Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Lubię fotografię

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7005
Komentarzy: 73
Założony: 27 maja 2017
Ostatni wpis: 2 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MKatarzyna

kobieta, 42 lat, Aruba

158 cm, 62.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 lipca 2018 , Komentarze (8)

No tak, dopadł i mnie efekt jojo. Zaczynam od 63 kilo (osatnio było od 67) a było już fajne 55kg z którymi czułam się OK, no cóż, zaprzepaściłam. 

W czerwcu postanowiłam że nadszedł czas żeby się ogarnąć i przyznam szczerze że jest bardzo ciężko, za pierwszym razem szło jakoś łatwiej. Nie wiem jak teraz mam ogarnąć to całe odchudzanie, bo niby diety się trzymam a jakoś zrzucić nie idzie.
Za pierwszym razem byłam na 1300 kaloriach, ale bardzo dużo włosów mi poleciało sądzę że przyczyną była dieta, uważam tak dlatego że od października do maja był przestój a wtedy nie zwracałam uwagi na to co jem i włosy głowy się trzymały a teraz dieta wróciła i włosy zaczęły wypadać Wrrr… nie chcę stracić mojej czupryny! tym razem jestem na 1700 kalorii, waga stoi a włosy jak leciały tak lecą choć trochę mniej niż jak za pierwszym razem. 
Nie mam pojęcia ile powinnam czego jeść i w jakich proporcjach dlatego zaufałam vitalii, choć czy dobrze to też do końca nie wiem. Niby powinno być mnie pół kilo mniej tygodniowo. Fakt; wtedy dużo ćwiczyłam, teraz dopiero zaczynam wprowadzać na nowo ćwiczenia OD DZIŚ! 

Mam książkę Natalii Gacki „Nowa ty w 180 dni” i zastanawiam się czy nie wprowadzić sobie tego planu treningowego?? wiem że nie lubię ćwiczyć z książką, więc może być ciężko ale zobaczymy, jak coś to odpalę płyty. Zobaczymy jak będzie – treningi zaplanowałam na godzinę 19:00.

Jeśli ktoś tu tutaj jest po efekcie jojo to dajcie proszę znać jak wam idzie, jaka wprowadzona zmiana najbardziej wam pomogła zrzucać kilogramy.
Pozdrawiam.

1 września 2017 , Komentarze (18)

Nie wyobrażałam sobie dnia bez słodkiej kawy, a jednak mi się udało. Nie ruszyłam białego cukru, do kawy, herbaty, koktajli, co było dla mnie mega wyzwaniem bo przecież kocham słodką kawę (raczej kochałam) i koktajle do których zawsze wsypywałam cukier, na początku zastąpiłam go ksylitolem i miodem, ale kiedy oba te produkty się skończyły, to całkowicie z nich zrezygnowałam. Przez te 30 dni uczyłam się odmawiania, oraz ograniczania.

Przypomnę wam że kawę słodziłam 3-ma łyżeczkami cukru, wypijałam od 3 do 5 kaw dziennie, co dało mi w ciągu miesiąca średnio aż + 300 łyżeczki cukru i to tylko w kawie!!! Więc nie dziwcie mi się, że ja o tej kawie tak cały czas – bo w moim przypadku to tutaj był ogromny problem. Zawsze dziwiłam się tym co nie słodzą, ale jak koleżanka sama przyznała, że do kawy (bez cukru) to zawsze ma coś słodkiego, a to ciasto lub ciasteczko czy czekoladki.  Ja, pijąc bardzo słodką kawę potrafiłam odmówić sobie słodkości, miałam za to ciągoty na słone paluszki, krakersy czy chipsy, dlatego wtedy myślałam że, ja przecież z cukrem nie mam problemu?!? A tak naprawdę, to ona nie potrafi sobie odmówić słodkości, a ja (nie potrafiłam) cukru. Mam nadzieję że przez ten czas w jakiś sposób udało  mi się zapanować nad cukrem i za słodyczami do kawy nie będę przesadzać.

Najwięcej trudności w ciągu tych 30 dni miałam wtedy, kiedy skończyły się moje „zamienniki” cukrowe. Byłam nerwowa, ciągle głodna i pobolewała mnie głowa, zbierało mi się na płacz z byle powodu i miałam poczucie że to już jest tak silne uzależnienie z którym nie dam sobie rady, więc po co to robić? Przemyślałam sprawę po czym stwierdziłam, nie wszystko na raz! Od czasu do czasu na „Cheat Day” mogę sobie pozwolić,  bo być może to właśnie, bardziej zbliży mnie do rzucenia wstrętnego białego proszku, i wiecie co – udało mi się – piję gorzką herbatę i kawę (max3 a nie 5 i wiele słabszą), koktajle też przestałam słodzić. Jakoś przetrwałam i jestem z siebie mega dumna, białego cukru nie ruszyłam! A to właśnie z nim walczyłam najbardziej. Oczywiście nie obyło się bez małych wpadek na słodkie, pączek, cola i ciasteczka w między czasie gdzieś tam się pojawiły.

Zmiany które udało mi się zauważyć to takie, że w ciągu dnia jestem mniej senna, gdy w połowie dnia nużyło mnie zmęczenie i padałam na twarz, (szczególnie po obiedzie i małej czarnej) tak teraz w ogóle tego nie ma.  Brzdąc idzie na drzemkę a ja zamiast drzemać z nim, ogarniam w domu lub robię trening.  Od jakiegoś czasu borykałam się z krostkami na dekolcie, stosowałam maseczki, kremy, peelingi i nic, a teraz po odstawieniu cukru moje krostki jakby się „wyciszyły” – nadal są, ale dekolt nie swędzi i krostki powoli znikają, a jak zjadłam pączka to dekolt znów zaczął swędzieć, więc to skłania mnie to do tego by ograniczyć słodycze na całkowite minimum. Budzik dzwoni a ja się „wściekam” że wstawać trzeba, najchętniej przeleżałabym w łóżku pół dnia, a nawet cały (gdyby nie obowiązki), teraz nie mam takiego problemu, im wcześniej wstanę, tym czuję się lepiej i nie mam poczucia że dzień jest krótki. Po prostu zaczęłam się wysypiać.  Mam więcej energii podczas treningów, wcześniej po połowie już mi się nie chciało, teraz robię cały a czasem zdarza się niedosyt. Kilka dni temu zauważyłam też, że mam wrażliwość na zapachy, szczególnie na ketchup, drażni mnie strasznie i powoduje że mam „nerwa” a nigdy wcześniej tak nie miałam. No i waga, cóż, cały czas tak samo, tańcuje pomiędzy 57 a 55, ale ją akurat najmniej się przejmuje, centymetry mi lecą więc chyba jest OK. Prawdopodobnie to nie wszystko zasługa cukru, bo przecież od początku wakacji zabrałam się za siebie tak porządnie; dieta + ćwiczenia a odrzucenie cukru to dodatek.   

 Podsumowując! mimo iż u mnie wciąż pełno tłuszczyku tu i ówdzie, siedzi we mnie uczucie że czuję się lepiej we własnej skórze. Jestem świadoma tego ,że 30 dni jest krótkim okresem więc go przedłużam z mottem – „Małymi krokami do przodu”. Powoli i po kolei chcę dokładać kolejne wyzwania do mojej diety, stylu życia i treningu, także trzymajcie kciuki za moją motywację i was też zachęcam do wzięcia w tym udziału. 

Powiem wam, że jak czasem wpadnie cukierek czy ciasteczko, winko czy piwko, to co z tego! Nie jestem „fanatykiem” i tragedii z tego powodu robić nie będę. Ale do cukru białego nie wrócę! oj nie!

Czas zabrać się za porządki! Pozdrawiam i zapraszam was, dołączcie :D;):) 

7 sierpnia 2017 , Komentarze (7)

Udało mi się przetrwać pierwszy tydzień na moich warunkach z jedną wpadką (zamoczyłam język w coli), a przypomnę wam, że to był tydzień zamienników.  Dla mnie to jeszcze zbyt krótki czas żeby odstawić cukier ale dalej będę w postanowieniu i w tym tygodniu po prostu zmniejszam dawki cukrowo-zamiennikowe.

Mój Plan na detoks;

Zmniejszam dodawanie miodu o połowę do kawy!

Owoce jem max 2 w ciągu dnia do godziny 15:00!

Nie słodzę koktajli!

Nie jem słodyczy!  Dalej będę je zastępować owocem.

Nie piję kolorowych napoi! Dalej zastępuję wodą z cytryną i herbatką zieloną.  

Po tygodniu z zamiennikami to prawie tak jak z cukrem więc żadnych większych zmian nie zauważyłam prócz tego że moja kochana, uwielbiana kawa przestaje mi smakować. Dziwne ale jednak – piję mniej kawy w ciągu dnia i słabszą, w sumie nie narzekam a i kawa też inaczej smakuje ale czy lepiej hmmm… jeszcze tak nie mogę powiedzieć. Waga stoi i centymetry też – i dalej nie wiem o co ka-man ale się nie poddaje i walczę, dalej będę sprawdzać i analizować.

Wszystkim życzę wytrwałości w rzucaniu słodyczy i cukru! Pozdrawiam.

1 sierpnia 2017 , Komentarze (14)

Postanowiłam że przez pierwszy tydzień (bądź dwa) powoli będę używać zamienników cukrowych –dla mnie to już jest spore wyzwanie.

Mój tygodniowy okres przejściowy (małymi krokami do przodu);

Do kawusi i koktajli – xylitol, miód,stewia!

Owoc – zamiast batonika, ciasteczka czy cukiereczka!

Zielona herbata, woda z cytryną - zamiast wszelkiego rodzaju napoi kolorowych !


Wszystkim na detoxie życzę wytrwałości i koniecznie dajcie znać jak wasze zmagania ze słodyczami i cukrem :)

31 lipca 2017 , Komentarze (7)

Dziś jak nigdy ciągnie mnie do słodyczy i cukru pod każdą postacią. To jest okropne!! Wszystko przez tą myśl że już od jutra wyzwanie "sierpień bez słodyczy"  :/

Odkurzyłam półki i znalazłam to;

Wtedy ją przejrzałam i stwierdziłam że "zbyt drastyczna" dla mnie i odłożyłam - i teraz też tak twierdzę! Będę się oczyszczać na swój własny sposób.
W drodze do mnie jest jeszcze jedna książka "Rzucam cukier"  Sary Wilson - pewnie też nie podejdę do niej od A do Z, ale z obu książek mam zamiar korzystać i powoli wprowadzać zmiany.

A póki co wypite dwie kawy słodzone na maxa i zjedzone po dwa ciasteczka do niej, prócz tego wpadło pół szklanki coli. A dzień jeszcze się nie skończył.

Pozdrawiam :)

29 lipca 2017 , Komentarze (11)

Przez ostatnie kilka dni zastanawiałam się czy w ogóle podejmować się wyzwania "sierpień bez słodyczy" bo wiem że cukru nie da się „od tak” wyeliminować, ale po dłuższym zastanowieniu przypomniałam sobie jak straciłam 12 kilo. Nie miałam diety tylko wyznaczyłam sobie cele; jeść śniadanie, pić 1,5 l wody, jeść 3 do 4 posiłków dziennie i nie jeść po godzinie 20! + ograniczyłam cukier – zamieniłam go na stewie i mód oraz przestałam pić wszelkiego rodzaju kolorowe napoje lecz kiedy brakło mi miodu, sięgnęłam po cukier i to był ogromny błąd, moje niedopilnowanie doprowadziło do tego że zaczęłam słodzić więcej niż przed ograniczeniem (aż trzy łyżeczki cukru do kawy) i od czasu do czasu podpijało się napoje kolorowe. To co straciłam w 3 miesiące, zaczęło wracać – dlatego znalazłam się tutaj. Pomyślałam, że już sama nie dam sobie z tym rady, że te kilogramy zaczną wracać z nawiązką i przestraszyłam się ot tak po prostu.
Z vitalią moja przygoda zaczęła się 1 czerwca ’17 – po pierwszym tygodniu był spadek 1 kg, o wow pomyślałam no ale dalej już nie jest tak pięknie bo waga tańcuje i tańcuje, góra-dół, góra-dół, dziś minęło już prawie 2 miesiące a ja straciłam zaledwie 1,5 kilo. Fakt – ćwiczę 5-6 dni w tygodniu, centymetry poleciały w dół tu i ówdzie, ale czy to serio jest przyrost mięśni?? Nie sądzę, nie czuję tego! Uważam że to wina cukru, dlatego podejmuję się wyzwania „sierpień bez słodyczy” bo do póki tego nie sprawdzę to po prostu się nie do wiem. Jestem gotowa! Tak, to jest ten moment!

Mój plan działania;

Zamienniki – Stevia, miód, owoce, orzechy

Przestaję kupować słodycze

Nie będę dodawać cukru do potraw (koktajli)

Odstawiam wszelkiego rodzaju napoje kolorowe, soki owocowe i wody smakowe

Małymi krokami do przodu.

 Moja poprzeczka wisi bardzo wysoko, jestem uzależniona od cukru więc wybaczcie mi ale od czasu do czasu w chwilach naprawdę ciężkich, po cukierka sięgnę ale to też postaram się ograniczyć – albo wiecie co, nie, nie sięgnę bo skończy się tak jak ostatnio! Mam nadzieję że po tym miesiącu cukier przestanie mną rządzić!

Nie będzie łatwo więc proszę trzymajcie za mnie kciuki, ja za was trzymam bardzo mocno. Powodzenia!


27 lipca 2017 , Komentarze (6)

Nie mam dużej ciągoty do słodyczy (ciasta, ciasteczka, cukiereczki, czekoladki ..) bardziej powiedziałabym że ciągnie mnie na słone (paluszki, chipsy, krakersy..) ale cukier, no właśnie uważam że używam go w nadmiarze. Kocham słodką kawę z mlekiem i herbatki też, nawet koktajle uwielbiam słodziutkie i jeśli owoce nie są wystarczająco słodkie to dosładzam cukrem i to niestety dużo. Cukier dla mnie jest jak biały proszek (narkotyk) który czuję że mną rządzi! 

Zapisałam się na wyzwanie "Sierpień bez słodyczy"  raz już próbowałam się odciąć, ale niestety wróciło to do mnie jak bumerang i to z podwójną dawką. Szczerze mówiąc mam obawy czy zaczynać czy poczekać aż psychicznie będę na to gotowa. Mam jeszcze kilka dni żeby się zastanowić - ale wszystkich zapisanych będę wspierać :)) Muszę sobie zrobić plan - może wy macie jakieś pomysły?