Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po raz kolejny powracam tu, aby coś ze sobą zrobić. Jak bumerang, tracę motywację, żeby później znów powróciła. Dalej nie jestem pewna, czy powinnam tu być. Bo przecież tle razy próbowałam. Tyle razy się poddawałam, więc czemu teraz miałoby być inaczej ?

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5063
Komentarzy: 76
Założony: 9 stycznia 2016
Ostatni wpis: 30 maja 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
otra.vez

kobieta, 33 lat, łódź

171 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 maja 2016 , Komentarze (30)

Minął niecały miesiąc odkąd zaczęłam zmieniać swoje nawyki żywieniowe, jem bardzo dużo, popełniłam w tym czasie wiele grzeszków, ale jakoś tak starałam się to dość szybko naprawić.. Nie chodzę głodna, wręcz przeciwnie.. Aqua aerobik stał się moim uzależnieniem... I oto przedstawiam Wam efekty :) Jeszcze mnóstwo pracy przede mną, na wadze dzisiaj równe 80kg, więc liczę na siódemkę z przodu, ale... Mam nadzieję, że już coś widać :) Różnica to tylko 3kg. Da się! :)

13 maja 2016 , Komentarze (2)

Teoretycznie 2 tygodnie temu zaczęłam zmianę nawyków żywieniowych, w praktyce - tydzień. Byłam na działce, gdzie świętowałam urodziny, nie za bardzo było tam jak gotować, zdarzył się grill, potem drugi, byłam przed okresem, nie ćwiczyłam TYDZIEŃ. Okres się skończył, wracam do ćwiczeń, gotuję moje ulubione posiłki od tygodnia, jestem pełna energii i optymizmu - bo przez ten tydzień zleciały mi 2kg, a nawet nie czuję tego, że jestem na "diecie" :) Nie brakuje mi jakoś bardzo słodyczy, mam w rozpisce na kolację sernik, który uwielbiam, na sniadanie robię sobie omlet bananowy i jestem happy :) Pewnie dopadnie mnie jakieś załamanie, ale na razie się tym nie przejmuję - każdemu w końcu może się zdarzyć :) Zjadłam właśnie mojego kurczaka curry, a teraz lecę, mam tyle roboty, że nie wiem kiedy ja to ogarnę..

11 maja 2016 , Komentarze (2)

Czemu ten czas tak leci ? Chętnie cofnęłabym się z 10 lat wstecz :) Coraz więcej rzeczy, za które muszę sama odpowiadać, coraz więcej problemów, wiem, nie jestem już dzieckiem, ba, zaczynam się robić stara... Chociaż studia sobie przeciągnęłam, to nie odczuwam tego jeszcze tak bardzo :) Dziś życzę sobie tego, żebym patrząc na siebie, była dumna z tego, co osiągnęłam. Nie tylko fizycznie, choć to jest dla mnie bardzo ważne. Za -10kg mniej będę na siebie patrzyła z dumą. Za parę miesięcy zamieszkam sama i znajdę drugą pracę, będę szczęśliwym człowiekiem. Za X miesięcy będę miała przy sobie kogoś, kogo będę kochać. Musi tak być.

1 maja 2016 , Komentarze (6)

Przychodzę do Was, w drugim dniu diety, którą rozpisał mi trener personalny.. Jestem w pozytywnym szoku, bo nie sądziłabym nigdy, że takie ilości jedzenia mogą być dobre na redukcji. Generalnie spożywam dziennie 1900kcal (fajna "dieta", co ?) a jedzenia jest dużo nawet, jak na mnie. Jest smacznie. Nawet bardzo! Myślę, że nie będę miała potrzeby "podjadania", ani jedzenia słodkiego, jeden rozpisanych dni uwzględnia nawet.... sernik na kolację. Oczywiście ze słodzikiem, bo mam zakaz cukru jako takiego. Ale jest! Wrzucam kilka zdjęć, za dwa tygodnie sprawdzę, czy to daje jakieś efekty :) 

To tylko trzy, z pięciu posiłków, jakie jem!

Moje obłędnie pyszne śniadanie:

Moje drugie (!) śniadanie:

Mój obiad:

Brakuje jeszcze dwóch pozostałych posiłków.. :) Jedyny problem jaki mam, ale to niezależnie od stylu życia.. Picie wody. Jakie macie na to sposoby ? Mam wrażenie, że nie jestem w stanie w siebie wepchnąć ponad 2l dziennie...

26 kwietnia 2016 , Komentarze (3)

Biorę się znów. Nie, ma, że boli. Ćwiczę 6 razy w tygodniu i nic, to musi być coś z dietą. Chcę mieć zbilansowane i duże posiłki, więc zaczynam współprace z trenerem personalnym, który rozpisze mi dietę tak, żeby wszystko się zgadzało :) Musi drgnąć, tak po ciuchu jeszcze liczę na -10kg do wakacji..

24 kwietnia 2016 , Komentarze (10)

Mimo, że zaczęłam jakby od początku, waga stoi w miejscu.. do końca kwietnia chciałam pożegnać 8 na początku, a jakoś nie wychodzi. Co się dzieje? Zawsze leciało bardzo szybko. Staram się uważać na to, co jem (chcę wykreślić ze swojego słownika słowo "dieta", bo to tylko powoduje u mnie jojo). Przeczytałam ciekawy artykuł na blogu psychodietki (znacie?) i ma bardzo dużo racji. Myślę, że przez samo zmienienie nastawienia, osiągnę więcej niż przy tzw. "diecie". Nie ma tego słowa.

Chodzę na basen 5-6 dni w tygodniu. Powinno zlecieć, choćby z 1 kg. Nie wiem co się dzieje..

12 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Motywacja spadła do 0, kilogramy poleciały w górę, nie ma co płakać, trzeba ją odbudować... Choć wciąż mam wrażenie, że nigdy nie będzie na tyle silna, żeby osiągnąć swój cel. W domu ciasta, ciasteczka, obiady, o których przypomina mi się parę razy dziennie, mimo mojego "NIE, DZIĘKUJĘ/NIE CHCĘ", za każdym razem kiedy mówię, że zmieniam żywienie są śmiechy, bo przecież tyle razy zaczynałam i zawsze kończy się tak samo.. Jak ja mam w tym domu wytrzymać, gdy wokół tyle pokus? Ja wiem, że trzeba mieć twardy tyłek, nie dać się, ale łatwo jest mówić. Coraz częściej myślę, że chciałabym się już wyprowadzić z domu. Żyć sobie bez wiecznego dogadywania i tych wszystkich demotywatorów naokoło. Myślę, że łatwiej byłoby mi wprowadzić jakąś samodyscyplinę, na pewno łatwiej byłoby mi trzymać się swoich postanowień... 

Od pewnego czasu chodzę na aqua aerobik.. Jestem zachwycona. W związku z tym, że mam duże problemy z kręgosłupem, jest to prawdopodobnie jedyna aktywność fizyczna, jaką mogę wykonywać. Po jednych zajęciach, już myślę o następnych. I tak byłam wczoraj, dzisiaj i jestem zapisana na jutro. Zamierzam chodzić minimum 4 razy w tygodniu + obowiązkowo 1 dzień regeneracji. Cały stres ze mnie schodzi, nie męczę się tak, jak normalnie, spalam więcej, odciążam kręgosłup - wymarzona aktywność fizyczna, polecam wszystkim!!

Tym bardziej się wk*rwiam nie mogąc utrzymać diety, w końcu to 60% sukcesu... Czarno widzę wakacje w bikini.

19 lutego 2016 , Komentarze (1)

Tak, wiem, sama dla siebie powinnam być motywacją, ale jakoś tak.... opadła. No nie wiem czemu, nudzi mi się to dietowanie, w dodatku okres się zbliża, to jem oczami. W ilościach nie do ogarnięcia. Ale obiecuję poprawę, w końcu już nie ma tej przeklętej 8 na początku, wrócę tu i będę się spowiadała ze wszystkiego! 

Kolejne imprezy się szykują (tak to jest, jak się ma za dużo wolnego), ale za każdym razem kiedy już piję alkohol, to jest to wino albo coś z colą zero. Żadne wytłumaczenie, wiem. I zatrzymuje wodę, wiem. Jak już się wyszaleję, to zacznie lecieć w dół, mam nadzieję.

Idę robić moje dietetyczne naleśniki, taką mam na nie ochotę. Do wakacji jeszcze chwila, brat mówi, że będę laska. No, zobaczymy!

5 lutego 2016 , Komentarze (8)

Dzis 24. dzien mojej pracy nad soba, w tym tygodniu bylo sporo grzeszkow, ale nie zaluje, po pierwsze - nalezalo mi sie, a poza tym nie moge dac sie zwariowac.. Dzisiaj wyjezdzam na weekend, wreszcie jakis wyjazd po bardzo dlugim czasie.. Wstawiam dzis znow porownanie, tym razem po 24 dniach, zeby nie zapomniec ile juz osiagnelam i ile pracy mnie to kosztowalo. Nie jest to jakas drastyczna zmiana, ale -6kg to juz cos. Mam nadzieje, ze wstawiajac kolejne zdjecia, bede sie wstydzila z kazdym coraz mniej.

1 lutego 2016 , Komentarze (1)

Przyszlam sie pochwalic, ze wlasnie dzis zostalam swieza pania inzynier architekt :) ciezki czas za mna, duzo nieprzespanych nocy, lez, nerwow, ale cale szczescie mam to juz za soba.. Waga powolutku sobie leci, mimo, ze zaczynam widziec zmieny, to ciuchy w sklepach kupuje rozmiar wieksze niz jeszcze i 3 miesiace temu (wtf?). Ale dobra, powiedzialam sobie, ze nie bede wiecej patrzec na rozmiary, bo tylko sie zalamuje.. Piekny dzien dzis, bede musiala wypic lampke zasluzonego wina i wcale nie bedzie mi z tego powodu zle :)