Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 28351 |
Komentarzy: | 209 |
Założony: | 10 stycznia 2008 |
Ostatni wpis: | 1 czerwca 2019 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Chyba nie powinnam nic jesc zeby waga zaczęła spadać...Cwicze codziennie wieczorem.Robie brzuszki i ćwiczenia na nogi.Nadal nic.Ani grama!!!chyba oszaleje.Nie znosze takich momentów.Jestem sfrustrowana i zniechęcona.Nawet nie mam apetytu.
Jadłam dzis:
pieczywo wasa z chudą wedlina i serem
odrobinę salatki warzywnej
jablko
salatke z marchewki,fasoli,groszku z jedna lyzeczka majonezu light
2 kromki wasa
to mnie bardzo wkurza.Jem naprawde mało,robie brzuszki-może nie az tak systematycznie,ale robie i nic.
Moj maz w szpitalu,córka śpi...a ja mialam robic brzuszki a tu jakis film zapodali i mi sie odechcialo
za ćwiczenia!!!Pogrzebałam na necie i znalazłam te słynne ćwiczenia A6w no i start!!!
Bardzo fajnie czuję sie ćwicząc.Robię też ćwiczenia na nogi.Kręgosłup troche boli,ale cóź...trzeba pocierpieć aby być piekną,no nie???
Mój ukochany mąż chyba zaczął mnie doceniać i widzieć starania i stwierdził,ze musi koniecznie zgubić brzuch.Tak wiec jeśli sie go troche zmobilizuje to zapiszemy się na siłkę!
Jem bardzo niewiele,ale o stałych porach.Jak jestem bardzo głodna wieczorem jem jablko(ktore uwielbiam na maxa) i pije duzo wody i mija.Zresztą nie mam napadów głodu.Jak jestem zajęta,zalatana to wcale GO nie odczuwam.Apetytu na słodycze nie mam,chociaż u mnie w domu na każdym kroku cos mozna znaleźć!!!HM tak sobie mysle,ze naprawde dobrze się czuje i nie jest mi ciężko.Najgorzej było zacząć.Teraz juz z pełną świadomościa i odpowiedzialnoscia moge powiedzieć ze wzięłam się za dbanie o siebie!Zawsze jak mówiłam,ze sie odchudzam juz na wstępie sama sobie nie wierzyłam.Teraz jest inaczej.Moje modlitwy zostały wysłuchane!!!
Moze waga nie spada w wielkim tempie,ale spada!Czuję po ubraniach ze jest mnie mniej no i znajomi mi to mówią(a to naprawdę cos)
Jednym słowem się cieszę i wszystkim życze tego samego!!!
Trzeba się cieszyć nawet z małych sukcesów!
Trzeba siebie chwalić i doceniac!
poprostu trzeba!!!
Boję sie,ze tak,jak mi łatwo przyszło,tak łatwo mi pójdzie...Odchudzanie zaczęłam dwa miesiące temu począwszy od 86kg, obecnie ważę 79 i nawet nie jest mi ciężko nie jeść słodyczy,podjadać czy rezygnować z ulubionych kluchów.Ciągle zastanawiam się czy dam radę,czy nie polegnę i bardzo się tego obawiam.Nie wyobrażam sobie tego,zeby tym razem nie schudnąć skutecznie i nie utrzymać odpowiedniej wagi.Poprostu sobie tego nie wyobrażam...Zastanawiam się czemu nie tracę wagi szybciej,ale jedno jest pewne,ze musze zacząć ćwiczyć.Musze się więcej ruszać,bo jestem ostatnio cholernie leniwa.
Bardzo boje sie,ze znowu nie podołam,ze znowu sama siebie zawiodę a z tym byłoby mi cieżko sie pogodzic...musze poprostu musze wreszcie osiągnąć ten cel!!!To kwestia życia i śmierci.Być albo nie być!!!
Poprostu muszę!!!
tylko czemu tak wolno mi idzie???
Rachunek sumienia to na dziś bardzo dobry pomysł.Muszę skonfrontować sie sama ze sobą i spojżeć prosto w oczy problemowi.Postanowiłam tak dużo,ale czy to wystarczy...no cóż trzeba to ujżeć:
od prawie 2 mc nie jem słodyczy-FAKT
nie jem po 20-FAKT
ćwiczę-UUPS_nie ćwiczę
Nie jem smażonego-Fakt
Nie jem pieczywa-Fakt
Nie jem kluchów-Fakt
Nie jem przekąsek-Fakt
Nie jem fast foodów-Fakt
hmmmmm
wygląda na to,ze udało mi sie całkiem niezle rzymać postanowień,z jednym wyjątkiem:
nic a to nic nie ćwiczę!!!
Hm chyba czas zacząć ruszać swoim zadkiem,bo rezultatów żadnych z tych wyrzeczeń nie będzie!
ok.postanawiam od jutra(bo nerki wciaz chore) zacząć ćwiczyć!!!
Co do reszty postanowień to jeszcze dodaje nie pije słodkich i gazowanych napojów...
No i modlę sie,zeby to wystarczyło
Dzis baaaaaaaaardzo leniwie.Dzień sie strasznie dłuży i jakoś tak...Imieniny mojego męża no i święto.Wpadli znajomi,zjedliśmy obiad(spaghetti ja bardzo niewielką porcję)a teraz pojechali do wypozyczalni po jakiś film:)Moje dziecko poparzyło sie kawą i śpi...U nas to zawsze sie dużo dzieje...
Jeśli chodzi o moją dietę,to mam postanowienie do lutego zgubić 15 kilo.Ciekawe czy mi się uda,ale jak wczoraj dokonalam pomiarów mojego obszernego ciałka,to baaaaaardzo sie zmotywowałam.
Musze tylko jeszcze zacząć ćwiczyć.Jak tylko wyzdrowieję to zapisuję sie z mężusiem na silownie!!!
Ledwo żyję...Ból nerek jest okropny.Zaczęło sie całkiem niewinnie od pęcherza a teraz masakra.Wiadomo,ze jesli chodzi o apetyt,to nie ma mowy,zebym cos zjadła.Jedynie przegryzłam macę,zeby miec siłę pójść do lekarza,ale i tak w drodze do apteki zasłabłam.Akurat mąż musiał wyjechać więc musze sobie jakoś sama radzić.Dobrze,ze moja córka jest już na tyle samodzielna,ze sie sobą sama zajmie...
Może jutro będzie lepiej...