Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zmiany, zmiany, zmiany.. jak się zaczynały miałam 15 kg mniej. Zmiana faceta, pracy, miejsca do życia.. wszystko się poukładało i pora na powrót do właściwych nawyków

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31964
Komentarzy: 630
Założony: 9 kwietnia 2019
Ostatni wpis: 28 stycznia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nelawa

kobieta, 54 lat, Miasteczko

170 cm, 71.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 lipca 2019 , Komentarze (1)

a, żeby był jeszcze większy, to publicznie się przyznam - 73,4 - okienko pokazało z samego rana. znaczy ponad kilo smalcu więcej niż przed tygodniem. O matko!!! weekend w gościach, późniejsze grzeszki, stan przedmałpowy.. no i jest ON. Pierwszy wzrost od 94 dni :<

Tak moje Panie, nie ma sukcesu bez poważnego podejścia do problemu. A markowaniem działań można oszukać jedynie siebie. Szklana nie da się oszukać. I dobrze. I bardzo dobrze. W końcu za to jej płacą :p

Dzisiaj moje trzy posiłki - bez pudełka malin, woreczka czereśni i paczuszki orzechów pomiędzy nimi. Po południu solidny trening. I tyle w temacie.

Dobrze, że w końcu weekend w domu. Nie będzie szarlotek na ciepło i bułeczek z konfiturą na śniadanie.

A dzisiaj moje dziecko małe (czyt. 19 lat) leci z koleżanką do Londynu. Moja córcia robi za głównego ogarniacza sytuacji. Znaczy ma coś po mamusi ;)

Może i dobrze, bo koleżanka jakoś mocno nieogarnięta.. wczoraj przyjechała do nas i.. najpierw spóźniła się na pociąg (miała być w Warszawie o 19, a była o 24). Potem zgubiła bilet i musiała kupić drugi u konduktora. Potem nie mogła ogarnąć aplikacji ubera. Mówię: "dobra, daj spokój, już niech będzie, wyjadę po nią samochodem".. a moje dziecko na to: "o nie, niech sobie radzi, co ona ma 70 lat, czy 19, że nie może telefonu ogarnąć? na politechnikę się właśnie dostała".. no i, po szczegółowych instrukcjach, sobie poradziła.. dotarła w nocy cała i zdrowa.. coś mi się wydaje, że Zośka ją tam nieźle wyćwiczy w tym Londynie :D

9 lipca 2019 , Komentarze (9)

hahaha.. (smiech) we wczorajszym wpisie napisałam, że mam 5 tygodni do okrągłych urodzin.. no to redakcja prostuje, że do okrągłych mam  jeszcze cały 1 rok i 5 tygodni. Spotkałyście kobietę, która po dwudziestych urodzinach dodaje sobie lat?? ciekawostka przyrodnicza ;) Koniec sprostowania. Bo poniżej siedemdziesięciu kilogramów mam zamiar zejść do 18 sierpnia 2019 :), a nie 2020.

mam przynajmniej taką nadzieję, że nie będę na to potrzebowała 57 tygodni. Oby :?

no chyba, że przyjąć nasze wspólne z moim k., setne urodziny. Urodziliśmy się tego samego dnia, o podobnej godzinie, tyle, że ja, dwa lata później. W tym roku stuknie nam wspólne 100 lat. Co Wy na to? wychodzi, że musieliśmy się spotkać 8)

8 lipca 2019 , Komentarze (3)

Słabo to wygląda. Plan 13 kg, a wykonanie niecałe 6 kg. Nawet nie połowa. Nie ma się czym chwalić. Pocieszam się, że dobre i tyle i nie odpuszczam.

Mam pięć tygodni do okrągłych urodzin - plan: poniżej 70 kg, czyli około 3 kilogramy. Myślę, że to realne założenia. Ani za dużo, ani za mało. Wykupiłam kolejne 3 miesiące na Vitalii. Niestety nie trzymam tej vitaliowej diety w 100 %. Wymieniam posiłki, ilości posiłków, ale mimo wszystko, jak zapłacę to jakoś bardziej działa. Niestety sprawdzają mi się trzy posiłki - ok. 9-10 śniadanie (owoce, jogurt i płatki), ok. 13-14 lunch (zielsko z białkiem i kawałek pieczywa) i ok. 17-18 obiad po powrocie do domu. 

Do tego mam mój kalendarz treningów. Przyzwyczaiłam się do nich i staram się trzymać harmonogramu. Nawet wczoraj, jak wróciliśmy od znajomych, zdążyłam jeszcze poćwiczyć. Nie jest tak ze mną źle. Jakbym przez te kolejne 3 miesiące odgrubiła się o następne 6 kg, byłabym całkiem zadowolona :D

Powoli, skutecznie, bez katowania. Kilka prostych zasad wprowadzonych w życie na stałe, a nie tylko na czas diety:

1. Unikać cukru - udaje się :D. Nawet lody aż tak nie kuszą 

2. Zmniejszyć pieczywo i alkohol - pieczywo w niewielkich porcjach i tylko do 2. posiłku; jeśli wino to max 2 kieliszki i tylko w weekendy

3. Nie podjadać pomiędzy posiłkami - opanowałam w stopniu mocno przyzwoitym; czasami gryzę warzywka lub kilka orzechów

4. Umiarkowanie się ruszać - moje treningi 3x w tygodniu, uważam za optymalne rozwiązanie (rozciąganie, modelowanie i cardio - razem ok. 1-2 godz

5. Używać kremów i balsamów do ciała - tutaj nie jestem konsekwentna, zbyt często rezygnuję - DO POPRAWY - zwłaszcza, że widzę efekty kilkudniowych konsekwencji. A potem jadę na weekend lub w delegację i odpuszczam.

Takie podsumowanie mojego niewykonanego planu - 90 dni. 

Obiecuję sobie i Wam, że będę pilnować moich prostych zasad. Nie ukrywam, że Wy i ten oto pamiętnik, jesteście bardzo istotnymi  "składnikami" mojej "diety". Bardzo Wam dziewczyny dziękuję. Piątka (pa)

PS. Alfa przywiozła nas wczoraj bez przygód. Stęskniła się chyba ;)

5 lipca 2019 , Komentarze (3)

lubię małe studyjne kina.. sporadycznie bywam w tych wielkich, wygodnych głośnych salach, pełnych krzyczących reklam, odgłosów i zapachów chrupania przekąsek i świateł komórek w trakcie seansu.. trochę nie rozumiem takiego kina..

byłyście kiedyś w kinie na 33 fotele? ja byłam wczoraj.. znalazłam w Warszawie przez przypadek, bo film, który chciałam obejrzeć grali tylko tam.. "Pamiątki Claire Darling".. francuski dramat z Catherine Deneuve.. lubię francuskie kino.. zarówno to komediowe, jak i refleksyjne.. tym razem było to drugie.. sens życia, starość, samotność itp. Ładne to było i chyba dobre, skoro nadal mam w głowie.. 

zwłaszcza, że wracając do domu skmką, słuchaliśmy rozmowy dwóch tegorocznych maturzystów (wynikało z rozmowy, której nie dało się nie słyszeć).. "kto z jaką dziewczyną.. a ona to się spotyka z tym.. a tamta z tamtym.. a ja nie wiedziałem o tym, bo ona nie powiedziała. to skąd mogłem wiedzieć.. a z tamtymi to ja nie mam ochoty się kontaktować.. bo ja żyję na poziomie, mam pieniądze i piję whiski za 400 złotych.." itd.. itp.. przez ok 20 minut.. o tej whiski powtórzył chyba ze trzy razy.. dramat jakiś.. totalny brak jakiejkolwiek dojrzałości.. nie chce mi się nawet tego komentować.. szkoda słów (szloch)

Miłego weekendu (pa)

4 lipca 2019 , Komentarze (3)

ograniczę się tutaj do tych kulinarnych ;)

wino, bagietki, sery i rogale musiały zostać zauważone przez moja łazienkową.. i tak okazała dużą łaskawość, bo pokazała dokładnie tyle, co tydzień temu. Mimo, że od wtorku byłam grzeczna i zrobiłam jeden trening, ale to trochę za mało czasu na skuteczną pokutę. Najpierw byłam zawiedziona, ale jak sięgnęłam pamięcią do normandzkich śniadań i kolacji, zrobiło mi się trochę głupio. Kobieto, zastanów się, czy waga spada od takiego jedzenia? to by było raczej mocno nie fair. . Tak sobie nawrzucałam i postanowiłam się ucieszyć, co niniejszym czynię (impreza)

jutro jedziemy do znajomych odebrać mój samochód (zaniemógł i został), a przy okazji pomożemy wodować żaglówkę na Jezioraku. Pewnie w sobotę trochę popływamy, a w niedzielę spróbujemy wrócić do domu moją smoczycą. Oby się udało. Trzymajcie kciuki.

A od poniedziałku zaczynam kupować nowy samochód. Planowałam to dopiero w przyszłym roku, ale sytuacja jest podbramkowa i nie ma na co czekać. Bunt smoczycy skutecznie mnie odrzucił od korzystania z jej usług. Próbowałam ją przekonywać, rozmowy, opłacone pobyty w spa, prywatny terapeuta, a ona dalej te swoje fochy ;(

Nie, to nie. Moja cierpliwość też ma swoje granice, mimo głębokiej sympatii. Bo tak naprawdę, to ja ją bardzo lubię i dobrze wspominam naszą siedmioletnią współpracę (obecnie skończyła 10 lat). Niestety, samochód musi być pewny. Nie mogę się bać jechać w trasę, a naprawdę często jeżdżę sama w delegacje po kilkaset kilometrów. Pora na zmianę 

2 lipca 2019 , Komentarze (9)

było wspaniale, ale jak zwykle.. za krótko. Znaczy nie zrealizowaliśmy planu w 100%. Nie szkodzi, wrócimy. 

Najważniejsze punkty zaliczone:

1. nocleg na plaży :D

to było tutaj, ale na trawiastej półce, bo na tych kamieniach nie było zbyt wygodnie ;)

2. normandzkie miasteczka. Śliczne - np. Lyons la foret (foto)

3. inne pocztówkowe widoki (zobaczcie ten domek, po prostu bajka)

4. Wspaniale świeże owoce morza

Polecam Normandię. Może uda mi się tam kiedyś wrócić i zachwycić obrazkami, które tym razem mnie ominęły.

A waga? myślę, że nie przesadziłam. Ale diety nie bardzo pilnowałam. Dzisiaj trening, a kolejna chwila prawdy już w czwartek rano (mysli)

27 czerwca 2019 , Komentarze (7)

jest dobrze, a nawet lepiej niż się spodziewałam. Przez tydzień odgrubiłam się o 1,2 kg (smiech)

wychodzi, że na nasz francuski weekend jadę z minimalną nadwagą - BMI 25,09 :D. Podejrzewam, że wrócę z nieco większą, ale trudno. Dozwolone wszystko, oprócz słodyczy. No, może jedna francuska słodycz - rogalik do porannej kawy. W końcu to obowiązkowy punkt programu i raptem trzy poranne kawy w Normandii (zakochany)

Ogromnie się cieszę. Sama nie wiem co lubię bardziej - jechać w nowe miejsce, czy odwiedzać jakieś ulubione i już znane. Trudny wybór :? lubię jedno i drugie. Z tym, że w poznane już miejsca lubię zabierać znajomych i bawić się w przewodnika, a nowe wolę zdobywać w kameralnym gronie, znaczy ja (dziewczyna)i On (ninja). Ewentualnie ja i moja córka. Ale tylko jak nie ma fochów ;) - a to dość rzadki przypadek.

W każdym razie rozpoznałam teren. Zaplanowałam luźny plan wycieczki. Nawet znalazłam miejsce noclegu na plaży :D W końcu od czego mamy google maps i zdjęcia satelitarne? wszystko widać jak na dłoni. Ciekawe, na ile plan wypali. Ale jak mówią plany są po to, żeby je zmieniać, a ziemia jest okrągła :D

Mówię wczoraj do mojego k. "chodź, pokażę Ci na mapie co zaplanowałam." a on na to "kochanie, nie ma takiej potrzeby, przecież wiem, że masz wszystko doskonale obmyślone. Nawet na której łące zjemy bagietkę z serem i gdzie pójdziemy na ostrygi z białym winem. Przecież ja Cię znam. Siądę za kierownicą i zawiozę Cię wszędzie, gdzie sobie zażyczysz.." no i gadaj z takim ignorantem. I tak mu pokazałam :p

Zatem do zobaczenia we wtorek (pa) Może wrzucę jakieś foto. Na bikini nie liczcie ;) - jeszcze nie ten czas.

26 czerwca 2019 , Komentarze (2)

pobyt, nawet krótki, u moich rodziców zawsze mnie mocno rozstraja psychicznie.. wiem, nie są młodzi - Tato 87, a Mama 81 lat, ale to jeszcze nie powód, żeby ludzie u schyłku swojego życia mieli tak pod górkę. wiem, jest wielu, którzy mają gorzej.. bardziej cierpią, z różnych powodów.. ale to tylko dowód, że nie jest to beztroski czas i słoneczna jesień.. wiem, że piszę banały i oczywiste oczywistości.. wybaczcie.. jakoś musiałam :(

jedyny wniosek z tego wszystkiego (też niezbyt odkrywczy), że trzeba korzystać z życia póki zdrowie i siły dopisują.. cieszyć się chwilą i nie odkładać przyjemności i realizacji marzeń na święte później.. na emeryturę.. na lepsze czasy.. aż pomogę dzieciom itd itp. 

a tak bardziej ze spraw branżowych - oczywiście się dzielnie trzymam. Dieta na piątkę, no może z minusem ;). Treningi robię, zawsze jak tylko jestem w domu. Regularnie wcieram cudowne żele po kąpieli. A jutro sprawdzę, co na ten temat sądzi moja łazienkowa. Ja dostrzegam efekty - zaczęłam się ubierać bliżej ciała, bo widzę, że mogę sobie na to pozwolić, a co? :p oczywiście w granicach rozsądku. widzę się w lustrze i wiem, że do celu to jeszcze ho.. ho.. kawał drogi 8)

21 czerwca 2019 , Komentarze (2)

no bo ta środa, to też był taki piątek. A wczoraj taka soboto-niedziela, bo to i procesja była, ale również pranie, prasowanie, zmiana pościeli i takie tam..

dzisiaj jedziemy z córką do moich rodziców. Pewnie się trochę urwę z pracy, żeby nie dojechać późno i posiedzieć razem wczesnym wieczorem. W niedzielę dziecko pojedzie do ojca na parę dni, a ja wrócę sobie do domu. Stwierdziła po zakończeniu roku, że te wakacje, to gorsze niż szkoła :? (19 lat - promocja do 4 klasy technikum).. a dlaczego? cytuję: "bo taka presja, że trzeba pracować, albo się dobrze bawić.." hmmm.. kto to moje dziecko tak stresuje?? bynajmniej ja jej do pracy nie wyganiam.. a idzie od 1 lipca.. myślałam, że chce.. nie nadążam.. i żeby nie było, wyjazdy też ma zaplanowane.. niezbyt długie, ale atrakcyjne i z przyjaciółmi.. i z matką na kilka dni do spa w sierpniu.. to chyba przez tą presję.. biedactwo ;)

weekend u rodziców, a więc sobotni trening w plecy.. chyba, że w niedzielę po powrocie nadrobię.. zależy o której się uda wrócić.. no i z michą też trzeba będzie się pilnować (pomysl)

miłego weekendu dziewczęta.. udanego pod każdym względem (impreza)

20 czerwca 2019 , Komentarze (7)

Okienko pokazało 73,7 kg - do granicy nadwagi brakuje 1,5 kg. Nie ma takiej siły, żebym to zrzuciła w tydzień. A z nadwagą do Paryża nie jadę. Nie wypada. Trudno. Jakieś zasady trzeba mieć.

A teraz poważnie, co nie znaczy, że powyżej napisałam nieprawdę. Lecimy zgodnie z planem, ale koncepcja pobytu się nieco zmieniła. Taki wczorajszy spontan w drodze z pracy do domu.. "a może zamiast dusić się w mieście razem z tysiącami innych turystów, weźmiemy na lotnisku samochód i pojedziemy na północ. Do Normandii. W Paryżu już byliśmy, a tam nigdy. Szerokie plaże, małe miasteczka, ostrygi, camembert i calvados.." w ciągu godziny od rzucenia hasła, odwołałam hotel w Paryżu i rejs po Sekwanie, a zarezerwowałam sympatyczne Renault Clio. Rozeznałam google maps i już jest całkiem nowy plan :D Nawet sprawdziłam gdzie, blisko lotniska jest decathlon, żeby kupić najtańsze śpiwory. Bo jest plan nocowania na plaży. Choćby jedną noc. To nasza tradycja - co roku chociaż jeden nocleg na plaży. Taki romantyczny zwyczaj od naszego pierwszego wspólnego urlopu <3(noc)(przytul)

Czy ja już kiedyś wspominałam, jak ja to uwielbiam? ;) jak się coś dzieje.. (impreza) coś organizuje.. coś znowu trzeba planować, szukać, przeglądać wpisy o nowych, ciekawych miejscach do odwiedzenia 8)

A propos.. widziałyście francuska komedię "Jeszcze dalej niż północ"? jeśli nie, to polecam z dużym uśmiechem na dziobie (na samo wspomnienie) (smiech)(smiech)(smiech)