Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

I co ja robię tu, ooo... co ja tutaj robię? Już piszę: Trafiłem na portal, gdy na wyświetlaczu wagi zobaczyłem wynik ponad 115 kg! Przy moim wzroście 174 cm to cud, że często słyszę: ,,żartujesz, nie widać po tobie". Ale to niestety fakt. Do niechlubnego rekordu sprzed ponad roku brakuje mi nieco ponad 3 kg, choć 20 lat temu być może ważyłem jeszcze więcej (dobrze, że tego wtedy nie sprawdzałem). Pomyślałem, że skoro w walce z otyłością nic w zasadzie się przez lata nie zmieniło, trzeba robić z tym coś innego niż dotąd, coś czego nie próbowałem. Dlatego dołązyłem do Was i liczę na Wasze wsparcie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20838
Komentarzy: 467
Założony: 27 czerwca 2018
Ostatni wpis: 1 stycznia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rafal11235

mężczyzna, 46 lat, Radom

174 cm, 113.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 sierpnia 2018 , Komentarze (15)

Kup raz na jakiś czas jakieś szałowe, modne ubranie (spodnie, bluzę, t-shirt, sukienkę) w rozmiarze o jeden mniejszym niż obecnie nosisz. Powieś je w szafie lub na połóż na wierzchu w szufladzie, by często rzucały się w oczy i przypominały, że musisz trzymać formę. Powiedz sobie, że np. za miesiąc będzie na Tobie leżało jak ulał. Wyobrażaj sobie często, jak świetnie będziesz w nim wyglądać, jak będziesz komplementowana. Powinien to być towar ze średniej półki- zbyt tani może nie skłaniać Cię do wyrzeczeń, zbyt drogi- spowodować frustrację w przypadku, gdy nie uda się wyrzeźbić ciała.

26 sierpnia 2018 , Komentarze (2)

Kochane Vitalianki! Buszując w gąszczu lektur na temat dietowania natrafiłem na taką perełkę:

MOŻNA BYĆ GRUBYM I ZDROWYM!

Po tylu ciągłych próbach odchudzania i powracających ze zdwojoną siłą kilogramach tytuł musiał przykuć moją uwagę. Po co się wysilać, katować dietą i ćwiczeniami, narażać się na depresyjne nastroje w przypadku porażki? Może po prostu zmienić myślenie na swój temat i zaakceptować to, co jest teraz?

Udało mi się za psie pieniądze ją zdobyć i przeczytałem ją w trzy dni w 2014 r. Nie zrobiła na mnie wtedy większego wrażenia.

Wszędzie wokół niemal wprost bombardowani jesteśmy komunikatami: MUSISZ SIĘ ODCHUDZAĆ, BO JESTEŚ GRUBY I BRZYDKI. Dziś pomyślałem sobie, że - o ile tusza nie stwarza zagrożenia zdrowotnego (cukrzyca, miażdżyca, nadciśnienie, niewydolność krążenia itp.), a problemem jest tylko pragnienie posiadania figury modelki warto gruntownie przemyśleć tezę z okładki: Można być grubym i zdrowym!

Może zachęci Cię do zakupu i lektury tej niedużej książeczki (Wydawnictwo AKIA, 1998, str. 148) kilka słów z okładki:

„Nie musisz się odchudzać... Nie musisz tyć... Ważne jest, byś żył w radości i zdrowiu! Wygląd zewnętrzny i waga me odgrywają tu żadnej roli.”

Książka „Można być grubym i zdrowym!” przedstawia rewolucyjne i zarazem psychologicznie uzasadnione rozwiązanie dla wszystkich mających problemy z akceptacją własnego ciała, a co za tym idzie, z takimi chorobami jak anoreksja czy bulimia. Autorka udowadnia, że tęga czy chuda postura nie jest rezultatem jakiejkolwiek choroby, lecz wynika z wewnętrznej natury człowieka, z niepowtarzalnych właściwości każdego z nas.

Christiane Beerlandt wskazuje nam drogę będącą prawdziwym przełomem w zachodniej „mentalności mas". Skłania ona do radosnego życia w zgodzie ze swą prawdziwą naturą, na przekór ocenom zdezorientowanej społeczności, która utraciła poczucie autentycznego piękna.

Książka daje bezpardonowy odpór wszechobecnej indoktrynacji i sztucznym normom, które od długiego już czasu narzucają wszystkim kobietom „zdrową" modę na wyniszczające (fizycznie i psychicznie) diety, posty itp.

Można być grubym i zdrowym!” jest więc cennym podarunkiem dla tych, którzy chcieliby się uwolnić od syndromu „idealnej sylwetki", odzyskać poczucie wolności i utraconą radość życia wynikającą z ich własnej natury: niezależnie od tego, czy jest gruba czy chuda!

Brzmi pocieszająco, nieprawdaż? Poniżej prezentuję jeden z rozdziałów. Proszę przeczytaj tekst bez pośpiechu choć dwa razy i przemyśl gruntownie z czym się zgadzasz, a co dla Ciebie jest nie do przyjęcia. I napisz o tym w paru zdaniach komentarza

PS. Powinienem uszanować prawa autorskie, ale uważam, że czasem jednak cel uświęca środki... jeśli choć jedna osoba po lekturze zmieni coś w swoim życiu

Dodaj komentarz

24 sierpnia 2018 , Komentarze (10)

Zamiast zaczytywać się np. w lekkich dla szarych komórek lekturkach typu kryminały czy horrorki uwielbiam pochłaniać literaturę popularnonaukową z zakresu szeroko pojętej psychologii, rozwoju osobistego, prozdrowotną. Jak dotąd kończyło się na teorii- czytałem i odkładałem, zabierając się za następną lekturę, bez prób zastosowania przeczytanych tez w swoim życiu. Postanowiłem niedawno poszperać w mojej olbrzymiej bibliotece (ale też w źródłach internetowych) i zebrać w jednym miejscu ciekawie brzmiące propozycje z zakresu odżywiania i psychodietetyki oraz treningu, w możliwie telegraficznym skrócie. Będę starał się na bieżąco je testować (SYSTEMATYCZNIE!) i sprawdzać, jak na mnie wpływają. I oczywiście będę się dzielił spostrzeżeniami w pamiętniku. Nazwałem je PSYCHO-TEZAMI (czyli hipotezami do zweryfikowania empirycznego dotyczącymi psychologii odżywiania), FITNESS-TEZAMI (propozycjami wspomagającej odchudzanie aktywności fizycznej) i DIETO-TEZAMI (hipotezami – pomysłami dotyczącymi gubienia nadwagi, m.in. o spalaczach tłuszczu, zdrowych zamiennikach kalorycznych potraw, superżywności itp.). Postaram się umieszczać w pamiętniku (i odtąd SYSTEMATYCZNIE STOSOWAĆ!) 2- 3 tezy tygodniowo. Umieszczę też i systematycznie będę uzupełniał od 1 września br. nowymi wpisami notatnik dokumentujący, które i w jakim natężeniu w danym miesiącu przetestowałem pomysły i z jakim skutkiem. Może nie tylko mnie to zmotywuje do ostrej pracy nad sobą

22 sierpnia 2018 , Komentarze (53)

Dzisiejszą sesję ukierunkowałem na temat diety, a raczej czegoś zgoła przeciwnego- obżerania się. Po miesiącu sukcesywnego rozsądnego spadku wagi drastycznie urosłem (4 kg w ciągu tygodnia). Zacząłem więcej siedzieć po godzinach, odstawiłem rower, zaczęły się niezbyt redularne i obfitsze posiłki, a co gorsza- obżarstwo nocne niekoniecznie z powodu ataku głodu. W efekcie, zamiast się ogarnąć i wrócić na właściwe tory- straciłem serce do walki o zdrowe odżywianie. Co usłyszałem w gabinecie? Nie za wiele zostaje mi w głowie, ale spróbuję streścić to, co w kajeciku udało mi się naszkicować.

Zrzucanie kilogramów rządzi się takimi samymi prawami, jak np. rzucanie palenia czy leczenie uzależnienia od alkoholu. Trzeba działać behawioralnie- alkoholik np. opracowuje mapę gdzie są sklepy z wódą i ma omijać szerokim łukiem te trasy.

Gdy (np. przy przesiadywaniu nocą przy Vitalii :) pojawi się impuls – myśl: ''muszę coś zjeść'' trzeba mieć opracowane procedury, jak postąpię w takim przypadku. Np. na lodówce mogą wisieć motywujące cytaty i fotki, na opakowaniu jedzenia (chipsy, czeko, cokolwiek, co pochłaniamy przy przejadaniu się) też można przykleić coś, co przypomina o naszej walce z kilogramami. Napis na jedzeniu, fotka na lodówce itp. ma nam dać czas do namysłu- widząc je możemy zapytać siebie: Co ja robię? Po co jestem na diecie? Czy chcę zniszczyć to, co osiągnąłem do tej pory? Co mi da to, że za chwilę zjem np. kawał ciasta? Jaki będzie koszt emocjonalny, gdy zjem niepotrzebne kalorie?

Procedurą awaryjną w przypadku napadu głodu może być: zjem marchewkę, wypcham się sałatką warzywną zamiast ciastem. Można przemyśleć, czy będę odczuwać żal jeśli powstrzymam się od zjedzenia tych kalorii, czy odczuję zadowolenie, że wygrałem z automatyczną myślą i nie zjadłem, wytrwałem w diecie.

Dobrze jest poszukać dobrego dietetyka, który potrafi wprowadzić posiłki, które tolerujemy,  zastąpić np. ptasie mleczko zdrową smaczną przekąską bez straty przyjemności z jedzenia.

Warto zmusić się do wyrzucenia niezdrowego jedzenia, nadmiaru na talerzu do kosza. Jeśli teraz nie wyrzucę (bo np. stwierdzę, że to marnotrastwo), w przyszłości będę jeść większe posiłki. Jeśli wyrzucę- nauczę się jeść mniejsze- bo przecież nie można marnować żywności!

Gdy pojawi się impuls: ''chcę żreć!'' trzeba go wygasić. Nie trzymać przekąsek przy łóżku, droga do lodówki musi być na tyle długa, bym miał szansę się opamiętać. Plakat motywacyjny na lodówce może np. podsunąć myśl: ''co ja robię? Przecież jestem na diecie!''

Trzeba mieć przed oczami cel- dlaczego się odchudzam? Co naprawdę chcę osiągnąć dietą, na czym mi zależy? Czego na pewno nie osiągnę?

Cele wyznaczać metodą SMART (koniecznie o tym poczytajcie!)- muszą być np. mierzalne- ile już osiągnąłem, ile jeszcze do celu, muszą być osiągalne (realne)- jeśli zawsze byłem otyły, czy mogę schudnąć o 30 kg?

Warto nie robić zapasów na cały tydzień, nauczyć się tylko na jeden dzień robić zakupy.

Mam odrobić pracę domową do sesji za tydzień: zastanowić się w przypadku impulsu- ataku głodu/obżarstwa- co się ze mną dzieje na trasie między łóżkiem a lodówką, między lodówką a podniebieniem. Co wtedy czuję, jakie myśli się pojawiają? Co powoduje, że jem wbrew sobie?

Jak myślicie? Co odpowiem?

20 sierpnia 2018 , Komentarze (18)

Wziąłem się ostro za odchudzanie.

Po nim o numer większe noszę ubranie!

Morał z tego płynie taki:

jedz mniej, ale zdrowe przysmaki,

zamiast się głodzić i katować

treningami ciężkimi, a później żałować.

19 sierpnia 2018 , Komentarze (30)

Przyznaję się bez bicia: często popełniam jedynkę, czwórkę, nr pięć i siedem (dodam, że na dietach wytrzymuję może ze trzy dni na maksa). Z dwójką wręcz przeciwnie - zażeram często bez przerwy, bez opamiętania;(Trójka też się zdarza. Wszystkich grzeszów serdecznie żałuję, ale wybaczam sobie. ,,Idź i nie grzesz więcej'' - chciałoby się rzec, ale z wolną wolą jest różnie u mnie. A u Was, drogie Vitalianki i Vitalianie, jak się sprawa ma z Waszą grzesznością?]:>

19 sierpnia 2018 , Komentarze (16)

Jak co tydzień w niedzielę wskakuję na wagę. Przed odczytem modlę się do siebie: ,,Oby nie wyskoczyło 110, oby nie 110... Moje modły zostały wysłuchane. Waga pokazała 111,30 kg:DOd  27 czerwca- wtedy ze swoimi 115,30 kilograma pojawiłem się na Vitalii ciągle waga spadała. A tydzień temu zakatowałem organizm intensywnymi ćwiczeniami, by zbić wagę na 107,30 kg. Aż tu dziś taka lekcja pokory i powrót do przeszłości... Postanowiłem nie dołować się tym tygodniowym wzrosem o 4 kg, nie rozczulać się nad sobą, nie biczować się za kolejne popełnione błędy, nie szukać usprawiedliwień, dlaczego tak- Hashimoto, stres, brak czasu, zmęczenie itp, itd. Spróbuję podnieść się poraz kolejny, You know: dopóki walczysz jesteś zwycięzcą:Dpozdrawiam i życzę dużo uśmiechu i optymizmu na codzień

18 sierpnia 2018 , Komentarze (24)

Zapytaj siebie w głębi duszy:

Co mi przeszkadza w mojej tuszy?

Dlaczego muszę siebie zmienić?

Czy jeśli schudnę ktoś to doceni?

Czy warto podjąć takie wyzwania?

Jaka jest cena odchudzania?

Czego odmówić mogę sobie?

Gdy cel osiągnę- co dalej zrobię?

Jak długo trzeba iść do celu?

Czy nie napotkam przeszkód zbyt wielu?

Czy sam z problemem zmagać się muszę?

(bo łatwiej przecież jest gubić tuszę,

gdy ktoś życzliwy stoi z boku

i wspiera cię na każdym kroku)

Co myślę widząc siebie w lustrze?

Czy da się teraz błedów ustrzec,

które w historii się zdarzały

i problem tuszy pomnażały?

Czy w głowie mam gruntowną wiedzę

i naukowe nowinki śledzę

o zdrowym trybie odżywiania?

Odpowiedz sobie na te pytania

zanim przymierzysz się do diety,

bo by przekroczyć linię mety

trzeba przed startem ciężko harować

i drobiazgowo plan opracować.

Życzę ci siły i wytrwałości

w walce z demonem otyłości!