Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Trochę za dużo mnie jest.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5346
Komentarzy: 108
Założony: 17 lutego 2017
Ostatni wpis: 23 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Aysiye

kobieta, 34 lat, Daleko

168 cm, 88.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 marca 2018 , Komentarze (3)

Oj naprawdę dawno mnie tu nie było. Działo się sporo z moją wagą. Jakoś rok temu ważyłam równe 94 kg (o zgrozo). Powoli wziełam się za siebie ale żadne diety ani ćwiczenia nie przynosiły rezultatów. Waga zaczęła spadać dopiero kiedy w lato poszłam do pracy. O diecie nie miałam czasu myśleć a jadłam to co firma dawała, czyli śniadania różnorodne a obiad codziennie ten sam, kasza bulgur, sałatka grilowany kurczak i arbuzy. Kolacje robiłam sama i zależało czy byłam sama czy mąż był w domu. Jak sama to przeważnie chleb z czymś tam. A jal mąż to coś sensowniejszego. Pojawiały się też słodycze ale sporadycznie. Mimo to waga spadała jak zwariowana. We wrześniu ważyłam 80 kg, czyli 14kg mniej. O jak ja się super czułam, wszystkie ciuchy z duże a stare idealnie leżały. No ale sezon letni się skończył, z nim praca. Znowu siedziałam w domu, mniej ruchu więcej słodyczy i waga skoczyła do góry o 8 kg. Czekam z niecierpliwością na maj, bo wtedy znowu wrócę do pracy więc waga znowu spadnie ale do tego czasu też muszę coś zdziałać, mam nadzieję że się uda.

Pozdrawiam

22 marca 2017 , Komentarze (6)

Dostałam @. Od rana walczę żeby nie zjeść jakiś słodyczy. Jest ciężko, ale staram się trzymać, bo wiem, że jak zjem zakazane to będę okropnie żałować. Nie wiem jak wytrzymam do końca dnia, zwłaszcza że wieczorem czekają mnie zakupy.

20 marca 2017 , Komentarze (4)

Książkę Dominiki Gwit przeczytałam jednym tchem. Naprawdę wciagajaca, opowiada o tym jak autorka zmagała się z otyłością i efektem jo jo. Jaka to jest trudna droga. Polecam ja każdemu kto walczy z kilogramami.

U mnie jakoś idzie powoli. Na wagę nie wchodzę. Może w sobotę. Dziś ugotowałam cały gar zupy jarzynowej. Będę ja jadła pewnie przez kolejne trzy dni. A na kolację pierś z kurczaka z warzywami i kasza gryczana. Ostatnio czytałam ze działa ona jak miotełka na nasz przewód pokarmowy.

18 marca 2017 , Komentarze (6)

Na początku chcę podziękować za wsparcie jakie mi okazałyście. Trochę sobie jednak przemyślałam te nie jedzenie chleba. Wytrzymała bym może 2 dni a potem była by tragedia. Muszę zjeść tę małą bułkę rano żeby jakoś funkcjonować, i nie być głodna po godzinie czasu. Samą jajecznicą to ja się nie najem niestety. 

Biorer się dzisiaj za czytanie książki Dominiki Gwit.

Menu dzisiaj:

Śniadanie:

Bułka z ziarnami, margaryna, ogórek, jajko na twardo

Obiad:

Kus kus z smarzonym kabaczkiem, mizeria na bazie jogurtu

Kolacja:

zupa na bazie soczewicy

Przekąski:

2 marchewki

17 marca 2017 , Komentarze (6)

Jestem w jakimś paskudnym dołku, z którego nie mogę wyjść. Odchudzam się ponad miesiąc, były też gorsze dni. Waga spadła tylko 3,5 kg a teraz wzrosła o 1,5 kg. Ja już nie wiem co mam robić. Liczyłam skrupulatnie każdą kalorię, starałam się chodzić na długie spacery jak tylko pogoda pozwalała, rano też starałam się ćwiczyć, a efektów ni widu ni słychu. Mam dosyć.

Chcę zrezygnować z pieczywa i potraw mącznych przynajmniej do końca miesiąca i zobaczyć czy to coś da. Chcę bardzo schudnąć na ślub kuzyna w  czerwcu, a dalej pomimo starań stoję w miejscu. Na dietetyka mnie niestety nie stać. 

16 marca 2017 , Komentarze (10)

Jestem bardzo zła bo miałam taką ochotę na awokado, a moge się obejść smakiem. Przeszłam wczoraj bazar wzdłuż i wszerz a awokado ni widu ni słychu. W końcu jest, ale jak zapytałam się o cenę to podziękowałam. Ponad dwa razy droższe niż zazwyczaj kupowałam u mnie w sklepie. Facet nawet trochę z ceny zszedł ale i tak dla mnie za drogo, muszę w tym tygodniu zapłacić ubezpieczenie za samochód. Z nadzieją poszłam jeszcze do miejscowego większego marketu, ale tam jeszcze drożej. Trudno, poczekam aż stanieje. Za to od dwóch tygodni pojawiają się truskawki, i z każdym tygodniem coraz tańsze. Już się nie mogę doczekać jogurtu z truskawkami.

Zamiast awokado mam w domu chyba z 4 kg ogórków. Na bazarze kupiłam 1kg a za pięć minut dzwoni S. i mówi żebym nie kupowała ogórków bo dostał od kogoś całą reklamówkę ogórków. Będzie to ogórkowy tydzień. Ale to nic, ogórki mają mało kalorii więc można je spokojnie jeść. Na kolację planuję pieczonego kurczaka a do tego mizeria oczywiście na bazie jogurtu z podwójnym ogórkiem :-).

Pozdrawiam

14 marca 2017 , Komentarze (6)

Powoli staram wrócić do starego rytmu. Dzisiaj moim jedynym grzeszkiem była odrobina popcornu tradycyjnie przygotowanego na patelni. A tak to trzymałam się planu. Mam straszną ochotę na awokado a jak na złość w osieowym sklepie jak zawsze były tak teraz brak, a sklepowy nie wie kiedy będą. No cóż, jutro bazar więc się zaopatrzę w tygodniowy zapas.

Z ćwiczeń były zaplanowane ćwiczenia brzucha. I na tym się skupiam bo brzuch to moja zmora, wyglądam jakbym była w 5 miesiącu ciąży. Nawet mój S. się śmieje czy tam czasem jakiegoś dzidziusia nie ma.

Przymierzyłam ostatnio moją starą skórzaną kurtkę. Niestety do dopięciaa brakuje mi przynajmniej 10 centymetrów. Chyba mogę zapomnieć o niej tej wiosny.

12 marca 2017 , Komentarze (4)

Tak mi dobrze szło, waga ładnie spadała ale ostatni tydzień to istna porażka. Aż mi wstyd. Okej byłam chora, mogłam więc darować sobie ćwiczenia ale nic nie usprawiedliwia mojego obrzarstwa. Zaczęło się we wtorek, urodziny córci, był pyszny tort. Kolejnego dnia co by się nie zmarnowało trzeba było go dojeść no i tak poszła lawina, która trwa do dziś. Dodatkowo mój S. ma krótki urlop bo skończyli robotę na jednej budowie i teraz czekają na rozpoczęcie drugiej, przez co nudzi mu się w domu i co rusz coś pichci w kuchni. Tyle że on ma super przemianę materii a ja od samego patrzenia tyję. Pogoda też nie rozpieszczała, ostatnie kilka dni to burze, deszcze i okropne wichury takie, że musiałam okno w kuchni wiązać sznurkiem i poukładać pod klamki miotłę bo inaczej wiatr otwierał je z hukiem. Od jutra na szczęście rozpogodzenie. 

Na wagę nie wchodzę bo się boję. Od jutra działam, nie ma ze boli. Figura sama się nie zrobi.

7 marca 2017 , Komentarze (4)

Przeziębiłam się, czuję się paskudnie, bolą mnie zatoki i jest mi cały czas zimno. Nie tylko ja jestem chora, narzeczony i córcia też smarczą, tak więc w domu szpital. Przez to wszystko nie mam siły ćwiczyć, a spacery nie chodzę bo nie chcę żeby mnie, albo co gorsza córcie mocniej zawiało. Pogoda niby piękna, w samym sweterku wydaje się być za gorąco, ale to jest właśnie zdradliwe. Wiosna a razem z nią do życia budzą się też wirusy i inne paskudztwa.

Waga się na mnie obraziła i nie pokazała mniej jak 90. Trudno, nie popadam w paranoje, może za tydzień będzie lepiej.

Dzisiaj moja mała księżniczka kończy 3 latka, będzie tort, którego nie omieszkam nie spróbować.

Dziękuję wszystkim dziewczyną za wsparcie, jakie mi okazałyście jak miałam gorszy dzień. Buziaki.

4 marca 2017 , Komentarze (4)

Wczoraj i dziś mam gorszy dzień. Mam ochotę rzucić w pizdu to odchudzanie i nawpychać się słodyczy i innych tuczących potraw, ale mówię sobie, że to chwilowe, każdy ma gorszy dzień. Jutro będzie lepiej. Nawpieprzam się i co, będę się źle czuła a od jutra znowu wszystko od nowa? Ileż tak można w kółko. Życie jest za krótkie a do lata zbyt blisko. Poczytałam trochę pamiętników i się zmotywowałam. Prawie każda z nas ma gorszy dzień, ważne żeby się nie poddawać.

Uff trochę się wyżaliłam i szczerze jest mi już lepiej. Idę się brać za co sobotnie sprzątanie. Buziaki.