Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

do odchudzania sklania mnie fakt, ze ostatnio zrobilam porządek w szafie... rozdzialalam rzeczy, w których moge chodzic, od tych, które są za małe, albo po prostu uznalam, ze je odkładam, że lepiej bedą wygladac jak schudne... i z przerazeniem stwierdzilam, ze sterta rzeczy odłożonych na "jak schudne" jest większa od tego w co sie mieszcze... M A S A K R A... akiedyś już było tak dobrze... dwa lata minęły i moja waga wrócila do stanu, w którym myslalam ,ze już nigdy nie będę.. strasznie mi szkoda, ze gdzies kiedys przegapilam moment na "ogarnięcie się",.. i w sumie nawet nie zauważylam kiedy a znow wygladam jak na zdjeciach, pod ktorymi pisalam kiedys "nigdy wiecej!!".. niestety,, "nigdy nie mow nigdy"...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6311
Komentarzy: 21
Założony: 6 lutego 2012
Ostatni wpis: 5 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
anka742

kobieta, 41 lat, Lublin

168 cm, 76.10 kg więcej o mnie

MISJA BIKINI 2014

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 maja 2012 , Komentarze (1)

straciłam cały miesiąc... wróciłam do stanu z 1-szego kwietnia... no dupa dupa dupa... wrrr... muszę się ogarnąć...
dobrze przynajmniej, że mam plan - jadę po pracy kupić hula hoop i od dziś wytaczam wojnę boczkom...
no i dodatkowo - celem zwiększenia motywacji - założyłam się z bratem, że jak 1-szego lipca nie będę ważyć 60 kg lub mniej to płacę mu grubą kasę - mam nadzieję, że mi honor nie pozwoli przegrać zakładu :))

6 maja 2012 , Skomentuj

no i dupa całkowita... jestem chyba skazana na bycie na diecie do konca zycia.... nie umiem znalezc jakiegos normalnego "zlotego srodka". Dlugi weekend nastał, fakt - odpuscilam sobie diete, ale bylam przekonana, ze sie nie objadalam jakos za bardzo... a tu w ciągu tygodnia ponad dwa kilo więcej... masakra... jestem zalamana. juz bylo tak dobrze a teraz mam znow trzy kilo w plecy, bo nie dosc ze nic nie schudlam w tym tygodniu, to jeszcze ponad dwa dowalilam... czuje sie z tym beznadziejnie.. mam zal do siebie.. mam tylko nadzieje, ze od dzis bede umiala przeksztalcic tego nerwa w porzadna motywacje... musze sie zmobilizowac i juz nie odpuszczac... tylko jeszcze nie wiem jak znow "wskoczyc na dobre tory" bycia na diecie...

25 kwietnia 2012 , Skomentuj

ja mam chyba coś nie tak ze sobą... dzisiaj szłam sobie korytarzem w pracy z kolegą i on mówi do mnie "strrrrasznie schudłaś"...
no a ja co - zamiast się ucieszyć z tego, to ja od razu myśl, że jak tak strasznie schudłam (a wcale jeszcze nie jestem jakaś szczupła) to jakim wielkim słoniem musiałam być wcześniej...
nie wiem - wraca chyba to, że nie bardzo umiem się cieszyć z wyników, bo już się na zapas boję, że nie będę umiała tego wszystkiego utrzymać, tylko zaraz znów się roztyję do poziomu słonia...
przecież to jest bez sensu - człowiek się odchudza po to, żeby mu było dobrze ze sobą, a ja - wraz z traconymi kilogramami tracę jakoś pewność siebie i łapię jakieś dziwne paranoje...

19 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

kurcze, już dziesiąty tydzień na diecie... chyba nigdy tyle nie wytrzymalam.. Cieszę się z jednej strony - w sumie efekty są, więc powinnam się nakręcać pozytywnie i mieć zapał do kontynuowania "dzieła"... a ja na opak - mam już dość... chyba jestem zmęczona i z każdym dniem mam coraz mniejszą chęć do trzymania się diety..
najbardziej mnie martwi to,  że mam złe nastawienie.. zamiast nauczyć się dobrych nawyków to ja chyba tylko czekam aż będę mogła się w końcu najeść okropnie niezdrowych rzeczy "po sam korek"..
boję się, że nawet jeśli w końcu kiedyś osiągnę swój cel, to bardzo szybko wrócę do
poprzednich kilogramów..
jak mam odzyskać energię i dobre nastawienie... sama nie wiem..