Moje zainteresowania to rozwój osobisty, kuchnia, ogród, wnętrza, fotografia, książka, film, fitness, taniec. W wolnych chwilach uwielbiam nic nie robić.
Gdy waga przekroczyła moją wagę pociążową zdecydowałam coś z tym zrobić.
Niestety nastąpiło załamanie motywacji. Zaczęło się niewinnie. Ponieważ weszłam w etap stabilizacji, więc pozwoliłam sobie na kawałek serniczka. Potem słodkie ciągle za mną chodziło i niestety nie mogłam się opanować. Dodatkowo dobija mnie ciągłe przeziębienie, które lekarz postanowił leczyć antybiotykiem ponieważ inne możliwości leczenia nie wypaliły. Nie mogę wyżyć się na siłowni, w ogóle jestem wycofana z życia. Sen zimowy? Jak się otrząsnąć, wyleczyć i nabrać wiatru w żagle? Zdołowana jestem.
Nie jest źle. Myślałam, że będzie dużo trudniej utrzymać apetyt w ryzach. Najtrudniejsze były pierwsze trzy dni. Przyzwyczajony do słodkości organizm domagał się niezdrowej żywności. Dałam radę. Dodatkowo domownicy mieli ochotę na moje wypieki. Uwielbiam robić ciasta, zawsze to lubiłam. Potem też uwielbiałam je zajadać. Dałam się namówić na to, żeby upiec im szarlotkę. Trochę trudniej było mi później oprzeć się pokusie skosztowanie jej. Dałam radę, z czego jestem ogromnie dumna. Warto było się powstrzymać. Już niedługo, za jakieś 8 tygodni czeka nagroda, piękne ciało. Dużo trudniej było z aktywnością fizyczną. Ciągle jestem przeziębiona i nie chcę się forsować. Przeziębienie ciągnie się już dobre dwa tygodnie i nie jest lepiej :(. Byłam nawet u lekarza. Masa tabletek i nadzieja na wyzdrowienie wróciła. Chciałabym wrócić d o swojej ulubionej siłowni i ulubionych zajęć. Nie mogę nawet skorzystać z wykupionego abonamentu. Mam nadzieję, że to nadrobię. W przyszłym tygodniu będę miała jeszcze większe utrudnienie. Lecę z mężem na Karaiby, tam wiadomo, towarzystwo, masa smakołyków, alkohol. Nie chcę nabawić się efektu jojo i chciałabym utrzymać dietę na wyjeździe. Muszę się do tego wyjazdu porządnie przygotować. A tymczasem dobrego tygodnia życzę i wielu sukcesów.
Pierwsze koty za płoty, pierwsze ważenie, wynik pozytywny, tylko, że tak na prawdę mam za sobą jeden dzień z vitalią, ale od poniedziałku nie jem słodyczy. Było ciężką przeżyć zwłaszcza wieczory. Ogromną chęć na słodkie, albo na coś czym można się zapchać. Wytrzymałam pokusę. Spadek wagi spowodowany raczej gospodarką wodno-hormonalną, a nie ubytkiem tłuszczu, ale najważniejsze, że do przodu, tzn waga w dół. Niestety jestem przeziębiona i nie mogę iść na siłownię, na inne ćwiczenia też nie mam siły :( Czym by tu się podkurować? Może ktoś ma niezawodny sposób i metodę na szybkie wyjście z choroby? Szkoda mi czasu na chorowanie, chcę się odchudzać!
Co roku robiłam noworoczne postanowienie, że schudnę, co roku nie udawało mi się i w kolejny rok wkraczałam z wyższą wagą. Efekt jojo, czy co? W tym roku postanowiłam:
i udało mi się to osiągnąć już w pierwszym tygodniu Nowego Roku. Teraz już bez presji mogę sobie ustanowić sobie nowy cel. Chcę znowu mieścić się w swoje ciuchy. Nie chcę co chwila kupować nowych większych. Chcę wrócić do wagi przedciążowej. Biorąc po uwagę wcześniejsze moje próby zakończone fiaskiem, postanowiłam skorzystać z pomocy fachowców. Wybrałam wersję diety IGpro + ćwiczenia, liczę na różnorodną dietę i wsparcie w motywacji. Chcę schudnąć 10 kg do świąt wielkanocnych (plan dość realny, mimo zaplanowanego tygodniowego wyjazdu ) i utrzymać wagę, tak aby przyszły rok przywitać z wagą najwyżej 57 kg.