Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wiecznie na diecie, kochająca gotować. Wrażliwa romantyczka, wielka marzycielka. Od zawsze większa, kiedyś musi być koniec.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22451
Komentarzy: 365
Założony: 26 sierpnia 2015
Ostatni wpis: 1 września 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Manaaa

kobieta, 29 lat, Opole

169 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 maja 2017 , Komentarze (10)

Cześć pamiętniczku

Znalezione obrazy dla zapytania pamiętnik

Znów wracam, kolejny raz i jak zwykle w smutnym nastroju. Straciłam ją, straciłam. Tak ciężko się pozbierać po stracie, nawet jeżeli jest to pies. To tylko pies powiadasz? Dla mnie jest to największy przyjaciel, członek rodziny, bez którego nie będzie już tak samo. 16 dni już minęło, a pisząc to płaczę, tak, właśnie łzy mi poleciały. Jestem zbyt wrażliwa, wybacz. Na rękach ją powitałam i na rękach ją pożegnałam, moja Saba <3. Ale wiesz co? W głębi sercu czuję, że jest ze mną, już na zawsze będzie.

Miesiąc walczyłyśmy i przegrałyśmy. Nienawidzę chorób, nienawidzę nowotworów. 10 lat 4 miesiące, za wcześnie. Pół roku walki o drugiego psa, moją najwspanialszą, tyle wylanych łez i wygrana, a teraz to. Czas leczy rany powiadasz... mam nadzieję!

 Muszę żyć dalej, nic na to nie poradzę, wiem, że miała lepiej niż nie jeden pies. Ale jest tak ciężko.


Od wczoraj jestem na diecie i puki co się trzymam. Tyle dobrego. Mam ostatnio problem z treningiem, kręci mi się w głowie zawsze. Trenerki będę mnie teraz monitorować, ciśnienie, tętno itp. Od jakiegoś czasu dziwnie się też czuję, ledwo wstanę i jestem tak zmęczona, tak nie mam siły, że ręką nie mogę ruszać, oczy mi się ciągle zamykają i to mnie martwi. Muzę się przejść do lekarza, ale jakoś nie po drodze mi.

Dzisiejszy dzień pod względem jedzeniowym będzie słaby, bo późno wstałam:
Śniadanie: dwa tosty, jajecznica, grejpfrut

Obiad: 4 różyczki brokuła, szklanka marchewki oraz dwie parówki hehe

Kolacja: serek wiejski, jajko, dwa wafle ryżowe, banan, pół kubeczka lodów waniliowych

 A teraz właśnie śmigam na trening :).

Znalezione obrazy dla zapytania idealna zszywka

Manaaa

4 marca 2017 , Komentarze (6)

Plany legły w gruzach

plany legły

No może nie do końca :). Chodzę do klubu na ćwiczenia, widzę jakieś małe zmiany w swoim ciele. 15 marca mam spotkanie pomiarowe i zobaczymy, czy coś się zmieniło w cm i ogólnym pomiarze składu ciała. Piję więcej ok 2l dziennie, ćwiczę prawie codziennie, wstaję wcześniej niż zawsze, ale jeszcze nie o 7, tak jak chcę.

Z jedzeniem trochę gorzej, ale lepiej niż było. Przede wszystkim jem śniadanie rano. Z rana po wstaniu wypijam od 0,5 do 1L wody z imbirem w zależności, czy idę rano na trening czy nie.


Nie wiem czy coś ze mną nie tak, ale podoba mi się moje ciało, pomimo że tu i ówdzie jest więcej ciała, cellulit, który znika powoli i mam ogromne biodra. Może to jest klucz do schudnięcia, trzeba polubić swoje ciało i ulepszać je. No nie wiem, taka głupia myśl mnie naszła. Mam wrażenie, że brzuch mi się spłaszczył i uda nie trą już o siebie w dolnej części przy kolanach. Muszę zrobić teraz jakieś zdjęcie, żeby mieć do porównania jak się zmniejszę. Muszę jakoś się zmotywować.

pupa

Manaaa

26 lutego 2017 , Komentarze (7)

00:53

Dlaczego wszystko jest takie trudne?

Dzisiaj będzie dłuuugo wpis. Powracam, a przynajmniej próbuję. Tyle się działo od ostatniej wizyty tutaj.

Jak już jest lepiej, to nagle wszystko się wali. A jak, bo po co ma być dobrze. Czasami tak wzięłabym wszystko i uhhh... na prawdę skończyła. Mam dość tego wszystkiego. Co by nie było dobrego, zawsze jest gorzej.

Od 3 stycznia byłam chora, kilka dni gorączki, spokój i nagle druga faza z gorączką ponad 40 stopni. Ale co tam nie mogę opuścić ani jednego dnia w szkole, bo nie przepuszczą mnie, więc idę i zdaje egzaminy pisemne. Jakby było tego mało, to zaczął się okropny kaszel przy każdym wypowiadanym słowie, ale co tam teraz egzaminy ustne. Na szczęście zdałam, nie wiem jak, wszyscy też się dziwią z taką gorączką, tak chora, ale dałam radę i to prawie najlepiej ze wszystkich.

Moje Maleństwo, cały mój świat (Rozalia) nareszcie po kolejnej operacji, mam nadzieję, że to już ostatnia. Powoli zaczyna ładnie chodzić, ale nie do końca podoba mi się noga. Może jestem przewrażliwiona już. 9 marca jedziemy do Warszawy na kontrolę, czy dobrze się zrasta kość i implant. Tyle pieniędzy poszło na jej ratowanie (wszystko przez źle zrobioną pierwszą operacje, zakażeniu gronkowcem) aż kilkanaście zł do dzisiaj, a to nie koniec. Tym, którzy mi pomogli bardzo z całego serca dziękuję.



Wzięłam się za siebie, od poniedziałku chodzę na ćwiczenia do klubu i powiem, że czuję się lepiej i czuję mięśnie hehe. Jest to klub tylko dla kobiet, ćwiczenia są w kółku, na zmianę siłowe na maszynach i spoczynkowe na stepach, platformach, bądź takich grzybkach do trzymania równowagi.

Mam problem z jedzeniem, nie umiem się ogarnąć, pół dnia nic nie jem, a na wieczór pochłaniam tony. Jako iż znów jem mięso, chcę teraz jeszcze raz przejść na weganizm. Mam ułożony w głowie pewien plan na zmianę trybu życia i jedzenia, ale chyba dzisiaj nie napisze o nim, już za dużo czytania, jeżeli ktoś w ogóle dotarł do tego momentu. Pokrótce, chcę pić 2-3 litry dziennie, jeść 5 posiłków dziennie, ćwiczyć w klubie od poniedziałku do soboty (niedziele wolne) i przede wszystkim zacząć wstawać rano, spać w nocy i spać 7h. Czy mi się uda? Nie wiem, będę walczyć.

2 listopada 2016 , Skomentuj

Życie i czas przelatuje między palcami

Znalezione obrazy dla zapytania przelatuje między palcami

Czy też masz takie wrażenie, czy tylko ja? Każdy dzień mi ucieka, a ja siedzę w miejscu i nic nie robię. Całkowicie nic, a może mi się wydaje. Cały dzień siedzę w domu i rozpaczam, rozpaczam nad wszystkim. Szczególnie nad tym co spotkało moją suczkę Rozalkę. Tyle nieszczęścia, tyle bólu, cierpienia, tyle obojętności wobec niej.

Robię wszystko co mogę by uzbierać na leczenie, już tak mało, a jednocześnie tak dużo brakuje. Tylko ok 4000 zł, a może aż :(. Z drugiej strony patrząc 8000 zł leczenia już opłacone, bliżej niż dalej.


Nie wiem czy jutro mam szkołę, muszę zadzwonić i się zapytać, mam nadzieję, że uda mi się wyjść z moich czterech ścian i dotrzeć do szkoły, w końcu. Czy zdam, nie wiem, nie mam zielonego pojęcia. Znów wszystko mi jedno, chyba coś się dzieje nie tak.

Moje plany nie wyszły, Pisałam, w poprzednim wpisie, że zmieniam życie i wstanę o 8. Wstałam o 13, nic mi nie wychodzi. Co mam zrobić :(.

Może dzisiaj coś mi wyjdzie.

Manaaa

26 października 2016 , Skomentuj

Nagły przypływ... czegoś tam

Znalezione obrazy dla zapytania nadzieja

Biorę się za siebie. Co Ty mówisz? Jak bierzesz się za siebie, i tak Ci się nie uda, nigdy Ci się nie udaje! Eh... masz rację, ale może jednak? Wiesz, coś mnie teraz natchnęło, ale nie wiem... Raczej chyba słomiany zapał, jak zwykle.

Poniedziałek cały przespany, w szkole nie byłam. Dzisiaj, a co dzisiaj było? Wtorek. Hmm... też cały przespany. A nie, byłam u weterynarza po lek dla drugiego psa, niestety na krechę (nie mam z czego). Wszystko, wszystko oddałam na ratowanie mojej Rozalki, a jeszcze tyle potrzebne :(. Dlaczego wszystko kręci się wokół pieniędzy?

Tak chciałabym, bardzo chciałabym zmienić życie. Coś mi nie wychodzi. Jak długo jeszcze? Jedyne o czym myślę jak nie śpię, to jak zbiorę tyle pieniędzy, no jak? Jedna z Was, tak cudownie wspaniała jedna z Was ogromnie mnie zaskoczyła. Nie mam słów, aby wyrazić wdzięczność, za tak wspaniały gest. Wiem, że wiesz, że o Ciebie chodzi :), dziękuję za pomoc, z całego serca dziękuję. To dla mnie bardzo dużo.

Ponoć

A więc, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zmienić moje życie. Spróbuję zacząć od teraz, pierwsze co zrobię, to spróbuję zasnąć i wstać rano równo o godzinie 8:00.

Manaaa

23 października 2016 , Komentarze (10)

Czuję się okropnie, jest mi tak ciężko, tak źle...

Znalezione obrazy dla zapytania smutek

Czy życie jest na prawdę takie ciężkie? Czy może ze mną coś jest nie tak... było już tak fajnie... łudziłam się... mogłam się domyśleć, życie specjalnie pozwala na chwilę, w której wszystko jest dobrze jak nigdy, żeby później jeszcze mocniej dokopać... co ja robię nie tak? Dlaczego jak coś się zaczyna się psuć, to nagle wszystko leci, fala za falą, same nieszczęścia. Już nie mogę tak dłużej.

Od kilku dni próbuję wrócić tutaj i nie wychodzi mi. Siedząc teraz na łóżku coś mnie tknęło, więc piszę. Może to dziwne dla większości, ale mój pies jest całym moim życiem, cierpi ona, cierpię ja. Gdzieś wcześniej wspominałam o wypadku psa i nikt nie spodziewałby się, że do tego dojdzie. Polska zacofany kraj bez rzadnych lekarzy, którym zależy na życiu !!!

Ból, cierpienie i jej i moje. Nie mogłam pogodzić się, że nikt nie chce jej pomóc.

13 lipca wypadek mojej suni... 2 sierpień operacja nogi... ten sam dzień krwawienie nogi... spuchnięcie niewiarygodne... tworzenie się krwiaka... dzień czwarty krwiak objął całą, nogę, cały brzuch, całą pupę... lekarz: "Wszystko jest normalne, trzeba czekać"... smarować maścią jedną, maścią drugą, dawać tabletki (było ich 10 dziennie)... 3 dni ciągnie nogę za sobą... zaczyna stawać... 12 dzień pies nie pije, nie ma apetytu, nie chodzi... 16 sierpień wyjazd klinika Wrocław... kolano obluzowane, wszystko normalne, czekać... dobry człowiek... 22 sierpień, klinika Czechy... pies w stanie krytycznym... odkrycie... "bagno" w nodze, potężne zakażenie (kilka dni dłużej, odeszłaby ode mnie)... płacz, ratowanie jej i jej nogi... tydzień w klinice... wyniki GRONKOWIEC... załamanie... antybiotykoterapia... wrak psa... znoszenie i wnoszenie jej przeze mnie na trzecie piętro (35 kg)... druga noga nie wytrzymała... załamanie...  udało się, bakteria wygnana... 5 październik operacja... 7h po operacji pies chodzi... trzy dni później pies chce biegać... radość... załamanie... ponad 8 tys zł... potrzebna operacja drugiej nogi... ok 4 tys zł... zbieram, 

...

Nie ma mnie w szkole. Nie ma mnie nigdzie. Nie ma życia. Nie ma nic. Nie mam już więcej sił.

Manaaa

26 lipca 2016 , Komentarze (4)

Dlaczego jak jest już dobrze, to zawsze musi się coś zdarzyć? Życie chyba specjalnie stawia mi kłody pod nogi i chce, żebym pokonała wszystkie trudności - tak sobie to tłumaczę.

Pomijając, że dzień przed wypadkiem psa wydałam moje ostatnie pieniądze na laptop - i nie mam za co zapłacić za operację - przyszedł mi laptop i myślałam, że wyjdę z siebie. Na stronie mają napisane wysyłka 24h i może mieć maleńkie zadrapania, a co przyszło? Nie dość że wysłali kilka dni po wpłaceniu pieniędzy to jeszcze obudowa wyżarta, wytarta do metalu. Mailowo wyjaśniłam sprawę i przysłali mi (ehh... ile znów zabawy przy tym było) w idealnym stanie, ani jednej ryski i żadnych śladów na touchpad-zie. 

Jak się chce, to wszystko można załatwić, także polecam pchać się drzwiami i oknami, a jak się nie do to kominem i wentylacją :D. Jedyna ważna sprawa, to się zastanawiam jak mój labrador wejdzie na trzecie piętro po operacji nogi. Jak ją zniosę, tak już nie mam siły wnieść. Jest jednak jeden plus. Od soboty mam idealny kontakt ze światem, laptop działa idealnie. 

Co do zmiany życia jakoś idę do przodu. Ostatnio jak się ważyłam schudłam kilka deko, zawsze to trochę do przodu. Dieta w miarę dobrze, może trochę gorzej, a treningi hmm... jeszcze nie dotarłam do nich. Nie mogę się coś pozbierać. Dzisiaj to już tragedia, zjadłam tylko dwa posiłki.

Manaaa

18 lipca 2016 , Komentarze (7)

Siedzę sobie właśnie na krześle i myślę co ze sobą dalej zrobić. Dziwne, niby mam mnóstwo planów, ale tak na prawdę nie mam nic. Jak bardzo chcę coś zacząć, tak bardzo tego nie zaczynam i tak w kółko. Co zrobić, żeby chcieć tak jak się nie chce?

Siedzę godzinę, wpatruję się w monitor, komputer się skanuje, patrzę, a tu już godzina minęła. Gdzie ten czas się podział? Całą godzinę przesiedziałam nie robiąc kompletnie nic poza patrzeniem się na monitor. Czy też nie wiecie gdzie i kiedy ten czas ucieka? Czas, no właśnie idzie do przodu a ja stoję w miejscu, jak to możliwe, dlaczego?

Tyle mogłam zrobić od ostatniego wpisu, tyle zrzucić zbędnych kilogramów, a ja po prostu siedzę i nic nie robię. Może przesadzam, zaliczyłam kilkanaście egzaminów w szkole na same czwórki i piątki, byłam nad morzem jako pilot wycieczki, ale mam wrażenie, że stoję w miejscu.

Zepsuła mi się ładowarka od telefonu, psuje mi się netbook, telewizor szwankuje, kilkaset złotych w ciągu miesiąca poszło na psy i jeszcze pies potrzebuje pilnie operację na nogę. Wybuchło ostatnio wszystko we mnie i po prostu siedziałam i płakałam, tak po prostu. Poczułam się jakbym znów miała depresję. Brakuje mi kogoś bliskiego, kogoś z kim mogę szczerze porozmawiać lub po prostu pomilczeć. Jedyne pozostaje chyba usiąść i wypłakać się zwierzakom, wysłuchają zawsze.

Dzisiaj wpis o niczym, ale przydałoby się coś napisać po tak długim czasie. Jutro mam nadzieję, że przyjdzie nowy laptop i w końcu będę mogła i Was poczytać i pochodzić po internecie w normalny sposób. Tym czasem biorę kartkę i zapisuję plany na najbliższe dni.

Więcej pić, trenować, skupić się na diecie, na tym co w siebie wrzucam i w końcu przestać być śmietnikiem. Muszę zadbać o siebie, o swój organizm (mam tylko jeden) nie mogę tak dalej żyć - w miejscu - muszę ruszyć na przód. Nie ważne jak, ważne, że do przodu.

Pierwsze od czego zacznę to wstanę jutro rano o 7:45. Tak, ja wstanę? Haha, śmieszne, jakoś wierzyć mi się nie chce i tu chyba jest błąd. A więc pierwsze od czego zacznę, to zmienię myślenie, na to dobre, pozytywne. Tak sobie myślę, że we wszystkim właśnie o to chodzi, bez tego nie ma nic, bez pozytywnego myślenia nic się nie zrobi, to klucz do wszystkiego. Ale co to właściwie znaczy? ...

Poniedziałek idealny czas na zmiany, postanowione i nie wykręcę się głupimi wymówkami, zaczynam zmieniać się od TERAZ! I nie ważne, że jest 02:26 zaczynam od teraz od moich myśli. Dobranoc Wszystkim.

Manaaa

10 kwietnia 2016 , Komentarze (5)

Odmówił posłuszeństwa

Włączam, czekam, klikam czekam, następnie czekam. Myśl za myślą, ochotę mam rzucić sprzętem o ścianę. Umarł śmiercią naturalną; nie, na szczęście żyje. Kilka dni minęło, sformatowałam, uaktualniłam. Hej, no hej, witaj w świecie żywych.

Kuracja drożdżowa przerwana, raczej zakończona na chwilę. Wysypało okropnie, poznikało ładnie. Na horyzoncie widzę nową kurację, jeszcze chwilkę. Nic nie powiem, bo znów zablokują.

W poniedziałek owa kuracja, a dzień przed całkowite oczyszczenie układu pokarmowego od przełyku po jelito grube. Sól gorzka zakupiona, swoją drogą ma sporo właściwości, muszę o niej więcej poczytać. Rano wstanę, zażyję i zobaczymy.

Manaaa

27 marca 2016 , Komentarze (8)

Bądź szczęśliwy już dziś

No właśnie, dlaczego już dziś nie chcesz być szczęśliwy? Wczoraj oglądałam film, który opowiada dlaczego wielcy ludzie świata byli wielkimi :). Czyżbym odkryła sekret największych ludzi świata? O nie, już został odkryty i to tak banalny. Mam wielką nadzieję, że jest to prawda, że tak mało potrzeba, aby osiągnąć to co się tylko chce i między innymi szczęście.

Po filmie całkowicie zmieniłam myślenie. Już dzisiaj widzę efekty. Obudziłam się z mega dobrym nastrojem, co prawda późno wstałam, ale to nic. No właśnie to nic, jutro też jest dzień.  Po filmie ok 22 poszłam pobiegać, yeah. 10 minut starczy, codziennie sobie zrobię te 10 minutek i będzie git.

Drożdże, drożdże ach te drożdże. Zaczęłam kilka dni temu kurację drożdżami ze względu na zły wygląd mojej cery. Powiem, że moja skóra zaczęła się oczyszczać bardzo, zobaczymy jak będzie dalej. Na tą chwilę w czwartym dniu kuracji widzę jej działanie.

Przeszłam znowu na weganizm. Przeszłam na weganizm, bo chcę przygotować organizm przed rozpoczęciem następnej kuracji i regeneracji organizmu, którą kiedyś już miałam i pisałam o tym tutaj, ale zablokowali mi pamiętnik. Także niestety nie będę pisać tutaj o tym co się zacznie za 12 dni.

Przed wczoraj wstałam o 10, a wczoraj o 8. Jest coraz lepiej ze spaniem i wstawaniem, bardzo się cieszę. Nie poddaję się i idę dalej, małymi kroczkami do pięknego zdrowego ciała!

Manaaa