Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

I co ja robię tu, ooo... co ja tutaj robię? Już piszę: Trafiłem na portal, gdy na wyświetlaczu wagi zobaczyłem wynik ponad 115 kg! Przy moim wzroście 174 cm to cud, że często słyszę: ,,żartujesz, nie widać po tobie". Ale to niestety fakt. Do niechlubnego rekordu sprzed ponad roku brakuje mi nieco ponad 3 kg, choć 20 lat temu być może ważyłem jeszcze więcej (dobrze, że tego wtedy nie sprawdzałem). Pomyślałem, że skoro w walce z otyłością nic w zasadzie się przez lata nie zmieniło, trzeba robić z tym coś innego niż dotąd, coś czego nie próbowałem. Dlatego dołązyłem do Was i liczę na Wasze wsparcie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20856
Komentarzy: 467
Założony: 27 czerwca 2018
Ostatni wpis: 1 stycznia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rafal11235

mężczyzna, 46 lat, Radom

174 cm, 113.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 sierpnia 2018 , Komentarze (26)

Pragniesz zgubić parę deko?

- zamiast lodów kupuj mleko-

albo lepiej może krowę,

aby było bardziej zdrowe;

- często chodź na targowisko,

bo dla zdrowia tam jest wszystko:

warzywa ekologiczne,

owoców gatunki liczne-

zajadaj więc je sumiennie

(kilka małych porcji codziennie);

- z dala omijaj masarnie

byś nie skończył diety marnie;

- jest też sposób doskonały:

kup sobie zeszycik mały

i notuj w nim skrzętnie wszystko

czym napełniasz swe brzuszysko;

- zacznij dzionek od śniadania;

- sam przygotuj wszystkie dania

i jedz je o stałych porach;

- jeśli dieta to twa zmora

udaj sie do dietetyka;

- diet- cudów zawsze unikaj;

- zakup płytę z ćwiczeniami

i korzystaj z niej rankami;

- rób wycieczki rowerowe

przecierajac szlaki nowe;

- wykup karnet na siłownię-

po treningu jest cudownie!;

- codzień przeznaczaj na spanie

osiem godzin nieprzerwanie;

- nie zapomnij o VITALII,

a pewno nie tylko w talii

zbędne kilogramy gubisz,

zdrowy tryb życia polubisz!

Skorzystaj więc z mej porady,

choć ja sam nie daję rady

do tych rad się dostosować-

nie będę tu was czarować ;-)

12 sierpnia 2018 , Komentarze (10)

WitajcieZNOWU TO SAMO(loser)takie dejavu sprzed tygodnia mnie dopadło... Chciałoby się widzieć na wyświetlaczu wagi ciągle coraz to mniejsze cyferki. Przez cały tydzień  przed dzisiejszym ważeniem (robię TO raz na tydzień) nie najgorzej szło mi dążenie do tego, żeby w niedzielny poranek znowu odnotować lekki spadek masy- sporo warzyw i owoców(owoce), dużo wody, mało obżarstwa, umiarkowanie mało śmieciowego żarcia, sporo kilometrów na rowerze(pot) Aż do wczorajszego wieczoru:( Co mnie napadło- zupełnie jak tydzień temu w sobotę wieczorem-  nie mam pojęcia. Do swojego wora żołądkowego wrzuciłem od 19.00 do północy: paprykarz (330 g), keks (50 g), 2 parówki, chleb żytni (100 g), chleb zwykły (50 g), ogórka kiszonego (10 g), mozarellę (125 g), pomidora (20 g), mascarpone (250 g- tak dobrze widzicie- całe pudełko 1000 kcal(szloch)) Efekt? Tydzień temu: 109,10 kg, dziś rankiem po toalecie- 110,80 kg(szloch) O nie, nie wpiszę takiego wyniku- pomyślałem- złapałem hantle, włączyłem klubowe teledyski z motywującą nutą i zacząłem aerobowe wygibasy. Wiem, że to niemądre- nic nie piłem i nie jadłem od rana i ćwiczyłem tak ponad dwie i pół godziny techniką interwałową, Po tym wskoczyłem na rower i przejechałem 23 km. Ledwo żywy i z suchym pieniącym się pyskiem wskoczyłem na wagę po 13:00. Po takim morderczym wysiłku przy mojej olbrzymiej nadpotliwości osiągnąłem zaskakująco dobry wynik. Okazało się, że łącznie wypociłem i wymoczyłem (czytaj: wydaliłem mocz do muszli:D) dokładnie trzy i poł kilo(uff) co przełożyło się na wynik na wadze: 107,30 kg! Uff! Nigdy więcej takich kretyńskich poczynań- obiecuję sobie, a jak będzie- czas pokaże. Na razie przez cały dzisiejszy piękny dzionek(slonce) wzorowo: odpoczynek, rower, zdrowe dość i w racjonalnych ilościach i rozsądnych porach posiłki. Tyle na dziś. Pozdrawiam Was dzielne VITALIA-nki (i nielicznych facetów na  portalu) cieplutko, życzę sukcesów w gubieniu tłuszczyku i znikam(pa)(pa)(pa)

5 sierpnia 2018 , Komentarze (9)

Postanowiłem, że będę kontolował wagę wyłącznie raz w tygodniu w niedzielę rankiem. Ogólnie od chwili założenia profilu na Vitalii, czyli od 29 czerwca 2018 r, regularnie po malutku waga idzie w dół:). Ale... Przez cały tydzień w miarę rozsądnie się odżywiałem, nie aż tak wiele śmieciowego żarcia(hamburger)(tort)(hotdog)(lody)(donut), sporo warzyw i owoców(owoce), dużo wody. Wczoraj wieczorem przytrafiło mi się małe rodzinne posiedzenie z bimberkiem w roli głównej(alkohol). Skończyliśmy przed trzecią nad rankiem(martwy), pochłonęło się to i owo do przekąszenia i przepicia(kurczak)(kurczak)(kurczak)(kurczak)(kurczak)... I oczywiście wchodząc na wagę dziś rano zobaczyłem na wyświetlaczu kilo więcej niż tydzień temu: 111,20 kg(szloch). Nie może być! Postanowiłem popełnić małe głupstwo:?. Akutat dziś upał nie wisiał w powietrzu, nawet zaczeło lekko padać(deszcz). Wybiła dziewiąta, nic jeszcze nie miałem w gębie, nawet kropli wody. A że mam problem z nadpotliwością i uwielbiam ostatnio rowerowe wypady poza miasto(puchar) (od 8 lipca realizuję na vitalii z niezłym skutkiem wyzwanie: 2018 km na rowerze w 2018 roku)- zacząłem pedałować i w efekcie po 42 kilometrach wypociłem 2,1 kg po ponad dwugodzinnej jeździe. Tak więc mogłem wpisać na Vitalii kolejny spadek wagi. Obecnie 109,1 kg. Jest nieźle:D. Od 29 czerwca minus pięć i dziewięć kilo w dół. Mam małą motywację- za 6 tygodni wesele i muszę wbić się w garnitur zakupiony w maju zeszłego roku - miałem wtedy 103 kg (ale się spasłem przez rok!!!;(). Jestem dobrej myśli. Jakieś 4 kilo da radę jeszcze zbić do wesela.
A po wczorajszym obżarstwie - pijaństwie nauczka: będę ważył się zawsze w piątek rankiem. Pozdrawiam serdecznie

8 lipca 2018 , Komentarze (14)

Dzień 11.

Pięknie brzmiały słowa, które pisałem poprzednim razem, czyli w Dniu 0: Dziś planuję, jutro startuję. Oczywiście, jak to już bywa w moim przypadku, był to falstart, czyli inaczej mówiąc to co tam napisałem to g...no prawda. Jadospis miałem ułożony na dwa dni. Potem już o nim zapomniałem. Do mądrej książki, o której wspominałem w Dniu 0 też nie zaglądałem i nie realizowałem jej zaleceń;(. Ale nic to. Dzień 11 uważam za totalny sukces. Przejechałem 77 km na rowerze(puchar), odżywiałem się zdrowo(owoce) (czyli z głową) i o godz. 23:03 czuję się rewelacyjnie. I chyba połknałem bakcyla rowerowego, więc będzie dobrze w temacie gubienia tuszy:). Z optymizmem patrzę na realizację moich Wyzwań z serwisu Vitalii: 15 kg mniej do końca 2018 i 2018 km na rowerze w 2018.
P.S. Dziękuję martiniss!, kochana91 i Pami8976 za ciepłe słowa w komentarzu(kwiatek).
Pozdrawiam wszystkich walczących z niechcianą nadwyżką kilogramów!(pa)

27 czerwca 2018 , Komentarze (5)

 Dzień 0. 

Za chwilę przygotuję jadłospis na kilka najbliższych dni wg znakomitej w mojej ocenie książki dr Bożeny Kropki pt. ,,Ugotuj sobie zdrowie. Najskuteczniejsza dieta rotacyjna". Jako, że problem otyłości tkwi w głowie, postaram się już dziś zacząć realizować program ćwiczeń z książki psychoterapeutki Magdaleny Staniek pt. ,,Autoterapia. Pokonaj problemy, stres i lęki", a konkretniej rozdział 9 tej mądrej lektury- Zachowania służące zdrowiu- racjonalne odżywianie się i kontrola wagi, krok po kroku do pożądanej wagi i wymarzonej sylwetki... Zapisałem się na Vitalii do grupy: minus 15 kg do 31.12.2018 i gorąco wierzę, że osiągnę ten cel. Jutro pierwszy dzień batalii o zdrowie