Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Najbardziej na świecie lubię gotować i piec. Niestety wiąże się z tym też fakt, że uwielbiam jeść, co nie jest dobre dla mojej wagi.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10492
Komentarzy: 36
Założony: 19 września 2010
Ostatni wpis: 29 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
keszka

kobieta, 36 lat, Poznań

169 cm, 95.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 listopada 2010 , Skomentuj

Wróciłam. W zasadzie jestem szczęśliwa, że już w sobotę, a nie tak jak zawsze - w niedzielę. Atmosfera w domu nieciekawa, za to tutaj gorąca kąpiel i pachnący balsam przywracają równowagę. No i jutro spokojna leniuchowa niedziela we dwoje :) 
Przez wyjazd miałam niestety małą przerwę w dietkowaniu z uwagi na brak produktów, wagi spożywczej i czasu. Starałam się natomiast zmieścić w limicie kalorii (co prawda na oko) i chyba mi się to udało. Jutro ostro powracam do diety, bo efekty są niesamowite :)
Na dziś to by było na tyle. Trzymajcie się ciepło Vitalianki ;)

9 listopada 2010 , Komentarze (3)

Oj, długo nic nie pisałam, a to dlatego, że miałam kilka szalonych dni. Najpierw pokłóciłam się z Moim. Było mi ciężko. Jakoś się z tego wyplątaliśmy. Nie jest jeszcze idealnie i cudownie, ale odzyskałam względny spokój. Poza tym korzystając z kilku dni wolnego skoczyliśmy do rodziców, gdzie na komputer nie miałam wiele czasu. Dobrze było zobaczyć się też z tą dalszą rodziną. Po powrocie zaczęłam "mościć gniazdo" i zakupiliśmy ławę i lampę z IKEI. Co więcej w ramach ugody partnerskiej zakupiony został nowy telewizor - moje kochane seriale teraz na dużym ekranie ;)
Z odchudzaniem jest dobrze. Jutro ważenie - jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem spadnie 10 kilogramów. Niesamowite. Muszę się przyznać, że trochę sobie podjadam czasem, ale co najwyżej jakiś kęs zabiorę Mojemu z talerza. 
Odkryłam też, że gotowanie i pieczenie daje satysfakcję pomimo tego, że samemu nie pałaszuje się zrobionych potraw. Dlatego też zabieram się za pieczenie pierniczków (mam piękne foremki w kształcie zwierząt :), którymi obdaruję rodzinkę i znajomych. To taka mała wprawka przed świętami.

A co się tyczy tytułu dzisiejszego wpisu:

A tak z innej beczki - oglądałam dziś Rozmowy w toku z dziewczynami chorującymi na anoreksję. Jak powszechnie wiadomo, dziewczyny te widząc siebie w lustrze widzą się grube. U siebie zaobserwowałam dokładnie odwrotne zjawisko. Mianowicie spoglądając w lustro widzę się szczuplejszą, niż jestem w rzeczywistości. Moglibyście pomyśleć, że to ja nie przyzwyczaiłam się jeszcze do swojego chudszego o 10kg ciała, jednak muszę zaprzeczyć. Również wtedy, gdy ważyłam 91kg (a był taki okres) uważałam, że owszem, mam lekka nadwagę, ale myślałam wtedy, że taka już jestem. A to już była OTYŁOŚĆ! Dobrze, że w porę się opamiętałam. Zastanawia mnie tylko, czy takie zjawisko ma jakąś nazwę i czy ktoś odczuwa/ł podobnie jak ja.

21 października 2010 , Komentarze (1)

Sukces - to już 7 zgubiony kilogram. Jestem coraz bliżej celu i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jestem w stanie go osiągnąć. Cieszy mnie to niezmiernie. Co prawda utrata wagi naraża mnie na coraz to większe wydatki - wszystkie spodnie wiszą na mnie jak worki, w związku z czym trzeba kupić choć jedną nową parę. No w każdym razie sukces.
Porażka - zaspałam dziś na zajęcia. Hańba mi! Zła kobieta ze mnie ;)

18 października 2010 , Komentarze (1)

Super super super!  Jem z vitalią dopiero niecały miesiąc i efekty są niesamowite! Schudłam już przeszło 5 kilogramów. Przyznam, że nie wszystko mi smakuję, ale na to jest sposób. Po prostu klikam "nie lubię" i problem z głowy. Za to poznałam wiele nowych smaków jak kanapka z szynką i kiwi, polędwica wołowa z indykiem i papryką czy też pyszne domowe galaretki. Co zaskakujące - w ogóle nie mam ochoty na słodycze. Wcale a wcale. Za to ciągnie mnie do słonych przekąsek i pizzy. Ale znajdę na to sposób - w przyszłości skomponuję pizzę na cieście graham z niedużą ilością żółtego sera, za to sporą ilością warzyw i ziół. Na pewno będzie pyszna. 
Póki co z radości zrobiłam Mojemu klasyczną pizzę. Wszamał i mówi, że pyszna. :)
Czekam dalsze sukcesy :) 

24 września 2010 , Komentarze (2)

W związku z tym, że na poprzednich zakupach nie udało mi się dostać wszystkich potrzebnych do diety produktów, postanowiłam udać się do sklepu. Wpadłam też na szalony pomysł i jako środek lokomocji wybrałam rower Mojego. I co? O zgrozo! Jak ja nie mam kondycji! Spocona jak mysz w połogu już po kilku minutach. Muszę to naprawić - jutro obowiązkowo rundka rowerowa albo dłuuuugi spacer. Zdecydowanie za mało się ruszam.

Dopadła mnie dziś też czarna myśl, że już nie będę mogła sobie pozwolić na pałaszowanie wypieków moich lub mojej mamy. Zrobiło mi się trochę przykro. Chociaż z drugiej strony bardziej przykro mi będzie, jeśli stanę się małym słoniątkiem ;)
Sama siebie próbuje jakoś motywować. Za dwa dni przyjedzie Mój, to może on też dołoży do tej motywacji swoje 3 grosze.

22 września 2010 , Skomentuj

No, to zaczynam. 
Kilka słów o sobie: 
- jestem studentką 
- mieszkam w Poznaniu 
- oprócz mnie moje mieszkanko zasiedla też mój mężczyzna i zwierzyniec w postaci 2 kotów i jeża ;)
- ciągle poszukuję swojej pasji - choć coraz częściej utwierdzam się w przekonaniu, że jest to gotowanie i pieczenie - niestety zgubne dla mojej wagi
Tyle wystarczy póki co.

Dziś dzień pierwszy diety. Właśnie skonsumowałam śniadanie w postaci pasty z camembert z jajem i dwiema gruszkami (jako zamiennik banana). I co? I super! Po przygotowaniu i ułożeniu śniadania na talerzu pomyślałam, że to skromniutkie śniadanie. W ostateczności męczę właśnie drugą gruszkę i już nie mogę ;) Co do smaku to też jestem pozytywnie zaskoczona. Mam nadzieję, że nie jest to "danie na pokuszenie" i że później nie zaczną się mdłe i bezsmakowe potrawy :)

Lista zakupów wydrukowana, czas udać się na rynek i pokupować potrzebne warzywa. Nie podoba mi się tylko fakt, że duże ilości produktów mi zostają w lodówce - np. 7/8 camemberta czy 4/5 sera twarogowego. Pocieszam się, że przyjedzie Mój, to wciągnie resztki ;)

Trochę obawiam się, że mój wrodzony słomiany zapał nie pozwoli mi osiągnąć zamierzonego celu. Mam nadzieję, że znajdzie się wtedy choć jedna osoba, która udzieli mi wsparcia albo nawet "kopnie" do przodu :)

Pozdrawiam wszystkie zaczynające odchudzanie, odchudzające się i te już odchudzone ;)