Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 czerwca 2021 , Komentarze (15)

Czerwiec minął tak szybko, że nawet się nie zorientowałam kiedy. Dopiero lepilam uszka na Wigilię, a już lipiec za pasem. Czerwiec był lajtowy jeżeli chodzi ćwiczenia czy dietę. Woda była ładnie pita tak do oko 20 czerwca, miska 😭😭😭😭, były ciasteczka, lody, czekoladki... I jakoś specjalnie nie jest mi z tego powodu źle. No dobra może trochę😁. Coś tam starałam się ćwiczyć, jeździć na rowerze, ale szału nie było. Waga nie wzrosła, a spadła niewiele bo jakieś 0,5 kg czyli spadku nie ma! Pracowałam dzielnie na działce, śiałam, plewie chwasty przerywam, ale wszystko rośnie wolno oczywiście za wyjątkiem chwastów!!! Do tego mrówki, których jest mnóstwo, ślimaki, których też nie jest mało. Grad, który był w zeszłym tygodniu zniszczył truskawki, cukinie i botwinkę, aż żal patrzeć na te dziury w liściach. No ale chciało się działki to z wszelkimi konsekwencjami. Łącznie z jednym ogórkiem, który ma jakieś 6 cm. Teraz siedzę i obmyślam plan naprawczy na lipiec. A Wy już macie plany na lipiec?

pozdrawiam Ewa

29 czerwca 2021 , Komentarze (4)

Witajcie,wczoraj pierwszy dzień wakacji,nie trzeba nikogo odwozić, ani przywozić, nie jestem niczyim kierowcą. Nie muszę przypominać o lekcjach, pracach, zadaniach domowych... Super!!! W tym tygodniu mam popołudniowy dyżur w pracy więc w niedzielny wieczor pomyślałam, że w poniedziałek rano pojadę na działkę, ponieważ trzeba wyplewić w szklarni, a wiadomo, że po południu będzie w niej upał. Maly cały czasy pytał, a wejdziesz ze mną do basenu? Trochę pływamy, pogramy w siatkówkę... W poniedziałek wstałam rano z ogromnym bólem glowy, myślałam, że mi ją rozsadzi, kręciło mi się w głowie, każdy ruch powodował ból. Chwilę posiedzialam na tarasie, wypiłam wodę, zjadłam lekkie śniadanie wzięłam tabletkę i trochę mi przeszło, więc ...pojechałam na działkę. Plan jest planem. Wyplewilam szklarnie, posiedzialam na ławce, pogadalam z tatą i wróciłam do domu, ból głowy znowu się nasilił, wypiłam kawę, zjadłam ciastko... Mały kręcił się i nic nie mówił. Wiedziałam jak bardzo chciał, aby weszła z nim do basenu, ale widział, że też nie najlepiej się czuję. Wtem usłyszałam mama to może zjedz czekoladkę,może ona pomoże? No to zjadłam jedną wiśnie w alkoholu😁😁😁. Po chwili słyszę ,,mama pomogło"? A ja: ,,tak pomogło, ale teraz mama jest po alkoholu, no a jak po alkoholu to nie wchodzi do wody". Zabawa była przednia!!!

Pozdrawiam Ewa


26 czerwca 2021 , Komentarze (10)

Witajcie, czwartek ostatni dzień nauki  w tym roku szkolnym więc mówię do młodego, że może by nie poszedł do szkoły (nie musiałabym go odwozić). A on, że o 8 jest msza w kościele, a potem do klas i będzie dzień administracyjny czytaj sprzątanie klas, a potem idą z wychowawczynią na lody. Myślę, jakby nie poszedł nie musiałabym odrywać się od pracy (końcówka miesiąca u mnie to armagedon), ale nie, on MUSI iść do szkoły.  Około godz.9  dzwoni i mówi, że wie już o czym zapomniał.. no bo oni idą na te lody, a on zapomniał portfela... Więc pytam mam przywieść? A on... Jakbyś mogła... Więc mówię, jak będę wyjeżdżać z domu wyślę SMS wyjdź przed szkole. Wsiadam w auto, SMS wysłany przyjeżdżam czekam i czekam, i czekam, dzwonię, ale młody nie wychodzi... Nerw mnie bierze, za 10 minut przybiega.. wrac do domu, zabieram się za pracę około 13 dziecię dzwoni i mówi, że już są po lodach i czy po niego przyjadę... No tak przyjadę... Więc co robię ? Wsiadam w auto i jadę po niego... Nerwy sięgają zenitu...z tego wszystkiego nawet nie pamiętam co robiłam po południu... 

Wczoraj dzień wolny, ponieważ bo zakończenie roku szkolnego. Zawiozlam. młodego do szkoły na 8.00 i umówiłam się, że da mi znać jak będzie koniec to po niego przyjadę bo pojadę do sklepu i zrobię zakupy. Po jakichś 20 minutach telefon dzwoni, myślę niech dzwoni, ja przy kasie przekładam produkty, ale ktoś nie chce przestać. Więc pomiędzy zgrzewkami wody a kefirami odbieram telefon, a tu moje dziecko, że już zakończenie roku się skończyło i mogę go odebrać. Więc pojechałam odebrać to moje eleganckie dziecię i ..na bazarek po truskawki i inne zielone ,,cóś". Potem jeszcze jeden sklep, drugi i w domu byliśmy po 12.00. po południu pojechaliśmy na rowery. Wybraliśmy taką spokojna ścieżkę, żeby trochę pogadać z małżem, albo pobyć w ciszy... W pewnym momencie mąż pyta, a jakie mamy plany na sobotę? Może pojedziemy na działkę... ostatnio padało przez kilka dni, był grad więc będzie mnóstwo pracy. Dzisiaj przyjechaliśmy i nie wiedziałam w co włożyć ręce: wyplewilam dwie grządki marchewki (jedną przerwałam), grządkę cebuli , dwie grządki fasoli. Mąż zruszyl ziemię w cyniach poobcinał piwonie, pozgrabiał liście (bo po gradzie działka wyglądała jakby była jesień i wszystkie liście oblecialy), przekopał kawałek grzadki, abym mogła wsadzić astry. Wyplewiliśmy cukinie i dosadzilam kilka sztuk bo grad... I przyjechalismy do domu, rozpaliliśmy grilla, zjedliśmy obiad i chwilę odpoczeliśmy oglądając siatkówkę. Potem mąż zaczął pracować dookoła domu, a ja zabram się za rozpakowywanie kartonów, bo jak fachowcy zrobili nowe meble miesiąc temu to jeszcze nie miałam czasu aby wszystko poukładać. A teraz tak  myślę, że niby się nie napracowalam, a wszystko mnie boli. Niby się napracowalam, a opaska pokazuje niewiele spalonych kalorii. I bądź tu człowieku mądry. 

milego odpoczywania

Ewa

25 czerwca 2021 , Komentarze (6)

Od kilku dni pada, wprawdzie z przerwami, ale jednak codziennie. Burza z gradem zniszczyła trochę upraw na działce, ale mam nadzieję, że wszystko się podniesie. Zresztą, tak jak kwiaty na tarasie. Powoli wracam na wlaściwe tory jeżeli chodzi o aktywność fizyczną. Nie są to maratony czy kilkugodzinne treningi, tylko godzinny, ale zawsze to coś. Potrzebuje rywalizacji dlatego utorzylam wyzwanie na lipiec dotyczace  spalenia 20 000 kcal i nie ma znaczenia czy zrealizuje cel w 50% czy 90% . Bo chodzi o to, aby gonić króliczka a niekoniecznie, aby go zlapać...prawda? Muszę pomyśleć o ograniczeniu słodyczy, ponieważ sięgam po nie coraz częściej. I nie dlatego, że mnie do nich ciągnie, tylko bardziej z nudów. Może zastapie je czymś innym... Tylko czym... Warzywami? Pestki dyni czy słonecznika nie wchodzą w rachubę... A Wam jak idzie? Macie już wakacyjne plany?

Pozdrawiam Was deszczowo

Ewa


21 czerwca 2021 , Komentarze (4)

Witajcie, trochę mnie nie bo, bo nie ma się czym chwalić... Ćwiczenia na bakier, jedzenie też... Upadłam codziennie i nie miałam siły i chęci, aby powstać. Tak mi dobrze w maju szły ćwiczenia; miał chęci, powera, adrenalinę, aby zrobić jeszcze jeden trening...a teraz nic. Zupełnie nic. Null. Zero. Gdzie jest ta, której się chciało chcieć???? Nie ma. Przed chwilą u mnie był grad i ogromny wiatr, może on przegoni moje nastawienie? 

pozdrawiam poniedziałkowo

Ewa



8 czerwca 2021 , Komentarze (2)

To by nerwowe dni ze względu na audyt, który był w mojej firmie. Niby audytorzy wybierają z kim chcą rozmawiać, ale akurat ten, który ze mną rozmawiał powiedział na początku, że on chciał sobie wybrać osobę, a ja po prostu zostałam wskazana... No żesz!!! Fakt przechodziłam takie autyty już kilka razy, ale wiadomo procesy i procedury się zmieniający i zawsze to stres. A moi zespołowi kompani mieli to gdzieś i abo wzięli urlop, zwolnienie lub jasno powiedzieli, że powiedzą, że nie czują się na siłach aby być dzisiaj odpytywani. Po audycie powiedziałam do szefowej, że jestem zadowolona i było ok, ale w miarę upływu czasu miałam wątpliwości czy dobrze powiedziałam, że mógł powiedzieć coś inaczej lub wogole nie mówić. Teraz tego nie zmienię i teraz czekamy na wyniki, ale one w przyszłym tygodniu. Zrobiło mi się przykro jak szefowa zadzwoniła nas przed końcem pracy żeby porozmawiać, a kolega powiedział dobra koniec już tego bo są inne ważniejsze sprawy tzn jak sprzedać!!! 

Jedzeniowo się ogarniam, wodę pije, ale nie mogę wrócić na tory aktywności... Może to dlatego, że w zeszłym miesiącu uczestniczyłam w wyzwaniu utraty 20 tys kalorii i to było dla mnie wyzwanie!! Teraz jest do realizacji 10 tys. I nie ma już dla mnie takiej motywacji, bo tyle to ogarnę bez wysiłku. Tak jak wcześniej pisałam lubię ćwiczyć z evafitnes i wybrane treningi, które lubię ćwiczyć ze względu np na muzykę lub bez jej dziwnych min czy zachowań to około 240 kalorii spalonych w ciągu  średnio 30 minut. Teraz zajadam czerwone truskawki siedząc na tarasie i chciałbym powiedzieć chwili trwaj!!! Ale niestety wracam do pracy. Pozdrawiam i życzę miłego wtorku. 

Ewa 

6 czerwca 2021 , Komentarze (10)

Już przeszła do historii i wczoraj powiedziałam do męża, że taki długi weekend mi się bardzo przydał i powinien być częściej. Rano pojechałam kupić sobie trochę bielizny i pani tak podejrzliwie na mnie patrzyła jak powiedziałam, że kupuje 4 biustonosze. Cena to lekki zawrót głowy (Triumph), ale dla rozgrzeszenia siebie...kupiłam jeszcze sandałki😁😁😁😁. Potem pojechałam na działkę, ale bardziej posiedzieć z tatą niż coś robic bo upał ogromny. Mąż pojechał pojeździć na rowerze po lasach i górach, a jak wrócił zrobiliśmy grilla (zjadłam tylko malutki kawakeczek karczku, ponieważ chciałam sprawdzić marynatę). Po południu obejrzeliśmy siatkówkę na zmianę z tenisem, a jak się już skonczyła to pojechaliśmy na rowery. Aha w międzyczasie jeszcze zrobiłam trening z evafitnes. Wodę grzecznie wypilam. Próbuję wrócić do regularnej aktywności fizycznej i jak zrobię np jeden trening z evafitnes nam niedosyt. A jak Wam idą przygotowania do sezonu wakacyjno-urlopowego? Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru

5 czerwca 2021 , Komentarze (8)

Witajcie słonecznie, wczoraj było gorąco, że nie dało się wytrzymać,po południu zaciągnęlo się jakby miało padać, ale tak pokropiło, że nawet calego tarasu nie zmoczylo. Rano poszliśmy zmalzonkiem na kije, wróciliśmy przed godz. 8 i ponad 6 km zrobiliśmy. Śniadanie, potem trochę się pokrecilusmy i pojechaliśmy na działkę. Wyplewam w szklarni ogórki, potem buraczki, posadziłam patisony, chwilę posiedzialam, a tata już stoi z laską, że on jedzie do domu bo przecież zaraz będzie 14 a o tej porze to przecież obiad... Zawieźliśmy tatę do domu, z przykazaniem, że ma już nigdzie nie jechać bo upał, nie ma czym oddychać, a w tv siatkówka więc jakoś dal się przekonać i już nigdzie nie wychodził. My do swojego domu i na szybko jakiś obiad, a przecież nie nic lepszego w taki upał jak ziemniaczki, jajko sadzone i kefir😁😁😁. Młodsze dziecię taki zestaw sobie zażyczyło, starszy, że on teraz nic, może później, mąż on zje bułkę bo ma musi odpocząć po działce,a ja zjadłam rosół. Głowa mi już pękala z bólu, położyłam się na huśtawce na tarasie i ... kosiarka z jednej strony, potem z drugiej i skończyło się na tabletce. Nastawiłam pranie jedno, drugie, potem trzecie, nawet nie wiem na ilu due skończyło... Ponieważ młodsze dziecię miało wczoraj urodziny zaproponowałam wyjście do restauracji. Już sobie wyobrażałam jak siedzimy na świeżym powietrzu w otoczeniu kwiatów, śpiewu ptaków... A mój starszy syn mówi, a musimy jechać?może zamówimy coś z dowozem do domu? Młodszy pizza!!! Skończyło się na tym, że zamówiliśmy pizze i odebraliśmy je sami. Zjadłam jeden kawałek i miałam dosyć. Potem siatkówka, tenis i plany na dzisiaj... Woda ładnie pita, myślę, że po kilku dniach przerwy od evafitnes dziś najpóźniej jutro znowu rozpocznę regularne treningi. A Wam jak minął piątek? Pozdrawiam Was serdecznie i życzę udanej soboty? 



4 czerwca 2021 , Komentarze (6)

To dopiero był chaos żywieniowy, żadnych hamulców!!! Zero ruchu. Wczoraj było bardzo ciepło, słonecznie, śpiew ptaków, cisza.. to czego więcej potrzeba? Więc do kawki wpadł serniczek na zimno z truskawkami oczywiście nie jeden kawałek,  a to orzeszki w karmelu, a to ptasie mleczko bo mąż miał ochotę (on miał, a ja też kilka zjadłam). Dostalam @ więc ciągnęło mnie w stronę słodyczy niemiłosiernie!!. Kiedy chłopcy wyciągnęli lody wiedziałam, już ich nie zmieszczę. Nie muszę wspominać, że moja  waga też mnie nie lubią za wczorajszy dzień i niestety poszybowała w górę. Czułam się jak Kubuś Puchatek w tej swojej przymalej na brzuszku czerwonej koszulce. Cały dzień był leniwy u niestety,nie było to dobre dla mojej głowy i ciała. Dzisiaj jest już lepiej i właśnie układam plan na czerwiec, ale o tym kiedy indziej. Tym którzy pracują życzę szybkiego weekendu, a tym odpoczywających czerpie jak najwięcej bo długo nie będzie długiego weekendu. Pozdrawiam Ewa

2 czerwca 2021 , Komentarze (13)

Witajcie, jak ja się cieszę, że dzisiaj środa i mam długi weekend! Ostatnie dni w pracy to same nerwy. W przyszłym tygodniu mamy audyt zewnetrzny i wszyscy się boją na kogo padnie, nektórzy nawet poszli na urlop. Zawsze ja jestem typowana do audytu i w tym roku powiedziałam dość! I się zaczęło! Ale coś mi i tak mówi, że ja będę ochotnikiem, ale chyba takim z przymusu😁😁. Dzisiaj byłam na szczepieniu, cały czas się boje, ale staram się o tym nie myśleć. Zajmuje ręce i głowę. Po szczepieniu pojechaliśmy na rowery, teraz zrobiłam sernik na zimno, rosół sobie pyrka na gazie. Dietowo dzisiaj dramat:

Śniadanie: 2 kromki chleba razowego z masłem i rzodkiewką, 2 kiszone ogórki, pół żółtej papryki, pół czerwonej papryki

A potem był chaos jedzeniowy: surówka z czerwonej kapusty, sucha bulka, kromka chleba razowego z polędwicą drobiową i pomidorem, nektarynka

wypita kawa z mlekiem i 1,5 l wody

Z aktywności godzina jazdy na rowerze

Planów na weekend nie robię, choć zamierzam go dobrze wykorzystać! A Wy jakie macie plany? 

A teraz zmykam Was poczytać🤔