nic się nie dzieje.. nuda, aż się chce wyjść z kina..;) poznajecie? to z "Rejsu".. uwielbiam
tydzień nie pisałam.w czwartek rano było miło - w okienku 72 kg. A to oznacza koniec nadwagi zajęło mi to całe 100 dni.. niemało.. ale grunt, że był sobie kiedyś ten pierwszy dzień.. i potem drugi i trzeci.. aż do setny.. i, że przez te sto dni odgrubiłam się ponad 6 kilogramów.. a mogło być całkiem inaczej.. mogło minąć te sto dni i nic.. a mogło minąć i dołożyć kilka kilo smalcu.. bo tak to już jest, że 100 dni zawsze mija.. jest tylko kwestia, jak my zdołamy je wykorzystać..
jutro znowu wyruszam w Polskę.. wracam w czwartek późnym wieczorem..służbowo zrobię kolejny tysiąc kilometrów.. lubię te letnie delegacje.. słońce, długi dzień.. dobre warunki na jazdę.. różne miejsca w kraju i piękne okoliczności przyrody.. bo to takie terenowe, leśne kontrole pomiarów.. czasem upał, czasem deszcz.. komary, muchy i inne paskudy.. ale i tak lubię te wyjazdy.. miła odmiana dla siedzenia za biurkiem :)
A.. byłam oczywiście zobaczyć nowego "Króla lwa".. warto dla samych obrazków.. perfekcyjna robota szacun. Poszłam z dzieckiem, córeczką moją małą, lat 19. Śmiała się, że czuje się jak w Dzień Dziecka w dzieciństwie - lody w drodze do kina. Trochę zawyżała średnią wieku dzieci na seansie, ale dziecko, to dziecko. Liczy się
A z podstawowych tutejszych obowiązków:
1. Michy pilnuję - z drobnymi wyskokami (np. powyższe lody - porcja dla dzieci, no i wino.. nawet nie próbuję odstawić, poprzestałam na ograniczeniu ). Nie podjadam - czasem owoce - też nie umiem odstawić. I nie chcę
2. Woda wlewana w siebie w ilościach zadowalających ok. 2 litry
3. Treningi wykonuję sumiennie, jak tylko jestem w domu. Oprócz tego dużo chodzę. Ale jest i minus ciągłych rozjazdów.. moich i mojego k. - trochę mało seksu.. mówię za siebie, ale mam nadzieję, że on też tak ma
4. Mazidła wcieram regularnie.. no, zdarza się dzień przerwy.