Bardzo było mi dzisiaj przyjemnie nie myśląc o gotowaniu na jutro obiadu, jutro wstanę przygotuję się do pracy i zabiorę pudełka.
Dzisiejsze menu:
1. Owsianka z jabłkiem.
2. Koktajl z mleka i malin, orzechy.
3. Gulasz wołowy z marchewką, papryką, pieczarkami i pomidorem.
4. Mus z figi i jogurtu.
5. Dwie kanapki razowca z awokado I ogórkiem.
W sumie kroków:
woda ok 2l, jedna kawa z mlekiem, 2 herbaty.
Dzisiaj w pracy bardzo nerwowo, wręczono kilka wypowiedzeń i to chyba nie koniec. Wybuchła awantura a szef na chłodno powiedział że nie stać go na zbliżające się podwyżki zusu. Wiem, że rachunek za prąd przyszedł olbrzymi, a w dodatku spadły nam dwa duże zamówienia. Sama się przestraszyłam, myślę że mnie to nie dotknie w biurze jest szef, księgowa i ja. Firma obok już się zamknęła. W firmie F wypowiedzeń nie ma ale mówił że było zebranie i tam też ogłoszono że w nowym roku mogą być zmiany personalne.
Tak pisząc ten wpis o pracy przypomniałam sobie że kiedyś w sytuacji stresowej w pracy już miałabym cukier 1000 zjadłabym chyba wszystkie czekolady z bufetu, byłam dzisiaj z siebie dumna nawet nie pomyślałam o zejściu do bufetu, ale natychmiast poczułam ścisk w żołądku.
zaczęłam przygotowywać sobie tabelę tygodniową słabo mi to idzie. W sumie to mam tylko kroki, kcal.
Niby miało być milusio leniwie coś tam miałam ugotować, a tu orka na ugorze. 😁
Rano śniadanie omlet z pomarańczą. Cappuccino i spacer z psem. Po powrocie już nie było tak przyjemnie Przekąska w biegu ale jaka:
Jeszcze w zanim zaczęlo się kuchenne szaleństwo pomagałam F w układaniu drewna w drewutni w sumie ok 1,5 godziny no i do garów od 13 do 16.30 tylko garnki zmieniałam. Przygotowałam obiady na 4 dni dla dwóch osób, bo mój F też ma sporo do zgubienia. Oczywiście ma większe porcję.
obiad: ryba pieczona i surówka z kapusty zjedzone w przerwie gotowania. Oczywiście w między czasie latałam do prania i takie to są efekty:
II Przekąska: brzoskwinia + garść orzechów I drugie wyjście z psem:
Jestem tak zmęczona że aż mi wstyd że mam taką słabą kondycję.
woda 2l z hakiem, 2 cappuccino, herbata.
Rano zmierzyłam cukier 116 czyli ostatni dzwonek na zmianę odżywiania.
Teraz z herbatką poczytam co u Was i chyba padnę spać. Pobudka o 5.
Niestety dopiero dzisiaj jest pierwszy dzień o piątku zapominamy.
Tak dostałam w tyłek w pracy że dzisiaj obudziłam się przed 6. i przez chwilę myślałam że zaspałam. Na szczęście w porę się zorientowałam i spałam jeszcze do 7.30.
Dzień zaczął się jak zwykle śniadanie, kawka, zakupy. Wydawało mi się że jakieś małe te zakupy ale kupiłam wszystko co wskazuje dieta czyli np. 3 banany, 2 jabłka, 300 g mielonego z indyka okazuje się że mam w domu sporo produktów potrzebnych przy moim menu.
Menu:
ryż na mleku, jabłko, płatki migdałowe.
koktajl malinowy.
gulasz z kurczaka z warzywami, ryż.
jogurt naturalny z miodem i kokosem.
kanapki z pomidorem i mozzarellą.
wg aplikacji 1758 kcal
woda 1,7l, dwa x cappuccino, herbata.
kroki 4280.
Zaplanowałam na wieczór masaż rękawicą wcześniej jak systematycznie tak amsowałam ciało było gładkie napięte jakieś takie fajniejsze.
Jutro zaczynam po raz kolejny, mam nadzieję że ostatni raz. Do zrzucenia mam bardzo dużo więc to wszystko będzie trwało. Zapisałam się do grupy Chodakowskiej początek w poniedziałek. Kupiłam dietę Lewej bo z wszystkich które sprawdzałam ta najbardziej mi odpowiada ale zobaczymy daję jej szanse na razie na miesiąc.
Co dziennie chodzę na spacer z psem, a w pokoju czeka odkurzony rowerek stacjonarny, a i krokomierz naładowany.