To zapraszam do zerknięcia na zdjęcia zrobione w minioną sobotę. Mozaiki z dalii.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (84)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 128846 |
Komentarzy: | 4949 |
Założony: | 26 marca 2022 |
Ostatni wpis: | 31 stycznia 2025 |
kobieta, 39 lat, Piernikowo
172 cm, 77.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
To zapraszam do zerknięcia na zdjęcia zrobione w minioną sobotę. Mozaiki z dalii.
Zmienilam okna i ich wymiar i proporcje są właśnie dostosowane do bieżni, która postawiłam w biurze. Dzięki temu w takie ponure i deszczowe dni jak dziś, mogę je otworzyć na oścież i biegać w domu.
Wpadło 6.5km
Byl rower. 36km
Było bieganie. Niestety przerwane bo brzuch znów zastrajkował...
Były dwa treningi z ciężarami. Pośladki i brzuch.
Oraz ramiona i plecy.
Do tego wpadł znów rower, bo jechaliśmy do kolegi na imprezę rowerami. Na powrót w nocy rower jest zawsze najlepszy.
Dziś zaś byliśmy na festiwalu mozaik kwiatowych... Było pięknie.
We wtorek zrobiłam trening na tempo. Najpierw 2.5km wolno, a potem szybciej. Raz tylko przeszłam do marszu
Myślałam ze wytrzymam, ale nie wyszło. Bardziej psychika odpuściła. Ale nie poddaje się.
W środę jechałam do pracy rowerem. 2x po 18km. Więc w domu zrobiłam tylko trening na pośladki i brzuch. Nogi miały dość obciążenia wcześniej.
Dziś mam w planach biegi. Podbiegi i zbiegi, ale mam ochotę to na coś zamienić. Zobaczę jak to wyjdzie.
Później zrobiłam trening biegowy. Biegło się bardzo źle - było strasznie duszno. Zrobiłam więc szybki marsz resztę trasy.
Obiad 3 daniowy, bo goście wpadli.
Zdjęcia zupy nie zrobiłam...
W sobotę się jakby trochę bardziej chce
Dzien zaczęłam od treningu z ciężarami.
Potem było bieganie.
Najpierw trening na kadencję a później trucht do domu.
Po drodze ładne widoki, w tym na pole fasolki.
Wieczorem wino, pizza, władca pierścieni. Miałabym deficyt, ale zapomniałam policzyć kawałek placka i bilans się rozjechał o 200kcal. Trudno.
Na szczęście jelita tym razem nie zawiodły. Bo byłoby trudno znaleźć krzaczek.
Przezornie lepiej zostać w domu
Wczoraj chciałam pobiegać. Bałam się jednak zapuszczać dalej od domu. Poszłam więc na bieżnie. Toaleta była blisko, a widok z okna też mam fajny. Ogródek mój i sąsiadów, kawałek parku i jak drzewa nie zasłaniają to też i stadninę widzę. Konie w kolorowych poncho. No i mam netflix więc też ujdzie.
Wyciągnęłam nieużywane buty do biegania, aby kamyczki z używanych nie uszkodziły pasa. Nie chciało mi się czyścić żadnej z 3 par butów do biegania, które mam w dressoir schowane.
Dziś chce iść w teren. Ale najpierw może kilometr na bieżni, aby ruszyć brzuch. Jednak umowa z sąsiadka jest, że do 9 rano nie będę biegać. Pomimo, że mam 3 piętra dla siebie, sąsiadka obok słyszy dudnienie w stropie od mojej bieżni. Dom ma 40 lat. Raczej nikt nie pomyślał o tym, że strop może rezonowac bieganie na bieżni. Bieżnia jest nowoczesna, z wygłuszeniem i amortyzacją. Podłoga jest nowa z gruba warstwą wygłuszającą. No i pod bieżnie dałam matę wygłuszającą. I mimo to strop niesie wibracje...
Na obiad ostatnio jem kanapkę z jajkami sadzonymi. Uwielbiam. Dziś pewnie zjemy świeżą pizze ze sklepu, bo mąż kupił. 1200 kcal na pizze. Więc może zjem pół, muszę zobaczyć do kiedy daty mają, bo mąż kupił dwie.
Pewnie dziś będzie jeszcze zupa z cukinii, bo mąż dostał od koleżanki z ogródka. Podczas gdy ja nieświadoma już przygotowałam sobie na śniadanie standardowo w weekendy płatki czekoladowe, dwie kawy i kawałek ciasta, które mąż kupił. Na lunch zrobiłam sobie owsiankę, która teraz musi się rozmoczyć. Jak to policzę to znów nie będę musiała już jeść aż do świąt...
Jutro na obiad przychodzą goście. Będzie zupa cebulowa, carpaccio z buraka i nie wiem jeszcze, co na główne.
W pracy 40lecie jednego z dyrektorów. Zaczął pracować jako nastolatek. Firma dała ciasto. Na każde urodziny kogoś z dyrekcji dają takie ciasto. Dużo bitej śmietany i owoc. Na każdym kawałku inny.
Kto by się nie skusił? Wpadło 230kcal.
Wczoraj przerwałam bieg. Znów brzuch oszalal. Mąż musiał mnie odebrać samochodem...
Rower zostaje w domu. Będę więc może mieć sily na bieganie dziś. Do tej pory czułam się nie bardzo. Praca stojąca nie pomaga. Nogi mam ciężkie jak u słonia.
Dzis jeszcze jestem rowerem w pracy. Jak na razie nie złapał nas deszcz.