Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Choruję na Hashimoto, IO, niedokrwistość z niedoboru b12 i od lat staramy się o dziecko. Otyłość mam kilka lat, -bezskutecznie jak dotąd - walczę. Waga i choroby skutkują niskim poczuciem własnej wartości i ogólnym zniechęceniem. Kolejną walką podejmuję i liczę na powrót do zdrowszej mnie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5387
Komentarzy: 83
Założony: 13 lipca 2018
Ostatni wpis: 14 września 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
CzesiaPe

kobieta, 41 lat, oświęcim

168 cm, 113.20 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

19 lipca 2018 , Komentarze (4)

Mimo, iż jestem na poczatku mojego odliczania, nie trzymam bardzo rygoru, mam coś na kształt wentyla bezpieczeństwa. Nie rozpaczam że znowu poległam, ale zjem te małe ilości słodkiego czy innego niedietetycznego i dalej trzymam się na diecie. Nie płynę, choć niekiedy już dawno byłabym w nurcie słodyczoholizmu. Ufam, że z czasem moje ręce przestaną sięgać po to co na stole (jak idę do kogoś to zawsze tam mają ciastka/chipsy czy inne takie).

Tak sobie myślę, że muszę tez zapisywać co jem, bo to na fotkach jest mało precyzyjne, czasem też zanim sobie przypomne o fotkach - zdążę już mieć zjedzone :) hahaha te parówki na początek to kontrowersyjna rzecz, ale ja nie jestem idealna ani do ideału nie dążę... 

poniedziałek 16.07.2018

Śniadanie (w pracy): chleb żytni na zakwasie,serek, warzywa
Lunch (w pracy): mix kasz biedronki 0,5opk, leczo
Obiad: barszcz z 2 jajkami, parówki
Brak foto kolacji, ale chleb żytni na zakwasie, kawałek wiejskiej kiełbasy z dobrego źródła i warzywa
Poza dietą: dwa plastry ciasta (sernik na zimno i drugie coś z masą i owocami) u teściowej

wtorek 17.07.2018

Śniadanie (w pracy): chleb żytni na zakwasie,kiełbasa wiejska, sałatka z warzyw i roszponki z oliwą, kalarepa
Lunch (w pracy): mix kasz biedronki 0,5opk, zupa krem z marchwi z biedronki 0,5opk
Obiad: 2 ziemniaki, kalafior gotowany, pomidor, schabowy w panierce z otrębów i sezamu, na deser nektarynka
Kolacja: chleb żytni na zakwasie, 2 plastry wiejskiej szynki z dobrego źródła i pomidory
Poza dietą: kilka chipsów - od chrześnicy 

Ćwiczenia: orbitrek 30 minut

środa 18.07.2018

Śniadanie (w pracy): chleb żytni na zakwasie, sałatka z pomidora i mozarelli
Lunch (w pracy): kalafior, zupa krem z marchwi z biedronki 0,5opk, 3 ogórki kiszone
Obiad: zupa kalafiorowa z makaronem durum+quinoa, 2 małe kromki żytnego chleba z serem ż, parówka solo
Kolacja: chleb żytni na zakwasie, jajecznica z 3 jaj+2plastry sera ż.
Poza dietą: kilka ciastek - od chrześnicy



Podsumowanie:

1) deszcz sprzyja żarciu... 

2) jem dużo warzyw!

3) @ nadchodzi, póki co nie rzucam się na nic słodkiego, w odwodzie jest gorzka czekolada 90%kakao

4) dziś będzie orbi!!!!

16 lipca 2018 , Komentarze (2)

1/171 sobota 14.07.2018 waga 116,3kg

Dzień rozpoczęty od ważenia, w końcu muszę wiedzieć od czego startuję. Widać po wadze aktywność czwartkowo-piątkową, bo w minionym tygodniu bywało +1,5kg więcej. No ale nic, spinam poślady, postanowiłam fotografować wszystko co się da, a co wsadzam do paszczy. I zdecydowanie myślę, co do niej wsadzam. Nie zakładam, że od razu będzie idealnie, fit i niski IG. Ma być zdrowo i lepiej niż było. Dużo warzyw, obiady lżejsze niż mężowskie i wcześniejsze kolacje. 

Posiłki chcę jadać 4 co 3,5-4 godziny. Wychodzi 8-12-16-19:30/20. Częściej (5 posiłków co 3godz)to już przerabiałam, jest ciągłe myślenie o jedzeniu, plus 3-krotne jedzenie w pracy co mi nie wychodziło... No a teraz, jak wiem o IO, to w sumie muszę dać insulinie opaść, zanim znowu wsadzę coś do paszczy i trzustka wyrzuci kolejną jej porcję.

Picie wody nawet mi wychodzi, spokojnie jest 2l/dzień, mimo że obok stoi mężowskie pepsi i kusi... 

Ćwiczenia - sobota to jest zawsze zabiegana, sprzątanie w domu, wieszanie prania na zewnątrz, warzywniak. Co drugi dzień chcę orbiego, do tego opaska pomaga mi się ruszyć z tyłka. 

Od początku lipca mam cel - "idę" nad morze - co z południa PL daje jakieś 660km. Dodaję więc km z opaski i z orbiego - i takie tygodniowe podsumy będę też tu zamieszczać. Jak "dojdę" nad to morze to co prawda jeszcze nie będę się laszczyć w kostiumie kąpielowym, ale z pewnością będzie mnie mniej niż jest teraz.

2/171 niedziela 15.07.2018

Niedziela to było ziemniaczane szaleństwo. Tak wiem, wysoki IG, ale to młode ziemniaki a i część odgrzewana, więc i skrobia oporna pewnie się trafiła. Do tego lód był, ale niedziela to chyba będzie dzień, gdzie mogę sobie pozwolić na coś słodkiego- jak będę mieć duże ciśnienie. Ale odmówiłam ciasta, cukierków i góry popcornu (zjadłam 1/2 tego co zawsze, ale foty nie ma).

ćwiczenia: orbi 31 minut, 6,0 km



I podsumowanie weekendu:

1) czemu ja się wcześniej nie spięłam i nie wzięłam za siebie????
2) nie wiem czy to złudzenie, ale po 4 dniach aktywności (rower, orbi, chodzenie) już czuję sie mniej galaretowata
3) weszłam dziś kontrolnie na wagę i jest dobrze - dotychczas weekendy bywały na +, a teraz nie, więc jest postęp.

13 lipca 2018 , Komentarze (7)



Witam! 

Wpis otwierający pamiętnik będzie grubą kreską pomiędzy tym co już było - a tym co będzie. Przeszłości nie zmienię, ale poprzez mądre decyzje teraz - mogę mieć wpływ na przyszłość. Paradoksalnie - 13 w piątek - na przekór zabobonom - to będzie dobry dzień na start dla mnie.

Do końca roku pozostało 171 dni, chciałabym w tym czasie maksymalnie zbliżyć się do wagi dwucyfrowej, przy IO to spore wyzwanie, ale je podejmuję.

1 etap - pozbyć się otyłości 3st - 112 kg

2 etap - pozbyć się otyłości 2st- 98 kg

3 etap - mieć tylko nadwagę - 84 kg

Dziś więc dzień zero, choć przygotowania już jakiś czas trwają - więcej się ruszam i ostatnio także jem więcej warzyw. 

Dam radę, każde kilo w dół do dobry krok. 

Jeśli wśród czytających są osoby w podobnej sytuacji wagowej, chorobowej czy po prostu mające ochotę i czas by mnie wspierać - zapraszam.