogła siłownia ale z czasem i to zaczęło mi powszednieć i coraz rzadziej się tam pojawiałam. Jadłam bez jakiegoś planu i przybyło. Obecnie na wadzę widuję 79 kg.  

Zrzucę to. Oczywiście, że tak. Bywało gorzej a jednak w końcu mi się udało. Ze swojego doświadczenia wiem, że u mnie ruch jest najważniejszym odchudzającym czynnikiem. Diety trudno jest mi się trzymać. 

Wracam do walki! 

26 września 2016 , Komentarze (3)

Dziś zapisuje się na siłownię.

Piszę o tym po to, żeby trudniej mi było zrezygnować, skoro publicznie się zadeklarowałam.

Zrobię to! 

Będę ćwiczyć!

Miłego dnia ;) 

11 lipca 2016 , Skomentuj

Nie wiem po co wracam do pisania pamiętnika na Vitalii, ani mnie to nie motywuje ale nie systematyzuje moich poczynań w odchudzaniu. Chyba z nudów, albo w ramach ucieczki od obowiązków. Skoro zaczęłam to już napiszę co działo się przez ostatnie miesiące i co planuję zrobić w wakacje.

Zacznę od sukcesów. Zaczęłam biegać. Jeszcze w roku akademickim kupiłam buty, ostro malinową bluzeczkę sportową (taką oddychająca) i biegałam co wtorek, czwartek, sobotę i niedzielę. Trwało to jakieś 3 tygodnie dopóki nie stała się sesja. Teraz nie umiem do tego wrócić bo jestem w domu na wsi a nie w mieście. To dość istotne, bo w mieście nikogo nie obchodzi, że biegam. Szczerze mówiąc i tak wstawałam o 5 i szłam biegać żeby jak najmniej ludzi mnie zobaczyło. Żeby osiągnąć taki sam komfort musiałabym na wsi biegać kompletnie w nocy. Dlatego na razie nie biegam. Przesiadłam się na rower i chodzę na spacery z psem. Jest to o tyle fajne, że mogę pooglądać pola, śliczne wiejskie widoki, to dla mnie bardzo przyjemne. Mój facet mówi żebym spróbowała iść gdzieś z psem i biegać tam gdzie nie ma już ludzi albo pojechać rowerem na odludne miejsce i tam biegać. Jest to jakieś rozwiązanie ale jeszcze nie spróbowałam. 

Staram się teraz codziennie coś aktywnego zrobić, czy to rower, czy spacer, czy dość intensywne sprzątanie bo do regularnych ćwiczeń znowu nie mogę się przekonać. 

Z dietą na wsi też trudniej. Może jak na dobre zaczną rosnąć warzywa na ogrodzie jakoś sobie urozmaicę moje posiłki i nie będą takie monotonne jak teraz. Jem dużo płatków owsianych, mleka, jajek, robię sałatki. Wszystko takie mało wartościowe raczej. 

Co do porażek to nasuwa mi się jedna, zasadnicza. Znowu wymiotuję a wcześniej wrzucam w siebie wszystko co jest możliwe do zjedzenia. W ciągu tygodnia zdarzyło mi się to około mi się to około 6 razy. Stres, nuda, wygórowane oczekiwania i przyzwyczajenie do takiego sposobu na rozwiązywanie problemów robią swoje. nie walczę z tym, zdarza się to trudno. Wierzę, że jak już będę wyglądać jak trzeba będzie mi łatwiej to pokonać. 

Co do moich planów na wakacje to są bardzo przyziemne. Chcę do października schudnąć 8 kg. Myślę że to jest w zasięgu moich możliwości. Wiem, że moim błędem do tej pory było wyznaczanie sobie celu na -15 kg a potem karanie siebie za to, że mi się nie udało. Koniec z tym. 8 kg mniej i będę szczęśliwa. A jak się nie uda do też będę szczęśliwa. 

Nie wiem ile teraz ważę. Z polecenia mojego faceta zrezygnowałam z ważenia. Mierzę się centymetrem a ważę tylko czasami. Prawdę mówiąc dawno też się nie mierzyłam ale pamiętam, że od biegania straciłam 2 cm w talii. Jutro zobaczymy jak to będzie.

Na razie tyle. 

/Serge Mershennikov/

3 kwietnia 2016 , Komentarze (6)

Ależ mnie tu dawno nie było....

Tak w skrócie to najpierw schudłam, potem po świętach kilogramów trochę wróciło, próbuję się po tym odkuć ale waga mi się zepsuła i pokazuje, że ważę 12 kilogramów. Chyba muszę kupić nową a szkoda bo tę miałam jakieś 1,5 roku. 

Nie ćwiczę. Kompletnie. Chyba trochę spoczęłam na laurach. Nasłuchałam się komentarzy jak to świetnie wyglądam, poczułam się w swoim ciele trochę lepiej i straciłam czujność. Może inne by miały motywację żeby dawać z siebie więcej ale u mnie to działa odwrotnie. 

Ostatnio miałam trochę kryzysowe samopoczucie. Uznałam, że niszczę siebie, że jestem dla samej siebie bardzo surowa. Od czasu do czasu zdarzają mi się destruktywne zachowania, zauważyłam to dość wyraźnie, jest tych zachowań więcej niż myślałam. Naprawiam to. Większą moc naprawczą ma jednak miłość niż złość. Dlatego chcę się skupiać na miłości, na pozytywnych stronach wszystkiego. Nie wystarczy zmienić zachowanie, trzeba zmienić myślenie.

Dobrej niedzieli Wam wszystkim :)

10 stycznia 2016 , Komentarze (1)

To mój 3 dzień z Mel B. Postawiłam sobie za cel codziennie zrobić trening brzucha a resztę dobierać według upodobania. Po skończonym tygodniu z Mel B. Wrócę do Chodakowskiej. Albo może wymyślę coś innego...

Chociaż miałam dziś małego doła to sobie z tym poradziłam. Jestem z siebie dumna. Byłam na siebie zła bo ciągle nie mogę zrzucić tych kilogramów, które przybyły mi w Święta. Długo będzie do mnie jeszcze docierać, że to nie o wagę chodzi. Mam na koncie mnóstwo małych sukcesów. Zaczęłam zdrowo jeść, sama gotuję, słodycze mogą dla mnie nie istnieć, ćwiczę codziennie i dbam o siebie. To wszystko z czasem zaprocentuję. Nie chcę siebie karać za niespełnianie wygórowanych oczekiwań. Chcę kochać swoje ciało i dobrze się w nim czuć. To jest prawdziwy cel.

5 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Udało się!!!

Mój mały sukces :D Dokładnie 7 (słownie: siedem) dni ćwiczyłam z Chodakowską "Skalpel 2" ;) Jestem naprawdę szczęśliwa, że mi się udało.  Miałam wsparcie w koledze, codziennie mu mówiłam, że zrobiłam ćwiczenia a on obsypywał mnie masą komplementów :) Bardzo mnie to motywowało. 

Co mi dały te ćwiczenia?

Przede wszystkim rozładowanie emocji. Nie układa mi się w moim "związku" a dzięki temu, że ćwiczę nie mam ochoty tego rozpamiętywać, tęsknić, płakać czy co gorsza.. jeść czekoladę. Jestem silniejsza dzięki temu, pewniejsza siebie, odkrywam swoją wartość. 

Kolejny widoczny plus - mam większą świadomość siebie. Nie tylko swojego ciała ale przede wszystkim swojej wartości. Tak niewiele trzeba mi było, żebym się przekonała, że mogę. To co kiedyś było niedoścignionym marzeniem teraz wydaje się w zasięgu dłoni. Że tak powiem - mam tę moc! :D 

Jutro mam dzień przerwy. A potem zaczynam tydzień ćwiczeń od nowa. Może tym razem z Mel B? Zobaczymy :)

2 stycznia 2016 , Skomentuj

Zważyłam się wczoraj pierwszy raz po świętach. No przytyłam.., 2 kg.  Straszne... Wobec tego faktu, z którym już zdążyłam się pogodzić, muszę zmniejszyć swoje początkowe założenia. Chcę zgubić te dwa kilogramy do 12 stycznia. Nie lubię rezygnować z postanowień, ale taki cel jest przynajmniej możliwy. 

Od 3 dni ćwiczę z Ewą Chodakowską, dziś też zamierzam to zrobić. Ponadto zaczęłam planować posiłki. Dziś zrobiłam plan na dwa dni, listę zakupów, rozpisałam godziny w których mam jeść. Będę się do tego stosować. 

Ćwiczenia sprawiają mi dużo radości, moim sukcesem jest też to, że potrafię nie sięgać po słodycze gdy znajdują się w pobliżu. Widziałam się wczoraj z moją koleżanką, pierwszy raz od kilku miesięcy i pierwsze co powiedziała, to: "Świetnie wyglądasz! Zeszczuplałaś!". Bardzo mnie to zmotywowało. Chcę więcej!