Nic nie pisałam, ale Was ,,podczytywalam''. Czytałam, jak sobie radzicie w takiej Waszej codziennej walce ze swoimi slabosciami. Gratuluję Wam wytrwałości!!!! Ja próbowałam trzymać się dzielnie, ale w niedzielę tak mnie naszło na szarlotkę... I jak pomyślałam tak zrobiłam. Zapach w domu pieczonego ciasta? Przefantastyczny... Słodki... Cynamonowy... Taki jak lubię... I przytuliłam kawałek. Nie to, że od razu pół blachy, ale kawałeczek jak najbardziej. Czasami człowiek musi!!!! No i oczywiście wczoraj drugi, ale dzisiaj już nic. Codziennie jadę na mojej bieżni przez 30 minut i solennie realizuje swoje wyzwanie. Wczoraj wrzuciłam wyzwanie na marzec i muszę Wam powiedzieć, że ono mnie motywuje!!! Już oczami wyobraźni widzę szczuplejszą sylwetkę, skórę napiętą... Tak będzie! A Wy macie jakieś wiosenne postanowienia? Pozdrawiam Ewa