Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agamrozz

kobieta, 46 lat, Lubin

165 cm, 89.90 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 września 2010 , Komentarze (3)

Jest mi smutno  mój braciszek wczoraj nie przyleciał, bo odwołali mu lot. Prawodopodbnie dziś ma przylecieć, ale już nie będę się tym tak podniecać bo znowu spotka mnie zawód.

Nic mi się nie chce, chociaż mam w pracy gorący okres. Muszę się otrząsnąć z "szoku" i wziąć w garść.

 

Za to wykorzystam dzisiejsze popołudnie na ćwiczenia, bo wczoraj nie byłam, gdyż sprzątałam mieszkanie na przyjazd gości.

Dziś sobie odbiję i może dzięki temu zapomnę, że jest mi smutno.

Muszę tylko dziś uważać aby nie rzucić się na jedzenie z powodu tych smutków, jeszcze tego by mi brakowało

Brrr, dość tych smutasów  dziś wszystko się ułoży po mojej myśli. Trzymajcie kciuki.

Pozdrawiam was wszystkich bardzo mocno.

5 września 2010 , Komentarze (3)

No tak mija kolejna leniwa niedziela. 
To jedyny dzień w tygodniu, kiedy mogę poświęcić sobie samej odrobinę czasu i uwagi.
Na początek maseczka oczyszczająca na twarz, następnie masaż twarzy i nałożenie kremu przeciwzmarszczkowego. 
W końcu jest ciepła woda, tak więc wieczorem pilling ciała i ciepły prysznic.

Wiem, wiem miałam iść dziś do klubu poćwiczyć, ale nie chciało mi się nigdzie wychodzić. 
Za to strasznie chciało mi się jeść, niestety skusiłam się na kilka niezdrowych rzeczy, takich jak resztka bigosu i orzechy laskowe. 
Mimo zjedzonego niedozwolonego jedzenia, muszę przyznać, że dziś wyjątkowo mnie nosiło, miałam ochotę coś jeszcze zjeść tylko, że nie wiedziałam co chcę, więc na szczęście nie zjadłam nic więcej. Nawet moi rodzice zauważyli, że coś zbyt często zaglądam do kuchni. 
Aby nie myśleć o jedzeniu włączyłam sobie mój ulubiony serial "Przyjaciele"  i tak po jakimś czasie zapomniałam, że chciało mi się coś pogryźć. 
Już dawno nie miałam takiego kryzysu. Ale wiem, że to wina tego siedzenia w domu i braku zajęcia. Teraz nawet żałuję, że nie poszłam poćwiczyć.

Jutro na bank wybieram się na ćwiczenia, bo nie wiem czy we wtorek się wybiorę gdyż już jutro wieczorem przylatuje mój brat z rodziną, a nie widziałam ich już od 8 miesięcy - nie mieszka w Polsce. Przylatuje tylko na pięć dni, więc będę musiała jakoś przeżyć bez ćwiczeń, mam nadzieję, że moja malutka bratanica mi to zrekompensuje 

Ale się rozpisałam o niczym, ale nudy co....

Podsumowując zjedzone dziś 1529kcal  i zero ruchu, no chyba że liczyć te wycieczki do kuchni 
Na szczęście jutro kolejny dzień i kolejna szansa.... 

Miłego wieczoru

4 września 2010 , Komentarze (2)

Witam, nareszcie się wyspałam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 

Fakt, wczoraj byłam u znajomych i wróciłam późno, ale dziś za to spałam baaardzo długo

Nie byłam niestety wczoraj na ćwiczeniach, ale jutro sobie odbiję, bo dziś muszę niestety znowu do pracy.

Chciałabym się Wam pochwalić, że przekroczyłam magiczną liczbę zrzuconych kilogramów, tj. 20 kg!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
O rany... jaka jestem szczęśliwa, że ważę o te 20kg mniej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Chce mi się wszystko, nawet nie wkurza mnie siedzenie w pracy w sobotnie popołudnie.
Teraz nic chyba nie jest w stanie mnie zatrzymać przed dalszą walką.
Mam nadzieję, że na koniec roku uda mi się wskoczyć na dwucyfrową wagę, np. 99kg 

Idę jeszcze skończyć sprzątanie i przygotować się do pracy.
Życzę udanej soboty 

2 września 2010 , Komentarze (3)

Witam ponownie... ja już po treningu, ale nie byłam dokładna.
Na początek rozgrzewka na orbitreku 10min., następnie martwy ciąg ze sztangą 15kg. Szło mi dobrze, ale w pewnej chwili źle wykonałam przysiad i zaczęło mnie boleć kolano. Więc przerzuciłam się na ręce, to znowu zaczął mnie pobolewać lewy łokieć... o rany...zaczynam się sypać ...
Ale nie poddałam się bez walki  dokończyłam trening uważając aby się nie uszkodzić, a na koniec trening tlenowy 48min. rowerek i przejechane 15,8km. (Kolano przestało boleć ) Dziś aby uzyskać tętno 124 na rowerku musiałam zwiększyć obciążenie, to mnie bardzo cieszy, pamiętam jak było mi ciężko na początku... hhmmm fajnie jest widzieć własne postępy 

Teraz tylko nie wiem jak wziąć się za mycie się, bo u mnie w mieście znowu nie ma ciepłej wody , najgorsze jest to, że w domu jest zimno i po zimnym prysznicu będzie jeszcze zimniej. Jak było gorąco to zimny prysznic był cudowny, teraz już nie...

Od kilku dni obiecuję sobie, że położę się spać około 22.00, ale jak dotąd to mi się to nie udało , może dziś mi się to uda... nie chyba sama w to nie wierzę 

Ja tu się rozpisuję na temat swojego treningu a tak na prawdę to muszę się przyznać do małego grzeszku dietkowego, już po treningu skusiłam się na bigos, który zrobił mój tata , więc jako odkupienie grzechów, trochę jeszcze potańczę sobie w domku przed spaniem i kąpaniem.
Chociaż w domu jest tak zimno, że ogrzanie się pochłonie sporo tych nadmiernych kalorii 

Miłego wieczorka i nocki :-)

A tak nawiązując do waszych komentarzy to bardzo dziękuję za pochwały dla mojej biegaczki, przekażę jej  na pewno się ucieszy 

2 września 2010 , Komentarze (5)

Jak to jest, że jak zaczyna się wrzesień to my już myślimy o jesieni, chociaż do 20 września jest jeszcze kalendarzowe lato.

Może to ma coś wspólnego wrz - esień, "wrz" zastąpimy "j" i wychodzi nam "jesień"

 

A wczoraj 1 września, byłam na basenie. Pływałam intensywnie przez 30min. Nic imponującego, ale za to dziś trening siłowy, w głowie mam już ułożony plan

Wczoraj - dieta ok. zjedzone 1300kcal, byłam strasznie grzeczna

Dziś na śniadanie: trzy kromki pieczywa lekkiego żytniego z chudą wędlinką i surowa papryka czerwona.

Tak więc dzień zaczyna się porządnie  Tyle tylko, że znowu jestem nie wyspana, muszę tylko poczekać do soboty, wtedy sobie odbiję.

A teraz biorę się do pracy, miłego dnia...

31 sierpnia 2010 , Komentarze (4)

Muszę przyznać, że moje wakacje (czytaj: lato) w tym roku były inne niż poprzednie i do tego fantastyczne mimo, że nie byłam na urlopie to mam czym się pochwalić  
Tak więc podsumowując moje "wakacje" to zrzucone 17,5kg i po 12cm w obwodzie bioder i talii oraz po 5 cm nogi 

Nawet mi nie jest specjalnie żal, że kończy się lato bo każdy mijający tydzień przybliża mnie do wymarzonego celu. A czuć już jesień, nie wiem czy wiecie, ale wczorajszej nocy na Śnieżce spadł śnieg  pewnie dlatego jest tak zimno. (Mam blisko do Śnieżki)


Dziś dieta ok. nawet trochę za mało, bo nie całe 1000kcal, ale nie miałam ani czasu ani ochoty na jedzenie.

Ponieważ wczoraj nie byłam na ćwiczeniach, gdyż musiałam jechać na działkę. Dziś biegałam na orbitreku 55min. jak szalona, bo przebiegłam 10km, później pogadałam chwilę z koleżanką zamiast robić brzuchy. Ale mam usprawiedliwienie bo maty były zajęte, więc udałam się potem na rowerek 30min - trening tlenowy. Powinnam trochę dłużej pojeździć, ale umówiłam się z koleżanką na plotki, której nie widziałam z miesiąc. 

Po treningu byłam trochę głodna, a nie wzięłam ze sobą jabłka, tak więc przetrzymałam ssanie w żołądku, aż całkowicie ustąpiło.

Zaraz poczytam jeszcze książkę i kładę się spać.
Jutro kolejny dzień, nie tylko zmagań na treningu ale i w pracy.
Aczkolwiek na jutro zaplanowałam sobie basen 

Życzę udanego wieczoru i dobrej nocy 
 

30 sierpnia 2010 , Komentarze (3)

Mogę pomarzyć o lajciku w pracy, póki mój szef nie wróci z urlopu to nie mam masz spokój w pracy. Aczkolwiek muszę przyznać, że lubię swoją pracę , nawet to zaganianie.

Właśnie mam przerwę, którą postanowiłam poświęcić na wasze wpisy.

Zjadłam dopiero co Lunch  a dokładniej to gotowaną pierś z kurczaka, niestety samą bo zapomniałam wziąć paprykę.

Zaraz znowu do pracy :-( ale zawsze po przerwie czas szybciej biegnie...

Miłego popołudnia

29 sierpnia 2010 , Komentarze (6)

No tak, miałam iść do pracy na dziewiątą a wstałam dopiero o 9.30 - wstyd , ale ja w weekend uwielbiam długo spać - tyle, że tym razem to wcale nie było tak długo. Marzę aby się w końcu wyspać 

Zjadłam z mamą śniadanie, a dokładnie - małą kromkę żytniego ciemnego chleba z chudą wędliną i surową paprykę 

Do pracy dotarłam o jedenastej. Kiedy w pracy jestem sama tak jak dziś, telefony milczą praca idzie mi bezproblemowo, chociaż tak nie do końca, bo przyjechał pracownik, który wyjeżdżał akurat dziś w delegację wstąpił do biura, na szczęście nie zajął mi więcej jak 10 min.
Skończyłam kilka minut przed czternastą, niestety nie zdążyłam na start Grand Prix Belgi F1.
Jak dotarłam do domu przejechali już 15 okrążeń. 
Ale pozostała część wyścigu była bardzo ciekawa i emocjonująca. A Robert Kubica zajął dziś trzecie miejsce 

Obiadek: gotowana pierś z kurczaka i odrobina chudego rosołu.

Po obiedzie trochę poczytałam, ale zaczęła mnie ogarniać senność,  tak więc postanowiłam poczytać sobie wasze wpisy. 

Dzisiejszy dzień bez sportu, ale na wieczór poćwiczę brzuchy i może pojeżdżę na rowerku.
Dziękuję za miłe komentarze i zainteresowanie 
Miłego wieczorku, buziaki 

Dopisek dot. pracy: ja pracuję od poniedziałku do piątku, tak więc dzisiejszy dzień był nadprogramowy, ale to tylko dlatego, że ostatnio za dużo zrzucili ma mnie (szef na urlopie) i musiałam dokończyć sprawy z piątku 

28 sierpnia 2010 , Komentarze (8)

Witam ponownie,
Ja już po treningu, czuję się lepiej niż przed nim. To niesamowite, że tak pokochałam ruch i sport 

Dziś skupiłam się na orbitreku, 53 min. biegu i spalonych ponad 600kcal. 
Następnie poćwiczyłam brzuch.
Spotkałam Paulinę i jednego z nowych znajomych z wczorajszego spotkania i podzieliliśmy się wrażeniami po kręglach i zabawie 

Już planowaliśmy kolejne spotkanie 

Na koniec dzisiejszego treningu basen i przepłynięte dwadzieścia basenów. 
Jak wyszłam z Galerii okazało się, że jest okropnie zimno na dworze, a ja byłam ubrana tylko w cienki sweterek, czekając na autobus nieźle zmarzłam. Muszę zrobić sobie malinową herbatkę i  zastanowić się co tu dziś obejrzeć.

Jutro niestety muszę iść do pracy, ale koniecznie wrócić do 14-tej, bo jest wyścig Formuły 1 , a ja jestem fanką F1 

Życzę miłego wieczoru 

28 sierpnia 2010 , Komentarze (4)

Wczoraj było fantastycznie, nie miałam pojęcia, że gra w kręgle może być tak fajna.... 

Ale zacznijmy od początku, kiedy rano się obudziłam trochę bolała mnie wątroba. Wzięłam leki i przeszło. W ciągu dnia w pracy odczuwałam ją od czasu do czasu, ale nie było to jakoś bardzo dokuczliwe - tak czy owak muszę o nią zadbać bardziej niż zwykle. 
Dzień w pracy minął tak szybko, że nie zdążyłam wszystkiego zrobić i chyba czeka mnie weekend w pracy a przynajmniej połowa weekendu. 
Po pracy do domu, musiałam się wyszykować na to spotkanie. No i jak zwykle problem w co tu się ubrać aby było wygodnie, na luzie i stosownie  Nie jest to łatwe kiedy waży się tyle co ja, ale jakoś sobie poradziłam. Najpierw umówiliśmy się w kawiarni w Galerii, tam wypiliśmy po drinku, oczywiście nie ja  , a później udaliśmy się pieszo (bo to nie daleko) do kręgielni. 
Muszę się przyznać, że na początku bałam się w to grać, ale po kilku nieudanych rzutach znalazłam dobry sposób i już szło jak z płatka. Zabawę mieliśmy przednią. Już dawno tak się nie uśmiałam 

Niestety nie udało mi się strącić wszystkich kręgli, zresztą w naszej drużynie nikomu to się nie udało, mój największy wynik to 7 zbitych kręgli  
Jak na pierwszy raz to nie jest tak źle.... 

Nie było nas dużo bo wszystkich razem było nas 9 osób. Poznałam ciekawych i miłych ludzi w różnym wieku, trochę się obawiałam, że nie przypadniemy sobie do gustu, ale na szczęście moje obawy się nie sprawdziły. 
A Paulina już zapowiedziała, że będziemy się spotykać co miesiąc, za każdym razem gdzie indziej , mnie to bardzo cieszy.
W domu byłam przed północą 

Dziś wybieram się do klubu trochę pomęczyć i wypocić może zapomnę, że pobolewa mnie wątroba. 
Czas się zbierać...