Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kubinka

kobieta, 38 lat, Bydgoszcz

164 cm, 68.40 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 60

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 września 2012 , Komentarze (10)

dzień dobry ! kochane moje !
jejku jak ja tęskniłam ( przyznaję kilka razy zaglądałam na vitalię i w expressowym tempie czytałam co u Was, niestety śladu po sobie nie pozostawiałam )

nie było mnie prawie miesiąc :( wiele się wydarzyło, zmieniło lub zaczęło się zmieniać
i tak w skrócie - byłam troszkę w szpitalu, później przez kilka dni badania- dom, badania - dom, w sumei to rodzinny dom, bo mamuśka się mną opiekowała :) później wyjechałam na kilka dni nad morze, odpocząć i nabrać sił... i teraz odpoczynek do 1 października i operejszyn ;/ nic trzeba być twardzielkiem anie jakimś jajkiem na miękko :)

kolejna zmiana to ... przeprowadzka.  Tzn jeszcze się nie przeprowadziliśmy, ale już pewne że tak się stanie. Mój męcizna czeka tylko na decyzję z terminem przeniesienia :) a ja wraz z nim spakuję manatki i pokonamy 350 km żeby zmienić miejsce zamieszkania :) w sumie się cieszę, bo wracamy w rodzinne strony ;) ale o tym innym razem :)

kolejna zmiana to od października ruszam na kurs kadrowy :)  czekam tyko na potwierdzenie od kiedy kurs rusza :)

i to by było na tyle :) 

przepraszam Was za to że tak długo mnie nie było :( ale niestety szwankujące zdrowie troszeczkę mi tu nagmatwało....

cieszę się że tu wróciłam :*****

ściskam Was mocniuchno  pysiaczki 

12 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

dziń dobry kochaniutkie niuniusie :)

wczoraj kubina stoczyła walkę z kuchennym oknem, bo juz patrzeć nie mogła jak paskudne muchy i inne paskudy zrobiły sobie z jej okna najzwyczajniej w życiu SZALET! no żesz w mordę kupa na kupie! no więc wypucowałam, poprałam firankę, po czym ją zawieszam i patrzę a właśnie jedna z parszywych paskud zrobiła soczystego kleksa ! pokazałam jej środkowy palec i kazałam wypier*** :)))) za chwilę wchodzi K. do kuch i się pyta na kogo ja się drę :) no jak na kogo?! no zasrańca ! :)))) nie ma co walczyć z watrakami, czy tam zasranymi muchami :)))

o tyle!

dzisiaj jest śliczna pogoda, więc zaraz na jakiś spacer trzeba się wybrać :)

miłej niedzieli dziubaski :*

9 sierpnia 2012 , Komentarze (16)

dzień doberek misiaczki kochane !

dziękuje za odzew w spr. kursu, cały czas kubinka tkwi w procesie analizowania, porównywania itd. :)

Kofinka mnie wczoraj powaliła, że u mnie słonie, żaby i inne zwierzyny w pamiętniku - coś w tym jest! Bo dzisiaj czuję się, jak hipopotam :( cieleśnie i duchowo! Jak patrzę na Wasze zdjęcia to automatycznie zaczynam wciągać brzuchol ;p 

Wczoraj co niektórym obiecałam wrzucić kilka widoczków górskich co by nacieszyć oczko, więc czynię swą powinność :)

tu kubinka wdrapała się na sokolnika i wskazuję, że tam ooo w oddali jest śnieżka :)

a tu natomiast góry sowie i kubinka zachwycona widokiem :)

pozdrawiam Was cieplutko

Wasz hipopotam, żaba, słoń :))))

8 sierpnia 2012 , Komentarze (7)

dzień doberek dziewuszki kochane :)

jutro postaram się wrzucić kilka fotek z gór :) co byście mogły swe piękne oczęta nacieszyć :)

dzisiaj mecz Polska - Rosja w siatkówkę! oj już zaciskam kciuki :) bo ze stópkami już nie kombinuję, jak jedna z Was napisała i słusznie, pewnie szkody na stopach wynikają z wcześniejszego spa... dzisiaj tylko pomalowałam pazury u stóp na kolor butelkowy :) i wyglądam jak żabol :)
o takie:
pierwszy raz mam takie i troszke dziwnie ale co tam czasem można poczuć się, jak płaz :)))

mam do Was pytanko, czy któraś z Was robiła kurs albo szkolenia z kadr i płac i byłaby mi w stanie polecić owy ? pełno jest ofert w necie i chciałabym się wesprzeć Waszymi opiniami :) będę niezmiernie wdzięczna :))

jestem przed @ i nie mam jakoś weny na ćwiczenia, czuję się napuchniętym słoniem, jedynie na co mam ochotę to na opróżnianie lodówki hehhe, całe szczęście gdzieś tam załącza się kontrolka :)))

dzisiaj na obiados szykuję schab faszerowany marynowanymi gruszkami :0 o matko robię to pierwszy raz i bez żadnego przepisu, mam nadzieję, że K. nie padnie ;)))

miłego dzionka rybki :*

7 sierpnia 2012 , Komentarze (10)

helołsik :)

wróciłam żem ja :) przed wyjazdem robiłam syrkowe spa i co, i co ?! i co mi po tym, jak wróciłam z gór i pełno odcisków, pęcherzyków wszelakich i chodze jak lucky luke ;p

poza tym wyjazd zaliczam do udanych! pogoda wyśmienita, mnóstwo szczytów zdobyte, widoki zapierające dech w piersiach :) czego chcieć więcej ;) przez dni, a dokładniej każdego dnia robiliśmy ok 20km! także już wiadomo skąd te odciski :) ale warto !

podczas wypadu było piwko, lody i pierogi :) ale po całym dniu maszerowania trzeba było uzupełnic bateryjki :)

lecę na spacer adios :***


3 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

kurcze no, jutro kubinka ma ruszyć w góry izerskie i się wpinac i pocić i ekscytować widokami ;/ a tu co pada, leje, dżdży, kropi ;/
może jak się dzisiaj wypada to jutro i w niedzielę już nie będzie co? no oby!

dzisiaj zakończyłam prasowanie - ostatnia rata w sensie kupka z prasowaniem pokonana :) oh yeah ! 
zaraz biorę się za sprzątanie, co by jak K. wróci to zostaną tylko zakupy i chillout :)
wstawiłam zupę węgierską :) co prawda ta zupa kojarzy mi się już tak jakby z jesienią i zimą no ale cóż takie smaki zwłaszcza mnie naszły. że musiałam się jakoś zaspokoić :P

w ogóle wczoraj Łobuz napisał, że robi apfelmuss i stwierdziłam, że też by się przydało zrobić choć kilka słoiczków tylko... no własnie kiedyś w rodzinnych stronach to obejrzałam się w prawo lub lewo to miałam albo od kogo wziąć jabłuszka albo wiedziałam od kogo kupić a tu ... nie wiem :( a ze sklepu jakoś mi tak dziwnie hehehhe

wczoraj zrobiłam SPA syrkom- wymoczyła je do stanu pomarszczonej babci, wypumeksowałam i wsmarowałam kremik - było to o tyle śmieszne, że podczas jak moczyłam owe pytencje to oglądałam olimpiadę a tam właśnie pływali :) i w pewnym momencie startował nasz zawodnik i tak mu kibicowałam, że aż w pewnym momencie chlapnęłam wodą i część wody z solą poszła w dywan  !

kochaniutkie życzę Wam cudownego weekendu, ja pewnie odezwę się we wtorek :) 
do usłyszenia! buziaki cudaki robaki 

2 sierpnia 2012 , Komentarze (10)

dziewuszki kochane ! witam i klaniam się w pas ( przy okazji uwidaczniając me soczyste wałeczki ;p)

oszalałam dzisiaj! no bo.. no bo wczoraj poszliśmy na rower i elegancko przepedałowałam 22km , więc myślę sobie dzisiaj też pojadę spalić skwarę taaaaaaaaa... tyle tylko że wczoraj to była godzina 19, a dzisiaj poszłam na rower o 15 ! o fuck ! myślałam że zdechnę! pokonałam 11km z myślą byle do domu, byle pod prysznic, byle od słońca ! wpadam w pół przytomna do domu, wypijam szklankę wody, patrzę w komputer a tam von Szajba o smakowitym deserze - noż kurna, ta tu takie a ja dzisiaj sama w domu ;p poszłam szybko pod prysznic zmyć z siebie poty rowerowe i rozgrzane ciało przepisem z bita śmietaną :)))

OCHŁONĘŁAM! 

teraz leżę, jak foka i oglądam siatkówkę :)  jak przyjemnie się ogląda sukces zdolnych bestii :)

w ogóle niebawem zawita do mnie @ i chodze jakaś, taka niedojedzona, niedosycona ;/
całe szczęście przyjdzie po powrocie z weekendu w górach, przynajmnie nie będę się głowić gdzie się przewinąć - czy na żółtym/ czerwonym/ zielonym szlaku, czy wybrać cis, jagody, czy inne krzaczory ...

a propo mego apetytu kubiny paszcza pochłonęła:
- banan, brzoskwinia, jogurt waniliowy
-kawa, piętka z serem
- pierś z kury, kalafior, 1 ziemniak, szklanka soku
- 2 kromki z serem, 2 ciastka, kawa

koniec! już nic nie tknę! choć pewnie gdyby ktoś proponował to długo bym nie stawiała oporu :) ale nie rozkazuję sobie zamknąć wrota paszczy !!!!!

buziole w pyszczole !

1 sierpnia 2012 , Komentarze (9)

dziewczyny! 
wczoraj pierwszy raz, albo może maxymalnie drugi, a pierwszego razu nie pamiętam, miała kosmiczny ból mej łepetyny ;/ położyłam się spać ok 20 i wstałam o 10 rano - dzisiaj jest już ok! ale wczoraj to koszmar !

teraz z innej beczki !

wchodzę na vitalię i mój nos zaczyna robić odruchy psa myśliwskiego! co ja czuję?!i to wcale nie jest zapach mojego wczorajszego kalafiorka!!ten zapach coś mi mówi.... to zapach vitalijkowego potu !!!!!!!! oooo tak kochane! dajemy takiego czadu, że zapewne każda z Was to odczuwa :) wszędzie czytam, że killer, że skalpel, że siekierka, że jillian, że sex wszechczasów, prasowanie i takie takie :)  mam nadzieję że niedługo będzie tu gościł zapach zwycięstwa i pięknego, soczystego ciałka :)))))))

ja dzisiaj uzupełniłam zapach vitalii o killera i prasowanie :))))

poza tym w planach mam pomiary i zgwałcenie debilatorem tfu depilatorem :P

jeśli chodzi o jedzonko to wracam na dobre tory, racze się owocami, pomidorami, papryką :) dzisiaj na obiad powtórka z poniedziałku, czyli naleśnik z dżemem i pomidorowa :)

ściskam Was mocno!

31 lipca 2012 , Komentarze (9)

humor się poprawił, bo wyniki są lepsze :) 
moja prolaktyna przez 2 m-ce spadła z 67 jednostek do 35 :) wiem, że jest jeszcze zawyżona ale najważniejsze że jest poprawa :))))) nawet siniak od pobierania krwi mnie nie rusza hehehe

dzisiaj dzień spacerowy, do laboratorium na krew, później po wyniki, póxniej po kalafior, później po ziemniaki dla K. :)))
wczoraj podjęłam się zachwalanego przez Was killera i..... i myślałam że wyzionę ducha! szaleństwo :)))) mam pierwszą płytkę Ewy, ale ten killer to jest wycisk w porównaniu z tamtą płytką :)

troszkę poprasowałam, ale bardziej oglądałam siatkówkę niż prasowałam :P  szkoda chłopaków,ale i tak uważam że są waleczni i jest w nich meeega potencjał ! :)

jestem podekscytowana bo w piątek popołudniu ruszamy w góry izerskie :))) co prawda pogoda ma być burzowa, ale wierzę, że nie będzie padać i będziemy mogli pozdobywac nowe szczyty :))) wycieczki górskie to wspaniała wspaniałość, bo wspinasz się, męczysz, powątpiewasz czy dasz radę.... ale kiedy się wejdzie już na wierzchołek to zapominasz  o tych wszystkich rozterkach, które towarzyszyły podczas wspinaczki, ale tez o wielu innych rozterkach życiowym :) widoki wynagradzają wszytko :) 

lecę kończyć obiados :) mam ogromny apetyt na kalafior :)

buziaki cudaki moje misiaki :*

30 lipca 2012 , Komentarze (8)

kochaniutkie moje Vituśki !

ogłaszam wszem i wobec, że kubina powróciła :)
z kilogramami do prania, prasowania i niestety z kilogramami do zgubienia :(
to ostatnie najgorsze :(  niby nie jest źle, bo wchodzę we wszystkie ubrania, ale czuję się opuchnięty prosiak :)

z takich najważniejszych rzeczy to:
1) na 16. 11.2011  mam zaplanowany zabieg usuwania jakieś paskuda, który się wyhodował wewnątrz mnie ( może się uda cosik przyspieszyć, ale wstępnie przypisano mi taki termin)
2) zbijam prolaktynę ziołowymi lekami i muszę się pochwalić że po 2 miesiącach zażywania tego specyfiku wypada mi mniej włosów :). Jutro idę zbadać ponownie jej poziom... i mam nadzieję że cholera się obniżyła :) Aaaaa i wykluczono u mnie mikrogroczulaki przysadki :)))
 
to tyle w skrócie jeśli chodzi o zdrówko :)

poza lataniem po lekarzach, miałam też wiele innych ciekawych doświadczeń heheh :)

1. byłam na weselichu - wytańczona, wybawiona przywiozłam do domu kilka odcisków i wygraną flaszkę :))
2. grillowanie ze znajomymi - morze %%%% 
3. odwiedziny rodzinki w Trójmieście - a tam pyszneee gofry
4. weekend w Berlinie - bosko ! zapomniałam o wszystkich kłopotkach :)
5. jednodniowy wypad w Góry Sowie - zajechane pięty i obolałe łydki - ale warto dla takich widoków

momentami zapominałam o wszystkim i delektowałam się jedzeniem, czego skutki widoczne są w postaci pięknej oponki i boczków :) ale już dzisiaj pełna motywacji zabieram się za zwalczanie skwary, bo jakby nie patrzeć 8 września jedziemy na kolejne wesele, więc choć troszkę warto wysmuklić ciałko :)

w planach mam dzisiaj dokonać pomiarów ciała i za ok. miesiąc zmierzyć się ponownie i ujrzeć piękną różnice w CM ! :)))

lecę wywiesić kolejne pranie i robić naleśniki - bo pancio sobie zażyczył :)  dla mnie będzie pomidorówka :)))

buziaki cudaki w ten upalny dzionek :*