Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zmiany, zmiany, zmiany.. jak się zaczynały miałam 15 kg mniej. Zmiana faceta, pracy, miejsca do życia.. wszystko się poukładało i pora na powrót do właściwych nawyków

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31889
Komentarzy: 630
Założony: 9 kwietnia 2019
Ostatni wpis: 28 stycznia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nelawa

kobieta, 54 lat, Miasteczko

170 cm, 71.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 listopada 2019 , Komentarze (2)

czyli długi weekend na gospodarce 8)

prania, prasowania, porządki - wykonane (oprócz szaf :<)

treningi z vitalią - wykonane

jedzeniowo - przyzwoicie

zaduma w samotności - wykonane

kultura, o której pisałam w czwartek - polecam. Odkryłam Mietka Kosza - po seansie pogłębiłam temat w internecie. Nam się film podobał, muzyka, klimat filmu, aktorstwo. Film ma słabą promocję - w jednym kinie nie było projekcji, bo nikt nie przyszedł, a w drugim było na sali 6 osób (razem z nami).

Zlałam wczoraj nalewkę z jarzębiny. Jeszcze nigdy nie robiłam jarzębinowej. Wyszła naprawdę dobra. Kwaskowa, lekko cierpka (owoce były przemrożone). Robię dość mocne i niezbyt słodkie. Będzie na rozgrzewkę na długie zimowe wieczory. :p

Nawet ładny wynik miałam na wadze w sobotę. Ale poczekam do czwartkowego ważenia. Dla zasady. Wiem, wiem, moze juz nie być tak pięknie. Zwłaszcza, że od jutra dwa dni w delegacji, czyli jedzenie pod nos i brak ruchu :(

31 października 2019 , Komentarze (3)

no stoi, jak zaklęta. No, ale trudno się dziwić. Niby staram się pilnować, ale nie ortodoksyjnie ;) Czyli efekty adekwatne do starań. Lepiej, że stoi, niż miałaby rosnąć. Tak się pocieszam

Wczoraj, na przykład, robiliśmy z k. pasztet z daniela. No to trzeba było otworzyć butelkę do pasztetu. Taka tradycja 8) Jeśli lubicie czerwone wino i nie słodkie, to polecam: wróciło ostatnio do Biedronki - czerwone półwytrawne, portugalskie SILK & SPICY. Na etykiecie taka stara mapa (na wschód od Indii). Głębokie, przyjemne, nie kwaśne. Nam smakuje. Cena 24,99 zł

Dzisiaj kultura. Co prawda taka od 10. muzy, ale zawsze 8) Wybrałam "Ikar. Legenda Mietka Kosza". Lubię mieć własne zdanie. Cenię muzykę w wykonaniu Możdżera i aktorstwo Ogrodnika - chociaż przy odbieraniu nagrody za tę rolę mocno popłynął w polityczne aluzje :|. Wg mnie całkiem niepotrzebnie, ale oceniam film i rolę, a nie jego poglądy i sposób ich głoszenia.

Widziałyście "Jokera"? Ja jestem pod dużym wrażeniem. Dawno nie widziałam tak dobrze zrobionego i zagranego dramatu. Artykuły o tym, jak to ludzie wychodzili z kina podczas filmu, jakaś ściema chyba. No chyba, że ktoś spodziewał się marvelowskich klimatów i efektów, a dostał trudny dramat do przetrawienia. Mógł być rozczarowany, bo to nie jest lekkie i przyjemne kino. Ale polecam. Moim zdaniem warto, nie tylko dla aktorstwa Phoeniksa.

Spokojnego święta i weekendu Wam życzę. I szerokich, bezpiecznych dróg, jeśli wybieracie się w trasę (pa)

29 października 2019 , Komentarze (4)

nie mogę się doczekać. Cmentarne obowiązki wypełniłam w sobotę. Pojechałam z córką do moich rodziców ogarnąć groby. Rodzice już nie bardzo czują się na siłach, dlatego jeżdżę od kilku lat tydzień przed świętem, żeby wszystko przygotować. Na koniec palę świeczkę od siebie i pierwszy dzień listopada mogę już sobie spokojnie siedzieć w domu, nie przejmując się zatłoczonymi drogami i parkowaniem pod cmentarzami.

Córka wybiera się do ojca, mój k. równiez planuje wyjazd prywatno-służbowy, a ja mam spokój, książkę i kubek z kawą. Nadrobię zaległości w praniu, prasowaniu i ogólnym ogarnianiu mieszkania. Planuję przegląd szaf przed zimą. Zobaczymy ile z tych planów uda mi sie zrealizować.

Nie lubię tego przejścia na czas zimowy.. niby można godzinkę dłużej pospać rano, ale te ciemne, długie wieczory nie nastrajają mnie do działania. Jestem ospała i brak mi entuzjazmu do czegokolwiek. Zmuszam się, żeby coś zrobić. Taki trochę "stary niedźwiedź mocno śpi" (ziew)

Póki co próbuję wrócić na właściwe tory. Micha, woda, rozruch i sen. Opornie, ale do przodu.. bez Was, to już całkiem bym chyba odpuściła

25 października 2019 , Komentarze (4)

po tych moich wyjazdach. zaglądam, czytam co u Was i na tym koniec. jak zrobię przerwę w pisaniu, to nie umiem wrócić. odwlekam z dnia na dzień.

w Norwegii było jak zwykle, czyli wesoło, bajkowo pięknie i deszczowo. Renifery przechodziły pod oknami naszej chatki :D

potem była Andaluzja. Dla odmiany było pięknie i gorąco. 

Emocje flamenco

zimna sangria i romantyczne zachody słońca nad oceanem

lub z widokiem na Afrykę. 

Do tego sprytne małpy na gibraltarze 

i wyśmienita paella z owocami morza, które uwielbiam 8)

na koniec weekend z bandą wariatów w Gruzji. Dla odmiany pięknej ;) gościnnej i wesołej. I wino, które bije na głowę wszystkie wina świata :p

Tak to wyglądało w ogromnym skrócie.

Pora wrócić za biurko i na właściwe tory żywieniowe. 

Waga? tylko 0,5 kg więcej niż na pasku. Nie jest źle. 

Pasek uaktualnię dopiero jak się poprawi. 

Udanego jesiennego weekendu. I śpijcie dobrze - macie całą godzinę więcej do dyspozycji (spi)

17 września 2019 , Komentarze (3)

ostatnie poranne ważenie przed urlopem, ostatnie 8 godzin za biurkiem, plecak na plecy i na lotnisko :D

na moją upragnioną zorzę polarną raczej znowu nie ma szans.. prognozy mocno deszczowate (szloch) 

Ale trudno i tak uwielbiam te dni na norweskim odludziu, mimo kiepskiej pogody, zimna, braku bieżącej wody i kibelka na zewnętrzu. Atmosfera bezcenna - sami wariaci, gitara, ogień w kozie, herbata z cytryną w garnku, coś mocniejszego w szklankach i brzuch, który boli od śmiechu jeszcze przez jakiś czas po powrocie. No i łażenie po górach. Pięknych, kolorowych, po horyzont, gdzie by nie spojrzał. Bez ludzi (oprócz nas), zasięgu komórkowego i internetu. Bajka? nie raptem ze 150 km na północny wschód od Trondheim. A po tygodniu? znów miło wrócić do cywilizacji. Najbardziej do gorącego prysznica i wygodnego łóżka. Za całą resztą bezsensownego hałasu, aż tak bardzo nie tęsknię.

zimno sie jakoś zrobiło. Przynajmniej nie przeżyję mocnego szoku termicznego 8)

Obrazek z ubiegłego roku:

13 września 2019 , Komentarze (3)

mój k. i moja córcia na wyjeździe..

lubię.. nie za często, ale lubię.. spokojnie, w swoim rytmie.. kiedy chcę wstaję, ćwiczę, jem, kładę się spać.. a jeśli chodzi o higienę związku, to tez wskazane.. trochę się stęsknić.. bo tak się składa, że my z moim k., spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu.. do pracy razem, w pracy prawie razem, z pracy razem, po pracy razem, w delegacje też zdarza się razem (na przykład ostatnio), na urlopy razem.. to nie jest zbyt dobre.. i dlatego oboje lubimy zniknąć sobie czasami z oczu.. żeby nie przesadzić.. nie zanudzić.. nie zagłaskać..

w środę wieczorem zaczynamy urlop.. najpierw w gronie przyjaciół, a druga część we dwoje.. lubię jedną i drugą opcję.. już się nie mogę doczekać..

wczoraj po pracy kosmetyczka.. strasznie zniszczyłam pazury hybrydą i teraz próbuję im pomóc japońskim manicurem.. po drugim zaczynają powoli jakoś wyglądać.. myślę, że jeszcze ze dwa zabiegi.. raczej nie wrócę do hybrydy.. chociaż to takie wygodne :?

zrobiłam trening vitaliowy wieczorem. dzisiaj planuję długi spacer. jutro znów trening.. we wtorek ostatni przed wyjazdem.. ale w Norwegii będziemy dużo chodzić po górach.. będzie aktywnie..

odliczam dni..:D

12 września 2019 , Komentarze (9)

to naprawdę miłe. dlaczego człowiek docenia takie zwykłe przyjemności, dopiero jak mu je zabiorą? chociaż ja już jestem powoli w takim wieku, że dojrzałam do celebrowania małych szczęść :D i dystansu do nieistotnych problemów..

dwa tygodnie w trasie.. wszędzie miło, pięknie, wesoło.. ale wylądować u siebie.. bezcenne :)

na dodatek dzisiaj rano nagroda..w końcu pożegnałam moje 72 kg.. na rzecz 70,9 kg

a to, że nie pisałam przez dwa tygodnie, nie znaczy, że Was nie czytam.. w pociągu, w lesie, na łódce, nad morzem.. wszędzie.. się uzależniłam (zakochany)

29 sierpnia 2019 , Komentarze (3)

dwa do przodu, trzy do tyłu. miało być poniżej 70 kg na urodziny. Od urodzin minęły prawie dwa tygodnie, a ja ciągle siedzę na moich z trudem osiągniętych 72 kg. Słabo. ale było jeszcze gorzej, bo dobijałam prawie ze do 74.

ciągle w trasie, ciągle w hałasie.. jak mawia mój k. Wyjazdy weekendowe, delegacje - wybijają mnie z rytmu posiłków i treningów. Staram się pilnować, ale różnie bywa ]:>Zwłaszcza wyjazd z córką do spa, odbił się na wadze. Dobrze, że to były tylko dwa dni, bo kuchnię mieli zabójczo fenomenalną. Dawno nie miałam tak szerokiego wyboru tak smacznych rzeczy. Oczywiście pobyt był bardzo przyjemny, bo oprócz epickiej kuchni, korzystałyśmy z rewelacyjnie relaksujących zabiegów, basenu, saun i wróciłyśmy radosne i gładkie, tyle, że.. no właśnie.. nieco cięższe (cwaniak)

dzisiaj znowu w delegację, jutro do znajomych na łódkę, od poniedziałku kolejna delegacja, a następny weekend też poza domem. Tak w skrócie wygląda mój rozkład czasoprzestrzeni.

patrzę tak sobie na mój pasek. Cel - 65 kg i nie jestem w stanie określić terminu. Nic to. Robię swoje, na ile sytuacja pozwoli i mam nadzieję, że powoli, ale jednak do celu.

Czytam jak powoli zjeżdżacie się ze wspaniałych urlopów. Miłe i radosne wspomnienia i relacje. Możecie wracać na właściwe tory i w stabilny rytm dnia. U mnie jeszcze daleko do tej stabilizacji. Urlop zaczynam 19 września i kończę 8 października. Dopiero wtedy zacznie być normalnie. A może to właśnie jest u mnie normalne, że nigdy nie jest normalnie? W końcu każdy ma taką normalność, na jaką sobie zasłużył ;)

23 lipca 2019 , Komentarze (2)

nic się nie dzieje.. nuda, aż się chce wyjść z kina..;) poznajecie? to z "Rejsu".. uwielbiam :D

tydzień nie pisałam.w czwartek rano było miło - w okienku 72 kg. A to oznacza koniec nadwagi 8) zajęło mi to całe 100 dni.. niemało.. ale grunt, że był sobie kiedyś ten pierwszy dzień.. i potem drugi i trzeci.. aż do setny.. i, że przez te sto dni odgrubiłam się ponad 6 kilogramów.. a mogło być całkiem inaczej.. mogło minąć te sto dni i nic.. a mogło minąć i dołożyć kilka kilo smalcu.. bo tak to już jest, że 100 dni zawsze mija.. jest tylko kwestia, jak my zdołamy je wykorzystać..

jutro znowu wyruszam w Polskę.. wracam w czwartek późnym wieczorem..służbowo zrobię kolejny tysiąc kilometrów.. lubię te letnie delegacje.. słońce, długi dzień.. dobre warunki na jazdę.. różne miejsca w kraju i piękne okoliczności przyrody.. bo to takie terenowe, leśne kontrole pomiarów.. czasem upał, czasem deszcz.. komary, muchy i inne paskudy.. ale i tak lubię te wyjazdy.. miła odmiana dla siedzenia za biurkiem :)

A.. byłam oczywiście zobaczyć nowego "Króla lwa".. warto dla samych obrazków.. perfekcyjna robota (puchar) szacun. Poszłam z dzieckiem, córeczką moją małą, lat 19(dziewczyna). Śmiała się, że czuje się jak w Dzień Dziecka w dzieciństwie - lody w drodze do kina. Trochę zawyżała średnią wieku dzieci na seansie, ale dziecko, to dziecko. Liczy się  :D

A z podstawowych tutejszych obowiązków:

1. Michy pilnuję - z drobnymi wyskokami (np. powyższe lody - porcja dla dzieci, no i wino.. nawet nie próbuję odstawić, poprzestałam na ograniczeniu 8)). Nie podjadam - czasem owoce - też nie umiem odstawić. I nie chcę ]:>

2. Woda wlewana w siebie w ilościach zadowalających ok. 2 litry

3. Treningi wykonuję sumiennie, jak tylko jestem w domu. Oprócz tego dużo chodzę. Ale jest i minus ciągłych rozjazdów.. moich i mojego k. - trochę mało seksu.. mówię za siebie, ale mam nadzieję, że on też tak ma ;)

4. Mazidła wcieram regularnie.. no, zdarza się dzień przerwy.

16 lipca 2019 , Komentarze (4)

w piątek wieczorem wyciągnęłam mojego k. na potańcówkę. Znalazłam w necie, że symfonia varsovia w każdy piątek wakacji zaprasza na potańcówkę przy muzyce na żywo. Co tydzień inny temat i wstęp wolny. Trafiliśmy na swing. Najpierw pokaz w wykonaniu profesjonalistów, potem nauka podstawowych kroków, a na koniec tańce - ćwiczenie świeżo nauczonych kroków lub co kto lubi i umie. Pełna dowolność.  Świetna muzyka w wykonaniu młodego kwartetu. Wypociliśmy się bardzo przyjemnie :D Super sprawa.

Dziewczyny wróciły wczoraj z Londynu. Bardzo zadowolone, radosne i... głodne. Przyznały się, że mocno oszczędzały na jedzeniu, bo "takie wszystko było drogie.." Dobrze, niech się młodzież uczy szanować ciężko zarobione pieniądze 8) Nawet przywiozła drobne prezenty. Doceniam :)

Dietowanie. No.. sie staram. Nie bez drobnych grzeszków. A na ile są drobne, okaże się za dwa dni. Nie omieszkam się przyznać ;)

A i jeszcze kino. Byliśmy w niedzielę na "Yesterday". Przyjemna pozycja filmowa na letni czas. Ciekawy pomysł, przyjemny humor i dobra muzyka. No i Ed Sheeran - brawo za dystans do siebie 8) 

Polecam. Można zabrać starsze dzieci i młodzież - niech posłuchają