Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

**Moje cele** Dietetyczne: 1. Ograniczenie słodyczy 2. Ograniczenie węglowodanów 3. Więcej surowych warzyw Sylwetkowe:
1.
Wzmocnienie brzucha 2. Wzmocnienie pleców 3. Ujędrnienie pośladków Inne: 1. Nauka hiszpańskiego - codziennie min. 20 minut Co już się udało: 1. Mobilizacja blizny po cc 2. Doktorat 3. Zmniejszenie oponki na brzuchu (obecnie: 77cm, było: 90cm) 4. Walka z wiotką skórą na brzuchu

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 47672
Komentarzy: 884
Założony: 9 lutego 2021
Ostatni wpis: 15 listopada 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Tonya

kobieta, 34 lat,

165 cm, 57.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 grudnia 2021 , Komentarze (6)

Jutro powrót do pracy. Z jednej strony się cieszę, bo brakuje mi ludzi, z drugiej jednak wiem, że czeka mnie mnóstwo pytań o samopoczucie, ciążę itp... Jakoś będę musiała to znieść, chyba po prostu będę ucinać temat.

Muszę wrócić do ćwiczeń. Nie będzie to proste, bo miałam prawie dwu miesięczną przerwę. Zacznę dziś od jakiejś krótkiej jogi na wzmocnienie. W kolejnych dniach pracuję od rana do wieczora, nie wiem czy zdołam z siebie wykrzesać jeszcze siły do ćwiczeń. Postaram się chociaż porobić jogę (swoją drogą polecam na yt "Yoga with Adriene", ma świetne kilku-kilkunastominutowe ćwiczenia).

Zbliżają się Święta, na szczęście mam już kupione prezenty dla wszystkich. Upiekę jeszcze pierniczki dla rodziców, teściów i dziadków, ale to na parę dni przed Świętami. To miał być czas, w którym powiemy rodzinie o ciąży, ale cóż... Może uda się na Wielkanoc 🙂

Dzięki za wsparcie pod poprzednim wpisem  Myślę, że te wahania nastroju są przejściowe, ale mamy jeszcze trochę czasu, żeby jeszcze raz przemyśleć decyzję o rodzicielstwie. Zaczniemy się ponownie starać pewnie gdzieś w lutym, jak ureguluje mi się cykl i będzie wszystko w porządku.

Jedna z Was zarzuciła mi, że całą tę historię sobie wymyśliłam, żeby przyciągnąć uwagę 🤷‍♀️ Tak jak by poronienie było czymś rzadkim i niespotykanym. Tymczasem Wasze komentarze pokazują, jak wiele z nas straciło ciążę. Wbrew pozorom wcale nie jest tak łatwo zajść, a potem donosić zdrowe, różowiutkie dzieciątko...

11 grudnia 2021 , Komentarze (25)

Łyżeczkowania nie będzie! Przynajmniej na to wygląda 🤗 jestem przeszczęśliwa, strasznie się bałam, że będzie taka konieczność. W czwartek byłam na USG i lekarka stwierdziła dużą skrzeplinę w macicy. ALe dała mi jeszcze szansę. Zawzięłam się i w piątek, w ostatniej chwili, bo na godzinę przed kolejną wizytą udało mi się ją "urodzić". Inaczej trzeba by było wykonać zabieg. Może to brzmi absurdalnie, ale cieszę się z tego "porodu" 🌈 W kontroli wczoraj było już ładnie, więc istnieje duża szansa, że nie trzeba będzie robić abrazji. W poniedziałek kolejna kontrola. Bhcg ładnie spada. Krwawienia co raz mniej. Nie mogę się doczekać, aż ustanie i będę mogła wrócić do normalnego życia.

Po tym wszystkim spadła mi ochota na dziecko. Wczoraj czekając na badanie, blisko porodówki, słyszałam krzyk świeżo narodzonego dziecka, obserwowałam biegającego, zaaferowanego ojca itp. I poczułam, że nie chcę tego. Że to droga przez mękę. Najpierw stres czy zajdę czy nie zajdę, potem stres o utrzymanie ciąży, odmawianie sobie tysiąca rzeczy, potem okropny poród, powikłania połogowe, a potem całe życie w strachu o dziecko. Wydaje mi się to wszystko nie warte zachodu, robienie sobie pod górkę. Może to tylko chwilowe przemyślenia, wynikające z poronienia, a może serio nie będziemy już próbować. Mąż ma podobne spostrzeżenia, bardzo się stresował od samego początku ciąży. Jesteśmy tym zmęczeni. Musimy dać sobie czas przed kolejnymi staraniami i jeszcze raz to wszystko przemyśleć...

8 grudnia 2021 , Komentarze (32)

Niestety moje przeczucia się spełniły i z ciąży nici. Najpierw zauważyłam, że minęły mi nudności i inne typowe objawy ciąży, w czwartek badania wykazały spadający poziom bHgc, a niedługo po tym zaczęły się pierwsze plamienia. Od soboty krwawię już na dobre, od poniedziałku skurcze są bardzo bolesne. Wczoraj i dziś przyjęłam tabletki, żeby macica się szybciej oczyściła, jutro idę na kontrolę. Mam nadzieję, że nie będzie potrzebne łyżeczkowanie bo tego boję się najbardziej.

Emocjonalnie nie jest źle, bo od początku przypuszczałam taką ewentualność, a gdy się dowiedzialam o bliźniakach to nadzieja spadła do minimum. Zdecydowanie gorzej przeżył to mój mąż, co mnie zaskoczyło. Najgorzej było wczoraj, bo nie przespałam nocy z uwagi na silne bóle. Rano nagromadzilo mi się emocji, byłam zła, że muszę tak cierpieć, plus hormony też pewnie zrobiły swoje i poryczałam się jak bóbr. Ale wypłakałam się i już jest dobrze. Trzeba to znieść i tyle.

Ponieważ jest to pierwsze poronienie samoistne, nie muszę robić żadnych badań, ale na wszelki wypadek zrobię cały zestaw. Pójdzie na to trochę kasy, ale jeśli da się uniknąć kolejnego to warte jest to każdych pieniędzy.

Plusy są takie, że jak tylko przestanę krwawić to wracam na siłkę 🏆 No i  mogę się upić w sylwestra 😁

Czekam na zielone światło od ginekologa, mam nadzieję że szybko wróci mi miesiączka i będziemy mogli zacząć starania od nowa 🤤

Bardzo Wam dziękuję za wsparcie! Tym razem nie wyszło, ale wierzę, że następnym razem pójdzie gładko. 

Buziaki! 💋

29 listopada 2021 , Komentarze (32)

Kolejna wizyta u ginekologa przyniosła duże zaskocznie ale i kolejne zmartwienia. Otóż okazało sie, że jestem w ciąży bliźniaczej 😵 Więc już na wstępię wiąże się to z wysokim ryzykiem powikłań 🙁 W dodatku zarodki są małe, u jednego w ogóle nie udało się uwidocznić serca, u drugiego bije, ale też jest mały, niewiele większy niż był. W związku z tym muszę od jutra co 48 godzin monitorować betę - jeśli będzie rosnąć to dobrze, jeśli nie, to muszę szykować się na poronienie.

EHh niestety mam złe przeczucia 🙁 lekarka powiedziała, że może być różnie. Może jeden wchłonąć drugiego, mogą oba się urodzić, a mogą oba obumrzeć.

Dostałam luteinę. Za tydzień kolejne USG...

Będzie co ma być 🤷‍♂️

28 listopada 2021 , Komentarze (27)

Mam wolny weekend, mam tyle rzeczy do zrobienia, a mimo to siedzę i nic nie robię. Nie chce mi się zabrać za cokolwiek. Nawet mi się nie chce oglądać tv czy poczytać książkę. W ostatnich dniach jestem bardzo chwiejna, szybko się denerwuję. W piątek w pracy zrobiłam scenę, bo nagromadziło mi się roboty, którą robiłam za kogoś, zaczęłam płakać i krzyczeć. Królowa dram. W efekcie wszyscy zaczęli mi pomagać, ale jeszcze nigdy mi się coś takiego nie zdarzyło. Zwalam wszystko na hormony. Inna sprawa, że rzeczywiście ostatnio mamy ogrom pracy a mało personelu.

Jutro mam wizytę u ginekologa - stresuję się. Ostatnio nie było widać bijącego serca, więc jutro wszystko ma się wyjaśnić. Wg kalendarzyka jestem obecnie w 9tc, ale ostatnio z USG wyszło przesunięcie ok. tydzień, więc realnie jestem pewnie w 8tc.

Muszę się też poradzić odnośnie jedzenia. Wyczytałam, że do końca pierwszego trymestru powinnam przytyć ok 0,5-2kg. Dziś sie ważyłam, i zamiast przytyć to troszkę schudłam (ok pół kilo). Staram się jeść dużo warzyw i ogólnie zdrowo, ale może jednak za mało kalorii przyjmuję.

Znowu zaczynam się bać COVIDa. Nie o siebie, ale o ciążę. No i o rodzinę. Wszyscy jesteśmy zaszczepieni, ale niewiadomo zbyt wiele o tym nowym wariancie. A ludzie to idioci, łażą i kaszlą, plują, prychają, bez maseczek, posyłają chore dzieci do szkół. Też się już nie patyczkuję i opieprzam wszystkich co tak robią. Ostatnio na korytarzu w przychodni zasmarkana, kaszląca baba siedziała krzesło obok 90-letniej babcinki. Idiotka bez wyobraźni. 

Ehhh dobra nie nakręcam się, jak już mówiłam szybko się ostatnio denerwuję.

Miłej niedzieli, życzę Wam większej produktywności niż moja!

Buziaki 💋 (przez maseczkę) 😉

17 listopada 2021 , Komentarze (24)

Wizyta u gina miała mnie uspokoić, a wyszło odwrotnie. Chociaż może trochę przesadzam, sama nie wiem. Z kalendarzyka wychodzi mi, że jestem w 7tc, a z USG że wiek ciążowy to mniej więcej koniec 5tc - początek 6tc. W związku z czym nie widać jeszcze bijącego serca, które powinno się pojawić w 6tc . Licząc od dnia poczęcia rzeczywiście tak by wychodziło, więc może niepotrzebnie panikuję. Zresztą lekarka powiedziała, że tak może być i trzeba dać temu czas i spokojnie "wysiedzieć jajko". Mam kontrolę za 2 tyg, żeby zobaczyć, czy rośnie. Może któraś z Was miała podobnie?

Lekarka powiedziała mi też, żebym narazie ograniczyła wysiłek fizyczny, więc póki co zrezygnuję z siłowni i wymagających ćwiczeń.

Generalnie czuje się dobrze, ale pojawiły się mdłości, raz zwymiotowałam. Zwykle ustępują jak głębiej pooddycham i chwilę odpocznę, więc jest ok.

Byłam w weekend w rodzinnych stronach i wszystkie babcie i ciocie mnie wypytują kiedy dziecko, standardowa paplanina, że trzeba teraz bo później będzie problem. Nikomu w rodzinie jeszcze nie powiedziałam, że jestem w ciąży, wobec czego musiałam ich zbywać jak zwykle i kłamać w żywe oczy 🤪 Zdecydowałam, że jeśli będzie wszystko w porządku, to poinformuję rodzinę przy świątecznym stole :)

Buziaki 💋

11 listopada 2021 , Komentarze (4)

Witam po urlopie 🙂

Wyjazd był intensywny, dużo zwiedzaliśmy i jeździliśmy, spaliśmy codziennie w innym miejscu, chodziliśmy po górach. Miałam dużo siły, ale mimo wszystko robiłam sobie przerwy, gdy czułam że serce wali mi za bardzo. Wysypiałam się, oddychałam świeżym powietrzem. Tydzień minął zdecydowanie zbyt szybko 😍A po powrocie nie było czasu na odpoczynek - od razu po powrocie czekał mnie dyżur. Na szczęście był spokojny.

Widzę po sobie, że szybciej się męczę, muszę się kłaść wcześniej spać bo o 22 już padam - jest to do mnie nie podobne, bo wieczorami zwykle mam najwięcej energii. Ale to może dltego, że ostatnie dni są dość intensywne.

Staram się jeść zdrowo i lekko, w miarę mi to wychodzi. 🍉

Mimo wszystko czuję się dobrze, nie mam praktycznie żadnych objawów ciąży. Przez to jakoś siedzi mi w głowie, że może jednak nie jestem w ciąży? Tak sobie to wkręciłam, że wczoraj kupiłam jeszcze jeden test żeby się upewnić - oczywiście wyszedł dodatni. Dla własnego spokoju zapisałam się do lekarza szybciej niż planowałam, dlatego idę do ginekologa w poniedziałek, żeby rozwiał moje wątpliwości.

Mój mąż przechodzi samego siebie. Nie pozwala mi nic robić, najchętniej już teraz wysłał by mnie na L4 🤪 Codziennie wstaje wcześniej, żeby pójść do sklepu i zrobić mi śniadanie ze świeżego pieczywa. Jest kochany, ale momentami zdecydowanie przesadza. Wiem, że to wynika z troski o mnie i chce jak najlepiej, ale muszę mu ciągle tłumaczyć, że wiem co jest dla mnie dobre i żeby zaufał moim wyborom. Tym bardziej że naprawdę czuję się dobrze. Jeśli już teraz obchodzi się ze mną jak z jajkiem, to co będzie pod koniec ciąży...

Ale nie będe na siłę narzekać. Jest super. A w poniedziałek okaże się, czy na pewno jest wszystko w porządku.

Buziaki 💋

29 października 2021 , Komentarze (26)

Zrobiłam badania, wyszły dość dobrze 🙂 mam niskie stężenie wit D (31, norma od 30), więc zaczynam suplementację. Kwas foliowy górna granica normy, ale mimo wszystko będę go dalej brać, na wszelki wypadek. Po za tym wszystko ok (żelazo, ferrytyna, morfologia, lipidy, glukoza).

Mój mąż dostaje świra. Kilka razy dziennie pyta się mnie jak się czuję, nie pozwala mi niczego podnosić, ćwiczyć, najlepiej to by mi kazał leżeć w łóżku i odpoczywać 😁 Ciekawe jak długo to potrwa. Traktuje mnie jak bym była na dzień przed porodem, a nie w 4tc ;d Muszę nad nim popracować, bo oboje zwariujemy. Ale jest w tym wszystkim kochany. Kupuje mi różne frykasy, chociaż go o to nie proszę. Dziś przyniósł maliny, sok świeżo wyciskany i czekoladę (którą ostatecznie sam zjadł) 

A ja staram się być, w tajemnicy przed mężem, aktywna. Byłam dziś na rowerze. Zrezygnowałam z windy. Mam ochotę porobić też jogę, spróbuję się dzisaj do tego zabrać.

Jutro wyjeżdżamy na tydzień, będziemy dużo chodzić, również po górach. Może tam zrozumie, że najważniejsze jest moje samopoczucie i że wiem, kiedy odpuścić. Czytałam artykuł o ćwiczeniach w czasie ciąży, który podrzuciła mi jedna z Was i zgadzam się z jakże oklepanym poglądem, że najlepiej słuchać swojego ciała 😉 Dopiero zaczynam to rozumieć.

Dzisiejszy Maczfit przygotował dla mnie:

Śniadanie: bułeczki z nadzieniem szpinakowo-serowym, serek wiejski, rzodkiewki

II śniadanie: wytrawny paprykowy sernik z sera koziego

Obiad: Pieczony okoń z pesto jarmużowym, puree ziemniaczane, surówka z kapusty kiszonek i marchewki

Podwieczorek: sałatka z mozarellą, pomarańczami, pomidorami, orzechami włoskimi, kiełkami z sosem jogurtowo-cytrynowym

Kolacja: Ravioli z ricottą, serem brie i suszonymi pomidorami, parmezanem i szpinakiem

🌈🌈🌈

Dostałam na urodziny voucher na masaż w salonie spa, ale wyczytałam, że w pierwszym trymestrze nie powinno się chodzić na masaże. Nie znalazłam nigdzie wytłumaczenia dlaczego. Macie jakieś doświadczenie w tym temacie?

Buziaki 💋

28 października 2021 , Komentarze (15)

Bardzo Wam wszystkim dziękuję za słowa wsparcia pod poprzednim wpisem, bardzo mi się miło zrobiło 😍

Już się trochę uspokoiłam i powoli oswajam z ciążą. Póki co jest wszystko ok.

Powiedziałam mężowi - stresowałam się, jak bym się miała mu oświadczyć 😁 Bardzo się ucieszył, ale był wstrząśnięty podobnie jak ja. Oczywiście chciał się wszystkim od razu pochwalić, ale go trochę ostudziłam, bo dla mnie to trochę za wcześnie. Podzieliliśmy się tą informacją tylko z dwójką najbliższych przyjaciół.

Znając jak długie są terminy u dobrych położników, zapisałam się już teraz na połowę grudnia na I badanie prenatalne, które trzeba wykonać między 11 a 13tc. Niby nie jestem w grupie ryzyka, ale wolę wiedzieć wcześniej, czy na pewno wszystko jest w porządku.

A po za tym staram się wysypiać, pić dużo wody i zdrowo jeść - póki co mam Maczfita, bo zapewniają codzienną sporą dawkę owoców i warzyw, co trudno mi stosować na co dzień. Przyjmuje suplementy, jutro zrobię podstawowe badania z krwi. I narazie tyle, spokojnie poczekam jeszcze z miesiąc na pierwszą wizytę u ginekologa.

Poczytałam trochę o wysiłku fizycznym w ciąży - niestety póki co zrezygnuję z dużych ciężarów, skupię się na innych aktywnościach. Chciałabym ćwiczyć tak długo jak będę w stanie, ale rozumiem, że muszę dostosować wysiłek do aktualnego stanu.

Jestem zachwycona pogodą - jest tak pięknie kolorowo i słonecznie 🌈 nie mogę się doczekać weekendu i jakiejś wyprawy do lasu czy parku.

Moje dzisiejsze menu:

Śniadanie: pełnoziarniste naleśniki z pastą z kurczaka i szpinaku, pomidory

II śniadanie: sałatka z kozim serem, pieczoną marchewką, suszonymi pomidorami, komosą ryżową i oliwą

Obiad: burgery brokułowe z fetą w sosie koperkowym, kasza bulgur, fasolka szparagowa

Podwieczorek: smoothie brzoskwiniowo-pomarańczowe na jogurcie z melisą

Kolacja: zupa pomidorowa z kurczakiem, mozarellą, natką i pełnoziarniste sucharki

Jak widać każdy posiłek zawiera jakieś warzywa, więc dieta wydaje się zdrowa. Oprócz tego zwykle coś jeszcze podjem, jakiegoś banana, albo ciastko do kawy, ale baza jest zachowana 🙂

Jeszcze raz wszystkim dziękuję, buziaki!! 💋

24 października 2021 , Komentarze (39)

Udało się - jestem w ciąży. W czwartym cyklu starań, gdzie właściwie wydawało mi się, że jest mała szansa i nie stresowałam się w ogóle. I to był chyba klucz, bo opóźniająca się miesiączka mnie zaskoczyła. To dopiero pierwsze dni, jeszcze nikomu nie powiedziałam, nawet mężowi 😁 czekam na odpowiedni moment, bo boję się jak on to przeżyje. Zdaję sobię sprawę, że poronienia w tak wczesnej ciąży zdarzają się bardzo często, ale cieszy mnie fakt, że jednak jestem w stanie w ogóle zajść w ciążę 🙂 Obawiałam się tego, bo mam dość cienkie endometrium. No i pierwszej młodości też nie jestem.

Staram się jakoś o tym nie myśleć i nie stresować, bo jak tylko coś czuję w podbrzuszu to już sobie wkręcam, że zaraz poronię. Wariatka. 🤷‍♀️

Chciałabym iść na siłownię, ale trochę się boje wykonywać ciężkie ćwiczenia, może nie słusznie. Muszę trochę więcej o tym poczytać.

Wyliczyłam, że jestem w 4 tygodniu ciąży i zastanawiam się kiedy iść do ginekologa - myślę, że poczekam jeszcze z miesiąc, jeśli wszystko będzie w porządku, a póki co będę suplementować kwas foliowy i jakieś witaminy dla ciężarnych. Nie mam pojęcia też do którego lekarza iść. Byłam w swoim życiu u kilku, wszyscy niby ze świetnymi opiniami, ale jakoś żadnemu nie potrafiłam zaufać w stu procentach. Nie wiem też, który szpital wybrać, bo wiem trochę jak to wygląda "od kuchni" i nie ma miejsca, gdzie czułabym się bezpiecznie. Ale mam na to jeszcze czas.

Jutro muszę też poinformować jednego z pracodawców, że nie będę narazie mogła pracować. Może się wydawać dziwne, że ledwo zaszłam i już nie mogę pracować, ale jestem tam narażona na promienowanie gamma, bo pracuję z radioizotopami. Wręcz jest zakaz przebywania tam kobietom w ciąży.

Póki co nie potrafię sobie wyobrazić, że rośnie we mnie człowiek, nie personalizuję go, nie myślę o tym jaka płeć, jak będzie mieć na imię i na jakie studia pójdzie 😉 póki co traktuje to jak biologię, chcę zadbać przede wszystkim o siebie. Cieszę się bardzo, ale jestem też trochę przerażona.

Na dziś tyle. Jest to dla mnie coś nowego, więc musiałam moje luźne myśli wyrzucić.

Buziaki! 💋