To pytanie zadała mi dzisiaj fizjoterapeutka pracując nad moimi kolanami, gdy ja wylewałam swoje żale, że skapcaniałam, że nic nie robię, nie odchudzam, nie ćwiczę ... Na co usłyszałam - to trzeba zabrać się za robotę lub to zaakceptować. No i zamilkłam.
I wtedy padło pytanie czy pani pisze, bo potrafi pani barwnie opowiadać to i pisanie mogłoby być zajmujące.
I wtedy odpowiedziałam, że kiedyś pisałam na Vitali. I wszystko było w porządku dopóki coś robiłam, miałam efekty, a później - ile można pisać, że nic nie robię, że tyję, że nic mi się nie chce. I przestałam. To było jakieś 10, a może 15 lat temu. Później jeszcze wróciłam, chwilę pisałam i zamilkłam. Istnieję, czytam kilka pamiętników, ale nie piszę. Jak by to powiedział mój kolega z pracy - trwam w oczekiwaniu.
Pracę zawodową skończyłam prawie trzy lata temu, mając 61,5, czyli wychodzi, że mam 64,5. Sama nie mogę się tego doliczyć, jakoś ten czas przecieka mi przez palce. Co mogłabym powiedzieć o sobie? Jestem babcią jednej wnuczki, mamą jednej córki i żoną jednego męża. Mieszkam w Krakowie. Mam na imię Halina.
I ten wpis jest odpowiedzią na zadane mi pytanie - piszę.