Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Całkiem normalna 31 letnia kobieta, majaca za soba kilka zwyciestw, kilka porazek, marzenia, plany, pragnienia. Czasem niezbyt dojrzala.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 347466
Komentarzy: 5392
Założony: 5 maja 2007
Ostatni wpis: 24 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
codziennaja

kobieta, 48 lat, Gdańsk

174 cm, 85.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

20 października 2007 , Komentarze (28)

Jestem jednym wielkim 'nie chce mi sie' A laby nie ma, papier cierpliwy ale czas zatrzymac sie nie chce... I wez tu znajdz dobre strony takiej soboty...

Ale sprobujmy:
1. za oknem sciana deszczu a ja pod dachem
2. sa chwile kiedy nie pada
3. Koleżanki z Vitalii zaglądają A niektórzy samotni... 
4. Dzisiaj jeszcze mamy nadzieję, jutro (po 20.00) możemy ją stracić ;)
5. THE END (pracy!), bo soboty to dopiero poczatek  [g.18.30]

19 października 2007 , Komentarze (10)

Kabaretem Starszych Panow wprawiona zostalam w dobry nastroj. No dobra, nie tylko Kabaretem :))  Nawet grad za oknem jakis taki niestraszny... I kawa odzyskala swoj smak.. . Piekny dzien dzis mamy prawda?
I tak jak sobie rano wykrakalam... jutro pracuje. Hehe, ciekawe co wyskoczy mi jeszcze dzis. Strach sie bac ;)

19 października 2007 , Komentarze (10)

Poza tym ze po 10 tygodniach znowu zjadlam chleb w ilosci 3 kromek nic specjalnie ekscytujacego wczorajszy dzien nie przyniosl. Stan przytomnosci w piatkowy poranek umiarkowany, bo zamiast isc wczoraj wczesniej spac to dowalilam sobie prace, a dzis zamiast odespac ustawilam rano spotkanie. Nie mysle.. Jak znam zycie to mi sie cos jeszcze wetnie w wieczor lub popoludnie, a ja bezmyslnie powiem 'nie ma sprawy'. Spaaaaaaaac...........

ps. jak wymysle tytul to doloze, ale to tak po trzeciej kawie

motylek: 250

18 października 2007 , Komentarze (38)

jeszcze wpisu na Vitali nie robilam. A tym razem zrobie. Na dobry koniec starego lub na poczatek nowego dnia. Zalezy jak spojrzec. Jak nikt nade mna nie stoi i nie 'kaze' strasznie trudno mi sie zmobilizowac. W efekcie cos co kilka razy zdazylabym zrobic na spokojnie konczylam przez pol nocy bo na rano mialo byc. I badz tu sam sobie szefem. Z jednej strony fajna sprawa, z drugiej prawdziwa katorga przy braku samodyscypliny. A z ta (wbrew pozorom) wcale u mnie dobrze nie jest. Za dwie godziny powinnam byc na nogach, a raczej siedziec tylkiem na rowerku. Ale czy bede? Hmm... Nie mam wyjscia obawiam sie*. I tak na razie odpuscilam sobie wieczorne jazdy (a dziki glod momentalnie zniknal)

Propaganda kapusciana zatacza calkiem szerokie kregi. Kto by sie spodziewal :) Dzis lansuje golabki z pieczarkami. Wszystkim spozywajacym zycze smacznego! Spiochom mam nadzieje niebawem zadzwoni budzik. Przeciez nie moge tak sama nie spac ;)

Prawda jest taka ze nie lubie takich dni. Calkiem inaczej czuje sie kiedy zarywam noc bo tego chce (i nie ma wtedy zadnych przykrych dolegliwosci dnia nastepnego). A kiedy to zostaje 'wymuszone' to telepie mnie z zimna i niewyspania, mam wrazenie jakby zoladek wypelnial piasek (paskudne uczucie), chce mi sie samych cieplych i slodkich (auc!) rzeczy i generalnie caly dzien jest do...  A... i w takie dni nawet kawa mi nie smakuje....


gierka wyborcza -> sprobujcie swoich sil  <-


* A jednak okazuje sie jest wyjscie. Wystarczy przespac budzik. 

17 października 2007 , Komentarze (33)

To nie zart. Kolejna faza na kapuste. Tyle ze dla odmiany kiszona. Moze to skutek uboczny zupy kapuscianej. A moze kroliki tak juz maja. Kolezanko J? Kolezanka tez?
I tak wczoraj byla surowka z kiszonej kapusty z rodzynkami (namoczonymi w soku pomaranczowym zeby byly jeszcze bardziej slodkie i soczyste). Ugotowalam tez sobie kapusniaczek i zrobilam zasmazana kapuste (dodam szybko ze w wersji bardzo dietetycznej zanim mnie ktos objedzie ;). Problem z obiadami na kilka dni z glowy. A dzis kolejny dzien eksperymentow ;)


motylek: 300
rowerek: 1h 

16 października 2007 , Komentarze (34)

Wczorajszy dzien to dzien ekstremalnych smakow. Od pozadania ciezkiego i  mdlaco-slodkiego czekoladowego 'czegos' na bardzo kwasnej zupie ogorkowej po 22-ej skonczywszy. Wiem ze za pozno. Ale to wszystko przez rowerek. Moge przejsc z obciazeniem 12-18km i nie poczuc nawet jednego skorczu w zoladku, a po 45 minutach pedalowania... konia z kopytami :/ Musze cos wymyslic bo jedzenie nawet niskokalorycznych zup po nocy to nie najmadrzejszy pomysl. Sek w tym ze rano dwoch godzin nie przejade. No nie i juz. Za slaba jestem. Jak to jest ze na normalnym rowerze czlwiek jedzie i nie czuje? Po poludniu zanim sie ogarne i zbiore to robi sie wczesny wieczor... i kolko sie zamyka. Jak mozna byc az tak glodnym... Naprawde szkoda slow... Poniewaz rowerek nie bardzo mam czym zastapic, pozostaje kombinowac jak nie jesc wieczorem. Jedna z naszych kolezanek mawia "zabki umyte, swiatlo w kuchni zgaszone, nie ma". No fajnie, ale ja po ciemnku do lodowki trafiam :D

Skoro juz pisze o smakach to laczenie slodkiego z kwasnym chodzi za mna wrecz obsesyjnie. Faszerowalam juz oliwki rodzynkami. Jadlam fete z miodem. Kiszona kapuste z suszonymi sliwkami... i kilka innych dziwnie brzmiacych zestawow ktorych wymieniania wam oszczedze. Ma ktos pomysl o co w tym chodzi?

ps. Jewik otwieraj stragan.Zle oko sasiadki patrzy?

motylek: 300
rowerek: 1h 

15 października 2007 , Komentarze (37)

Samochwala w kacie stala
    I tak rok podsumowala
    Zdolny jestem nieslychanie,
    Mam na swiecie powazanie,
W kraju - Same osiagniecia:
   Dluzsze zycie (od poczecia).
Koalicja - wzór wspólpracy,
Z Sejmu - dumni sa Rodacy,
Rzad najlepszy od pólwiecza,
Skupil sie na wielkich rzeczach
 
 Kompetentni ministrowie,
    Kazdy posel - ideowiec,
    Z zasadami jak husaria;
    Bóg, Ojczyzna, Honor(aria).
    Dla Narodu - becikowe,
    Nowy peron we Wloszczowej,
    Lepiej zyje sie rodzinom
    (jednej matce i dwóm synom)
   
   Okno na swiat - otworzone,
Turystyka - w jedna strone,
Lepsza praca, wyzsza placa
(zwlaszcza, jesli ktos nie wraca).
Gospodarka rozpedzona,
Sa mieszkania (trzy z miliona),
Jest kilometr autostrady,
 
 Lad moralny i zasady.
    Politycznej wzrost kultury,
    (Nurt plebejski, przyklad z góry),
    Nie ma WSI (choc jeszcze troche,
    A zrobimy wszedzie wioche).
    Caly naród zyje w zgodzie,
    IPN - i po narodzie.
    CBA - udane akcje,
    Super MEN - co rusz atrakcje.
   
   W szkolach nie ma juz Darwina,
Bedzie dryl i dyscyplina,
Nie podskoczy zaden gieroj!
Tolerancji nie ma! Zero!
Zadnych gejów, Ferdydurek,
Jest amnestia i mundurek!
 
 Wolnosc slowa i pluralizm
    (bo rzadzacych mozna chwalic)
    Jest religia na maturze,
    Wierny lud na Jasnej Górze.
    Nie rozumie tylko Unia:
    Rzad z Warszawy czy z Torunia?
    Krótko mówiac rok udany!
    Tylko naród... do wymiany
   





sprobuj swoich sil -> gierka wyborcza (tendencyjna :)

15 października 2007 , Komentarze (13)

Nareszcie odpoczne! Uhm, to nie pomylka. Weekend w biegu poczawszy od piatkowego poranka wiec dzisiejsza stabilizacje w czasoprzestrzeni witam radosnie cala soba i biore z calym dobrodziejstwem poniedzialkowego inwentarza (czyt. zeszlotygodniowych zaleglosci).

Zeby tradycji stalo sie zadosc miniony tydzien w liczbach:
* waga - bez zmian. Czyli tak jak podejrzewalam bede musiala toczyc ostra walke o kazde pol kilo. No to powalcze. W ostateczosci wlacze opcje 'upor', ktory podobno jest jedna z cech rodowych. A dziedzictwo zobowiazuje, czyz nie ;)
* obwody - tez bez zmian w zasadzie, chociaz w udach, na centymetrze, mniej


motylek: 500   
rowerek: 90min

12 października 2007 , Komentarze (27)

Koniecznosci zyciowe: zmagania z 'malym sabotazysta' na terenie placowki medycznej
Przyjemnosci zyciowe: licze na ich niekonczacy sie ciag od momentu rozprawienia sie z wyzej wymienionym
Dieta: zlamana alkoholem (chyba ze bede twarda)
Ruch: tance, hulanki, swawole (a tu usztywniac sie nie mam nawet najmniejszego zamiaru ;)
 
I jeszcze cos dla piatkowych (po)imprezowiczow:
Pijany policjant zatrzymuje samochod prowadzony przez pijanego kierowce. Zaglada przez szybe.
- Co? We dwoch za kierownica?
- To jeszcze nie powod, zebyscie otaczali samochod...

A tak powaznie... Piles. Nie jedz. A najlepiej nie pij. Alkohol szkodzi zdrowiu.
To sobie pomoralizowalam, a teraz Pani Kara rusza na miasto. Maly sabotazysta w pelnym rynsztunku juz przy drzwiach. Czeka na sygnal. Dobrego dnia Wszystkim!


piatek:                                        sobota                                           niedziela
motylek: 200                              motylek: 200                                  motylek: 800 (3 tury ;)
rowerek: 45 min                         rowerek: 1h45min                          rowerek: 2h

11 października 2007 , Komentarze (38)

Leniwe przegadane z przyjaciolka popoludnie. Leniwy wieczor. Rowerek i motylek dostaly czas wolny dla siebie. Rozwazylam co prawda czy spiac sie (co przy duzej dobrej woli moze i byloby mozliwe) czy tym razem odpuscic. Jak slysze ze nie miewam kryzysow, ze mi sie wszystko tak latwo udaje... No coz, moze to i tak z zewnatrz wyglada. Od srodku to jednak nieustajaca wojna podjazdowa. Wczorajszy pojedynek sil przegrany walkowerem. Boj o dzien dzisiejszy trwa. W porannym starciu 2:0 dla mnie :)


motylek: 400
rowerek: 2h