Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sayonara

kobieta, 42 lat, Za Trzecim Krzakiem W Lewo

169 cm, 98.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 marca 2008 , Komentarze (8)


12:55 dzień pod znakiem obowiązków domowych :)
w zasadzie posprzątałam wszystko co tylko możliwe - zostawiłam sobie jeszcze tylko okna, które umyję przed samymi świętami
pralka walczy z drugą porcją rzeczy, jeśli zostanie mi trochę miejsca na rozwieszanie - wrzucę jeszcze trzecią partię
obiadek też już mam przygotowany - mięsko czeka na blaszce aż nagrzeje się piekarnik

chwilowo padam na twarz - chyba zrobię sobie śniadanko, herbatkę i trochę poleżę z książką , a później ewentualnie zabiorę się za a6w





14:50 ufff a6w dzień 5 - 3 serie, 6 cykli

okna mnie wołają!!! jest to mocno niepokojące!!! chyba zasłonię rolety, żeby nie było widać brudu :) to by już była przesada, gdybym się za nie wzięła :))

oooo właśnie się zorientowałam, że dziś mijają dwa miesiące odkąd postanowiłam przestać być grubasem :) jak dotąd wszystko zmierza w dobrym kierunku :) nawet przy tak umiarkowanym tempie powinnam zdążyć wykonać plan do jesieni :)))))

hmmm muszę sie przyzwyczajać do myśli, że już niedługo będę szczupła :))



6 marca 2008 , Komentarze (5)


14:15 dużo się ostatnio naczytałam na temat terapeutycznego znaczenia sprzątania w domu :) hmmmm być może coś w tym jest

tak więc dziś przemogłam swoją niemoc i wzięłam się za sprzątanie :) i rzeczywiście jakoś lepiej się czuję :)

może to dlatego, że przez te porządki nie miałam czasu jeść

śniadanie jak zwykle monotemetycznie: bułka owsiana z serkiem ziołowym, papryką i sałatą

a teraz robię sobie lunch: pieczone ziemniaki

muszę się niestety przyznać do małego grzeszku - a właściwie całkiem sporego :) byłam wczoraj w sphinxie i zjadłam naprawdę sporą porcję pysznego jedzonka, a w domciu było jeszcze winko...





17:20 obiad: pieczona ryba i surówka z kiszonej kapusty

oglądałam dziś fajny film - the nanny diaries :) uwielbiam scarlett johansson :) ma śliczną figurkę, też taką chcę :)


5 marca 2008 , Komentarze (9)


11:00 pojechałam dziś bladym świtem na spinning :) pedałuję sobie, pedałuję a tu nagle... śnieżyca! w ciągu godziny zasypało mi całe auto :)

w powrotnej drodze z kolei zaświeciło takie cudowne słońce, że aż wybrałam się na myjnię :)
lubię tak sobie rano popsikać karcherem - mam wrażenie, że jestem taka obowiązkowa i dbam o swoje autko :) w zasadzie to jedyna rzecz którą umiem przy nim zrobić, no może potrafię jeszcze dolać płynu do spryskiwacza :) ale już na stacje benzynową i na przeglądy nie jeżdżę (wstydzę się)

dotarła do mnie dziś bardzo fajna rzecz :) a mianowicie: jeszcze w styczniu nie wyobrażałam sobie wizyty w myjni bez skonsumowania hot-doga :) a teraz nawet mi to do głowy nie przychodzi - to chyba taki mój mały sukcesik

za to zaszalałam dziś ze śniadankiem - zjadłam jajecznicę z pomidorami, szynką, szczypiorkiem i pieczarkami a do tego bułkę z masełkiem

ajć!

dziś dzień teściowej - wysłałam swojej smska z życzeniami
chciałabym mieć z nią dobry kontakt... ale niestety nie mam :(
nie to żeby był zły - po prostu jest jakiś taki nijaki :(






15:10 a6w dzień 3 - 2 serie, 6 cykli

lunch: zupa pomidorowa z ryżem


4 marca 2008 , Komentarze (6)


11:40 nie wiem czy to przez zbliżający się okres, brak wiosny w okolicy, a może zmęczenie dietą - fakt pozstaje faktem: chwilowo jestem jędzą :(

od niedzieli trąbię na inne auta jak się wloką, nie wpuszczam ich na pas, jak sobie stoją i mrugają błagalnie, w sklepie zwróciłam uwagę babce, której dzieciak prawie wlazł mi pod wózek... ehhhhhhhhh jędza w najczystszej postaci :(

dziś na aerobiku też nieźle było - na szczęscie tylko w mojej głowie, ale zawsze :(
ostatnio zrobiły się tłumy i nie ćwiczy się już tak przyjemnie :( a do szewskiej pasji doprowadzają mnie te sieroty, które nie potrafią się skoordynować

nie wiem o co mi chodzi :( przecież ja jestem miłym stworzeniem - z tych raczej uczynnych, co i drzwi potrzymają, wpuszczą auto na zakładkę, nigdy się nie naśmiewam z innych...

aaaaaaaaa i jeszcze jedno: wczoraj opieprzyłam jakiegoś faceta, który zaparkował na trawniku :( przejął się i odjechał - a mi było głupio

nawet nie za bardzo smakowało mi śniadanie: bułka cebulowa z szynką, pomidorem i sałatą





12:35 zrobiłam sobie piling kawowy, który tak wszyscy zachwalają :) rzeczywiście jest ekstra! skóra jest teraz mięciuteńka i tak ładnie zaróżowiona :) ale kabina po tej akcji wygladała jak po wojnie :))

dzisiejsza dawka ćwiczeń zaliczona :)
a6w dzień 2 - 2 serie, 6 cykli oraz jak co wtorek fat burning :)

15:20 mam dziś chyba jakiś dzień dobroci dla siebie :) zrobiłam mnóstwo zabiegów pielęgnacyjno-upiększających :)

jak tak dalej pójdzie to te wszystkie słodkości, którymi mydli mi oczy mój pan i władca chyba staną się prawdą :) 
rzeczywiście będę najpiękniejszą kobietą na świecie hihihihihi

ok wiem że padłyście ze śmiechu :) ja też :))))))))))

lunch: mango i maślanka truskawkowa


3 marca 2008 , Komentarze (12)


11:05 to ja :(

zero energii - powiem więcej: energia -100

chciałabym się wziąć pomalutku za wiosenne porządki, ale jak na razie nie ma takiej opcji - plecki mnie bolą i nie mam siły nawet z ryjkiem na pole skoczyć :(

tak bym już chciała żeby ten przestój wagowy się skończył - męczy mnie to i zaczynam się czuć zniechęcona :( co najgorsze znowu zaczynam wątpić, że uda mi się schudnąć :(

śniadanie: bułka owsiana z szynką, papryką i sałatą

akcja witaminy rozpoczęta :) na razie tylko zewnętrznie - nałożyłam sobie odświeżający krem na paszczę (poszarzałam w zimie) na lunch zapodam sobie mango, a może nawet pomarańczę :)





13:25 ponownie zaczynam a6w - może tym razem zrobię cały program :)

a6w dzień 1 - 1 seria, 6 cykli

lunch: pieczone ziemniaki, mango

17:00 obiad: kuskus z warzywami

na dziś już koniec jedzenia :) 1000 kcal

2 marca 2008 , Komentarze (3)


18:40 zbieram się w sobie i od jutra zaczynam od nowa :)

luty był dla mnie bardzo nieciekawy - nastrój kiepski, dieta średnio na jeża, zastój na wadze
nigdy zresztą nie lubiłam lutego, kojarzy mi sie ze spadkiem energii - w styczniu mam jej dużo, bo to poczatek wszystkiego, są nowe nadzieje, nowe siły...
a w lutym... wszystko jest jakieś takie szare - zima już długo trwa, jestem nią zmęczona

natomiast marzec zawsze przynowsi mi nadzieję, mam wtedy urodzinki, wiosna tuż tuż :)

od jutra więc zaczynam na nowo :) kupiłam mnóstwo owoców - będę się witaminizować :)





1 marca 2008 , Komentarze (3)


11:00 tak jak przypuszczałam ciasto upiekłam, ale go nie jem - słodkie jest i jakoś tak masłem pachnie...

pan i władca wziął część ciasta do pracy dla chłopaków na poprawę nastroju :) mają tam teraz straszne przedszkole - przyszli jacyś nowi ludzie, których trzeba wdrożyć, pewnie trochę z tym roboty i nerwów :)

część podrzucę do rodziców i w ten sposób się nie zmarnuje :)

w ogóle jakoś mi nie wyszło to ciasto - w planie było, że migdałowe placki przełożone kajmakiem :) ale ten kajmak to jakaś podejrzana sprawa! wogóle się nie zrobił! mleko nie zgęstniało i smakowało jakoś dziwnie...
zrobiłam więc krem budyniowy, ale też mi średnio wyszedł - jakby nim rzucić o ścianę, to chyba by nie spadł :)) taki jest gęsty :))

no cóż teraz już wiem, dlaczego nie piekę ciast :))

a za oknem deszcz




28 lutego 2008 , Komentarze (6)


10:00 w tym tygodniu z moją dietą coś nie halo :-/
jedynie poniedziałek był ok,

we wtorek byłam u rodziców - zjadłam jajecznicę i chleb z masłem na śniadanie, na obiad bliny, na kolację kanapki z pasztetem roboty mojej mamy = 1700 kcal
wczoraj do południa było ok (grahamka z szynką i maślanka), ale popołudniu poszliśmy do kina i zjadłam pół pizzy i popcorn = również ok. 1700 kcal

dziś zaspałam na aerobik :(((

nie wiem czy to przez ten zbliżający się okres, czy to szalejące przedwiośnie tak na mnie wpływa

well, trudno

waga pewnie nie spadnie w tym tygodniu :( w ogóle luty jest jakiś kiepski pod tym względem - przez pierwszy miesiąc schudłam 3,5 kg, a w tym to chyba nie przekroczę 1,5 kg

śniadanko: maślanka owoce leśne




aaaaaaaa i najważniejsze wiem już kiedy i gdzie jadę na wakacje :)))))))))))))) tralalalalalala :)))) ale się cieszę

16:40 jeść, jeść i jeszcze raz jeść :(
jak ja niecierpię tych dni przed okresem - non stop chce mi się jeść :(
no i jeszcze doszła do tego ochota na coś słodkiego - to mnie męczy najbardziej, bo ponieważ rzadko je jem, nie mam swoich ulubionych słodyczy :( więc coś bym zjadła, ale nie wiem co :( chyba upiekę jutro jakieś ciasto

mam dziś jakiś dziwaczny nastrój - coś bym porobiła fajnego, ale nie wiem co, zjadłabym coś pysznego, ale też nie wiem co :(

lunch: grahamka z serkiem ziołowym

obiad: pieczony królik (roboty mojej mamy) i sałatka z buraczków

a ciasto musi być jakieś z orzechami...


27 lutego 2008 , Komentarze (7)


9:30 jak co środę zaliczyłam już poranny spinning
mój tyłek wyjątkowo silnie odczuwał dziś siłę grawitacji :(

śniadanko: grahamka z szynką, papryką i sałatą - standard

z niestandardowych spraw:
   - przedokresowy głodniak zaczyna dawać o sobie znać :((
   - jadę dziś uczyć się robić zatrzyki (na razie podskórnie i domięśniowo) - aaaaaaaaaaaaaaaaaa (mam okropnego stracha, nie wiem czy dam radę przebić komuś skórę igłą i wstrzyknąć zawartość strzykawki - o krajst!!!!!!!)





15:30 lunch: zapiekanki z chleba graham, pomidora, sera żółtego i szczypiorku - uuuuuuuuuuuhhhhhhhhh


25 lutego 2008 , Komentarze (10)


10:10 baaaa - a nawet tydzień :)
lubię poniedziałki, bo wtedy wszystko można zacząć od nowa :)

dziś już w końcu byłam poskakać :) 2 godziny - najpierw spinning, a później cellu-stop

w spinningu wręcz się zakochałam :) to jest takie cudowne uczucie kiedy wydaje ci się, że już nie dasz rady - ale skupiasz się na oddechu, uspokajasz go i możesz jechać jeszcze szybciej :))))))))))))))))))))) cuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudowne :)

śniadanko: bułka cebulowa z serkiem, papryką i kiełkami





14:10 lunch: maślanka - a jak :)

po moich wczorajszych wyczynach górskich i dzisiejszym szaleństwie sportowym odczuwam jakiś nowy mięsień :)) między biodrem a talią

17:30 pyszny obiadek: potrawka z tuńczyka, warzyw i ryżu