Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojtekewa

kobieta, 53 lat, Kolorowe Wyspy

164 cm, 92.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lutego 2019 , Komentarze (17)

Nic nie pisałam, ale Was ,,podczytywalam''. Czytałam, jak sobie radzicie w takiej Waszej codziennej walce ze swoimi slabosciami. Gratuluję Wam wytrwałości!!!! Ja próbowałam trzymać się dzielnie, ale w niedzielę tak mnie naszło na szarlotkę... I jak pomyślałam tak zrobiłam. Zapach w domu pieczonego ciasta? Przefantastyczny... Słodki... Cynamonowy... Taki jak lubię... I przytuliłam kawałek. Nie to, że od razu pół blachy, ale kawałeczek jak najbardziej. Czasami człowiek musi!!!! No i oczywiście wczoraj drugi, ale dzisiaj już nic. Codziennie jadę na mojej bieżni przez 30 minut i solennie realizuje swoje wyzwanie. Wczoraj wrzuciłam wyzwanie na marzec i muszę Wam powiedzieć, że ono mnie motywuje!!! Już oczami wyobraźni widzę szczuplejszą sylwetkę, skórę napiętą... Tak będzie! A Wy macie jakieś wiosenne postanowienia? Pozdrawiam Ewa

17 lutego 2019 , Komentarze (9)

Witajcie w tym wolnym dniu (choć pewnie nie dla wszystkich), ja dzisiaj odpoczywam, choć ciężko to nazwać odpoczynkiem bo przygotowuje obiad. Tydzień minął tak, że nawet nie zauważyłam kiedy. Pilnowałam diety, piłam wodę, codziennie zaliczałam bieżnie, nie jadłam słodyczy i robiłam coś dla siebie czyli to wszystko co wpisałam do swojego wyzwania. I wiecie co? Chyba najtrudniej bo mi zrobić coś dla siebie!!!!! Ale udało się: a to pomalowałam pazurki mimo, że lakier się ładnie trzymał:), a to spotkałam się z koleżanką, poszłam na wiosenne odzieżowe zakupy itp. Czego najbardziej nie chciało mu się robić? Balsamować ciała!!! Niby to taka prosta rzecz a jednak!! W czwartek złapała mnie chrypa i skrzecze jak sroka albo jakaś inna wrona :) a ponieważ pracuje z klientami nawet nie wiecie ile dobrych rad dostałam na to gardło... A to ileś tam olejów z czymś tam (bo oczywiście nie pamiętam z czym), z pieprzem cayenne, z imbirem, z cytryna, nie pić herbaty i oczywiście różne medykamenty. A dzisiaj mam... katar. Więc witaj wiośnie, piękna,radosna, ciepła tylko, że nie mam jak cie podziwiać bo jestem słaba i tylko zastanawiam się jak sobie poradzę z moim wyzwaniem. Będzie dobrze! Musi!!! A co u Was? Czy wiosna już jest w Waszych domach, sercach i myślach? Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli

11 lutego 2019 , Komentarze (12)

witajcie w przeddzień mojego wyzwania, które założyłam i na rozpoczęcie którego nie mogę się doczekać!!! Cieszę, jak dziecko, które dostało cukierka albo czekoladkę. Wiem, że mogę pilnować się sama, a nie czekać na wyzwania, ale mam wrażenie, że ono mnie bardziej zmobilizuje. W końcu chcę być laska :):):), wskoczyć w obcisłą sukienkę i krótką koszulkę - nawet jeśli taka sytuacja miałaby być na działce :):):). Jestem dzisiaj pełna optymizmu, radości i uśmiechu. Jestem też zaskoczona, że kilka osób zapisało się na to wyzwanie, a jeżeli ktoś chciałby spróbować zapraszam. Pozdrawiam Was wszystkich i każdego z osobna, życzę dobrego tygodnia, żeby Wam chciało się tak, jak mnie dzisiaj. Buziaki. Ewa

10 lutego 2019 , Komentarze (14)

Witajcie po długiej przerwie, choć nie dokonywałam wpisów, nie oznacza to, że Was nie czytałam. Widzę, że pojawiło się sporo nowych osób (super), ale też wielu osób nie widzę. Nie pojawiał się ponieważ: nie za bardzo miałam czas, trochę mi się nie chciało, nie miałam się czym pochwalić. Ale teraz postanowiłam, że najwyższą już pora, aby znowu zacząć swoją przygodę z walką z nadmiarem kochanego ciałka, balastem, kółkiem ratunkowym itp. Uważam, że dokonywanie wpisów pomaga pod warunkiem, że są uczciwe, ale przecież o to chodzi, żeby nie oszukiwać samej siebie. Postanowiłam, że utworzę wyzwanie, które pomoże mi w walce ze swoimi słabościami ,,Wyzwanie punktowe Ewy". Nie zamierzam głodować, stosować diety 500 kcal czy np. stosować diety lodowej :) Nie od razu Kraków zbudowano, a małymi kroczkami też można dojść do celu. Przecież na to jak wyglądam pracowałam przez kilka lat więc nie spodziewam się osiągnąć wymarzonej wagi, sylwetki w ciągu miesiąca. Trzymajcie kciuki, zapraszam do komentowania i dokonywania wpisow, pamiętajcie, że w grupie siła!!! Miłego wieczoru... 

25 grudnia 2018 , Komentarze (11)

Witajcie Kochani

Troszkę spóźnione, ale bardzo szczere życzenia świąteczne: życzę Wam mnóstwo miłości, radości, uśmiechu, oddechu, dystansu, spełnienia marzeń. 

Życzę Ci gorącej filiżanki kawy, którą ktoś dla Ciebie zrobi ot tak sobie, nieoczekiwanego telefonu od starego przyjaciela, zielonych świateł na Twojej drodze do pracy albo sklepu, najszybszej kolejki w sklepie, ulubionej piosenki w radio. Życzę Ci dnia pełnego szczęścia w perfekcyjnych dawkach, które dadzą Ci poczucie, że życie uśmiecha się do Ciebie, obejmuje Cię i przygarnia ponieważ jesteś kimś wyjątkowym.

Nie odzywałam się miesiąc, ale w sumie nie było nic dobrego. Miesiąc zaczęłam ćwiczeniami, rozsądnym jedzeniem i ,,rozwodem" że słodyczami. Po jakim tygodniu może dwóch nabawiłam się zapalenia kaletki i bólu biodra więc aktywność zeszła na dalszy plan. Potem zaczęło się pieczenie ciasteczek do szkół więc znowu zaprzyjaźniłam się że słodyczami. Od soboty boli mnie kręgosłup więc słabo, ale będzie lepiej. Do pracy dopiero idę 2 stycznia więc liczę, że odpocznę po świątecznych przygotowaniach no i przyjdzie czas na podsumowanie roku i plany na przyszły. Pozdrawiam Was serdecznie i udanego świętowania.

29 listopada 2018 , Komentarze (12)

Przynajmniej na razie...

Witajcie

Postanowiłam, że zbieram się za siebie i dzięki Asi (asia1277) zaczęłyśmy razem ćwiczyć. Razem to za bardzo powiedziane, bo każda w swoim domu :), ale się wspieramy i motywujemy choć bardziej to Ona mnie :) We wtorek było 50 minut bieżni, wczoraj 35 minut i dwa dni bez słodyczy!!! Wiem jak to brzmi, dwa dni!!!! ale zawsze to coś!!! Małymi kroczkami dojdę do swojego celu, a ten najbliższy to zobaczyć 7 z przodu!!!. Dam radę!!! Co ja piszę, My damy radę!!!  Śmieje się do Asi, że ma zrobić wyzwanie taki na adwent!!! Kto jeszcze się przyłączy???

26 listopada 2018 , Komentarze (17)

Witajcie w nowym tygodniu 

W piątek postanowiłam, że od poniedziałku zabieram się za siebie bo sprawy domowe w miarę ogarnięte, a i ze zdrowiem męża lepiej. I jak postanowiłam tak...zjadłam kawałek sernika. I gdzie ta moja silna wola? Chciałabym tak do  świąt chociaż 3x w tygodniu jakiś ruch (czy to bieżnia czy kije), bez słodyczy, ale czy się uda? Nie zamierzam planować np. -5 kg do świąt, czy -3 kg tygodniowo, ale miło byłoby gdyby coś się ruszyło. A czy Wy coś planujecie do świąt czy sylwestra? Pozdrawiam  

19 listopada 2018 , Komentarze (4)

I wszystkich serdecznie witam, trochę mnie nie było, ale czasem Was poczytywałam. Cieszę się, że się nie poddajecie i walczycie ze swoimi słabościami, choć wiadomo, że nie jest łatwo. Ja przez ten miesiąc coś tam próbowałam, ale raczej to marne były działania, a co za tym idzie i marne były skutki. Sama się wczoraj uśmiechnęłam jak przeczytałam swój ostatni czy przedostatni wpis, że do końca roku chce zgubić 5 kg. Nic nie zgubiłam, ale też nie przybralam na wadze - wprawdzie to marne pocieszenie, no ale zawsze. Ostatni miesiąc u mnie do ,,walka'' z dziećmi :):):) typu: ucz się, przygotuj się do kartkówki, naucz się do sprawdzianu, odrób lekcje itp. Ponieważ mój mąż jest chory, a w czwartek mam zebranie w szkole u obu chłopców zaczęłam się śmiać, że mąż specjalnie zachrował, aby nie iść na wywiadówkę. A młodszy to słysząc mówi: ,,tata idź do mnie do szły, przynajmniej nie będziesz miał stresa". Od dwóch tygodni walczę z przeziębieniem męża, tygodniową gorączką, której nie mogliśmy zbić (a momentami było powyżej 40 stopni) dramat!!! Teraz jest lepiej ale jest tak słaby, że szok. Jesteśmy razem 28 lat i nigdy go takim nie widziałam. Ostatnio mówił, że w jego 30 letniej karierze zawodowej to drugie zwolnienie lekarskie. A co u Was? Jakie plany do końca roku? Pozdrawiam 

16 października 2018 , Komentarze (16)

Witajcie tego pięknego, słonecznego, jesiennego poranka

W zeszłym tygodniu jak sobie obiecałam podjęłam kolejną walkę i przez większość tygodnia ją wygrywałam. Było pięć posilkow: śniadanie zazwyczaj coś białkowego z owocami, potem 3-4 posiłki węglowodany+warzywa czesem jakieś mięsko, gorzej z płynami. Nie podjadam, nie przytulałam słodyczy i tak do soboty. W sobotę mąż zabrał mnie na cały dzień  na event w miejsce polożne w lesie, pomiędzy stawami, było ognisko i ....się zaczęło. Najpierw pieczona na ognisku kiełbaska z bułeczką jaka była PYSZNA!!! Cieplutka, podpieczona... mistrzostwo świata!!!! Żona znajomego zrobiła ciasto: leciutki jak puch biszkopt (może zabrzmi to nieskromnie ale piekę zajefajne ciasta, ale ten biszkopt marzenie!!!) przelozony lekkim kremem posypany podprazonymi wiórkami kokosowymi. Rewelacja więc dwa kawałki przytulone, potem jeszcze kawałeczek jabłecznika (malutki) bo był dla mnie bardzo słodki. Kiedy przyjechaliśmy do domu był jeszcze kawałek pizzy. W niedzielę mieliśmy rocznicę ślubu więc też wpadł kawałek ciasta (wczoraj też), ale dzisiaj juz wracam na właściwe tory. Do konca roku chciałabym jeszcze zrzucić kilka kg może 5, moj kręgosłup też się przyzwyczaił do mniejszej wagi i jak poszaleje to od razu grozi mi palcem... trzymajcue za mnie kciuki. Pozdrawiam Was mocno!!!

7 października 2018 , Komentarze (7)

I tydzień zmarnowany... Tylko raz zaliczyłam bieżnie, powoli przepraszam się z płynami, ale niestety zaprzyjaźniłam się ze słodyczami. Wiem, że muszę działać i schudnąć bo kręgosłup daje w kość i grozi mi palcem. Trzeba spiąć pośladki i do dzieła!!