Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

23 lata Południowa Polska || Północna Anglia || Kocham jedzenie a ono mnie krzywdzi :<

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11785
Komentarzy: 200
Założony: 25 października 2016
Ostatni wpis: 25 kwietnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Mikroblogerka

kobieta, 31 lat, Katowice

169 cm, 60.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 listopada 2016 , Komentarze (7)

Hejka,
Ostatnie 4 dni upłynęły mi pod znakiem 64 kg. Idealnie ten sam wynik codziennie rano, raz zobaczyłam tylko 63,8 w międzyczasie. Zastój trwa już jakieś 10 dni. Ale nic to. Jem jakieś pewnie +/- 1400 kcal. Pracuję fizycznie, więc nie dokładam już więcej aktywności. 

 Czasami przychodzi mi do głowy obciąć jeszcze kalorie, ale czuję, że to bez sensu. Nie da się na dłuższą metę jeść tak mało a ja prowadzę dietę "długofalową" ;-) Tak więc żadnych głodówek. Ostatni taki długi zastój miałam przy 68 kg i jakoś w końcu minął, mam nadzieję, że ten też minie. 64 kg to nie jest zła waga dla mojego wzrostu, przynajmniej nie czuję się już jak wieloryb.. choć oczywiście mogłoby być lepiej. Pocieszam się tym, że pierwotny plan zakładał osiągnięcie 64kg do 1 grudnia i udało mi się go mocno wyprzedzić, więc nie jest tak źle. 

63 przyjdź, czekam. 

17 listopada 2016 , Komentarze (4)

Hejka,
Dzisiaj dzień zakupów i przy okazji sprawdzian tego, czy mój rozmiar trochę się wreszcie zmniejszył ]:>. Szłam na te sklepowe podboje lekko zmieszana - co jeśli nie wcisnę się w taki,w jaki bym sobie życzyła? Albo co gorsza będzie gorzej niż ostatnio? Koniec końców postanowiłam mieć rozmiarówkę gdzieś i mimo wszystko kupić sobie coś fajnego.

Od dawna szukałam jakiejś zimowej kurtki lub płaszczyka, ale w sklepach wszędzie królują teraz parki albo takie sportowe kurtki, to się chyba nazywa bomber jacket..(mysli) Parkę już jedną mam z zeszłego roku, płaszcze wszystkie wydawały mi się super cieniutkie, a te bomber jacket za krótkie na zimę i chyba nie w moim stylu. Ostatecznie znalazłam coś takiego:

Co myślicie? Takie płaszczykowate. Chyba fajne. W każdym razie mnie się podoba ;-)

Postanowiłam nabyć też kilka bluzek z długim rękawem w H&M. Wpadła mi w ręce między innymi bawełniana koszula w czarno-czerwoną kratkę, która strasznie przypomina mi buntownicze czasy liceum haha;D Na zdjęciu trochę pognieciona ale co tam:


Do tego dobrałam jeszcze dwie proste bluzeczki, czarną i białą.. Myślałam, że będą fajną bazą pod jakieś swetry czy narzutki albo może bezrękawnik? Niestety tak daleko już w moim szaleństwie zakupowym nie zaszłam, gdyż brakło mi chęci do latania po sklepach (i gotówki do wydania;D).

Co do rozmiarów, to sama już nie wiem w końcu. Wydaje mi się, że najlepiej leży mi teraz 38, co właściwie można zakwalifikować jako sukces, bo w zeszłym roku o tej porze nosiłam 42. 

Na wadze znów 64, chyba wszystko wraca na właściwe tory po owu :P. Co dalej? Robię swoje i.. czekam. Czekam z kwiatami i komitetem powitalnym. Na magiczne 63 ;-)..

15 listopada 2016 , Komentarze (6)

Hejka,
Dzisiaj u mnie na wadze skok 0,5 kg. Niestety owulacja i te sprawy, pewnie jeszcze trochę wzrośnie ;_; ważenie się nie przynosi mi zbyt dużej satysfakcji w tym czasie, tak samo jak bezpośrednio przed @.

Dietkę trzymam, do słodyczy nie ciągnie mnie już w ogóle.. Półmetek wyzwania Listopad bez słodyczy już za mną. Wszystko wydawałoby się idealnie, ale jednak muszę sobie ponarzekać ;p Zatem - gorzkie żale. Kto nie ma ochoty niech nie czyta dalej xD

Czuję się okrrropnie przemęczona pracą. Nie mogłam dzisiaj rano zwlec się z łóżka, wstałam dopiero o 9.30, chociaż ciągle obiecuję sobie wstawać wcześniej, najlepiej około 6-7. Wychodzę do pracy o 13 i wracam o 23, więc miałabym sporo wolnego czasu rano ale nie potrafię. Po obudzeniu jestem otępiała jakby mi ktoś przywalił cegłą w łeb, a kiedy o 7 dzwoni budzik mam wrażenie, że jest środek nocy, w dodatku ciemno za oknem..
Pobolewa mnie też kręgosłup i coś mi się stało w nadgarstek od dźwigania mebli w paczkach.. Chrupie mi przy każdym ruchu i boli przy próbie podniesienia czegoś ciężkiego. Jestem cała posiniaczona, trochę wyglądam jak dalmatyńczyk bo moja praca jest bardzo kontuzjogenna.. Walczę o moje marzenie o własnym mieszkanku, o łatwiejszy start w Polsce bez kredytów, ale dlaczego DLACZEGO to musi być okupione tak ciężką, brudną, fizyczną harówą? Życie nie jest sprawiedliwe, wielu moich znajomych ma to wszystko - i o wiele wiele więcej - za darmo, żyje sobie beztrosko..

Wiem, zazdrość i użalanie się do niczego mnie nie doprowadzi i nie warto na tym się koncentrować. Walczę dalej. Naprawdę, uważam, że dieta to pikuś przy tej codziennej walce o lepsze jutro. Wytrzymałam już rok, i jeszcze rok pozostał, a może spełni się moje marzenie o pięknym własnym gniazdku, bez obciążeń, wymarzonym.. ;-) 

11 listopada 2016 , Komentarze (6)

Hejka,
Dzisiaj na wadze 64,1! Jeszcze 100g i stuknie 10kg od mojej najwyższej wagi.
Widzę po ubraniach, że schudłam. To dla mnie absolutna nowość - jak dotąd jeżeli coś się zmieniało, to tylko w drugą stronę, wszystko opinało, coś odstawało, kupowałam coraz luźniejsze bluzki i spodnie.. Wspaniałe uczucie, widzieć jak wszystko na mnie wisi a spodnie zlatują z tyłka! Może w czwartek za tydzień wybiorę się na jakieś zakupy, mam wtedy wolne. A kiedy już dobiję do celu kupię sobie jakieś superowe jeansy, bo na ten moment tylko leginsy pasują!


Zdjęcie z wczoraj. Wkurzają mnie jeszcze ramiona....

Ale najlepsze jest to, że - chyba mogę to powiedzieć - czuję, że odzyskuję kontrolę. Dawniej rzucałam się na jedzenie jak wariatka, nie wystarczyła mi jedna kanapka, musiałam zjeść pięć, nie wystarczało jedno ciastko potrzebowałam całą paczkę, a nawet to było czasami za mało.. Miałam nieposkromiony apetyt, jak jakaś narkomanka ciastek xD Czuję się okropnie zażenowana swoim zachowaniem. Rozepchałam sobie wtedy żołądek tak mocno, że praktycznie nie mogłam się najeść..
Horror jakiś normalnie. Najbardziej się boję, żeby to nie wróciło.. Nie chodzi nawet o kilogramy ale kompletny brak kontroli nad sobą..

9 listopada 2016 , Komentarze (17)

Hejka,
Przypomniało mi się ostatnio jak w liceum na Podstawach Przedsiębiorczości omawialiśmy metody skutecznego ustalania celów. Pewnie dużo osób kojarzy metodę SMART.. bardzo przydatna między innymi w odchudzaniu jak i w wielu innych dziedzinach ;-) Mówi ona o tym, że cele muszą być:
S - specific, czyli sprecyzowane
M - measurable, czyli mierzalne
A - achievable, czyli osiągalne
R - realistic, czyli realne
T - time bound, czyli określone w czasie

Idąc tym tropem spisałam sobie w sierpniu plan mojego odchudzania. Ponieważ cel miał być osiągalny i realny ustaliłam średni spadek 0,5 kg na tydzień. W ten sposób mogę chudnąć bez głodówek i utrzymać dietę długi czas. Do tego dodałam horyzonty czasowe jakie mnie interesują, takie "punkty kontrolne" pozwalające sprawdzić czy wszystko idzie zgodnie z planem. Mierzalne za pomocą wagi, sprecyzowane w kilogramach ;-) Jestem już w połowie mojej tabelki. Wygląda to tak:

01.09 - 70kg (puchar)
14.09 - 69kg (puchar)
01.10 - 68kg (puchar)
14.10 - 67kg (puchar)
01.11 - 66kg (puchar)
14.11 - 65kg (puchar)

01.12 - 64kg (bomba)
14.12 - 63kg (bomba)
01.01 - 62kg (bomba)
14.01 - 61kg (bomba)

Ustaliłam punkty kontrolne co 2 tygodnie, oczywiście czasami mam 200g poślizgu lub wyprzedzam cel (tak jak teraz), ale wiadomo, organizm to nie maszyna ;p
Kiedy zobaczę 60 na wadze nie będę się już skupiać na chudnięciu ale na utrzymaniu wagi i ustabilizowaniu mojego stylu życia. Jeżeli uda mi się dojść do ok 57 kg do wakacji to fajnie, jeśli nie, to przy 60 też będę się już fajnie czuć ;-) poza tym w styczniu jadę na urlop do Polski i z dietą może być przez te 2 tygodnie różnie, więc zaplanowałam to tak, żeby przed urlopem się wyrobić.. Nie zamierzam się wprawdzie objadać, ale wiadomo jak jest.. ;-)

To tyle. Może komuś ten sposób do czegoś się przyda :-)

//PS. Na wadze już 3 dzień 64,8kg.  Ale spokojnie, do 64kg zostały jeszcze prawie 3 tygodnie zapasu więc nie spinam się :P

8 listopada 2016 , Komentarze (3)

Hejka,
Zgadnijcie co mi się dzisiaj śniło. Jak opowiedziałam mojemu to stwierdził, że ze mną już jest naprawdę źle haha.
Otóż siedziałam w jakiejś restauracji.
Takiej na dachu, pod gołym niebem. 
Pod parasoleczką.
I żarłam.
Gofry. Z Podwójną bitą śmietaną. Posypane taką czekoladową posypką!!! Były cudowne <3

Dziewczyny, ja naprawdę nie fantazjuję o gofrach, nie pamiętam nawet kiedy je ostatnio jadłam.. Może przez to przez ten 'Listopad bez słodyczy'? Mój mózg domaga się cukru. To są objawy mocnego uzależnienia i odstawienia. Czy ktoś tak miał? Nigdy w życiu nie śniło mi się jedzenie! Obudziłam się naprawdę zdziwiona. 

Na wadze to samo co wczoraj, 64,8. Nie przytyłam przez noc od tych gofrów.

7 listopada 2016 , Komentarze (6)

Hejka,
Dzisiejsze wolne minęło mi i mojemu chłopakowi na zakupach, gotowaniu a potem maratonie filmów o Shreku :-) Właśnie jesteśmy na etapie oglądania trzeciej części i muszę przyznać, że wszystkie są genialne! Może to dziecinne ale kochamy bajki ;-) Na dworze jest okropnie zimno i wietrznie brrr... Najlepiej zaszyć się pod kocykiem z kawą i odpalić film.

(podobny do mnie hehe)

Dzisiaj na wadze 64,8 kg. Nie mogłam się nadziwić rano, że to już 64! Jeszcze niedawno czekałam aż zobaczę w ogóle 6 z przodu, bo ważyłam 71-3 kilo.. Potem przy 66 miałam mega zastój który trwał chyba z 2 tygodnie albo i dłużej, a 65 mam wrażenie, że spadło w ciągu kilku dni. Wciąż nie do końca w to wierzę i ciągle sceptycznie nastawiona wchodzę na wagę spodziewając się skoku. Dzisiaj dieta nie szla mi za bardzo, ale wciąż trwam w wyzwaniu 'Miesiąc bez słodyczy'. Nigdy nie wierzyłam, że mogę schudnąć, wydawało mi się, że mogę już tylko przytyć.. Zobaczymy jak długo potrwa moja dobra passa.

Tak bardzo nie ufam wadze, że przy dużych spadkach każę mojemu facetowi też się zważyć, żeby sprawdzić czy baterie w tym ustrojstwie nie padają ;-)



5 listopada 2016 , Komentarze (4)

Hejka,
Wybaczcie brak polskich znakow ale zepsul mi sie laptop i siedze na innym, angielskim. Wczoraj mialam wolne, posiedzialam troche z rodzina na skajpie, najpierw z mama i siostra, potem ku mojemu zaskoczeniu zadzwonil do mnie tez tata..Musze przyznac, ze tesknie :-( Jak przez dluzsza chwile nie kontaktuje sie z nimi to nie jest tak zle, ale paradoksalnie po tych rozmowach teskni mi sie dwa razy bardziej. Buu :c Chce do Polski!

Dzis znowu do pracy. Kolchoz wzywa. Normalni ludzie w weekendy maja relaks ale nie my. Staram sie wykrzesac w sobie troche motywacji, mamy swoje cele, marzymy o wlasnym mieszkanku.. Trzeba spiac poslady i spelnic to marzenie!! Wierze, ze za ten wysilek bedzie nagroda.

Dietowo u mnie calkiem ok. Wczoraj z tytulu wolnego byl cheat day, bezslodyczowy rzecz jasna. Zrobilam sobie makaron swiderki z kremowym sosem pomidorowo-paprykowym i duuuza iloscia sera :P Pycha! 

Na wadze dzisiaj spadek. Musialam wazyc sie az 3 razy, bo za pierwszym wazeniem pokazala spadek prawie 1 kg w stosunku do wczoraj. Ostatecznie stanelo na 65,2 kg :-) Wedlug mojej rozpiski rowne 65 musze osiagnac do 14.11, wiec mam jeszcze czas na te 200g.


3 listopada 2016 , Komentarze (4)

Hejka,
W styczniu jadę na urlop do Polski, ostatni raz byłam w sierpniu. Rozmyślam tak sobie o tym iiii... mam cichą nadzieję, że ktoś zauważy, że schudłam :D Kiedy tyłam komentarze były od razu: "Ooo, zaokrągliłaś się ostatnio", "Poprawiłaś się na twarzy", "No widać, że wam ten pobyt tam służy" etc. Typowe. Ciekawe, czy po tych 4 miesiącach z hakiem będzie już widoczna różnica w drugą stronę?

Chciałabym do końca listopada zobaczyć na wadze 64kg (marzenia) a do końca grudnia 62kg.. Musiałabym chudnąć 0,5kg tygodniowo, czyli utrzymać dotychczasowe tempo i nie trafić na dłuższe zastoje.. Potem planuję trochę zwiększyć przyjmowane kalorie i już powoli do wakacji dobić do 60kg. Teraz to brzmi dla mnie jak fantastyka, ale zobaczymy.

Dziś na wadze 65,5.

2 listopada 2016 , Komentarze (8)

Hejka,
Doszłam ostatnio do wniosku, że to co najbardziej rozwala mi dietę to.. CHLEB. Tostowy w dodatku, bo w UK głównie taki sprzedają. Zwykła kanapka z szynką i serem, posmarowana margaryną, już ma sporo kalorii.. A kto się naje jedną? Ja zazwyczaj muszę wciąć przynajmniej dwie. Zastanawiam się, czym go zastąpić. Na śniadanie mogłabym jeść np. owsiankę, na kolację jajko.. ale znowu - jajko bez pieczywa??? Jak żyć? :-(

Aha, na wadze znów 66,1 kg ;_; kiedy ten zastój się skończy? 200g w tą, 200g w tą, i tak w kółko, waga oscyluje wokół tych przeklętych 66kg.

(źródło obrazka: twojalinia.com)