Podjelam sie trudu, by jednak nie zajadac smutkow dnia dzisiejszego.
Otrzymalam smutna i bulwersujaca zarazem wiadomosc. Smutno mi, ze nie mam wplywu na przebieg spraw, ale z drugiej strony czy mialabym dobre rozwiazania...? Pozostaje miec ufnosc, ze Ktos na gorze zatroszczy sie o powstaly balagan i cos z nim sensownego zrobi.
Popijam wiec wode...