Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
1/171 i 2/171 - weekend na minusie = wielki plus


1/171 sobota 14.07.2018 waga 116,3kg

Dzień rozpoczęty od ważenia, w końcu muszę wiedzieć od czego startuję. Widać po wadze aktywność czwartkowo-piątkową, bo w minionym tygodniu bywało +1,5kg więcej. No ale nic, spinam poślady, postanowiłam fotografować wszystko co się da, a co wsadzam do paszczy. I zdecydowanie myślę, co do niej wsadzam. Nie zakładam, że od razu będzie idealnie, fit i niski IG. Ma być zdrowo i lepiej niż było. Dużo warzyw, obiady lżejsze niż mężowskie i wcześniejsze kolacje. 

Posiłki chcę jadać 4 co 3,5-4 godziny. Wychodzi 8-12-16-19:30/20. Częściej (5 posiłków co 3godz)to już przerabiałam, jest ciągłe myślenie o jedzeniu, plus 3-krotne jedzenie w pracy co mi nie wychodziło... No a teraz, jak wiem o IO, to w sumie muszę dać insulinie opaść, zanim znowu wsadzę coś do paszczy i trzustka wyrzuci kolejną jej porcję.

Picie wody nawet mi wychodzi, spokojnie jest 2l/dzień, mimo że obok stoi mężowskie pepsi i kusi... 

Ćwiczenia - sobota to jest zawsze zabiegana, sprzątanie w domu, wieszanie prania na zewnątrz, warzywniak. Co drugi dzień chcę orbiego, do tego opaska pomaga mi się ruszyć z tyłka. 

Od początku lipca mam cel - "idę" nad morze - co z południa PL daje jakieś 660km. Dodaję więc km z opaski i z orbiego - i takie tygodniowe podsumy będę też tu zamieszczać. Jak "dojdę" nad to morze to co prawda jeszcze nie będę się laszczyć w kostiumie kąpielowym, ale z pewnością będzie mnie mniej niż jest teraz.

2/171 niedziela 15.07.2018

Niedziela to było ziemniaczane szaleństwo. Tak wiem, wysoki IG, ale to młode ziemniaki a i część odgrzewana, więc i skrobia oporna pewnie się trafiła. Do tego lód był, ale niedziela to chyba będzie dzień, gdzie mogę sobie pozwolić na coś słodkiego- jak będę mieć duże ciśnienie. Ale odmówiłam ciasta, cukierków i góry popcornu (zjadłam 1/2 tego co zawsze, ale foty nie ma).

ćwiczenia: orbi 31 minut, 6,0 km



I podsumowanie weekendu:

1) czemu ja się wcześniej nie spięłam i nie wzięłam za siebie????
2) nie wiem czy to złudzenie, ale po 4 dniach aktywności (rower, orbi, chodzenie) już czuję sie mniej galaretowata
3) weszłam dziś kontrolnie na wagę i jest dobrze - dotychczas weekendy bywały na +, a teraz nie, więc jest postęp.

  • Semi_

    Semi_

    16 lipca 2018, 09:47

    Świetnie, dasz radę :)