Wróciłam po burzliwym tygodniu, dieta leżała po całości i siłownia też. Zajadałam stres przed wynikami jak nienormalna, przytyłam 1,5kg od ostatniego wazenia... Wróciłam już do Warszawy i wracam do diety i ćwiczeń pełną parą, zmotywowana jak cholera. Wczoraj odebrałam wyniki maturalne, napisałam matmę na 80%, a z roku na rok ledwo udawało mi się wyciągnąć na dwa, a dzisiaj dostałam już wiadomość, że zostałam przyjęta na studia! Coś niesamowitego! Jestem najszczęśliwsza na świecie, naprawdę. Szkoda tylko, że jutro siedzę w pracy 12 godzin, bo z tego szczęścia mam ochotę na mocny trening. W niedzielę zawitam na siłowni. Nie mogę się doczekać października!