Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem osobą tego typu, która na pytanie "Powiedz coś o sobie" długo zbiera myśli.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16004
Komentarzy: 150
Założony: 9 lipca 2015
Ostatni wpis: 8 października 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Dammaris

kobieta, 29 lat, Lublin

170 cm, 85.90 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Zważyłam się wczoraj pierwszy raz po świętach. No przytyłam.., 2 kg.  Straszne... Wobec tego faktu, z którym już zdążyłam się pogodzić, muszę zmniejszyć swoje początkowe założenia. Chcę zgubić te dwa kilogramy do 12 stycznia. Nie lubię rezygnować z postanowień, ale taki cel jest przynajmniej możliwy. 

Od 3 dni ćwiczę z Ewą Chodakowską, dziś też zamierzam to zrobić. Ponadto zaczęłam planować posiłki. Dziś zrobiłam plan na dwa dni, listę zakupów, rozpisałam godziny w których mam jeść. Będę się do tego stosować. 

Ćwiczenia sprawiają mi dużo radości, moim sukcesem jest też to, że potrafię nie sięgać po słodycze gdy znajdują się w pobliżu. Widziałam się wczoraj z moją koleżanką, pierwszy raz od kilku miesięcy i pierwsze co powiedziała, to: "Świetnie wyglądasz! Zeszczuplałaś!". Bardzo mnie to zmotywowało. Chcę więcej!

30 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Zostało mi dwa tygodnie na planowane -4kg. Staram się pilnować tego co jem, aktywnie spędzać czas i zmieniać myślenie. Ale chcę iść krok dalej. Wczoraj w nocy postanowiłam wrócić do ćwiczeń. Mam okropną blokadę przed aktywnością fizyczną. Nigdy nie byłam w tym dobra, zawsze to było źródło kompleksów. Chcę się przełamać i chwycić za najlepsze narzędzie do walki z kilogramami.

Nie porywam się na wielkie obietnice, na razie chcę przećwiczyć cały tydzień z Chodakowską i Skalpelem 2. To ćwiczyłam kiedyś, znam ten program, jestem z nim oswojona. Wtedy w miesiąc niezbyt regularnych treningów schudłam dość sporo i słyszałam masę komplementów. 

Dzisiejszy trening zrobiłam już rano. Jestem z siebie dumna. Pracuję nad motywacją, układam sobie w głowie wszystko, szukam zalet aktywności. Będzie pięknie :D

28 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Te Święta były mocno alkoholowe i jeszcze bardziej towarzyskie. Praktycznie nie miałam dla siebie nawet chwili. Fajnie było usłyszeć od rodziny kilka komplementów, że świetnie wyglądam, że "wyrosłam". To wszystko mnie jakoś przełamuje, bo w dzieciństwie zwykle rozmowy na mój temat między dorosłymi owijały się wokół tematy "jest za gruba jak na dziecko w tym wieku". Jak na mnie patrzyli, to tylko żeby potwierdzić swoją teorię i widziałam u nich zlitowanie, a nie jak teraz zachwyt. 

Raczej za dużo wypiłam, niż za dużo zjadłam. Szkoda że alkohol ma kalorie, zwykle po nim nie mam ochoty na żadne jedzenie. Niedziele miałam zajętą kompletnie. Zajmowałam się kuzynką. To wymaga maksimum uwagi i nie ma, że boli. Jestem teraz kompletnie wykończona, ale i wdzięczna bo w niedzielę nie myślałam o jedzeniu dzięki niej. 

Ogólnie całe święta są na plus. Dziś zamierzam spalić trochę kalorii i walczyć już na ostro. 

26 grudnia 2015 , Komentarze (4)

Bridget Jones miała taki zwyczaj, że w dzienniku na początku wypisywała wagę, jednostki alkoholu i kalorie. Gdybym chciała zrobić swoje zestawienie, ze swoimi kategoriami, wyglądałoby ono mniej więcej tak:

wymiotowania: 3

alkohol: trudno policzyć

zmartwienia i stresy:  nadzwyczaj mało

W takie dni jak teraz do człowieka docierają te emocje i problemy, którymi nie miał czasu się zajmować przez cały rok. A przynajmniej od czasu wakacji. Widzę wyraźnie swoją frustracje, zaleczoną i uspokojoną w wielkiej części, ale z perspektywy wygląda jeszcze żałośniej. Wszystko to potęgują hormony, bo na nieszczęście zaczął mi się okres i mam ochotę wszystkich zabić a na końcu siebie.  

Jednak mimo wszystko mam wielką ochotę wszystko to wziąć w swoje ręce, i z Bożą pomocą ponaprawiać. Także wszystko idzie do przodu. Jestem zadowolona, bo wszystko jest o wiele lepiej niż kiedyś. 

25 grudnia 2015 , Komentarze (3)

To chyba była pierwsza Wigilia, która nie skończyła się straszliwym kacem moralnym po tym co zjadłam. Było dużo smakowitych rzeczy i wcale nie katowałam się dietą. Jadłam to, na co miałam ochotę, w rozsądnych ilościach. 

Drugim wielkim plusem było to, że nie dopuściłam do tego momentu, w którym decyduję, że zwymiotuję wszystko. Postanowiłam sobie, że jeżeli to zrobię to potraktuję to jako wielką porażkę. Nie zrobiłam tego. 

Kolejny plus - od początku stawiałam na budowanie dobrej atmosfery w domu. Mam wrażenie, że gdyby nie ja, to ta rodzina nawet do wspólnego stołu nie byłaby wstanie usiąść. Było dobrze, luźno, pogodnie.

Starałam się nie stresować, być w dobrym humorze i cieszyć się tym czasem. Zmieniłam się, widzę to ;) 

Dziś jeszcze nic nie zjadłam. Zamierzam spędzić dzień na odpoczynku przede wszystkim. To szczególny dla mnie czas. Mam dużo do przemyślenia. Niedługo pewnie zjem jakaś sałatkę. A potem to nie wiem... 

Wszystkiego dobrego dla Was :)

23 grudnia 2015 , Komentarze (6)

Dawno nie pisałam.

W skrócie to ważę około 83 kg. Różne mi tam cyferki na tej wadze wychodzą ale staram się to kontrolować. Dawno nie miałam żadnego spadku, ciągle tylko te wahania. Dlatego postanowiłam zawalczyć o -4kg do 12 stycznia. Do 12.01 bo dopiero wtedy zobaczą się z nim, więc chciałabym zrobić dobre wrażenie :D

Nie mam wagi w moim domu rodzinnym, jest teraz dużo pokus z racji Świąt, także trudności jest mnóstwo. Staram się przede wszystkim nie prowokować napadów na jedzenie, radzić sobie jakoś z tymi, które mnie dopadną i ograniczać wymiotowanie tych wszystkich rzeczy. Wczoraj wymiotowałam ostatni raz! Objadałam się ostatni raz! :)Pomocne są herbatki, kupiłam ziółka dla cukrzyków (nie mam cukrzycy ale napisane jest, że wspomagają odchudzanie) i sobie to piję. Całkiem smaczne. Zieloną herbatę też, standardowo. 

Staram się więcej myśleć nad posiłkami, różnie mi to wychodzi ale próbuję. Problem w tym, że ja kompletnie nie wiem co powinnam jeść, ile i kiedy. Nie umiem planować. :(

Będę teraz pisać codziennie aż do 12 stycznia. To będzie taki czas na refleksję nad postępami i błędami. 

                              

25 października 2015 , Komentarze (5)

Muszę pochwalić się moim kolejnym sukcesem. Trochę go nie zauważyłam przez ten czas a jest bardzo ważny. Zmierzyłam sobie ramiona centymetrem. Zamiast oklepanych przez tyle lat 40 cm dziś zobaczyłam 35 cm!!!! Hurra!!!

Ramiona były dla mnie od zawsze problemem, unikałam krótkich rękawków przez długi czas. Teraz mam nadzieję, że uda mi się je satysfakcjonująco wymodelować. Biorę na stancje hantelki z domu i będę działać dalej. 

Nie wiem ile powinnam mieć tych centymetrów w ramionach, wiem że to zależy od wielu czynników. Może jednak jest tu jakaś vitalijka, która uważa swoje smukłe ramiona za wzór i zechciałaby podzielić się wynikiem?

15 października 2015 , Komentarze (4)

Długo czekałam na ten moment. Na wadze widzę 85,2 kg. BMI mniej niż 30, co oznacza, że nie mam już otyłości ale nadwagę. Jest świetnie!

A wszystko przez to, że wróciłam na studia, doszło mi wiele obowiązków, z których mam mnóstwo satysfakcji. Życie jest piękne! Mimo tej pogody.

10 września 2015 , Komentarze (4)

Dawno nie widziałam na swojej wadze mniej niż 88 kg. Wczoraj zobaczyłam 87, 9 :D Kompletnie się nie spodziewałam bo dieta była mocno rozchwiana w ostatnim czasie. Dalej się miotam, z różnych powodów, dlatego boję się, że waga wróci. 

Wakacje się kończą. Miałam takie plany... Chciałam tyle schudnąć... No nic, i tak nie jest źle bo coś się przynajmniej ruszyło. 

Mam teraz cel, żeby do końca września schudnąć do 85 kg. Jeżeli osiągnę ten wynik to będzie oznaczało, według BMI, że nie mam już otyłości ale nadwagę. To jest coś! 

30 sierpnia 2015 , Komentarze (2)

Zazwyczaj piszę w tym pamiętniku jak mi się coś uda albo jestem bliska kolejnego sukcesu, żeby celebrować te momenty i jakoś je utrwalić. Powiem tak.... jakiś tam sukces jest bo ważę 88 kg i nie pamiętam kiedy ostatnio tyle na wadze było. Co prawda powoli do tego dochodziłam, jakby po ciemku, macając ścianę ale dało radę. Wystarczyło trochę inaczej jeść. 

Czasem udaje mi się wygrać samej ze sobą (niestety nie dzisiaj) i to mnie bardzo cieszy. Mam zakwasy jak nigdy bo zaczęłam robić przysiady, ledwo chodzę... 

Wczoraj niespodziewanie nocowała u mnie 6-letnia kuzynka. Pocieszam się, że to już ostatni raz bo szkoła się niedługo zaczyna. Chociaż nie wiadomo co jej do głowy przyjdzie. Podziwiam wszystkie matki, które się zajmują swoimi dziećmi cały czas. Po tych kilkunastu godzinach miałam ochotę zabić siebie albo ją. Pocieszam się tylko myślą, że może niektóre dzieci są spokojniejsze, nie wymyślają co 5 minut nowych rozrywek i potrafią zrozumieć, że nie wszystko mogą mieć "bo one tak chcą".  Przyznaje, że trochę ją ignorowałam za bardzo, mogłam coś tam wytłumaczyć dosadniej... mam teraz małe wyrzuty sumienia i myślę, że idealną matką nie będę. Także trzeba mi chyba ogarniętego faceta, a wiadomo, łatwiej się takowy znajdzie gdy będę szczupła. 

Jutro poniedziałek, dziś już wystarczy zachować ostrożność a jutro zacząć z nową determinacją. Tym razem bez biadolenia...