Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Podejmuję kolejną próbę, żeby się polubić, zyskać pewność siebie i zdrowo żyć. Lepiej późno, niż później :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19771
Komentarzy: 195
Założony: 12 maja 2017
Ostatni wpis: 19 września 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Maria.ola

kobieta, 34 lat, Olsztyn

164 cm, 89.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 lipca 2019 , Komentarze (5)

Kupiłam wczoraj 10 ciastek (im mniej, tym mniej zjem) na wagę, kruche z kawałkami czekolady. I milkę dark z migdałami. Wszystko leży w kuchni. Wczoraj po 19-stej przez głowę przemknęła mi myśl "muszę zjeść ciastko" - nawet nie spojrzałam na woreczek, zero myślenia. Wcześniej oczy chciały, język prawie w tyłek uciekł a tu nic. Zero.

Po 21 spotkał mnie zawód - ktoś wykupił moją "nagrodę"... Teraz albo wybiorę inny kolor albo inny model, trudno. Sama jestem sobie winna, za wolno gubiłam ostanie kg. (smiech)


Miałam się nie ważyć codziennie, ale to jest jak nałóg. I tak od sobotniego ranka wczoraj było +0,2, dziś +0,3 i zaczynam się trochę podłamywać, chociaż wiem, że pewnie niepotrzebnie...
Wg fitatu niby od niedzieli mieszczę się w limicie kcal, ale traktuję to orientacyjnie, obiad u mamy wolę zawyżyć wagowo, tylko to co mam u siebie mogę zważyć.

20 lipca 2019 , Komentarze (6)

We wtorek Marta i Piotr przywieźli zaproszenie. Na chwilę obecną nie mam z kim iść i już zaczynam w głowie kombinować jak się wykręcić... Ale za bardzo nie kombinuję, może do października coś się zmieni. Przynajmniej zaproszenie było impulsem do ruszenia tyłka i pójścia na kijki.

Po porannych zakupach zawiozłam do rodziców chleb, przy okazji napompowałam oponę w rowerze i zmierzyłam cukier na czczo. Jest ok, ale to górna granica.


Zrobiłam zdjęcia i teraz widzę, że coś się jednak zmieniło :D

             07.04.2019                                    16.07.2019

13 lipca 2019 , Komentarze (14)

14 tygodni i prawie 14 kg na minusie, całkiem nieźle, choć mogło być lepiej :)
Jeszcze pięć kilogramów temu były powiedział, że dobrze wyglądam i już nie muszę się odchudzać. Pomyślałam wtedy "no ok, dzięki, ale to nie jest mój cel i taki wynik mnie nie satysfakcjonuje." Jeszcze trochę i nagroda, o ile nikt mi jej nie sprzątnie sprzed nosa, bo często mam takie szczęście...


Miałam zrobić dziś jakieś zdjęcia, żeby sobie porównać, ale rano zadzwonił tata z pytaniem czy przyjadę na jajecznicę... I pojechałam. Taaaaaaka dobra była!


Godzinę temu rozmawiałam z byłym. Nastrój padł jak bateria w telefonie. Chyba chce mi się płakać.

Moja radość ze spadków poszła się paść.

29 czerwca 2019 , Komentarze (2)

Waga zrobiła mi dziś psikusa. Najpierw pokazała 83,6 - wow, spadek o 1,7 kg na pozwalaniu sobie? Jeszcze raz wchodzę a ona ćwierka, że 84,4 - no i w to uwierzę :D

Czekam na rodziców, godzinę temu byli w Łomiankach więc za 1-1,5 godziny powinni dojechać do domu. Zjadłam późną kolację, ale zanim się położę będzie północ pewnie. 

Jutro być może pojawią się goście na cmentarz i potem do nas, wczoraj pomyślałam, że może jakieś ciasto zrobię. I tak padło na sernik na zimno stąd - mam nadzieję, że będzie wszystkim smakował, bo zmieszałam danio z serkiem mascarpone. Rano zrobiłam jeszcze ewentualny obiad na jutro, skoczyłam do olsztynka po słoje i truskawki i nastawiłam w końcu aroniówkę, zrobiłam paznokcie, podjechałam na cmentarz oczyścić pomnik z piasku i zapalić znicze, byłam na spacerze z dzieciakami, uzupełniłam rodzicom lodówkę, przed 21 poszłam na górę zmienić dziadkowi opatrunek. Teraz mi się przypomniało, że chciałam jeszcze zlać wino...

To był dobry dzień. 

26 czerwca 2019 , Komentarze (3)

Niebo się przyciemniło, powietrze jest ciężkie, może się coś wydarzy...


W sobotę B. mi nagadał, że "bywalcy" zauważyli, że schudłam, że pół wsi na mnie leci, że mam taaaakie branie, że się ślinią na mój widok. Co trzeba zrobić w takiej sytuacji? Wypytać o szczegóły :D Który, a co powiedział, a kto jeszcze...
Mówi do mnie "patrz jutro w oczy klientom i zobaczysz, który się ślini". Albo jestem ślepa albo nie zauważam takich rzeczy. Albo ściemniał. No bo gdzie to wielkie branie, skoro nikt nie bierze? :D

Mówię do niego "słuchaj, a może oni myślą, że się jeszcze jesteśmy razem i dlatego nikt mnie nie rwie?" :D "Nooo, może, to jutro "puszczę famę" na ławce." Ta, puścił. On mnie chyba pilnuje, bo żaden nawet nie zagada kiedy jest w sklepie... Mówi, że nie, ale czy to tak nie wygląda? Zamiast iść do kolegów na ławkę to stoi ze mną...

Żeby było weselej, w poniedziałek ok. 17 wybierałam się po pieski, żeby odbyć rytuał. I się napatoczył. Gadka-szmatka, trele-morele. Pytam go czy powiedział, to się wzburzył. A prawie wchodząc do sklepu powiedział, że i tak mnie nikt nie dotknie. "Bo co, taka wstrętna jestem, że mnie nikt nie dotknie?" "Nie, bo ja nie pozwolę."


Wczoraj naszła mnie taka natrętna, głupia myśl, że może nikt mnie nie chce po nim...

22 czerwca 2019 , Komentarze (5)

Buty zamówiłam, ale czułam, że będą ciasne. Zamówiłam inne - to samo. Widocznie przy tej wadze nie dane mi jest nosić sandały na koturnie. Trudno.

Rodzice wyjechali, choć jeszcze są na lotnisku, bo lot jest opóźniony - z 15:25 najpierw na 20, a potem ok. 22. Nie zazdroszczę. Po ich wyjeździe pozbierałam truskawki, część zaniosłam dziadkowi, trochę zjem z jogurtem a resztę muszę jakoś zagospodarować, bo nie przejem.
Na tydzień mam do ogarnięcia dwie firmy, jak zawsze kiedy wyjeżdżają plus jeżdżenie po towar, bo dziadek jest po operacji i przez najbliższe dwa miesiące jest wyłączony z pracy. Póki co o urlopie zapominam.


Wagowo jestem sobą rozczarowana, ale to przez lody, piwo bezalkoholowe i brak ruchu. Nie mogę się zebrać do ćwiczeń. Jak by było mało to położyłam się po 12-stej i przycięłam komara do prawie 15-stej. I dalej chce mi się spać.

15 czerwca 2019 , Komentarze (7)

że w tym tygodniu tylko pół kilograma w dół... Ale z drugiej strony - w sumie zeszło 11,8 kg, prawie 12 :) 
Za zgubienie jedenastu miałam sobie zamówić buty, ale biję się z myślami, bo może będą za wąskie, bo może nie będą wyglądały dobrze, bo kiedy je będę nosiła, gdzie w nich pójdę... Jestem w kropce.

Przesadziłam dziś ze śniadaniem, ale po prostu miałam ochotę na wyżerkę.

1 czerwca 2019 , Komentarze (2)

drogi do celu za mną. Życiowy rekord, bo dwa albo trzy razy po zgubieniu 8 kg wracałam stopniowo do starych nawyków... Rano byłam taaaakaaa ucieszona. :D


Pizzy nie było, ale wyjazd się udał. Na stół wjechała sałatka z kurczakiem i woda, powspominałyśmy nasze wakacje sprzed 5-6 lat, pośmiałyśmy się z tych samych momentów. Ile razy o tym rozmawiamy, tyle razy chichramy się jak dzikie. (smiech)

___________________________
Jestem z siebie dumna!
I mam chęć na dalsze działania!

31 maja 2019 , Komentarze (4)

Dwie minuty później i byłabym panną z mokrą głową. I rowerem. :D

Zrobiłam sobie szybką przejażdżkę, trasa na 3,58 km - nie 9 jak ostatnio, bo tyłek mógłby się znowu buntować przez tydzień. Dawno taka zadowolona nie byłam po powrocie. Wg mi fit spaliłam 68 kcal przez niecałe 20 minut. Wg fitatu pożarłam dziś 900 kcal - nie wiem czy mogę temu wierzyć, ale wszystko (no prawie, bo kapuśniaku nie:D) ważyłam i na bieżąco notowałam; wg vitalii mam spożywać 1800 kcal, wg fitatu 1500. Pobawię się z fitatu, bo bardzo mnie ciekawi ile kalorii pochłaniam. 


Jutro prawdopodobnie spotkanie z dziewczynami, chyba pojedziemy na pizzę. Zapowiada się smaczne popołudnie.


26 maja 2019 , Komentarze (2)

a misiu fiku-miku, narobił w teczkę siku (smiech)

Na wadze -9,1 kg. Jest ok.
Wczoraj i dziś "trochę" za dużo sobie pozwoliłam, ale nie załamuję się - nie o to przecież chodzi, po jednym grzechu nie mogę zaprzepaścić dotychczasowego sukcesu i pozwolić na to, żeby przekreślić cel.

Leniwa niedziela na wyjeździe; godzinka w jedną stronę, spacer nad Jeziorakiem, obiad i na deser lody.