Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem kobietą bliską 30-tki. I mam już wielki ciężar do noszenia- moje własne ciało, które w tym momencie waży 106 kg !!!. Chcę się zmienić, chcę być zdrowsza. Dlatego Vitalia jest moją ostatnią deską ratunku...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8828
Komentarzy: 71
Założony: 20 stycznia 2016
Ostatni wpis: 19 września 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anulka_M

kobieta, 37 lat, łękawica

168 cm, 104.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 lutego 2016, Skomentuj
krokomierz,7306,63,438,28990,4822,1454787524
Dodaj komentarz

1 lutego 2016 , Komentarze (3)

Witajcie :)

Poprzedni tydzień należał do emocjonujących. Udało mi się trochę schudnąć, ale nie spoczywam na laurach !!! Mój cel na ten tydzień to 1,5 kg :). Nie będę wyznaczać sobie jakiegoś wysokiego celu, aby w razie porażki nie zniechęcać się. Może i jest to troszkę zachowawcze posunięcie, ale lepiej cieszyć się z mniejszego wyniku niż potem ubolewać, że jednak się nie powiodło. Małymi kroczkami dojdę szybciej i przede wszystkim efektowniej, niż szybko, a bez stabilizacji. Dobra to pierwszy cel. A drugi... Trzeba w końcu zacząć ćwiczyć.... Ojjjj.... Moja największa bolączka... Obiecuję, że w tym tygodniu rozpocznę nordic walking !!!! Z ręką na sercu !!!!!!!!!!!!!!


A Wy jakie postawiliście sobie wyzwania?

Pozdrawiam :* 

31 stycznia 2016 , Komentarze (7)

Witajcie :)

Trochę mnie nie było i od razu przepraszam za to. Obowiązki, dom, praca.... Czasem sama zastanawiam się jak mam na imię....

Wczoraj miałam pierwsze ważenie..... i..... jestem wniebowzięta :D :D :D  !!!!!!... Schudłam 4 kg.... TAK TAK TAK.... 4 kg!!!! Nie powiem, tydzień należał do dość wyczerpujących, ale mimo wszelkich przeciwności nie uległam presjom dietetycznym :). Trzymałam się w miarę restrykcyjnie jadłospisu, aczkolwiek zjadłam trochę paluszków, a wczoraj zjadłam kawałek ciasta biszkoptowego z brzoskwiniami (zastąpiłam go podwieczorkiem), a później zjadłam małą kolację, więc wartość energetyczna pozostała nie przekroczona :)

Co poza tym??? Hmmm.... Nadal mam opory przed ćwiczeniami... Nie umiem się do tego zmotywować... Może macie jakieś pomysły na ten problem??!! 

Pozdrawiam Wszystkich życząc Wam miłej niedzieli :) !!!!

26 stycznia 2016 , Komentarze (2)

Witajcie :)

Wczoraj troszkę sobie pofolgowałam... Ale nie zjadłam nic słodkiego, tylko w zamian skonsumowałam trochę paluszków... Wiem wiem, popełniłam grzech, ale mocno żałuję i postanawiam się poprawić !!!!!!!!! Teraz będę już bardziej restrykcyjnie przestrzegać zaleceń dietetycznych !!!

Kolejny dzień w trakcie :). Rano kanapki z serkiem orzechowym z bazylią i pomidorami. Coraz bardziej przełamuję się do nowych smaków i jestem zaskoczona ich... smakiem... Hmmm... Raczej nie byłam zwolenniczką mieszania warzyw i owoców, albo jeść kanapki z bananami, i sama się sobie dziwię, ale to jest na prawdę dobre !!! Może dlatego też wcześniej za szybko się poddawałam, wpadałam w rutynę codzienności, tych samych smaków, kolorów, zapachów. A teraz jest urozmaicenie, różnorodność, wiec moje kubki smakowe szaleją :)

A co u Was? Jak dzionki?

Pozdrawiam :)

24 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Witajcie :)

Dzisiaj mój 3 dzień :). Oby tym razem była to szczęśliwa trójka :). Jak już pisałam wcześniej- miałam "szczęście"  do tej liczby... 

Wczoraj dzień minął szybko. Dieta-1760 kcal. Byłam kuszona domowymi faworkami, piernikiem i czekoladą, ale nie uległam, trzymałam się tego co miałam rozpisane w jadłospisie, ha!!!!!!!!!!, ależ jestem z siebie dumna :D.

A jak u Was? Jak żyjecie?

Miłej niedzieli :)

Pozdrawiam

23 stycznia 2016 , Komentarze (7)

Witajcie :)

Ja już po pierwszym dniu. Nie było źle, tak jak się spodziewałam. Nawet z tego co wyliczyłam, to przyjęłam niecałe 1500 kcal :), a limit mam 1800 kcal. A co najważniejsze- poskromiłam apetyt na słodkie !!! Tak, tak :). Udało się. Proponowano mi wczoraj i orzeszki w czekoladzie, i ptasie mleczko, i cukierki... Nic nie zjadłam !!!!!!!Jestem z siebie dumna :)

Dzisiaj mam niby I ważenie, ale stwierdziłam, że po jednym dniu to nie ma sensu, dlatego moje drugie I ważenie będzie za tydzień :). 

Póki co działam:)

Miłego i pozytywnego dnia :)

22 stycznia 2016 , Komentarze (3)

Zaświtał nowy dzień dla mnie. Od dzisiaj zaczynam walkę, zaczynam bój o poprawę zdrowia oraz nową sylwetkę. Jestem już po śniadaniu i przyznam, że było baaaardzo sycące. Na II śniadanie mam zielony koktajl szpinakowo- owocowy, na obiad zapiekaną rybę (zmieniłam poprzednią zupę szpinakową :) ), na podwieczorek koktajl truskawkowy, a na kolację nie pamiętam.  W sumie dania, ani ich wielkość, nie są moim problemem... Problem zaczyna się dopiero po 16.00, kiedy dopada mnie wilczy głód na słodycze- to jest mój największy rywal. Dlatego rzucam sobie małe wyzwanie- 7 dni bez słodyczy !!! Może pomyślicie sobie: "A cóż to jest 7 dni bez słodkiego"?, ale te 7 dni będzie dla mnie kluczowe, jeżeli teraz mi się uda, to później będzie już łatwiej z tego zrezygnować. 

A co u Was Kochane?

Trzymajcie kciuki za mnie, tak samo jak ja trzymam za Was !!!!!!!!!!!!!!

21 stycznia 2016 , Komentarze (3)

Dzisiaj otrzymam dietę "Smacznie dopasowana". Jestem podekscytowana, ale i pełna obaw, czy dam radę, czy wytrzymam w postanowieniu, czy tym razem się uda. Wiem, że takie myślenie nie pomaga, ale każdy tak ma, no prawie każdy, za wczasu snuje domysły, zastanawia się: "jak to będzie, co to będzie".

Ale wiem jedno- CHCĘ SCHUDNĄĆ !!!! 

20 stycznia 2016 , Komentarze (3)

W pierwszej klasie szkoły średniej ważyłam 98 kg. Postanowiłam to zmienić. Stwierdziłam, że nowi ludzie, nowe otoczenie, to taka gruba świnia jak ja nie będzie paradować korytarzami szkoły. Niby dość drastyczne porównanie, ale poskutkowało- po dwóch miesiącach waga 86 kg!! Czasami nawet mniej. W 3 klasie skręciłam kostkę, 3 tygodnie noga w gipsie, i co???, brak ruchu, z nudy zaczęłam jeść i jeść i jeść... Na studniówkę ważyłam już 95 kg!!! A po studniówce to już nic mnie nie trzymało, nie miałam żadnej motywacji, no bo po co się odchudzać, przecież żadna większa impreza się nie kroi. Tak tak. Takie miałam wtedy podejście do kwestii odchudzania- odchudzać się na imprezy. I tak znów zaczęłam tyć... 

Po szkole średniej miałam rok przerwy, niestety nie dostałam się na studia do prestiżowej szkoły w Lublinie lub Krakowie… I co??... Próbowałam coś schudnąć. Raz przez tydzień jadłam tylko 1 jabłko na dzień, zazwyczaj o godzinie 10.00. I tyle… Przez tydzień schudłam sporo, ok. 7 kg, ale co z tego, jak dwa tygodnie później ważyłam już 10 kilogramów więcej:(. 

Idąc na studia chciałam coś w sobie zmienić, chciałam nauczyć się zdrowszego odżywiania, zdrowego trybu życia. Ale cóż, chcieć a zrobić to dwie mega różnice…

Po pierwszym roku studiów ważyłam już 115kg!!! Masakra!!!!! Postanowiłam to zmienić. Miałam już dosyć ciągłych spojrzeń ludzi na moją nadwagę  oraz uwag bliskich, że mogłabym zrzucić te kilogramy. Od października 2009r.  zaczęłam się zdrowo odżywiać. Ze swojego jadłospisu wyrzuciłam wszelkie słodkości, cukierki, ciasta i ciasteczka. Nie było mi łatwo, bo lubię piec słodkości. Po niespełna roku waga pokazała 82 kg!!!! Sukces!!! Wielki sukces!!! Cieszyłam się bardzo :). 

Ale historia lubi się powtarzać… W sumie to chyba mam pecha do trójek…??? Ale do rzeczy. Na 3 roku studiów uległam wypadkowi, uraz kolana wyeliminował mnie ze środowiska studenckiego na rok. Prawie 6 miesięczna hospitalizacja, leczenie. Ale nie myślcie sobie, że przytyłam, nic z tych rzeczy. To właśnie wtedy moja waga pokazała 75 kg!!! Tylko raz!!! Nie było to efektem odchudzania, ale działania samych farmaceutyków. Po wyjściu ze szpitala ważyłam już 83 kg.

No cóż, w październiku powrót na studia, i wtedy się zaczęło. Nowi ludzie, musiałam wbić się do roku, gdzie znałam zaledwie jedną osobę... Było to dla mnie ogromne wyzwanie. Teraz myślę, że miałam „lekką deprechę", którą próbowałam "zajeść". Przyznaję, poznałam wspaniałych przyjaciół, którzy pomogli mi przetrwać, wspaniała Dorota- taka moja bratnia dusza, Mateusz- pocieszyciel, ale nawet oni nie pomogli mi w pogłębiającej się otyłości.

W chwili obecnej praktycznie większość czasu przebywam w domu. Poprzez brak wyjść przestałam dbać o siebie, no bo po co, i tak mnie nikt nie widzi. Nie mam chłopaka, niby mówię, że mi tak dobrze, ale to nie prawda. Mam wrażenie, że przez otyłość nie mam odwagi, aby mieć kogoś.

I niestety tak głupie myślenie doprowadziło mnie do obecnej wagi 106kg. Jestem załamana, ale wiem, że to tylko jest moja wina…

Ale chce znów zawalczyć o siebie. Pisanie czegoś w formie pamiętnika też ponoć pomaga, więc spróbuję. Mam nadzieję, że Wy również mi pomożecie wytrwać.