Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kocham lato i wodę - jednym z moich marzeń i celów jest ukończenie kursu windsurfingu, a do tego potrzebuję większej kondycji fizycznej i mniejszej wagi. Chciałabym przede wszystkim pozbyć się ogromnego brzucha i bez skrępowania założyć dwuczęściowy strój w przyszłe wakacje :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2862
Komentarzy: 28
Założony: 8 sierpnia 2015
Ostatni wpis: 28 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gochauke

kobieta, 35 lat, Wrocław

156 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 marca 2016 , Komentarze (2)

Cześć :) 

Po ponad 3-miesięcznej przerwie wróciłam do Vitalii i do Was :) niestety moje postanowienie o napisaniu kolejnego wpisu po osiągnięciu 60kg nie wypełniło się, ale najważniejsze, że jestem tu znów, pełna nowych sił i motywacji! 8)

Podsumowując dotychczasowe osiągnięcia: start 8.08.2015 z wagą 76,5. Odchudzanie do 12.12.2015 i osiągnięty wynik 62,7 (-13,8!). Sporo czasu minęło, przeszłam małą rewolucję w swoim życiu, mnóstwo stresu, brak czasu na cokolwiek, czasu dla siebie przede wszystkim, ale waga pozostawała na mniej-więcej takim samym poziomie. Dopiero początek marca pokazał mi czerwone światło kiedy zobaczyłam 65kg.. Czas działać! W życiu w końcu stabilizacja, więc wróciłam do diety Vitalowiej :)

Start: 19.03.2016 z wagą 65,2kg.

Cel: nie więcej niż 57kg. Do sierpnia chciałabym osiągnąć wagę 56,5, wtedy z dumą będę mogła powiedzieć, że straciłam 20kg w rok :):):)

Realizacja: dieta Smacznie Dopasowana, póki co 1400kcal + treningi z Klubu Fitness Online (spalanie 1x dziennie) + 10-minutowy trening brzucha Mel B (po spalaniu 1x dziennie). No i w soboty jeden cheat meal :D

Poprzeglądałam większość treningów Mel B na Youtubie, powiem, że są zabójcze, ale satysfakcja po nich ogromna. Wczoraj na próbę przerobiłam 20-minutowy full body workout. Fuf... na koniec nie wiedziałam czy mam się śmiać, czy płakać (kreci)

Polecacie jeszcze jakieś trenerki? Poza Chodakowską, bo dla mnie ona jest jak robot, zautomatyzowana.. Zero śladów zmęczenia, ani kropelki potu na treningach.. nie kupuję tego ;)

Pracujemy, ponad 4 miesiące do sierpnia, mnóstwo czasu na osiągnięcie wyznaczonego celu!(puchar)

12 grudnia 2015 , Komentarze (1)

Oj, ale dawno mnie tu nie było... 

Przez 2 ostatnie miesiące odbywała się mała rewolucja - podjęłam mega trudną dla mnie decyzję i w końcu dałam wypowiedzenie w pracy, bo już mnie wszystko przerastało i miałam po prostu dość... A tydzień później już znalazłam nową 8) w niedzielę ostatni raz pracuję na 'starym', a od poniedziałku zaczynam przygodę w Costa Coffee jako kierownik zmiany. Stresik jest, ale nie powiem, jestem też mega podekscytowana (gwiazdy)

Wagowo od miesiąca tak naprawdę stoję w miejscu - pewnie przez te wszystkie emocje i brak czasu na cokolwiek (bo rano coś załatwiam, po południu jeszcze praca i tak w kółko...). Diety pilnuję, ale waga franca waha się między 62,9 a 62,3 - skacze sobie z tygodnia na tydzień to pół kilo w górę, to w dół.  A do głównego celu już tak blisko!!! Mogłabym sobie postanowić, że do końca roku zrzucę te 3kg, ale patrząc realnie jest to mało prawdopodobne... W końcu zbliżają się Święta :D

Tak czy siak czuję się świetnie w nowym ciele i psychicznie, i fizycznie. Ostatnio byłam na badaniach i zaliczyłam kolejny wielki sukces - unormował mi się cukier i cholesterol <3 (i pomyśleć, że przed Vitalią groziła mi cukrzyca (strach) masakra...) Chyba ten czynnik zdrowotny był i jest dla mnie najważniejszy przy odchudzaniu.

Obiecuję sobie, że kolejny wpis pojawi się tutaj przy świętowaniu osiągnięcia celu - tego nieszczęsnego 60kg. Nie myślałam, że końcówka będzie się tak ciągnąć i będzie tak trudna do zrealizowania. Ale damy radę!!! 

Pozdrawiam (pa)

15 października 2015 , Komentarze (5)

Witajcie :)

Wszyscy wokół gadają o jesiennej chandrze, a we mnie obudziła się optymistka ^^ zrobiłam kolejny mega duży krok w odchudzaniu: spadło ponad 10kg <3 w nagrodę za sukces były małe zakupy - kupiłam bluzkę w rozmiarze M!!! A Ukochany zakupił mi buty ^^ Z rozmiaru XL (czasem nawet XXL) zeszłam na M i wyglądam w nim dobrze... Trudno uwierzyć (smiech) Pierwszy raz od jakiegoś roku czuję się w 100% pozytywnie i przede wszystkim w pełni zdrowo. Nawet jeśli dopada mnie stres, czy zły humor, to jest to tylko chwilowe - machnę na niego ręką i idę dalej :) 

W ostatnim tygodniu prawie w ogóle nie ćwiczyłam, ale przy 8 ciężkich zmianach z rzędu w pracy nie mam na to siły... Jutro ostatni dzień maratonu (i 11 godzin (szloch)...) i od soboty upragniony urlop, gdzie wszystko nadrobię! Na szczęście waga ciągle leci w dół, to najważniejsze 8)

Po dwóch miesiącach pierwszy raz opublikuję tutaj swoje pomiary - w końcu mogę się czymś pochwalić :) w sumie straciłam 45,8cm w obwodach (zakochany)

Co mnie bardzo cieszy - cycki -10cm, ale biustonoszy nie musiałam wymieniać ^^ miseczki są nadal dobre, zmniejszył się tylko obwód pod :D

Coraz bardziej się przekonuję, że zakup abonamentu Vitalii to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu :) wiadomo - na wszystko trzeba wiele pracy i czasu, ale naprawdę warto zawalczyć o siebie i swoje zdrowie. Czas i tak upłynie, więc nie marnujmy go i nie zniechęcajmy się, że nie możemy dojść do celu w 2 dni.

Sukces = szczęście (gwiazdy)

28 września 2015 , Skomentuj

Ostatni tydzień upłynął bez szału...  Musiałam odsapnąć psychicznie i trochę sobie pofolgowałam - mniej ćwiczeń i nawet coś słodkiego czasem wpadło, stąd tylko 0,5kg na minusie, ale czuję się świetnie 8) i mimo wszystko do przodu!

Moje postanowienia po-kryzysowe realizuję sumiennie, w ubiegłym tygodniu nie udało mi się tylko wybrać na basen, trochę z braku czasu i wolałam poćwiczyć w domu. A od tego tygodnia Vitalia podniosła mi poprzeczkę treningową i z TrenMid+ przechodzę na TrenMax - już się boję(pot) ale takie podwyższenie poziomu baaaardzo motywuje - mała kulka, która nie potrafiła zrobić 1 brzuszka, naprawdę zaczyna być fit :D i powoli budzi się we mnie dusza sportowca :)

Teraz ostatnie 2 dni wolnego przed powrotem do pracy, ale nie obijam się, będzie aktywnie - dziś przejechałam 35,8km na rowerze, co dało jakieś 600 spalonych kalorii :D mimo wysiłku mam mnóstwo energii do działania (za to nie czuję ud... będą jędrne nóżki <3). Rower to jedna z moich ulubionych form aktywnego spędzania czasu, a dziś pogoda do tego była idealna... (slonce) I już widać początki jesieni w parkach, wiewióry powyłaziły - na dniach trzeba będzie się wybrać porobić zdjęcia :)

Pozdrawiam! (pa)(pa)(pa)

12 września 2015 , Komentarze (5)

W końcu osiągnęłam to, na co tak bardzo czekałam - na wadze pojawiła się 6-stka z przodu. Więc jedziemy dalej z planem!!! (gwiazdy)

69,1kg i 7,4kg na minusie w 5,5 tygodnia 8) realizacja planu 45% :D

Dziś świętuję - wieczorem dobry film i winko z Ukochanym <3:*<3

Kryzys powoli przechodzi, napisałam bardzo długi list do psychologa, a odpowiedź dała mi do myślenia. Poza tym okazało się, że to PMS, a te dni zawsze trochę rozwalają mnie emocjonalnie :p mam wolny weekend, więc złapię oddech - spędzę spokojnie czas z Łukaszem, zacznę oglądać kolejny sezon Downton Abbey i w końcu odpalę Wiedźmina na najwyższym poziomie, kiedyś w końcu muszę zdobyć to platynowe trofeum (puchar) hmm, i może kino? A w nagrodę za ten pierwszy duży sukces, kupuję buty ^^

Od przyszłego tygodnia wprowadzam kilka zmian, żeby się odciążyć - waga będzie spadać wolniej, ale będę czuć się lepiej:

  • po otrzymaniu planu diety wymieniam każdego dnia po jednym posiłku żeby jak najlepiej dopasować sobie smaki  
  • przynajmniej raz w tygodniu basen - 50 minut pływania i 10 minut w biczach wodnych = zrelaksowane mięśnie, odciążony kręgosłup
  • zamiast codziennych długich ćwiczeń - trening co 2-gi dzień, co 2-gi dzień 20 minut z hula-hopem, które mnie nie obciąża 
  • sobota = nagroda za kolejny udany tydzień; zamiast obiadu z diety gotuję i jem coś na co mam ochotę pamiętając o wielkości porcji + zero ćwiczeń!


Dla własnej motywacji wypisałam tabelkę, do której będę wracać w chwilach zwątpienia

CO SIĘ STANIE JEŚLI SCHUDNĘ <3CO SIĘ STANIE JEŚLI NIE SCHUDNĘ </3
  • będę zdrowsza
  • pozbędę się kompleksów
  • pojadę w przyszłym roku na windsurfing, zmotywowana i bez wstydu i w bikini!!!
  • będę kupować ciuchy, które mi się podobają, a nie te, w których nie wyglądam tragicznie
  • podwyższy się moja samoocena, odniosę ogromny sukces
  • nowe ciuchy = spory wydatek, ale będę wyglądać zajebiście
  • będę musiała pilnować tego co jem, ale pozostanę zdrowa i szczupła
  • bardziej będę się podobać Łukaszowi ;)
  • kieeeedyś przed ślubem nie będę musiała przechodzić żadnych diet-cud żeby wyglądać dobrze
  • nie będę musiała męczyć się z dietą i ćwiczeniami
  • poniosę porażkę
  • nadal będę się źle ze sobą czuć
  • nie zbiję cukru i cholesterolu, bardziej podupadnę na zdrowiu
  • nie będę mogła realizować celów, które sobie wyznaczyłam
  • nie będę musiała wymieniać garderoby - oszczędność pieniędzy i czasu spędzonego na zakupach
  • w przyszłości nie będę musiała pilnować tego co jem, żeby zachować dobrą sylwetkę (bo będę gruba..)
  • drobny wysiłek fizyczny nadal będzie mnie ogromnie męczyć

Widać odrazu, której strony się trzymać :)


Kryzysy przyjdą i odejdą, a ja przede wszystkim będę patrzeć na główny cel. I nie poddam się, nie po tak dużym sukcesie - bo wiem, że stać mnie na jeszcze większy (gwiazdy)


Jescze dorzucam mój muzyczny motywator nr 1 
(muzyka) 

(pa)(pa)(pa)

9 września 2015 , Komentarze (2)

2 tygodnie temu pisałam, że jestem mega zadowolona... Cóż - teraz jest zupełnie odwrotnie i przechodzę pierwszy poważny kryzys związany z dietą i odchudzaniem.

W sobotnim pomiarze wyszło mi tylko 0,7kg na minusie - powinnam myśleć "zawsze to przodu, zawsze to jakieś postępy", ale nie umiem. Dlaczego? Zastanawiam się cały czas czemu tak mało, czemu w początkowych fazach, gdzie zjadałam 1700kcal i nie miałam tak ciężkiego planu treningowego chudłam 1,5-2kg tygodniowo.. A teraz wylewam z siebie 7 poty na ćwiczeniach, praktycznie cały wolny czas na to poświęcam (doszło jeszcze kardio, które zżera 0,5-1h), mam mega zakwasy.. Dieta zeszła do 1500kcal, a posiłki stały się okropne w smaku, wszystko praktycznie bazuje na kaszy, w zamiennikach również nic szczególnie smacznego nie ma... I tylko 0,7kg?! 

Po prostu nie wiem, czy te wszystkie wyrzeczenia i przemęczenie są wymierne do korzyści - chodzi mi tu głównie o brak jakiegokolwiek czasu dla siebie, bo chodząc na 14:00 do pracy, całe przedpołudnie spędzam na czynnościach związanych z odchudzaniem (pobudka, śniadanie, ćwiczenia, prysznic, przekąska + przygotować obiad i kolację), dodam jeszcze, że wstaję godzinę wcześniej niż zazwyczaj. Wracam do domu ok. 22:30 i jestem już zbyt zmęczona żeby robić cokolwiek, czy spędzić czas z Łukaszem, a kiedyś przynajmniej obejrzałam jakiś serial, posiedziałam przy kompie, czy poczytałam książkę... Czuję się tak, jakbym za bardzo się w tym wszytkim zatraciła i jakby Vitalia trochę rozwaliła mi życie.

Dodatkowo ludzie wokół myślą, że to wszystko jest takie łatwe i super, a nie zdają sobie sprawy przez co się czasem przechodzi w takich momentach. Spodziewają się zajebistego efektu, że schudnę 15kg w tydzień, ale nikt tak naprawdę nawet się nie zastanowi co trzeba zrobić, żeby pozbyć się tych paskudnych kilogramów.

Więc 2 ostatnie wieczory spędziłam na ryczeniu i zastanawianiu się czy na pewno warto... Jeszcze wczoraj, dokładnie po miesiącu od rozpoczęcia odchudzania zrobiłam kolejne zdjęcia sylwetki (od przodu, bokiem i tyłem), dla porównania. Niby trochę tych centymetrów i kilogramów poleciało, ale ja nie widzę zauważalnej różnicy. Mój Łukasz mówi, że widać bardzo, zwłaszcza na brzuchu, ale to chyba JA przede wszystkim powinnam widzieć efekty?

Ale póki co staram się nie poddawać i wytrwać, może 6-stka z przodu na wadze mnie trochę podbuduje (chyba, że znów schudnę mniej niż tydzień temu i nadal będzie 70)... 

Trzymajcie kciuki.

23 sierpnia 2015 , Komentarze (8)

Jestem mega zadowolona!!! 2 tygodnie szybciutko minęły.

Dieta wcale mnie nie męczy, zakupy na cały tydzień to świetna sprawa, treningi idealnie dopasowane do mojego poziomu :) Widzę ogromną poprawę swojej kondycji fizycznej i powolutku wyszczupla mi się brzuch (na razie znikają boczki) - w końcu czuję pod tymi zwałami cielska mięśnie :D

Co mnie dziwi - w ogóle nie mam ochoty na słodycze, ani śmieciowe jedzenie. Na brak energii również nie narzekam: codziennie pobudka o 8 rano, ćwiczenia (od września dojdzie basen), ogarnąć w domu, przygotować wałówkę na cały dzień (do pracy obiad + kolacja), ostatni posiłek o 18-19. Jedyne co mi trochę przeszkadza to brak czasu dla siebie, na takie czyste przyjemności (serial, książka, PS4 ;))... Ale efekty widzę i się nie zniechęcam 8)

Najważniejsze osiągnięcia:

  • -5cm brzuch <3<3<3 !!!!!!
  • -4,3kg ogólem (impreza)
  • -4cm talia (gwiazdy)
  • -4,7cm biodra (zakochany)
  • Z dolnej granicy otyłości spadłam na nadwagę.

Co na minus - poleciało mi 5cm z cycków :(

Z niecierpliwością czekam na 6-kę z przodu na wadze, będę świętować <3

11 sierpnia 2015 , Komentarze (5)

Dziś zaczynam dietę z Vitalią! :)

Wczorajsze zakupy troszkę mnie przeraziły, nigdy nie spędziłam w markecie 1,5h... Ale warto było, zaopatrzenie na cały tydzień kupione i święty spokój zagwarantowany.

Oprócz diety i ćwiczeń z serwisu, dokładam sobie kilka postanowień:

1. ZERO słodyczy!!! Mam bardzo wysoki cukier i zagrożenie cukrzycą - zdrowie najważniejsze.

2. Szklanka siemienia lnianego codzienne do śniadania :)

3. Minimum 2l wody dziennie i wykluczenie jakichkolwiek innych napojów.

4. Codzienna aktywność fizyczna - nie chodzi tu tylko o ćwiczenia, nawet w dzień wolny od siłowni, spacer zaliczę jako sukces :)

Do tego oczywiście dochodzą obawy:

1. Praca! Przy zmianach 14:00-22:00 praktycznie codziennie, bardzo trudno będzie znaleźć czas na wszystko - przygotowanie rano 4 posiłków na cały dzień + ćwiczenia + obowiązki domowe + gotowanie dla Kochania ;)

2. Gotowanie dla dwojga - sobie inny jadłospis, Łukaszowi inny... Jak to sprawnie pogodzić?

Wiem, że odchudzanie zaczyna się w głowie i sukces zależy tylko i wyłącznie ode mnie... Ale to naprawdę radykalna zmiana trybu życia i na pewno będzie ciężko na początku. Macie jakieś sugestie?

Uciekam na moje pierwsze Vitaliowe śniadanko ;)