Pamiętnik odchudzania użytkownika:
pavlinka1

kobieta, 35 lat, Augustów

178 cm, 77.20 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: do 1 lipca ważyć maksymalnie 72 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 stycznia 2021 , Komentarze (4)

Od wtorku jestem przeziębiona, zaczęło się od boli gardła i małego bólu głowy. Potem suchy kaszel, niezbyt męczący, wieczorami miałam ponad 37 stopni. Dodatkowo takie zatkanie gdzieś głęboko w nosie, choć mogę oddychać przez nos. A od wczoraj zaburzenia w czuciu smaku i węchu. Dziś już nic nie poczułam, ledwo czułam że pije kawę, jem coś kwaśnego lub słodkiego... A może to tylko moja pamięć zna te smaki 😔 do 8 lutego siedzę w domu na pracy zdalnej, a córka ze mną. Mój brat z którym mieszkam ma tak samo brak smaku i węchu, do tego ból mięśni. Pracodawca nie wymaga ode mnie testu ale wysyła na wolne. Sam już chorował

23 stycznia 2021 , Komentarze (1)

Dziś pierwsze wrażenie po Świętach. Nie miałam odwagi stanąć na wadze, bałam się zobaczyć ponad 80 kg. A tu nie ma tragedii. Uff


Ale mam na czym siedzieć... 🤯 W biodrach 110. 😁😁😁

18 stycznia 2021 , Komentarze (1)

Od piątku z rana znów biorę Maślane sodu i jest ok. To musiała być ta mrożona pizza...

14 stycznia 2021 , Komentarze (4)

Naczytałam się, że Maślan sosu jest dobry na jelita, to taki probiotyk, usprawnia pracę jelit, polecany przy nadwrażliwych jelitach, reguluje problem z biegunkami i wzdęciami. Tak w skrócie.

wczoraj wieczorem wzięłam pierwsza kapsułkę, wczoraj też jadłam pizze mrożoną po 17:00, nie wiem co mi poszkodzilo. Już w nocy męczyły mnie gazy, a rano kiedy zadzwonil budzik obudziłam się to było ok, ale minęła chwila i czułam jak mi rozsadza jelita, ból okropny. Myślałam, że wezmę wolne, na szczęście wizyta dluuuga w toalecie pozwoliła mi się wyprostować bez bólu i wyruszyłam do pracy.

ale rano bałam się wziąć kolejny kapsułkę.... 

8 stycznia 2021 , Komentarze (1)

Od 2-3 miesięcy zauważyłam ogromny przyrost cellulitu na udach aż do kolan i na pośladkach... Ja nie wiem... Cała się czuje opuchnięta...

30 grudnia 2020 , Komentarze (4)

Palę e-papierosy ogólnie w domu i wszędzie. Dziś przy kolacji tato powiedział do mnie, żebym nie paliła tyle bo to szkodzi w ciąży.

i tak się zastanawiam czy to były insynuacje co do mojego życia seksualnego  (dziś miałam wolne i nie było mnie w domu) czy też zauważył, że obrosłam tłuszczykiem...

Mam zagadkę...

p.s. 1. widzialam się dziś z byłym partnerem choć nic o tym nie mówiłam... Spotkałam go w krwiodawstwie a potem spędziłam z nim 3 godziny.

p.s. 2. moi rodzice od zawsze kibicowali by moja córka miała rodzeństwo, mimo że dokładnie wiedzą że odeszłam od jej ojca gdy nie miała jeszcze 2 miesięcy a i teraz nie jestem z nikim, mówią że jeśli zdarzy się mi ciąża to mam od razu mówić i oni będą się cieszyć.

❓❓❓❔❔❓❓❓

18 grudnia 2020 , Komentarze (9)

Czasem widzę, że ktoś założył nowy pamiętnik i dziwię się dlaczego. Ja nie jestem zbyt aktywna na Vitalii ale nigdy nie chciałam usuwać pamiętnika, bo faktycznie traktuje to jak pamiętnik. 😀 Na przestrzeni ponad 10 lat dodawałam wpisy nie tylko o diecie i z wielkim sentymentem wracam do zapisanych tu wspomnień. Też tak macie?

18 grudnia 2020 , Komentarze (19)

Od 2 października mieszkam u rodziców z córką, jestem spokojniejsza, moje napady obżasrtwa ustały, dużo łatwiej mi trzymać to na wodzy.

Popołudnia i wieczory spędzam głównie z córką w domu, mało kiedy zdarza się nam wyjść do kogoś albo przychodzi ktoś do nas. I tak siedzę i siedzę, czuję, ze się zaokrągliłam, moje ciało obrosło takim trzęsącym się tłuszczykiem. Waga wzrosła o 1 kg. Mam obecnie 78 kg.

Mocno ograniczam pszenicę, białe pieczywo, makarony, poczytałam trochę o "pszenicznym brzuchu" i ja to mam! Czuję się lepiej, zaczęłam jeść chleb z ogromną ilością ziaren - powoduje to, że nie mam tak wzdętego brzucha, czuję się lżejsza i to napewno też jest powód dla którego nie mam napadów obżarstwa. Wierzę, że mam stabilniejszy poziom cukru we krwi i dzięki temu jest łatwiej wytrzymać bez napadów.

Prywatnie to były parter zarzuca mnie swoimi przemyśleniami, dla niego to rozstanie to nie koniec a właśnie początek naszego lepszego związku. On teraz odważył się powiedzieć mi, że mnie kocha! 🤔 Naprawdę, nie powiedział mi tego, kiedy byliśmy razem, mimo że mówiłam, że mi tego brakuje.  A teraz mówi... A ja milczę... Nie wiem co czuję, czy to co czuję to miłość, która ma różne odcienie...?

Mimo to, obawiam się wejść w ten związek ponownie, zwłaszcza że nie pasuje mi życie pod obstrzałem jaką to mamą jestem dla jego synka, jaka powinnam być dla niego, co robić a co nie.

Wiecie, że mój były partner to jedyna osoba która ma zastrzeżenia co do tego jaką jestem mamą nawet dla mojej własnej córki? ?

I tak się zastanawiam, po co mu takie marne zastępstwo mamy dla jego syna...

Ogólnie to czuję się jak w kołowrotku, bo on niby kocha, ale dopiero teraz jest w stanie o tym powiedzieć.

Niby chce bym zajmowała się jego synem, a krytykował mnie jako mamę... Jakby miał chorobę dwubiegunową ;) Raz tak, raz inaczej. 

A sam narzeka teraz, że babcia, która teraz opiekuje się jego synem kiedy on pracuje, że ta mu się żali, że jego synek to słabo słucha babci... a ona na wszystko mu pozwala, bo "on się denerwuje" jak babcia chce np. wyłączyć TV - tym samym całe popołudnia i wieczór siedzi przy bajkach.

Zajebiście, przynajmniej babci nie przeszkadza... 

"Mężczyźni szybciej odchodzą od kobiet, ale częściej do nich wracają. Kobiety potrzebują więcej czasu żeby opuścić mężczyznę, ale jeśli odejdą to już na zawsze"

I ostatni hit! Jak tak na mnie ciągle narzeka to go zapytałam ostatnio co jest we mnie dobrego. (Nawet moja mama mówi, że on nigdy nie mówił o mnie dobrze, za co mnie ceni - stwierdziła, że może on dobrze wie, że ze mnie fajna kobieta, że radzę sobie, nie uwiesiłam się jego ramienia, że szukam rozwiązań, a on jest pełen kompleksów i bał/boi się, że bym go porzuciła...)

Wracając do moich dobrych cech to wymienił jedno -  moją STANOWCZOŚĆ! Że go to intryguje i że to jest wyzwanie. Tak dokładnie powiedział.

I to też spowodowało młynek w mojej głowie, bo ja odczuwam, że go strasznie wkur**a, że mam swoje zdanie i się go trzymam... No dwubiegunowiec jak nic! 

🤪

🤪

13 października 2020 , Komentarze (31)

Nie było mnie tu dawno ale to przez życie realne. 2 października wyprowadziłam się od partnera i jego syna. Odeszłam. Zdecydowałam o rozstaniu. 

Właśnie przeczytałam ostatni swój wpis i wygląda na to, że chyba musiało tak to się potoczyć.

W sercu czuję tęsknotę za Nim...ale nie za jego synem. Targają mną wątpliwości i pytania czy dobrze zrobiłam. 

Z jednej strony wiem, że dobrze, bo nie pokochałam chłopca po 3 latach, było coraz gorzej, coraz więcej pretensji i oczekiwań do mnie których nie umiałam spełnić! Jeszcze po 3 miesiącach mogłam się łudzić, że pokocham jak swoje /, ale teraz w pełni świadomie stwierdzam że nie umiem, nie potrafię pokochać innego dziecka niz swoje.

Musiałam usunąć się, odejść, zrezygnowałam z miłości przez małego chłopca, który odtrącał i mnie i moją córkę, nie akceptował nas... A może wcale nie kochałam jego taty...

Decyzja ostateczna o wyprowadzce zapadła szybko na co złożyły się przykre słowa od partnera, moja bezsilność i poczucie, że jeśli nie zmienię radykalnie sytuacji to ja oszaleję, czulam jakbym nie miała wyjścia.

Wcześniej słyszałam, że My nie mamy problemów, że ja je sobie wymyslam... A teraz usłyszałam, że uciekłam od Problemów! Więc jednak byly... Ech 😔

21 lipca 2020 , Komentarze (13)

Od wczoraj mój partner znów ma 2 zmianę, popołudnie w tym tygodniu spędzam z jego synem i swoją córką.

Przerasta mnie ta sytuacja. Nie radzę sobie z jego synkiem, bardzo źle traktuje moją córkę, przezywa, jest zazdrosny gdy jego babcia okazuje jakaś uwagę mojej córce, zabraniał mojej córce bawić się razem z dziećmi. A nawet wczoraj mówił, że go moja córka denerwuje i chce by się ona wyprowadziła. Przy całej rodzinie ze strony mojego partnera powiedział, że "wszystkie dziewczyny są fajne, oprócz nich" wskazując na mnie i moją córkę... Poczułam się jakbym dostała w brzuch...To było w ten weekend.

On ma 5 lat a moja córka 4. 

Ona szybko zapomina a ja nie umiem. Narasta we mnie ból i żal, nie mam spokoju w sobie.

Kiedy jestem z nimi sama to mały wie jak się zachowac, nie przezywa, nie wyśmiewa, bawi się fajnie z moją córką, ale tak jest do weekendu, kiedy czas spędzamy też z jego tatą, przy nim mały pokazuje na co go stać. Tak samo jest w obecności jego babci.

Wczoraj usłyszałam od koleżanki, że ja i córka jesteśmy jak intruzi w życiu tego chłopca. I tak się czuję. Mam coraz mniej sił stawać w obronie córki, męczyć się tak co dzień.

Dochodzi do sytuacji kiedy staje w obronie partnera, krzyknę, tłumacze jego synkowi, że tata to nie kolega, że ma słuchać, że nie jest dorosły jak tata. O dziwo, mój partner jeszcze nie skomentował, czy dobrze że się wtrącam czy nie w tej sytuacji. 

I kiedy tak znów zostałam w domu tylko z dziećmi to jadłam i wymiotowałam. Znów. Kiedy mój partner ma ranną zmianę i jest z nami popołudnia i wieczory to nie mam tego problemu.